Zapisz się i otrzymuj powiadomienia o
zniżkach, promocjach i najnowszych ciekawostkach ze świata! Jeśli interesują
Cię tematy związane z płodnością, ciążą, macierzyństwem - wysyłamy tylko
to, co sami chcielibyśmy otrzymać:)
O mnie: Mam już (!) 33 lata, a dokładniej skończę w maju. Kiedy to zleciało? Mąż jest starszy, 41 w lipcu. Pamiętam, jak kiedyś powiedział, że chce mieć dziecko do 40stki... Na szczęście nie poddał się jeszcze i nadal chce być Ojcem, choć ma równie gorsze chwile i zdarza mu się mówić, że jak będzie odbierał maluch z przedszkola, nie chce by myślano, że jest dziadkiem... Nie wiem, czy to z racji różnicy wieku, czy mojej dojrzałość, a raczej jej brak, pamiętam, jak on chciał zacząć się starać, a ja nie. Nie byłam gotowa, teraz myślę, że to był błąd, może przez to nam się nie udaje?
Razem jesteśmy od 2006 roku, w młodości marzyliśmy sobie, że do wszystkiego dojdziemy po kolei. Mamy dom z ogrodem, mamy stabilne pracę, mamy psy. Tylko dziecka brakuje do pełni szczęścia...
Czas starania się o dziecko: 4 lata. Na poważnie ( z klinika) od listopada 2019.
Moja historia: Po podjęciu decyzji o dziecku, pewnie jak większość z Was staraliśmy się bez niczyjej pomocy, bez żadnych leków, no przecież jak chce się mieć dziecko, wystarczy "się wstrzelić". Kilka cykli i każdemu się udaje, prawda? Jakie było nasze zdziwienie, gdy przychodził okres za okresem. Po kilku miesiącach zdecydowaliśmy się na wizytę u gina. W Bydgoszczy (mieszkamy 50km od Bydgoszczy). Wybraliśmy lekarza, który parę lat wcześniej pomógł naszym znajomym, im się udało dzięki IUI. Były to czas kiedy IUI było refundowane. Z perspektywy czasu widzę, że była to strata czasu. Jeździliśmy tylko na monitoringi, mówił kiedy próbować, bez żadnych badań, jedynie badanie nasienia męża. Odpuściliśmy. Stwierdziliśmy, że poczekamy jeszcze trochę, "wyluzujemy" (jakie to naiwne). Na wakacje jeździliśmy w owu, ale też nic to nie dało. W listopadzie 2019 pojechaliśmy do kliniki leczenia niepłodności. Dostaliśmy listę badań do wykonania. I skierowanie na drożność. Badania z krwi, AMH, hormony, wszystko w normie, na HSG wyszedł lewy jajowód niedrożny. Byl to luty 2020. W marcu mieliśmy jechać na monitoring, żeby starać się jeszcze naturalnie, ale zaczęła się pandemia. Wszyscy byli wystraszeni, zresztą nie muszę mówić, jak było , doskonale o tym wiecie. Więc znów przerwa. Sierpień powrót do klinki. I decyzja - nie chcemy już czekać. Podchodzimy do pierwszej IUI. 19.09 - to jest ten dzień, piękny, słoneczny, pamiętam jakby to było wczoraj. Plemniki super, prawie 80% ruchliwości. Uda się, no bo czemu miałoby się nie uda? Nawet objawy miałam 😂😱 po 2 tygodniach powrót do rzeczywistosci... 12.11 - podejście numer 2. Z jakim rezultatem nie muszę chyba pisać. Telefon do kliniki - idziemy za ciosem, podchodzimy od razu do 3ciej próby. Pan doktor jednak nie chciał, bo święta - pytam się jakie święta przecież IUI koło 10 grudnia, więc w święta to już @ będę miała... Zadzwońcie w styczniu. Zmieniliśmy klinikę i lekarza w Bydgoszczy. Nie lubimy takiego traktowania. Pani doktor na styczniowej wizycie dała nam nadzieję, rozpisała jakie witaminy brać, stwierdziła, (dziś nie rozumiem, jak mogła tak powiedzieć), że z takimi wynikami nie może się nie udać... 31.01 jedziemy na zabieg. Okazuje się, że ruchliwość plemników nagle spadła. Czemu? W listopadzie, we wrześniu było prawie 80% jak to możliwe? Pytanie, czy robimy IUI czy nie. Ja byłam na nie, mąż na tak. Zrobiliśmy. Nie wiem po co, znalam już jej wynik. Tydzień później powtórzyliśmy badanie nasienia. Ruchliwość 0%, morfologia 1%. Załamanie. Czemu? Nic w życiu nie zmieniliśmy. Wizyta u androloga. Nie powiedział wprawdzie nic ciekawego. Ale stwierdziliśmy, że trzeba wziąć się za siebie... Zmienić coś. Suplementacja - mąż brał fertilman plus + przepis forumowej szony na zdrowe jajka. W kwietniu powtórzyliśmy badanie. Ruchliwość 76%, morfologia 11% 💪 mam nadzieję, że w Łabie się nie pomylili. Zaczynam z gameta w Gdyni. 21.04 pierwsza wizyta.
Moje emocje: Ogromny strach, że nigdy się nie uda...
To już jutro, a ja się boje, jak przed wyrokiem skazującym na dożywotnie więzienie. Co powie lekarz, co zaproponuje. Sama nie wiem już, czy wolałabym próbować IUI czy od razu IVF. Z jednej strony to, z drugiej tamto. Jak IUI się nie uda, jest jeszcze nadzieja. Ale co jeśli IVF się nie uda...?
Najlepsze jest to, że ja mam jeszcze nadzieję, że teraz może naturalnie się uda, teraz gdy zdecydowaliśmy się na Gamete, pogodziliśmy się z tym, że dojdzie do IVF. Wielu osobom tak się zdarza. Owu miała być z lewego, ale czułam ukłucia w prawym, nasienie się ładnie poprawiło, może los spłatał nam figla i jest szansa? Nie wiem czemu, ale jakoś w to wierzę, chociaż wiem, że się rozczaruje...
Wiadomość wyedytowana przez autora 20 kwietnia 2021, 08:48
Jest piątek wieczór... Dzień kiedy powinniśmy spędzać czas z przyjaciółmi, albo z żoną/mężem oglądać fajny film. A ja wciąż nie mogę myśleć o niczym innym, jak środowa wizyta. Lekarz mnie zawiódł. Napewno jest świetnym specjalista, ale czy dla nas? Czasami miałam wrażenie, że traktuje nas jak polmozgow. Ale zacznę od początku... Wizyta na 9.00. wiadomo, jesteśmy wcześniej. Lekarz wchodzi do gabinetu. Sam. Wybija 9.00. nic. 9.01. nic. 9.02 nic... Czekamy do 9.03. ale nadal nic. Ok. Do 9.05. Pukam. Cisza... Pukam po raz kolejny... Otwieram drzwi i mówię "przepraszam", na co lekarz "proszę czekać". Nie wiem, czy że względu na tą sytuację,czy przez co, ale liczyłam na lepsze podejście...
Wszystkie suplementy/witaminy brane przez męża zostały znegowane. Fertilman to wymyśl koncernów farmaceutycznych. Być moze... ale u Niego pomogło...
Skoroo jesteśmy po 3 IUI to nie ma sensu robić więcej. Po naszych naciskach, kazał powtórzyć badanie nasienia u męża. U mnie AMH (bo moje FSH wskazuje, że AMH może gwałtownie spadać - nigdy się nie spotkałam z czymś takim, ale ja lekarzem nie jestem) i wówczas podjemie decyzje, co dalej... I znów mieszane uczucia i różne myśli. Naprawdę nie uda się nam naturalnie? Naprawdę IUI to strata czasu? Czemu iść w in vitro, skoro przy dobrych wynikach się nie udaje, tez pewnie ivf się nie uda. Zrobić "głębsze badania" ? Jakie ? Kiry? Jakie inne? Czy lekarz nie powinien tego zaproponować?
Zaczęłam czytac książkę Małgorzaty Rozenek Majdan. Parę stron... I płacze... Wprawdzie na Królu Lwie placze, ale nie wiem, czy do końca ja przeczytam...
Liczyłam na na to, że będziemy musieli zrobić "milion" badań, ale ze będzie jakiś kierunek...
Wiadomość wyedytowana przez autora 24 kwietnia 2021, 07:12
Lekarz ma rację. Iui już miałas, nie udało się 3x to szkoda w to brnąć, serio. A co do lekarza... Musisz mieć lekarza któremu ufasz, poszukaj jakiegoś innego. Ja bylam u lekarza który od samego początku mi nie odpowiadał, ale dziewczyny bardzo go polecaly że jest super kompetentny, że na początku tylko odpychajacy... Podeszlismy do drugiego in vitro u niego. Oczywiście nic się nie udało, jeszcze opieka dramat. Właściwie totalny brak zainteresowania problemem, powiedzial ze mozemy sobie adoptowac zarodka 🤦🏻♀️ zmarnowana druga procedura cała ☹️ żałuję że od razu nie ucieklam. Mezowi tez sie nie podobał. Tez podobny typ co nic nie wyjaśni a potem pretensje że to czy tamto nie zrobione. Masakra.
Jezeli nie jestes zadowolona z wizyty , nie poczulas zaufania do lekarze...zmien go natychmiast bo to bedzie strata czasu. Juz na poczatku macie odmienne zdanie.
Zrobiliscie IUI i nie trac na to czasu ani kasy. Kase wydaj na badania KIR, kariotypy, fragmentacja nasienia. I potem ruszajcie w ivf. Ja stracilam bardzo duzo czasu probujac na slepo!
Wczoraj coś się posypało... Cały weekend był jakiś napięty, ale wieczorem... Z niczego kłótnia... Przecież my jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi i nasze kłótnie trwają 30 sekund. Wczoraj wydarzo się coś, co między nami nigdy nie miało miejsca. 2godzinna kłótnia z krzykami, wzajemne obwiniane się... Każdy powiedział za dużo. Nie wiem, co bardziej mnie boli, słowa które wypowiedział, czy te, które usłyszałam. Wiadomo, żyjemy w napięciu, ale dlaczego stajemy się wrogami? Spałam w salonie... Mimo próśb męża, żebym przyszła do łóżka. Dziś pewnie będę w łóżku. Ale mimo, że rozmawiamy ze sobą, nie jest jak wcześniej...
Jadę jutro na AMH. Miałam dobry wynik. Rok temu prawie 4. Ale teraz się obawiam... Trzymajcie kciuki...
Wiadomość wyedytowana przez autora 26 kwietnia 2021, 20:41
Kochana, niestety to tak jest...
Widocznie oboje długo trzymaliście nerwy na wiodzy a wczoraj coś pękło.
Pamiętaj, że w złości nie zawsze mówi sie to co się naprawdę myśli. Oczywiście nikogo to nie usprawiedliwia ale pomyśl o tym, czy teraz po tym jak już emocje opadły czy nie warto przegadać tą kłótnie żeby nie było "niedomówień" i przemilczanych słów.
🤗🤗
Przedluzajace starania wystawiaja zwiazek na najgorsze proby! Niestety pewnie nie pierwsza i nie ostatnia klotnia. Mezczyzni odbieraja problemy z zajsciem w ciaze jako skaze na meskosci. My podchodzimy do tego bardziej zadaniowo i chcemy szukac, drazyc zeby sobie pomoc. Najwazniejsze to rozmawiac po kazdej klotni.
Zaczęłam czytać "in vitro. Bez strachu, bez ideologii" i już na samym początku, co przez co boje się podejść do zabiegu...
"Co się stanie, jeśli się nie uda? Na ile prób starczy nam pieniędzy, wytrzymałości emocjonalnej, zdrowia? Co poczuje, jeśli im vitro zawiedzie? Skoro z porażkami inseminacji radziłam sobie tak źle?"
Jutro powtórka badań nasienia w Gamecie i wizyta... Stresuje się strasznie...
Ja jestem po 2 pelnych nieudanych procedurach in vitro. W zyciu bym nie pomyslala, ze tak sie stanie. Ze bede musiala podchodzić do in vitro. Ze sie nie uda, przeciez to mial byc pewniak... Ale nie poddalam sie. My kobiety mamy w sobie mnostwo sily do walki. Sily o której same siebie nie podejrzewamy. 💪 Wiec nie mysl, co będzie gdy sie nie uda. Będziesz walczyc dalej. Jak ja i inne dziewczyny. W koncu chcesz byc mamą. A cel jest warty poświęcenia 😉
Chciałabym powiedzieć całemu światu, że zaraz będę w ciąży! Bo, będę prawda?
Nie wiem, czy zdołałam przeczytać książkę do końca. Zbyt mocno jest o mnie ... Dziś przeczytałam o tym, jak odpowiada się innym, że na dziecko przyjdzie czas. Ja tak robię. Gdy ktoś pyta "Aga, a kiedy Wy?", Śmiechem odpowiadam "jak dorosne" bądź "jeszcze mam czas". Jestem osobą bardzo pozytywna, zabawna, więc nikogo takie odpowiedzi nie dziwia. Ale nikt też nie wie, jak takie pytania bolą... Kto dał innym prawo, do zadawania tak osobistych pytań?
W czerwcu podchodzimy do ICSI, uda się prawdą? Jak nie wiecie? Jak nie zawsze się udaje? Przecież jestesmy zdrowi...
No właśnie, co będzie dalej...
Wiadomość wyedytowana przez autora 30 kwietnia 2021, 21:38
Podjelas decyzje to pierwszy krok. Musimy probowac i nie poddawac sie bo chcemy miec bobaska.
a te pytania sa tak nietaktowne ze brak mi slow! Ludzie sobie nie zdaja sprawy jaki to ma wplyw na nas. Jak juz zacznie to denerwowac to daj upust emocjom i powiedz, ze chcesz, ale nie wszystkim idzie bez problemow. Tak zrobilam i sie przymkneli :)
Zaraz 24ta i moje urodziny... Miały być z Maleństwem, jednak życie jak zykle ma swój scenariusz... Dr kazał zrobić badania z krwi - HIV, hcv, różyczka itd plus cytologia, chlamydia itd .. nie może być plamienia. Mieliśmy jutro jechać, wiem, że to dzień miesiączki, ale nie pamiętam kiedy przyszła bez 1-2dniowego opóźnienia. Był spokojna, a tu popołudnia na papierze coś się pojawiło.
Dziewczyny, podchodząc do IUI było wyjście awaryjne. Teraz nie ma. Wiem, że jak pierwszy transfer się nie uda, nie poradzimy sobie z tym. Osobno pewnie tak, ale razem nie... Nawet nie wiecie, jak to boli. To co powinno zbliżać nas do siebie, oddała..
Jeśli pierwsza próba IVF się nie powiedzie to nie jest tak, że nagle nie ma wyjścia awaryjnego. Otóż jest! Każda nieudana procedura to dla lekarza informacja - co nie zadziałało, co można zmienić i w którą stronę poszerzyć diagnostykę. Oczywiście z całego serca życzę Wam, aby pierwsza próba się udała.
Wiem, jak bolą niepowodzenia. Za nami 3 nieudane transfery. 2 pełne procedury IVF - oberwaliśmy po kieszeniach, oberwaliśmy psychicznie, przyjmowałam tonę leków, co mnie przerażało, były gorsze momety między nami, kłótnie, ale nigdy się nie poddaliśmy. Podejście nr 4 i ... mamy nasz cud <3. Niedawno przyszedł na świat, spełniło się nasze największe marzenie :). I zapomnieliśmy już ile łez wylaliśmy... Też pamiętam momenty, że nie mogliśmy się dogadać. Mieliśmy jakiś ukryty żal każde do każdego i te myśli.. a co jeśli się nie uda? Co z nami?
U nas kilka porażek wskazało z czym mamy problem - z implantacją. Pokazało to badanie receptywności + badanie komórek nk endometrium (immunologia). Wykonuje je Invicta. Okazało się, że komórki nk mimo, że z krwi były ok to w macicy były podwyższone no i mój organizm "atakował" zarodek, traktował jako wroga. Nawet jeśli lekarz nie zleci Tobie teraz tego badania z krwi, polecam je wykonać. Nazywa się badanie subpopulacji limfocytów wraz z komórkami nk (natural killers). To dość powszechny przypadek obecnie, że nk są podwyższone i na to podaje się steryd na zbicie. Dużo informacji znajdziesz o tym na forum.
Chcę Ci pokazać, że nie można tracić nadziei i wiem, że na tym etapie brzmi to strasznie, ale ... jeśli się nie uda to naprawdę to nie będzie koniec świata, bo jestem pewna, że lekarz znajdzie jakieś opcje co jeszcze można zrobić. Gameta to bardzo dobra klinika. Musicie wierzyć, że się uda! Powodzenia.
I tak to boli... że to co powinno zbliżyć to oddala, ale mimo, że to Wasz wspólny problem to również każde z Was przeżywa to na swój sposób i to naturalne. Czasami potrzebna jest przestrzeń, aby zebrać myśli, wypłakać się w kącie i wrócić do rozmów, do planów... Jesteśmy inni, każde z nas inaczej przeżywa tak trudne życiowe momenty. Będzie dobrze! Kluczem jest rozmowa, ale i świadomość, że różnimy się od siebie i mimo wspólnego celu, inaczej pokonujemy przeszkody.
Wszystkiego najlepszego na urodziny. Życzę dużo siły i wiary, bo na pewno się przyda. Pozytywne myślenie jest trudne w takich momentach, ale działa cuda. Wierz, że się uda, mimo złych chwil :).
Jeśli masz pytania o transfer itp. pisz śmiało.
Dziś miał być 1dc... Wczoraj plamienie. Mieliśmy dziś jechać na wymazy plus zakaźne z krwi. Zrobiliśmy tylko z krwi. Ale w ciągu dnia plamienie ustało... Powinnam jechać jutro? Oto jest pytanie... Pewnie jak nie pojadę, plamienia nie będzie, jak wsiądziemy w samochód, na bank mnie zaleje ... Nawet po IUI i progu @ się nie spóźniala. To czemu dziś jej nie ma? Nie ma szans, żeby to była ciąża, ale czemu organizm robi sobie ze mnie jaja ? W takim momencie...
Jadę jutro do Rossmanna. Kupić test? Nie wiem, co robić. Test jest jak "strzał w kolano". Jedna kreska śmieje się w twarz. Odbiera Ci wszystko... Czemu mając tego świadomość, wciąż testujemy...?
Wiadomość wyedytowana przez autora 4 maja 2021, 23:37
Wiesz co ja zrobilam po ostatnim invitro, wywalilam wszystkie testy owulacyjne i ciazowe. Powiedzialam sobie wiecej sobie tego nie robie. Obecnie jestem w fazie badan dlaczego zarodek sie nie zagniezdza, ale szansy na naturalsa nie wykluczyli wiec mogloby sie zdarzyc. Jezeli sie uda to ten okres zniknie, ale jak na razie nie bede siebie dobijac. Pozdrawiam i oby to byla ciaza :)
Zaczęłam czytać dziś "dziecko ze szkła". Nigdy nie miałam aż tak realnego wrażenia, że czytam o sobie. Bohaterka dostała zielone światło na ivf w Getegorgu i czeka na okres... Który się spóźnia...
Czemu po IUI, czemu wcześniej @ była na czas, a teraz kiedy tak bardzo na nią czekam, sie spoznia? Od kilku dni zero seksu. Bo seks (powiem szczerze, że nie wiem jak to działa) przyspiesza @. Nie powiedziałam Mężowi, że testowałam... Zaczął dopytywać i w momencie, kiedy zobaczyłam nadzieję w jego oczach, gdy powiedział "ale byłoby super, gdyby się udało" pękłam...
Przeciez starania to nie tylko kobieta... To także mężczyzna... Nie zawsze to zauważamy... Ale oni też to przeżywają, tez maja nadzieję... Tylko bardziej są marzycielami, niż realistami.
Ja mam chwilę załamania. Dlatego proszę nie komentujecie, że zaraz ICSI i się uda... Bo w tym momencie, zamiast dodać mi to siły, odbiorę to odwrotnie... Przepraszam...
Skup się na przygotowaniu do icsi zamiast roztrząsaniu porażki. Mnie to pomogło wziąć sie w garść. Nie wiadomo czy icsi się uda ale na pewno iui miało male szanse powodzenia. Do boju! 🍀
Dziś plama na papierze. Z tej radości od razu założyłam podpaskę i pojechałam do apteki po Ovulastan... Po co? Jak od 4 godzin czysto... ? Nie rozumiem, co się z moim organizmem dzieje... Zaczynam mieć dość wszystkiego... 32dc, @ powinna przyjść kilka dni temu...
33dc. Jest! To chyba to! Będę musiała przełożyć wizytę w Gamecie, ze względu, że @ przyszła prawie tydzień później. Ale chyba nie będzie to problemem...
Od jutra Ovulastan.
Generalnie mam od kilku dni słaby nastrój... Od wczoraj u nas ładna pogoda... Gdzie nie zetkniesz, wózki... Na FB albo niemowlaki, albo ciążowe brzuszki... Dla mnie jest to bardzo przygnębiające...
Czytam "Dziecko ze szkła" i chyba zamiast mieć coraz większą nadzieję, tracę ja...
będą Ci towarzyszyły różne emocje, raz wielka nadzieja, raz rozpacz, radość, smutek i tak na zmianę co chwilę. Ale dasz radę. Silna jesteś! Powodzenia! Oby to była już ostatnia prosta!
Zeszły tydzień, był dziwny, smutny, przygnębiający... Czujemy presję, wciąż się kłóciliśmy,wciąż mieliśmy do siebie pretensje o wszystko... Chyba do dnia dzisiejszego dochodziłam do siebie...
W weekend przeprosiliśmy się, mąż po wizycie brata, który właśnie się rozwiódł, stwierdził, że nie możemy się kłócić, nigdy tego nie robiliśmy... Zawsze byliśmy we wszystkim zgodni, wspieraliśmy się...
Ten tydzień jest lepszy... W poniedziałek byliśmy w Gamecie, dostaliśmy już rozpiskę, i jesteśmy baaardzo podekscytowani. Od 26.05 gonadopeptyl, kolejna wizyta 10.06, 17.06 podgląd, 19.06 punkcja?
Boje się strasznie, ale chyba nie ma czego?
Czym więcej czytam, tym mam więcej pytań i wątpliwości, nie wiem, czy lepiej by mi nie zrobiło, gdybym na parę dni uciekła z forum. Już nie wytrzymuje napięcia, co będzie przed transfer, bo tego co będzie po, wyobrazić sobie nie jestem w stanie...
Rób to co dla Ciebie i dla Was najlepsze 😘 wszystko co dzieje się wokół starań może być stresujące, ale trzymam kciuki żeby to wszystko było warte finału ❤️
Bądź sobą i dbaj o siebie! my tu jesteśmy i nigdzie nie uciekamy a świat się nie zawali jak kilka dni pomilczysz :) Odpoczywaj, relaksuj się, uśmiechaj do życia i nastawiaj na piękny czas który jest przed Wami :) Bo przecież będzie dobrze <zaciskam kciuki najmocniej jak idzie>
Wiesz tak naprawdę to jestesmy bardzo silne, chociaz nei zdajemy sobie z tego sprawy. Ja tez tak samo myslalam. A mimo to jakoś przezyłam dwie procedury, dwa transfery, dwie sromotne porażki... i walcze dalej. To jest chyba najwazniejsze. nIe poddawać się. W końcu sie musi udać! ;)
Dziękuję. Jesteście przekochane! Dajecie niesamowite wsparcie!
Jak mam być szczera... Tak z głębi... Chyba wyszukuje sobie problemów i powodów do strachu, a tak naprawdę nie boje się punkcji, nie boje się bólu, narkozy, czy tego, że nie będę wiedziała co i jak... Boje się tego, że będzie biało na teście. Wierzyłam w IUI, wierzyłam (nie przyznawałam się do tego) w ostatni cykl, który się wydluzyl... Ale jak po transferze będzie biel? Nie dam rady. Nie potrafię myśleć, że będzie kolejny...
Agusia tak bardzo trzymam za Was kciuki ✊♥️ Wierzę, że tym razem się uda !
Każdy etap procedury będzie stresujący ale nie jesteś sama ! Będziemy wspierać 😘 🙏
Wczoraj miałam jakieś plamienia. Dziś trochę tez, ale już mniej... Nie wiem czy to od ovulastanu? Trochę mnie to martwi, chyba nic złego nie dzieje się przed procedurą... ?
Już prawie środa i zastrzyki 💪 moja ciąża zbliża się wielkimi krokami!
Dziś poniedziałek i nowy tydzień czas start... Chyba zacznę lubić poniedziałki, każdy zbliża nas do procedury... Obudzilam się po 3 w nocy z krzykiem... Krzykiem radości. Śniło mi się, że zrobiłam test 6dpt i była kreska! Szkoda, że to tylko sen...
Plamienie ustało, ale dziwnie się czuję, cały czas jakbym miała coś w środku. Zaczynam się zastanawiać, czy sobie czegoś nie wkręcam...
Pewnie będę codziennie coś wpisywać do pamiętnika, dla siebie. Tak, by później, przy drugiej procedurze wiedzieć, pamiętać co i jak
W poniedziałek wieczorem napisałam do lekarza. Plamienie nie ustało i balam się, co dalej. Doktorek odpisal od razu, że to normalne . Dziś jestem już po pierwszym zastrzyku gonadopeptyl daily, i jak nigdy czuje, że cała procedura jest coraz bliżej...
Nie wiem tylko, czy nie odpocząć od forum... Z jednej strony dużo można się od Was dowiedzieć, z drugiej czytając, pojawiają się coraz większe wątpliwości i człowiek zdaje sobie sprawę, jak mało wie...
Szczęśliwego Dnia Matki życzę wszystkim! Tym, która mają swoje szczęścia, i całej reszcie, bo przecież wszystkim nam się uda ❤️
Dziś wzięłam ostatnia tabletkę antykoncepcyjna - Ovulastan. Od 26.05 do dziś codziennie zastrzyk z gonadopeptylu. Jutro przerwa. Od 01.06 zastrzyk co drugi dzień, aż do wizyty 10.06. ciekawe kiedy @ przyjdzie... Środa? Czwartek? Nie mogę się już doczekać, to będzie mój ostatni okres!
Procedura zbliża się wielkimi krokami. W tym tygodniu 3 dni do pracy i długi weekend, w kolejnym również, ponieważ 10tego wizyta - gin + anastezjolog, więc od razu 11tego biorę wolne. Jeśli pójdzie wszystko z planem 17.06 monitoring, więc od tego dnia aż do transferu biorę zwolnienie. 3 tygodnie po 3 dni w pracy, zleeeeci w mig 😉
Nawet sie nie zorientujesz kiedy to zleci. Rozpoczecie procedury jest tak zadaniowe, to sie odhacza w mig! Jestem niezdrowo podekscytowana 😁 trzymam kciuki za owocne zbiory i seksy na szkielku i w ogole.
Ani sie obejrzysz bedziesz bukowac termin na prenatalne ❤️
Ja myślałam dokładnie tak jak Ty, że dlaczego ivf ma się udać,skoro u nas wszystko ok a się nie udaje? I tez myślałam że nie dam sobie rady po porażce pierwszego transferu. Ale z drugiego transferu mam córeczke. Jakims cudem,niby wszystko ok,a tylko ivf pomogło.
W czwartek byliśmy w Gamecie. Anastezjologa przesunęli nam na 17.06, więc tylko krew i dr Cz. Wszystko póki co zgodnie z planem, chcieliśmy zobaczyć, czy nic nie urosło, jak to powiedział doktorek. Od czwartku 2 dni bemfola 300, kolejny dzień 225. Od wczoraj menopur 150. No i oczywiście codziennie gonapeptyl. Kolejna wizyta w najbliższy czwartek i mam nadzieję w sobotę punkcja..
Postaram się napisać, co się działo od ostatniego wpisu...
17.06 byliśmy na wizycie i okazało się, że jajeczka są oporne. W prawym mamy jedną komórkę, w lewym trzy. Niby ładne, równe, ale mało ich i jescze nie dojrzale. Punkcja przesunięta z soboty 19.06, ponieważ w ten dzień mielismy kolejny podgląd. Oczywiście dostałam dodatkowe zastrzyki - mensinorm. Podobno to to samo, co menopur.
19.06 mamy już większe jajeczka, w prawym bez zmian, w lewym widać kilka mniejszych. O 21 ovitrelle i w poniedziałek 21.06 punkcja.
21.06 pobrali mi 4 kumulusy. Sama punkcja bezbolesna, przebiegła szybko, po narkozie moment doszłam do siebie. Dostałam luteine i duphastan 3x1 oraz neoparin 1x1. A takze... Receptę na relanium i pyroxicam, które mam wziąć 1h przed transferem. Czekamy...
23.06 oczywiście musiałam zadzwonić do embiologow 😅 mamy 4 zapłodnione komórki. 3 mają po 4 blastomery, 1 jest wolniejsza i ma 2.
25.06 kolejny telefon. 2 komórki przeszły już w stadium moruli, 2 są wolniejsze. Jutro transfer!!
26.06 to już ten dzień!! Przyjechaliśmy do gamety, oddałam krew na progesteron. Wzięłam tabletki i ... Sam transfer to chwila, jak badanie ginekologiczne, nic nie boli. Dostałam zarodek 4.1.1 czyli świetny! Skorzystałam tez z opcji embrioglue. Jeden zarodek mamy także zamrożony, zrozumiałam, że również 4.1.1, ale jak się okazało dzień później nie. Dostałam także kolejna receptę, tym razem na prolutex.
27.06 1dpt Nasze Maleństwo jest z nami i bardzo bym chciała, żeby tak zostało. Czasami nic nie czuję, a czasami jakbym wiedziała, że jestem w ciąży. Chyba musze przyzwyczaić się z myślą, że to dzieje się naprawdę. Od pierwszej wizyty w Gamecie 2 miesiące temu wszystko zleciało tak szybko, że większość dni pamietam jak przez mgle. Żyliśmy od wizyty do wizyty, od badań do badań, od zastrzyków do zastrzyków. A teraz to już za nami. Fizycznych objawów nie mam, co pewnie jest normalne, jednak chciałabym je mieć, najlepiej od wczoraj 😅 dzwonili dziś embriolodzy. Mamy zamrożone 3 zarodki : 4.2.2., 3.1.1, 2.1.2
Kiedy będę testować? Nie mam pojęcia.
Proszę Maleństwo Nasze, zostać w moim brzuszku 🙏🙏🙏
2dpt
Zastanawiam się coraz częściej, czy powinnam coś czuć. Czasami kłują mnie jajniki, ale przecież to nie ma nic wspólnego z tym, czy Maleństwo z nami zostanie. Były dziś również chwilę, że czułam ból jak na okres. Zaczelam co 5inut chodzic do łazienki, oglądać wkładkę i podcierac się 🙈
Zaczynam również myśleć o zrobieniu zapasu testów, tylko czy jest po co? Narazie w domu mam tylko 1.
Treści zawarte w serwisie OvuFriend mają charakter informacyjno - edukacyjny, nie stanowią porady lekarskiej, nie są diagnozą lekarską i nie mogą zastępować zasięgania konsultacji medycznych oraz poddawania się badaniom bądź terapii, stosownie do stanu zdrowia i potrzeb kobiety.
Korzystając z witryny bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na użycie plików cookies. W każdej chwili możesz swobodnie zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich zapisywaniu.
Dowiedz się więcej.
Powodzenia!
Powodzenia!