X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki ciążowe Dar Matki Bożej
Dodaj do ulubionych
1 2
WSTĘP
Dar Matki Bożej
O mnie: W szoku Nie sądziłam, że się uda..., że uda się tak szybko
Moja ciąża: Wymodlona, wyczekiwana
Chciałabym być mamą: Taką na ziemi
Moje emocje: Stoicki spokój Nie chcę cieszyć się zbyt bardzo, aby jej nie stracić
Przejdź do pamiętnika starania i przeczytaj moją historię starania się o dziecko

18 listopada 2016, 10:36

Długo zastanawiałam się czy nie za szybko "chwalę" się ciążą Poprzednio źle się to dla nas skończyło:(
Teraz czuję, że jestem w dobrych rękach - rękach Matki Bożej

Ciii, pogratulujecie, gdy na świecie pojawi się dzieciątko:)

Wiadomość wyedytowana przez autora 18 listopada 2016, 10:35

18 listopada 2016, 10:36

Długo zastanawiałam się czy nie za szybko "chwalę" się ciążą Poprzednio źle się to dla nas skończyło:(
Teraz czuję, że jestem w dobrych rękach - rękach Matki Bożej

25 listopada 2016, 12:01

Czasami czuję, że jestem w ciąży, a czasami, jakbym nie była.
Czasem mam mdłości, zawroty głowy i chyba zapadnę zaraz w sen zimowy:D
Piersi bolą jak oszalałe, a toaleta to mój drugi pokój.

Może dziwnie to zabrzmi - cieszę się z ciąży, ale nie tak całkiem do końca.
Boję się, że znowu może coś pójść nie tak.

Czuję też obecność Matki Bożej. Dziękuję Ci o Wielka Pani:)

Mam też cichutką nadzieję, że na kolejnej wizycie usłyszę bijące serduszko maleńkiego cudu:)

Wiadomość wyedytowana przez autora 25 listopada 2016, 11:59

6 grudnia 2016, 19:04

Trochę z opóźnieniem ale...
Widziałam serduszko:)
Piękny widok:) chciałabym bardzo aby ta ciąża zakończyła się w terminie porodu, zebym urodziła zdrowe Maleństwo i mogła je przytulić do swojego serca...
Ehh marzenia...:)

Szczerze, to nie czuję się, jakbym była w ciąży, a może to przez to, że nie chcę się przyzwyczajać Zwyczajnie boję się jej utraty...

14 grudnia kolejna wizyta Mam nadzieję że usłyszę dobre wieści i głos bijącego malutkiego serduszka

Trzymam kciuki za wszystkie staraczki Uda się dziewczyny Zobaczycie:)

Dziękuję Ci Matko Boża za nadzieję i łaski jakimi mnie obdarzasz:)

23 grudnia 2016, 22:45

Dziękuję Ci Matko Boża za dar, który noszę pod swoim sercem

Nie odzywałam się dawno Ahh ta gorączka przedświąteczna, prezenty, pierogi, uszka ... Ale po kolei:)
Ostatnia wizyta przebiegła pomyślnie Mam nadzieję, że tak będzie często:) Bejbuś rośnie jak na drożdżach:), miał 2,18 cm, do tego czasu pewnie jeszcze troszkę podrósł:)
Mdłości ustąpiły (mam nadzieję, że na dobre) Luteinka przepisana, na kolejną wizytę zrobić wyniki Umówiłam się na badania prenatalne: 29.12.2016 badanie krwi, a 10.01.2017 usg.
Zalecenia: dużo leżeć, czytać książki o miłości, a na święta najlepiej się do kogoś wprosić - także lądujemy u moich rodziców:) Chcielibyśmy poinformować ich jutro o ciąży - na razie to ściśle tajna tajemnica ;P Ciekawa jestem ich reakcji:)

Wszystkim życzę wesołych, spokojnych świąt Bożego Narodzenia, pełnych miłości i radości, niech magia świąt opanuje Was na całego:)
Wszystkim staraczkom życzę spokoju ducha, wytrwałości i cierpliwości, Niech ten szczególny czas, czas świąt Bożego Narodzenia wleje w Wasze serca pokorę, wiarę i nadzieję, niech przyniesie ukojenie i pomoże dostrzec pozytywne aspekty w Waszym życiu
"Ten" dzień kiedyś nastąpi:)
mocno w to wierzę

Wesołych świąt:)

Wiadomość wyedytowana przez autora 23 grudnia 2016, 23:01

12 stycznia 2017, 13:15

Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku:)

Z wieeelkim opóźnieniem:(
Często korzystam z internetu w telefonie i tam robiąc wpisy do pamiętnika ucina mi je w zdecydowanej części i baaardzo się denerwuję tym faktem, ale po kolei...

Na święta zrobiliśmy niespodziankę rodzinie Otóż przy rozpakowywaniu prezentów mój mąż ze swojej torebki świątecznej wyciągnął misia - grzechotkę i malutkie skarpetusie z napisem "I love dad":) A na twarzach rodziny szok, zapytanie, niedowierzanie i ... cisza Każdy rozmyślał cóż ten prezent miał znaczyć:) zwłaszcza po naszych niemiłych przejściach...

Na wizycie poświątecznej u mojego doktora wszystko w porządku
Maluszek rośnie, miał wtedy 5,4 cm Na święta pojadłam barszczu to i nawet wyniki z morfologii się poprawiły:)Jak ja lubię takie wizyty:)

10.01.2017 r. badania prenatalne. Bałam się o zdrowie bejbusia. Lekarz bardzo miły, z szeroką wiedzą ginekologiczną. Badał i badał, naciskał na brzuch mocno i myślałam, że zaraz to mi dzieciątko z niego wydusi. Usg przezpochwowe też w pewnych momentach bolesne jak dla mnie, a muszę przyznać, że tolerancję bólu mam wysoką. Wiem, musiał wszystko dobrze pooglądać, pomierzyć, itd.
Słyszałam bijące serduszko:) Bejbuś ma już 6,9 cm:) Wynik całego badania prawidłowy. Tzn. na 95%, bo taką wykrywalność mają te badania.
Muszę stwierdzić, że nasz maluszek to taki trochę leniuszek. Nie chciał się obrócić do ładnego zdjęcia pamiątkowego. Ułożył się na pleckach, rączka pod główką, taki wygodnicki:D

Zastanawiam się, czy nie zacząć kupować malutkich ubranek. Nie znam jeszcze płci, ale myślałam o rzeczach uniwersalnych, i dla chłopca i dla dziewczynki. Nie chciałabym też tymi zakupami czegokolwiek zapeszyć, z drugiej jednak strony kupowanie na ostatnią chwilę to wielki wydatek.


Podczas samego badania, kiedy lekarz nic nie mówił, martwiłam się bardzo. Prosiłam o pomoc Matkę Bożą.
Dziękuję Ci o Wielka Pani za potrzebne łaski, jakimi obdarzasz dziecko, które noszę w swoim łonie
Dziękuję Ci za łaski, które zsyłasz dla mnie, jego matki
Dziękuję za cud, jakiego dokonałaś
Dziękuję za każdy dzień:)

18 stycznia 2017, 13:14

Po wczorajszej wizycie
Cieszę się, że z Maleństwem wszystko w porządku:) Umówieni jesteśmy na drugie badania prenatalne. Te z kolei będą badać dzieciątko pod kątem anatomicznym. Mam cichutką nadzieję, że będzie dobrze.
Ostatnio zaczyna boleć mnie kręgosłup w odcinku krzyżowym i trochę brzuch. Brzuch ze względu na powiększającą się macicę. Na kolejnej wizycie zapadnie decyzja, czy nadal mam brać luteinę. Jestem w 14 tygodniu ciąży, a pomiędzy 14 a 15 tygodniem produkcję progesteronu przejmuje łożysko.
Byłam dziś w odwiedzinach w pracy. Miło spotkać wszystkich współpracowników. Trochę zatęskniłam za tamtą atmosferą:) Jak urodzi się Maleństwo to będę ich odwiedzać.

PS: Chciałabym wstawić jakieś zdjęcia do pamiętnika, ale przyznam, że mam z tym problem:(
Pomożecie?

Wiadomość wyedytowana przez autora 18 stycznia 2017, 13:10

19 stycznia 2017, 13:21

DZIAŁA:D Dziękuję za pomoc:) A oto zdjęcia naszego małego Cudu:)
29df2985c0ec7c02med.jpg
679ebfa55c64f58emed.jpg
Bardzo prawdopodobne, że będzie córcia:)

Wiadomość wyedytowana przez autora 19 stycznia 2017, 20:38

4 lutego 2017, 15:44

Miałam mieć już pewność po ostatniej wizycie, czy będzie córcia i niestety... obróciło się tyłkiem i już:D Cieszę się, że wszystko jest w porządku i z dzieciątkiem i z moimi zrostami - nie powiększają się, na szczęście.
Troszkę zdenerwował mnie lekarz, bo nawet nie zmierzył dzieciątka i nie dał ładnej foci...:(
Może dlatego, że mam wizyty, co dwa tygodnie. I zaniepokoił mnie tym, że nie liczyłam dotąd twardnienia brzucha - skurczów macicy - nie wiedziałam, że mam to robić. Nie wiem, czy to to, ale czuję jakieś mrowienie, "stuk - puk". Nie mam pewności, bo moje jelitka nie pracują jak należy i być może liczę ich pracę?:/ Dziennie naliczyłam od 8 do 14 takich "skurczów". Kolejna wizyta w święto zakochanych:)
Wzięłam się za dzierganie. Zrobiłam już czapeczkę i szalik. Zaszalałam:), bo małe urodzi się najprawdopodobniej w połowie lipca, ale dookoła mówią mi, że dostanę ciuszki, to robię je na "zaś":)
Pracuję nad sweterkiem. Mąż się śmieje, bo co zrobię to spruję i tak od nowa:D To wyższa szkoła jazdy
Twardy ze mnie zawodnik i tak łatwo się nie poddam:)

16 lutego 2017, 12:55

Poczułam pierwsze ruchy!:) Hip hip hurrraaa!:) Nie zwróciłam najpierw na nie uwagi, ale już mam pewność, że to "to". Pierwszy poczułam pod koniec 15 tygodnia, a od 16 się zaczęły coraz częstsze, nawet około 40 - 60 ruchów dziennie:) Najczęściej kopie rano i wieczorem, czasami popołudniu i w nocy Piękne uczucie:)
Mąż też ucieszył się czując pewne mrowienie, gdy przyłożył dłoń do brzucha:) Kocham go bardzo
Z ostatniej wizyty przynoszę dobre wieści Malutka rośnie, serduszko bije, łożysko ułożone prawidłowo
I tak,tak:) - będzie to dziewczynka Wygodnicka, nie chciała pokazać co "tam" ma, ale ostatecznie udało się wypatrzeć Kolejna wizyta za miesiąc, tak się złożyło, że razem z poprzedzającym ją badaniem prenatalnym
Czasami dokuczają mi bóle brzucha i kręgosłupa, dość mocne jak dla mnie, bo muszę sięgnąć po no - spe Wtedy najbardziej obawiam się, czy z małą jest wszystko w porządku, czy szczęśliwie donoszę tę ciążę i szczęśliwie urodzę zdrowe dzieciątko. Lekarz uspokaja, że takie bóle są normalne, bo organizm przygotowuje się do pojawienia się na świecie nowego życia Wiem, że jeszcze długi czas przede mną, ponieważ termin porodu wyznaczony mam na 17 lipca, to boję się samego porodu i jak to będzie w pierwszych dniach razem, czy podołam roli matki, jaką w ogóle będę matką...
A tak w ogóle to mam już humorki;P Jestem płaczliwa i smutna, łzy mi się kręcą na reklamach, a w sekundzie odchodzi to wszystko i cieszę się jak głupi do sera:)
Zachcianki na razie mnie nie dotyczą, choć czasami tak mam, że coś bym zjadła, ale nie wiem co i tak szukam szczęścia;P
Z mężem wybraliśmy imię dla naszej córci - Kaja :)

15 marca 2017, 14:14

Ale mam wieści!:D
Wczoraj mieliśmy dwie wizyty u lekarza prowadzącego i badania prenatalne. Stresowałam się bardzo czy z Malutką wszystko porządku, czy jest zdrowa. Lekarz na badaniu nie mówił za wiele, a mnie i męża zżerała ciekawość i niepewność. Na szczęście jest wszystko w porządku, tzn. na 95 %, ponieważ badania te mają na razie taką dokładność. Odetchnęliśmy z ulgą. W pewnym momencie podczas usg zapytał, czy mówił na poprzednim badaniu prenatalnym o płci, ponieważ przy pierwszym badaniu mógł potwierdzić ją tylko na 10%. O płci nie zostaliśmy wtedy poinformowani, bo chyba nie było jeszcze nic widać. I tutaj spokojnym głosem oznajmił nam, że na 100% będzie to... uwaga... CHŁOPIEC!!!

SZOK SZOK SZOK

Spojrzeliśmy na siebie z mężem pytającym spojrzeniem... ale jak to?! Niemożliwe! Miesiąc temu lekarz prowadzący potwierdził, że będzie dziewczynka. Ba! Nawet wydrukował zdjęcie malutkich organów. A tu taka niespodzianka! Mały leżał sobie oczywiście jak panicz na włościach, nie chciał się obrócić do zdjęcia pamiątkowego, a i jajek nie chciał też pokazać. Leniuszek i wstydzioszek jeszcze przed narodzeniem :D Lekarz mówił, że raczej ładnie widać całe duże organy płciowe, a nasz synuś pokazał może z centymetr malutkiego pitolka! :D :D :D
Z gabinetu wyszliśmy zszokowani, ale też bardzo weseli. Obdzwoniliśmy całą rodzinkę, że Kaja może będzie, ale następnym razem. Wszyscy oczywiście śmiali się i żartowali. Nie zabrakło też stwierdzenia teściowej, że za ładnie wyglądałam na dziewczynkę i mówiła, że będzie chłopiec, choć tak samo mówiła, gdy dowiedziała się, że będzie dziewczynka, że coś czuła w kościach, bo brzucha na chłopaka to nie mam i że będzie biegała taka moja mała miniaturka:D

Żeby było jeszcze śmieszniej to już zaczęliśmy kupować ciuszki na wyprawkę do szpitala - oczywiście różowe, w serduszka, jak to dla dziewczynki :D Nawet od koleżanki miałam załatwione ciuszki po jej córeczce. Co więcej wczoraj byliśmy umówieni na oględziny wózka - tak, tak dla dziewczynki - słodziuchny biały w kokardki.

Przeżyliśmy wielki szok. Od początku nie mieliśmy jakichkolwiek preferencji dotyczących płci dziecka. Priorytetem zawsze było i jest to, żeby było zdrowe i prawidłowo się rozwijało. Gdy lekarz prowadzący pewnym tonem głosu i po drugiej z kolei wizycie potwierdzonym zdjęciem z usg powiedział, że będzie to dziewczynka - oswoiliśmy się z takim stanem rzeczy. I tak żyliśmy w błogiej nieświadomości przez około miesiąc. Imię wybrane, remonty w pokoju za niedługo miały się zacząć, kolory wybrane, co więcej dobrze, że nie kupiłam wczoraj różowych doniczek :D
Na nowo oswajamy się z sytuacją. Kompletnie nie wiemy jakie imię wybrać. W rodzinie mamy wielu chłopców i nie chciałabym, aby ich imiona się powtarzały. Może ktoś ma jakieś propozycje? ;P

Takiego psikusa zrobił nam Mały:D

13 kwietnia 2017, 18:25

I po kolejnej wizycie:)
Nie powiem trochę stresu było Gdy lekarz przyłożył stetoskop do brzucha i było słychać szmery, ale takie niemiarowe, przez dłuższą chwilę myślałam, że coś będzie nie tak. Po chwili jednak przesunął urządzenie i zabiło serduszko jak dzwon:)
Mam nadzieję, że zdrowy i silny będzie ten nasz synek:)
Kopie na całego. Tzn ma czasami chwile odpoczynku, nawet dzień lub dwa kiedy bardzo rzadko i słabo czuję ruchy, ale ostatnio szaleje:) Potrafi tak kopać i wiercić się niemal całą noc i cały dzień
Pewnie wpływa na to też stres i nerwy, a mam ich ostatnio bardzo dużo. I nie chodzi mi wyłącznie o niepokój związany z dzieckiem, ciążą, zdrowiem i porodem. Doszły problemy rodzinne, mam uraz do pewnej osoby i nie wiem jak sobie z nim poradzić. Najchętniej to unikałabym kontaktu z nią, ale nie da się go całkowicie wyeliminować. Każdy ma swoje problemy, mniejsze lub większe, a tu jeszcze mam dokładane problemy innej osoby, czy tego chcę, czy nie chcę. I nie pomaga wytłumaczenie, że nie można mi się denerwować, bo to działa na nią jeszcze pobudzająco:/ I co tu zrobić?

Wiadomość wyedytowana przez autora 13 kwietnia 2017, 18:18

13 kwietnia 2017, 18:26

Na nadchodzące święta Wielkiej Nocy życzę Wam spokoju ducha
Doznajcie w te święta wyjątkowego szczęścia
Poczujcie miłość Boga i opiekę aniołów
Zrozumcie sens życia i potęgę rodziny

Wesołych Świąt!:)

13 kwietnia 2017, 18:26

Na nadchodzące święta Wielkiej Nocy życzę Wam spokoju ducha
Doznajcie w te święta wyjątkowego szczęścia
Poczujcie miłość Boga i opiekę aniołów
Zrozumcie sens życia i potęgę rodziny

Wesołych Świąt!:)

27 kwietnia 2017, 14:16

Za oknem piękna pogoda - co jest u nas nowością W końcu można nałapać endorfin od świecącego słoneczka:) Wybrałam się więc dziś na spacer - trochę rozprostować kości, ponieważ ostatnio tylko albo siedzę albo leżę I dziwić się po kim mały taki leniwy;P Nie to żebym się w jakikolwiek sposób usprawiedliwiała, ale jak nie ma pogody to nic mi się nie chce A tu proszę - słońce od samego rańca i ja jakaś taka bardziej szczęśliwa:D
Malutek dokazuje dziś na całego Szaleje i skacze po całym brzuchu Najnieprzyjemniejsze są kopnięcia w szyjkę macicy Dziś nieraz miałam wrażenie, że zaraz wystawi mi nogę albo rękę Czasem jest tak obrócony, że trwa to nawet z połowę dnia
Z piersi wycieka mi siara Pierwsza wyleciała około miesiąca temu, a druga jakiś niecały tydzień temu Leżałam sobie spokojnie na lewym boku, oglądając telewizję, aż tu czuję coś mokrego Myślałam, że czymś się pochlapałam, a tu proszę - plama na lewej piersi jak ta lala:D Mleko leci tylko z jednej - lewej
W naszym domu panuje siwy dym a to za sprawą remontów jakie poczyniamy dla naszego potomka:) Pokój czeka teraz na nowe gładzie, farbę i podłogę Mam nadzieję, że, gdy już pojawi się na świecie, będzie mu się podobało:)
Ze spraw organizacyjnych to zaopatrzyliśmy się już w wózek 2 w 1, adaptery, fotelik i wyprawkę dla malucha do szpitala Wczoraj zamówiłam też pościel do łóżeczka:) Cieszą mnie takie zakupowe sprawy:)
Przed nami renowacja łóżeczka. Bardzo chciałabym je pomalować na jasno szary kolor.
Ze spraw mniej przyjemnych
Czy kiedy byłyście w ciąży lub w niej jesteście doświadczyłyście "olewania" ze strony innych ludzi? Tzn nie widzą lub bardziej trafnie byłoby powiedzieć - nie chcą widzieć, że jesteście w ciąży i przepuścić w kolejce? Zwłaszcza w sklepie gdzie takie zachowania są honorowane? Ja miałam tak dziś. Odkąd udało nam się zajść w ciążę, nie uważałam i nie uważam siebie za pępek świata. Nie korzystałam z tego przysługującego mi prawa ani razu, zawsze stałam wytrwale w kolejce, bo dobrze się czułam, nigdy mi się nie śpieszyło, a nawet puszczałam kogoś prędzej,bo miał mało produktów do skasowania. A dziś mały kopie w szyjkę, do skasowania dwa produkty, kolejka - masakra! Stanęłam na jej szarym końcu. Nie chciałam wyjść poza nią, ale Pani z przodu tak skrzętnie blokowała mi przejście, żebym tylko aby przypadkiem nie weszła przed nią, bo by mnie chyba za włosy z tej kolejki wyciągnęła. Zdenerwowałam się tym jej zachowaniem i pierwszy raz przeprosiłam i poszłam do kasy bez kolejki. Ludzie tak mnie dziwnie obserwowali, aż było mi głupio. Wiem, że jestem wredna, a tej wredności uczą mnie inni ludzie.
Byłam dziś też w odwiedzinach u koleżanek z pracy. Szczerze to i tęskni mi się za tym miejscem i nie tęskni Za osobami bardzo, bo zżyłyśmy się ze sobą przez te parę lat Jakby nie patrzeć w pracy spędzamy około połowy swojego życia Spotkałam dziś także gości, którzy przyjeżdżają do nas co roku. Starsi Państwo, pochodzenia niemieckiego, bardzo mili i uprzejmi, bardzo dbający i kochający siebie nawzajem Naprawdę aż miło popatrzeć na takie małżeństwo Pan fizycznie sprawny, Pani porusza się za pomocą balkonika, mimo to obydwoje zawsze pogodni i uśmiechnięci, zawsze razem:)
Chciałabym, żebyśmy z moim mężem tworzyli takie zgodne i kochające się małżeństwo do ostatnich naszych dni:)

10 maja 2017, 13:57

Po wizycie
Wszystko jak na razie jest w porządku. Serduszko bije jak dzwon:) Szyjka prawidłowa. Zalecenia to dbać o siebie, nie przeciążać się, odpoczywać. Dostałam magnez tak zapobiegawczo na skurcze.
Ogólnie czuję się dobrze. Nie mam zachciewajek. Od jakiegoś czasu zaczęłam tylko strasznie chrapać:D W poradach na belly wyczytałam, że w ciąży tak się zdarza i mam nadzieję, że po ciąży to minie, bo mój mąż pewnie tak długo by tego nie zniósł;P
A propos męża:)
Wczoraj wieczorem przyłożył głowę do mojego brzucha i usłyszał bicie serduszka naszego synka! Ale był zaskoczony i szczęśliwy!:) Bardzo miły widok dla mamy:) Strasznie lubię takie momenty Ostatnio jest ich u nas nie za wiele, bo zmagamy się z remontem pokoiku. Jest już bliżej jak dalej, ale jeszcze sporo pracy przed nami. Przede mną to nawet nie wspominam;P
To już 30 tydzień ciąży, a jeszcze nie mam gotowej całej wyprawki dla Maluszka i dla mnie, ciuszki dostanę, ale chciałam je wyprać już po remoncie, podobnie jak wózek i fotelik dla niemowlaka. Łóżeczko nie pomalowane, materac kupiony, ale nie wietrzony, bo w domu kurz i pogoda ostatnio w kratkę. Martwię się, że nie zdążymy ze wszystkim. Szwagierka urodziła w 36 tygodniu, więc musimy się jakoś sprężać.
Mam nadzieję, że w tym tygodniu skończymy remont. Powoli sprzątam, co mogę. W zasadzie został mi już tylko do ogarnięcia "ten" właśnie pokój. W salonie, kuchni, przedpokoju i łazienkach błysk. Chciałabym to wszystko jakoś przyspieszyć.
Ostatnio zaczynam też coraz intensywniej myśleć o porodzie. Boję się samego porodu, ale najbardziej chyba to nacinania krocza i ewentualnego cesarskiego cięcia. To za sprawą mojej choroby zrostowej. Boję się, że te cholerne zrosty w jakiś sposób uniemożliwiłyby poczęcie i rozwój kolejnego dzieciątka, a tego bym nie chciała.

19 maja 2017, 15:05

I po badaniach prenatalnych, trzecich, ostatnich:)
Dzięki Bogu i Matce Najświętszej wszystko jest w porządku:) Podczas tego badania sprawdzane były przepływy, tzn., czy dziecko otrzymuje odpowiednio tyle tlenu, ile potrzebuje, czy dociera on do najważniejszych jego organów.
Mały będzie kudłaty:D i rośnie jak na drożdżach. Waży już około 1770 g (czyli troszkę ponad przeciętną), a do porodu powinien ważyć około 3300 - 3900 g.
W końcu widzieliśmy jajeczka;D Nie da się już wykluczyć, że może może do porodu płeć się zmieni;P
Jego jąderka zeszły już do moszny, także wszystko jest jak najbardziej prawidłowe.
Mam nadzieję, że już tak zostanie, że Malutki będzie zdrowy, a my - jego rodzice- wraz z nim:)

Coraz częściej i na dłużej napina mi się brzuch i mocno twardnieje. Mam wtedy wrażenie, że Malutki chce wyjść mi przez brzuch. Lekarz każe dużo odpoczywać i nie szaleć, a ja znowu boję się, że przez te wylegiwanie się nie będę miała siły podczas porodu:( Muszę jednak zwolnić tempo z wolnego na jeszcze wolniejszy, bo wczoraj przesadziłam i cały wieczór i noc, aż do dzisiejszego południa miałam twardy brzuch. To wszystko przez remont, bo chciałoby się go jak najszybciej skończyć.
W zasadzie to pokój już gotowy. Meble i łóżko przeniesione, karnisz i żyrandol zawieszony. Muszę zamówić zasłony i narzutę na łózko. Jutro planujemy renowację łóżeczka:) Ja będę się oszczędzać - nie ma bata.

Do posprzątania zostały takie kosmetyczne rzeczy, w zasadzie smutny, codzienny obowiązek - poodkurzać, umyć podłogi, powycierać kurze.

Muszę pochwalić mojego męża (mam nadzieję, że od tych pochwał się nie zepsuje;P ). Cierpliwie umył wszystkie okna i wieszał zasłony przed Wielkanocą, a teraz pościąga mi i pozawiesza je z powrotem wyprane, bo zakurzyły się przez remont.

Zaczęłam też porządki w wyprawce dla naszego Maluszka:) Cieszy mnie oglądanie takich malutkich ubranek, zabawek, przyborników, ręczniczków. Czeka mnie ich pranie i prasowanie. Będzie to myślę czysta przyjemność:)

Żeby nie było tak kolorowo to mam pewne obawy. Boję się porodu, cesarskiego cięcia i nacinania - to ze względu na moją chorobę zrostową:( Boję się, że po porodzie mogę dostać depresji poporodowej. A najbardziej boję się, że odtrącę naszego synka i nie pokocham go tak, jakbym tego chciała:( Czy to są normalne obawy czy coś ze mną nie tak?

15 czerwca 2017, 12:04

Cieszę się z każdego dnia, który spędzasz w moim brzuszku:)
Cieszę się najbardziej, kiedy dajesz znać o sobie kopiąc, turlając się czy przeciągając się w nim.
Mam nadzieję, że jest Ci w nim dobrze:)

Lubię, kiedy dotknę brzucha, a Ty swoją malutką stópką lub rączką podejmujesz ten dotyk.
Lubię, kiedy rano budzisz mnie swoimi ruchami.
Lubię, kiedy są one mocne i gdy leżę w bezruchu, Ty mną "poruszasz".
Lubię, kiedy masz czkawkę.
Lubię, kiedy reagujesz na głos mój i Twojego taty.
Tata uśmiecha się i cieszy, gdy słyszy bicie Twojego malutkiego serduszka.

Przepraszam, jeśli naraziłam Cię kiedykolwiek na stres, głośny hałas i niepotrzebne nerwy...

Jesteś częścią mnie... Tą najlepszą częścią...
Jeszcze się nie spotkaliśmy, a ja już Cię kocham:)

15 czerwca 2017, 12:31

I po remontach:) Śpimy już w małym, wspólnym pokoju, który dla mnie jest najpiękniejszy na świecie:)
Łóżeczko pomalowane i prawie przygotowane na przyjście Malutkiego Huberta na świat. Zostało tylko założyć nową pościel i gotowe:)
Ubranka wyprane, wyprasowane i poskładane czekają.
Kosmetyki do pielęgnacji, pampersy i przybory dla dzieciątka czekają.
Wózek częściowo wyprany, tzn. pokrowce i części, które mogłam zdjąć są już wyprane.
Fotelik przygotowany czeka.
Na dniach spakuję torbę do szpitala. Czy o czymś zapomniałam?

Ostatnio Maluszek zestresował mnie bardzo. Normą jest u Niego to, że kopie jak szalony i to wyraźnie i mocno. Pewnego dnia czułam jego ruchy bardzo wyraźnie, ale tylko do południa. Po południu nic lub takie ledwo ledwo co. Wieczorem to samo. Znaków życia prawie w ogóle. Mąż sprawdzał, czy bije serduszko i biło i to było jedyną oznaką, że raczej jest wszystko dobrze. W nocy, gdy obracam się na któryś z boków Malutek zawsze zmieniał też swoją pozycję - czułam jego ruch. A tu zero! Ja na bok, a On jakby bezwładny "spadał" w brzuchu. Rano minimalne ruchy, bardzo bardzo słabe. Po śniadaniu zawsze figlował, a w ten dzień nic! Zestresowana nieziemsko poszłam na Izbę Przyjęć. Tam podłączono mnie do ktg. Wynik idealny! Badanie także potwierdziło wszystkie prawidłowe parametry. A Mały dalej leniwy. Lekarz stwierdził, że miał dzień leniucha i to na całego!:) A matka cała w stresie...
Cieszę się, że wszystko okazało się w porządku. Wód jest wystarczająco, przepływy prawidłowe, waga Maluszka to około 2300 - 2500 g.

Często zdarza mi się twardnienie brzucha. To chyba macica przygotowuje się do porodu.
Ostatnio tak mnie zabolało, że nie mogłam zrobić kroku. Ból w środku, ciągnięcie do dołu i w dole takie uczucie rozpierania, rozrywania. Gdy położyłam się na boku przeszło. Wczoraj także czułam takie rozpieranie w dole. Chyba Hubert rozpycha się na całego i chce już wyjść, jak nie górą to dołem :D

Z medycznego punktu widzenia lepszym rozwiązaniem byłby poród siłami natury., bo przy cesarskim cięciu mogłoby się okazać i pewnie okazałoby się, że po tych moich operacjach jest tam masakra. Poza tym kolejna operacja i kolejne zrosty, co jest niewskazane w przypadku mojej choroby zrostowej. Nie chciałabym, aby w przyszłości stało się to przeszkodą, jeśli Pan Bóg i Matka Najświętsza pozwoli, dla posiadania kolejnego dziecka.

Na razie jednak proszę o to, aby nasz Maluszek urodził się i był zdrowy, a my jego rodzice razem z nim:)

10 lipca 2017, 14:33

To już za tydzień!!!
Termin mam na 17 lipca.

Maluszek narobił nam nie lada strachu.
29 czerwca od godziny 17.00 dziwnie często i regularnie zaczął twardnieć i napinać mi brzuch, to co 5 minut, co 7 - 8, co 10. Ten stan utrzymywał się przez około 2 - 3 godziny. I dylemat: jechać czy nie jechać do szpitala. Skurcze, co prawda niebolesne, a jak będą kazali wracać do domu. 100 myśli na sekundę. Jednak lepiej pojechać dwa razy z niczym, niż raz, a za późno. Pojechaliśmy. Na wejściu dowiedziałam się, że muszę zostać w szpitalu. Ktg wykazało kilka skurczy. Przeleżałam w szpitalu do poniedziałku. Okazało się, że były to skurcze przepowiadające. W zasadzie to już w dzień przyjęcia się uspokoiły. Czułam jedynie takie jakby napieranie, rozrywanie na dole, ale nie regularne.
Cieszę się z tej decyzji, bo w szpitalu zrobiono mi wszystkie niezbędne badania, w tym usg i ktg i jestem spokojniejsza, że wszystko z Maluszkiem w porządku.
Mały kopie coraz leniwiej, choć czasami nie powiem, ma dni, że mało co z tego brzucha nie wyskoczy.
Teraz odczuwam takie bolesne "wykręcanie" nóg w okolicach bioder i pośladków. Czasem, aż syczę z bólu. Coraz ciężej też wstaje mi się z łóżka. Ciężej jest mi się przekręcić na bok. Wiem, że powinnam leżeć na lewym boku, ale czasami już nie daję rady bo tak boli mnie biodro, że nie ma innej opcji i muszę poleżeć w innej pozycji.
Zauważyłam też, że Malutek reaguje na głosy nie tylko moje i męża, ale i członków rodziny. Kopie wtedy zadziornie:) Śmiejemy się też z mężem, że będzie z niego raczej domownik po tacie, bo kiedy wychodzimy razem na spacer, to zaczyna mi się "pchać" i rozpierać w dole, że muszę zwolnić tempo.

Obawiam się porodu. tzn. cesarskiego cięcia. Jeżeli nie będzie innego wyjścia to nie będę miała nic do powiedzenia. Boję się bardzo jego następstw. Lekarze też mówią, że lepiej byłoby, abym urodziła naturalnie. Mam już blizny na całym brzuchu i ciężko byłoby przeprowadzić mi cesarskie cięcie. Wzdłuż brzucha szew mógłby nie wytrzymać i się rozejść, w poprzek, jak to jest stosowane spowodowałoby pojawienie się nowych blizn i co gorsza nowych zrostów, a to zrosty uniemożliwiały mi zajście w ciążę. Boję się, że teraz kolejne na macicy uniemożliwią nam posiadanie, jak Pan Bóg da, kolejnego dziecka, zwłaszcza, że choruję na chorobę zrostową.
Mam nadzieję, że mimo wszystko, będzie dobrze.
1 2