Tydzień dla Płodności   

Nie przegap swojej szansy!
Umów się na pierwszą wizytę u lekarza specjalisty za 1zł.
Tylko do 30 listopada   
SPRAWDŹ
X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki starania Czy nadzieja matką głupich?
Dodaj do ulubionych
1 2

16 kwietnia 2017, 14:46

Negatywny test, ale spoko co oczekiwałam po teście 20 w 10dpo jeśli nie 7dpo :P

Pochwa wciąż rozpulchniona, szyjka skierowana ku dołowi.
Już nie jestem pewna kiedy była owulacja.
Od 14kwietnia dziwne bóle podbrzusza jakby coś ciągnęło mi macice z prawej i z lewej strony w stronę pachwin :(
Dawno nie miałam bóli miesiączkowych i nie wiem jak interpretować te bóle.
Nawet nie mam komu się zmierzyć w realu, a chyba bardzo tego potrzebuje...

17 kwietnia 2017, 08:42

Dobrze, że jest tu ten pamiętnik i mam gdzie wyrzucić kłębiącą się frustrację.
Dziś opadła mi temp... może nie za dużo bo o 0,12°C to jednak zbyt dużo :(
Normalnie jeszcze z 2dni wcześniej potrafiłam się pocieszyć, że temperatura może być zaburzona przez to, że wstałam o 3.36 do toalety, temp mierze o 5.10
Ale na to już sił brak :/
Byłam pewna, że wczorajszy test (tak to było głupie, ale B mnie namawiał no i byłam pewna, że owulacja była w 13-14dc, ale wiem że napewno nie w 18dc co najwyżej w 16dc) mnie tak nie rozbije, i tu nawet o test tak naprawdę nie chodzi... tylko B zaczął wywody, że znów siebie nakręcam i do tego jego a i tak nic z tego nie będzie... i bańka euforii prysła :(

18 kwietnia 2017, 21:39

Schizowania ciąg dalszy...
Dlaczego?
bo nadzieja matką głupich?
Bo:
1. Temp jeszcze nie spadła poniżej linii a w sumie tylko o 0,15°C
2. Obejrzałam mnóstwo wykresów ciążowych i na 40, 6 było podobnych (w 8i9dpo niewielki spadek temp) więc liczę na jutrzejszy duży skok temp
3. Rano dziwnie pulsowało w podbrzuszu niby po środku, ale jednak bardziej z prawej strony. Teraz ten ból jest ciągły jakbym się uderzyła
4. Szyjka wciąż wysoko i zamknięta, a pochwa rozpulchniona
5. Mdłości są wciąż do tego Wzdęcia
6.od wczoraj pobolewaniem prawa pierś od strony pachwiny...
7. Od tygodnia nasiliła mi się łuszczyca nie wiem czy to ważne, ale warto bym miała to na uwadze ;)

Tak więc jeśli nie jestem w ciąży to znikam na parę tygodni bo po prostu za bardzo się nakręciłam...
Ale przecież "maleństwo nie zrobi tego mamusi i zadomowi się w końcu na 9miesięcy" ;)
Dobranoc <3

Wiadomość wyedytowana przez autora 18 kwietnia 2017, 21:35

20 kwietnia 2017, 21:14

Dobrze, że mało kto czyta moje wypociny...
Jeszcze by któraś przez moje wywody albo się zirytowała albo zdołowała...
Już sama nie wiem czy się udało czy nie... Ale postanowiłam, że z ewentualnym testem poczekam do 22 kwietnia. Dlaczego z ewentualnym testem?
Hmm... bo nie wiem czy @ przyjdzie czy nie... temp dziś spadła o 0,21° i razem z nią moja wiara i radość z wczorajszego wzrostu...
Mam duże wahania nastroju, rano się załamałam potem było lepiej. Potem znów dół, za chwilę lepiej i tak w kółko...
Piersi zaczynają boleć przy dotyku z przodu i nieco z boku...

Znalazłam dla porównania cykl z lutego'16 (nie wiem jak wcześniej go pominąłam) i nie mam już złudzeń. Przyjdzie @ na pewno...
2b6dfe8533505fe8med.jpg
Szkoda tylko, że nie potrzebnie nakręciłam B...

22 kwietnia 2017, 07:29

Koniec dobrego!!
Stwierdziłam, że jeśli moja macica nie chce po dobroci współpracować to zabieram się za ziółka.
Jestem cholernie wściekła, w czerwcu czy to się B podoba czy nie idzie po raz kolejny zrobić badanie nasienia i do lekarza. Ja pierniczę marnować owulacje bo on się boi lekarzy...

W dupie mam jego uczucia, ja nie będę co rusz popadać w depresje (w sumie nawet z niej wyjść nie potrafię) bo on sobie ubzdurał, że go zostawię... :P
Już dawno się tak nie wk$%^&*am bo mimo ładnej owulki - nie udało się... :/

Ed.
Uświadomiłam sobie, że dobrze się stało.
Pomyślcie moimi kategoriami.
Staramy się prawie 4lata, jesteśmy młodzi, a B teraz otwiera firmę. Nie zwalnia się że swojej pracy więc będzie poza domem 16h... fakt na firmę mogę wejść (w sumie i tak ode mnie wynajmuje hale) ale jednak to nie to samo. Zbieranie na wesele, firma jeszcze nasze raty... to pochłania nasze wydatki.
Sam B napisał, że "weźmiemy się za to porządnie po ślubie" ...
Suma sumarum będziemy się starać bez przerwy, spróbuję 2 cykle z Dong quai i zobaczymy...
Ja jestem zawzięta łatwo się nie poddaje.
I w dupie mogę rodzić na własnym weselu! Nie przerwę starań!!

Wiadomość wyedytowana przez autora 22 kwietnia 2017, 09:46

24 maja 2017, 10:28

Jedna z OF-przyjaciółek zadała mi pytanie czy mój B widzi jak cierpię, o to moja odpowiedź :
"Wątpię czy widzi, staram się przed nim ukrywać bo on i tak nie rozumie... dla niego jedyne rozwiązanie to psycholog dla mnie... jestem słaba psychicznie z innego powodu, ale to długa i ciężka historia... i owszem próbowałam gadać z psychologiem jeszcze w szkole- przestałam pod jego wpływem ufać ludzią... dlatego też jestem wredna, wręcz odpychająca dla obcych ;) tu jest inaczej... nie muszę zakładać maski radosnej osoby, która poprostu lubi być wredna dla innych... pewnie myślisz że depresja... może jeszcze trochę tak, ale co byś powiedziała poznając mnie 6-7lat temu? Wtedy był najgorszy kryzys w moim życiu, wychodzę z niego sama bo żaden psycholog nie był wstanie mi pomóc bez leków... po prostu potrzebuje się wygadać, wypłacać... i jak na ironie zawsze jest to dzień przed @... My life is a bitch, but I learned to play the game hey..."

Jak sama poradziłam sobie z depresją? Może to głupie i zbyt banalne... Ale to przecież te banalne rozwiązania są najlepsze ;)
Pewnego wieczoru, matko miałam wtedy 16 może 17 lat byłam w liceum... Byłam już z B, wielki zazdrośnik któremu na mnie zależało... wracając do wieczora, poszłam do sklepu po coś słodkiego i zamknęłam się w pokoju włączyłam na komputerze horror "pokój 1408", korzystałam z faktu, że byłam sama w domu... oglądam go już wcześniej i znów nie zrobił na mnie większego wrażenia (mówię że tylko ci słabi, z problemami boją się na tym filmie) i zrozumiałam mój "problem"... naiwność byłam cholernie naiwna, ufałam każdemu i nie jednokrotnie byłam przez to skrzywdzona, psychicznie zwłaszcza... nawet przez własnych rodziców i najstarszą siostrę... Ale ja nie o tym... tego demona zostawiłam za sobą... nie umiem rozmawiać z B tak bardzo szczerze, to źle wiem... Ale nauczyłam mówić mu gdy jest naprawdę ciężko... zagryzam żeby gdy wspomina o psychologu... znów zboczyłam z tematu... wracając- czym się wyleczyłam? Czekoladą i horrorami bądź kryminałami- te drugie tylko w formie książek (polecam dziewczynę z pociągu i zapisane w wodzie^^), do tego mogę jeszcze dodać przytulenie kochanej osobie w ciszy... w ciszy mojej głowy...
Ale zawsze w miesiącu pojawia się ten jeden cholerny dzień... dzień przed @ gdzie moje nerwy puszczają gdzie się prawie poddaje... i to jest ciekawe zjawisko bo wcześniej (od może 2lat co kilka cykli sprawdzam temp) nie obserwowałam cyklu, ale zawsze ta chwila załamania ma miejsce w ostatnim dniu cyklu.... dlaczego? Nie mam zupełnie pojęcia, ale wiem że jutro obudzę się zmierzę temp, wytrę termometr mokrą chusteczką i wstanę do pracy... pewnie zbesztam jakiegoś pijaczka że nasz sklep to nie skup pustych, brudnych butelek ze śmietnika... Ale dzień jak codzień, ja to ja... trochę opryskliwa, wredna z udawanym uśmiechem na twarzy, wrzeszcząca już od progu własnego mieszkania na psa by ten się uspokoił... zrobię obiad dla B, poczym zrobię talerzowi zdjęcie by móc za kilka dni wrzucić na swoją stronę Fb kolejny przepis, pomarudze B że znowu się zaczynają nadgodziny i jeszcze załatwianie tej jego firmy i ja zostaje sama i będę się nudzisz chociaż roboty w domu nie mało :P

To znów będę JA! Mała, złośliwa, ale ja! Znów będę mogła się cieszyć ciążami innych, maluszkami w wózkach. Znowu będę ciotką wszystkich dzieci, bo to będę JA- ta prawdziwa :D

Wiadomość wyedytowana przez autora 24 maja 2017, 10:21

24 listopada 2017, 16:37

W zeszły piątek wróciłam ze szpitala z diagnozą poronienia całkowitego... uwierzycie, że nawet nie wiedziałam o ciąży?
30.09 rozpoczęłam 51 cykl 26.10 powinna przyjść @ ale było tylko plamienie i w piątek czysto więc zrobiłam test... pojawiły się 2kreski zbladły i rozmyły się, a 29.10 pojawiło się obfite krwawienie więc stwierdziłam że musiałam mieć grubsze Endo, ale ból był dziwny i te ciągłe plamienia skłoniły mnie do wizyty u mojego gina 8.11 na USG widział pęcherzyk 12mm na lewym jajniku. Niestety ból 15.11 był tak nieznośny że narzeczony zawiózł mnie do szpitala i zostałam na oddziale. W środę beta wynosiła 137 w piątek już poniżej 50, więc wypuścili mnie do domu... Ale pytania zostały... Jak długo mogę jeszcze plamić? Czy mam się sugerować usg jeśli chodzi o datę @ ? Czy w ogóle jest możliwa owulacja podczas poronienia?

No i te cholerne wyrzuty sumienia... niszczą mnie... staram się nie pokazywać nikomu swoich uczuć... Czasem to bardzo trudne... Nosz ku&wa jak mogłam nie wiedzieć o ciąży ?! Po 4 latach starań!!
1 2