Boże, proszę Cię, aby po uwolnieniu zrostów okazało się, że choć jeden jest drożny i pozwoli na poczęcie nowego życia...
Maluszka którego będę mogła przytulić do swojego serca
Mam nostalgiczny nastrój, wręcz wisielczy. Rozmyślam, co by było, gdyby? Mogliśmy z M zacząć działać wcześniej i być może mielibyśmy już naszego szkraba lub szkraby... Zawsze chciałam mieć dwoje dzieci lub więcej a tu taka niespodzianka od losu, że nie mam ani jednego... I co gorsza, na razie nie zapowiada się, żeby było inaczej... Pamiętam jak mama pytała "I jak tam? Kiedy będą dzieciaczki?" a ja odpowiadałam "W swoim czasie mamo. A z resztą po co mi dzieci" - jak mogłam tak mówić! Chciałam żeby przestali się ciągle wypytywać. Chciałam mieć dzieci od zawsze, mój M - głos rozsądku i ekonomii - planował że jeszcze nie teraz, jeszcze nie, bo to, bo tamto Miał rację - nie mieliśmy dobrych warunków dla dziecka - mieszkaliśmy u teściów w warunkach niezbyt przyjaznych do zamieszkania, teść nadużywał alkoholu i co się tym wiąże wieczne awantury, krzyki itp. itd., - ja szanowałam dlatego decyzję mojego M i mimo, że chciałam mieć dzieci mówiłam takie rzeczy... Jest mi wstyd i przykro... A teraz takie problemy... Może to kara za te kłamstwa?
Już na konsultacji w szpitalu powiedziano mi, że jeśli obydwa jajowody nie będą drożne, to nie radziliby ich udrożniać, tylko rozpocząć procedurę do in - vitro. Byłam załamana...
Podjęto decyzję, że jednak nie będę miała laparoskopii ze względu na duże ryzyko i powikłania związane z moimi zrostami. Nie jest to taka prosta sprawa, ponieważ w moim przypadku laparoskopia mogłaby się skończyć laparotomią i podczas operacji może dojść do uszkodzenia jelit, a poza tym kolejna ingerencja i kolejne zrosty. Dlatego zdecydowano, że będę miała HSG.
Stresowałam się, ale byłam też i dziwnie spokojna. Czułam, że Matka Boża nie zostawi mnie samej. Dziękuję Ci Najświętsza Panienko za ten spokój ducha i ukojenie, dziękuję za dobrą diagnozę. Dziękuję dziewczynom, które zaproponowały odmawianie Nowenny Pompejańskiej. Jest w tej modlitwie "COŚ"
Po badaniu, które nie było aż takie straszne, jak o nim się naczytałam, okazało się że wszystko u mnie w porządku, obydwa jajowody drożne:) Dziękuję Ci Matko Przenajświętsza!
Od kolejnego cyklu zielone światełko, "recepta" od gina na zaciążenie i do dzieła:)
Dziękuję Ci Królowo Różańca Świętego! Będę polecać tę nowennę innym w potrzebie
Odmawiałam Nowennę i łzy mi ciekły po polikach, a to, że w tym życiu jakoś nam się nie układało, a to, że pech mnie prześladuje od małego, a to, że innym jakoś się lepiej wiedzie, a to, że inni mają dzieci i narzekają, a to... itd..
Najgorsze "TO" to brak maleńkiej osoby, która by kochała mnie (nas) bezinteresownie, którą i ja już przed jej narodzeniem pokocham ponad życie... Naprawdę chciałabym już przytulić swoją Kruszynkę...
Ostatnio byłam na pogrzebie. Okazja delikatnie mówiąc bardzo smutna, żeby odwiedzić cmentarz. Spojrzałam na cmentarzyk, gdzie spoczywają dzieci. I tam wzięło mnie na rozmyślanie...
Łzy mi napłynęły do oczu... Malutkie dzieciątka - Aniołki, które narodziły się martwe, niektóre zmarły tuż po porodzie lub kilka miesięcy po nim... Aż ciarki przechodzą na samą myśl...
Pogodziłam się ze stratą dwóch Maleństw. Moje nie mają nagrobka, nie mogę zapalić malutkiego znicza, aby rozświetlić im drogę, nie mam gdzie złożyć im kwiatów, w końcu też nie wiem, czy byłyście dziewczynkami czy chłopcami...
Po jednym został wydruk z usg, bo resztę wyników zabrali mi w szpitalu, po drugim - nie mam zupełnie nic... Pozostają mi tylko pustka w sercu, tęsknota i wspomnienia o Was moje kochane Aniołki...
Wspomnienia - to tak mało, a zarazem tak wiele...
Zawsze będę Was kochać, bo wiem, że i Wy pokochałybyście mnie...
Dziękuję Ci Matko Boska Pompejańska!
Dziękuję Ci za nadzieję jaką wlałaś w moje serce
Pomimo trudności i beznadziejnej sytuacji zdrowotnej udało się
To Twoja zasługa o Wielka Pani
Wiadomość wyedytowana przez autora 18 listopada 2016, 10:26
Dobry taki lekarz, przynajmniej nie owija w bawełnę, nie słodzi. Etolcia, bardzo pragnę aby chociaż jeden jajowód był drożny. A sama laparoskopia, nic wielkiego. Trzymaj się dzielnie ;)
Trzeba być dobrej myśli;)mocno trzymam kciuki:*