Wyniki męża bardzo dobre. W sierpniu tez były ok, a teraz są jeszcze lepsze. Teraz nawet żeśmy dodatkowo zrobili jakiś test migracji, ocenę makro i mokroskopową masienia, test na obecność przeciwciał i też wszystkie wyniki dobre. Ginka się śmiała, że mężowi dajemy spokój bo z nim jest git, kazała mu tylko sobie kupić capivit A+E.
Wię se myśle, że skoro mąż git tzn , że ze mną będzie coś nie tak. Wszystkie badania jakie robiłam są w porządku. TSH było dobre, a teraz jeszcze spadło, cytologia ok, hormony też w porządku, mówiła, że estradiol mógłby być troszkę wyższy w tej fazie co robiłam, ale nie jest źle. Zbadała mnie , mówi, że owulacja będzie z prawego jajnika (dziś 17dc) idę na usg, a tu cisza. Patrzy i patrzy i mówi, że to już owulacja powinna być za rogiem, a tam cisza. Nic się nie dzieje, mój jajnik śpi. Pęcherzyk ma 16,5mm
Mówi, że za mały. W tych dniach powinien być już dużo większy. Czyli dupa z tego.Wszystkie emocje opadły. Teraz już całkiem odpuszczam bo i tak nic z tego nie będzie. Dostałam leki i teraz z niecierpliwością jak nigdy czekam na @. Niech już przychodzi, żeby można było zacząć kuracje

Kochane moje !!!
W ten ostatni dzień roku życzę Wam dużo uśmiechu, samych pogodnych dni, spełnienia wszystkich Waszych najskrytszych marzeń

Aby ten Nowy Rok 2016 był dużżżżżżo lepszy od poprzedniego.
Wszystkiego dobrego Wam życzę, po prostu szczęśliwego i najpiękniejszego Nowego Roku !!!
Nowe nadzieje?
Nowe szanse?
a gówno prawda!!!
Od początku miało być lepiej, a tymczasem pierwszy dzień Nowego Roku, a ja go zaczynam ogromną kłótnią z mężem (jakby się nie można było pokłócić wczoraj). Boże jakie to wszystko jest beznadziejne, złapałam doła, mam wszystko daleko w dupie !!!
"W życiu bowiem istnieją rzeczy, o które warto walczyć do samego końca" :*
Wiadomość wyedytowana przez autora 3 stycznia 2016, 11:51
F - ale pani promieniej, aż miło popatrzeć.
J - ja, a niby dlaczego?
F - no jak to dlaczego? i głową kiwa na mój brzuch i mówi ślicznie.
J - a nie to nie to, po prostu po obiedzie jestem
F - a mi się wydaje, że to nie obiad. niech pani uważa ostatnio, też tak powiedziałam jednej klientce i była ostatnio i mówi, że jej wykrakałam
J - a daj Boże niech pani kracze

śmieszna kobieta
ale jakoś nic nie miałabym przeciwko jej krakaniu. śmiać mi się chce do tej pory jak sobie ją przypomnę 
"Teraz będzie dobrze, nigdy już na gorsze
nie pozmienia się kolejny dzień.
Uczę się na błędach,
może zapamiętam.
Koniec końców musi udać się !!! "
gówno prawda. mówcie co chcecie, dla mnie 9 miesięcy starania to długo. wiem, że inne dziewczyny mają za sobą dłuższe starania, ale każdy jest inny i myśli inaczej. dużo emocji się nagromadziło, wczoraj dałam im upust i ryczałam jak głupia, aż mi oczy spuchły. tak, miałam nadzieję, która życie okrutnie zweryfikowało. kolejny raz dostałam kopniaka w dupę, aby utwierdzić mnie w przekonaniu, że to jeszcze nie mój czas. trudno, podniosę się i będę walczyć dalej, ale nie teraz. ten miesiąc odpuszczam i nie mówię tu tylko o mierzeniu, ale takę i o staraniach. będę do was zaglądać, mam nadzieję, że przez ten czas do większości z Was przyjdzie bocian:) życzę Wam wszystkiego dobrego, w ten paskudny deszczowy dzień. buziaki
nawet przed okresem nic nie jem, a kiedyś potrafiłam opędzlować tabliczkę czekolady
jutro ważny dzień. Moje Kochanie kończy 33lata. chciałam mu dać najpiękniejszy prezent pod słońcem - nie wyszło, ale nic się nie dzieje. jeszcze będzie pięknie mimo wszystko :* wierzę w to, że i dla nas zaświeci słońce i nadejdzie ten piękny dzień, kiedy będę mogła mu powiedzieć, że zostanie tatą...
nic nie ma ! doktorka stwierdziła cykl bezowulacyjny
tak mi wierciła tym usg, myślałam, że mi jajniki wystrzelą. jednak nie znalazła nic, jedynie na lewym jajniku jakąś zmianę, ale nie potrafiła powiedzieć co to jest, a na prawym cystę na ponad 3cm. dała zdjęcia z usg i kazała się umówić do mojego lekarza. napisałam mu przebieg wizyty i nie kazał mi przyjeżdżać, mam działać brać dupka i powiedział, że to nie cysta. to co to do cholery jest ja się pytam !!! muszę go wypytać na następnej wizycie. jak doczytałam potem doktor ta była rezydentem, ale czy by się aż tak pomyliła? od przyszłego cyklu znowu Clo, mam go już dość wydaje mi się, że ono w ogóle na mnie nie działa
no ale teraz przynajmniej w spokoju oczekuję na szanowną @, bo skoro żadnego pęcherzyka nie znalazła, to dziecko z powietrza się nie weźmie. zresztą serduszek mało bo z mężem mam ciche dni. wiedziałam, że pokłócimy się o jakąś pierdołę, bo już długo było za dobrze.
Mam przepisany euthyrox 25 na razie i mam zrobić jeszcze raz TSH razem z przeciwciałami. Generalnie tak się skupiłam na tej prolaktynie, że reszta badań została trochę przegapiona. Lepiej późno niż wcale :)
A ty jakie leki dostałaś na przyszły cykl?
Cześć :) A takie badania nasienia to robiłaś prywatnie? Ile coś takiego kosztuje? Może jednak owulka się pojawi, powodzenia!
Nie trać nadziei :-) lekarz swoje a natura swoje. Być może jeszcze urośnie. Dopóki @ nie przyjdzie trzeba wierzyć ! :-)
Witaj.Bliskie jest mi to ,co opisujesz.Te ciągłe starania,comiesięczne "ciąże" a potem wycie z rozpaczy,że cykl stracony...Ale tak,masz rację,nadzieja umiera ostatnia.mamy ostatni dzień grudnia.Ślę bezgłośne modlitwy,by teraz się udało...Mocno Ci kibicuję i wierzę,że wkrótce obie będziemy wymieniać się relacjami z naszychPRAWDZIWYCH ciąż :-) Pozdrawiam Cię cieplutko :-)