To nieprawda, że grudzień to miesiąc cudów. Miesiąc jak każdy inny. Można zajść w ciążę ale też wcale nie trzeba. Tak samo jak w styczniu, maju czy w listopadzie inazdym innym miesiącu.
Niektórzy teraz dodają zdjęcia na Instagrama cudownych świątecznych bobasów a ja wrzucam kolejny negatywny test do pudełka... Bez zmian.
I tak właśnie rozpoczynam 5 rok starań.
Jak to brzmi.... Odwieczna walka z wiatrakami....
Jeszcze aby tylko wytrzymać jutrzejsze coroczne Skawa teściowej " i oby za rok było nas więcej". Zawsze walczę ze sobą, żeby się nie wybuchnąć płaczem. Chociaż mój powiedział, że pogada z nią żeby w tym roku sobie darowała ale czy to coś zmieni?
Niemniej jednak Wam życzę wesołych, pogodnych świąt.
Bądźcie szczęśliwi. ❤️
Wiadomość wyedytowana przez autora 23 grudnia 2022, 20:01
Wczoraj doznałam namiastkę szczęścia. Tak bardzo brakowało mi pozytywnych informacji.
W końcu mamy zielone światło na start.
Zaczynamy wkrótce. Oby tym razem szczęśliwie. 🙏
Mam poczucie, że w końcu wracam do gry.
W naturalne poczęcie niestety już nie wierze i to zawieszenie było dla mnie strasznie obciążające psychicznie.
Alu już w końcu po 2 miesiącach prób startu możemy zaczynać. Uff... Chociaż nie wiem na jak długo starczy mi tego "uff". Wczoraj byłam szczęśliwa a dzisiaj już emocje opadają i szczęście miesza się z lękiem.
Wyniki nasienia mamy lepsze niż kiedykolwiek.
Torbiel zniknęła.
Zastrzyki czekają.
3
2
1
I ruszamy. 🍀
Trzymajcie kciuki.
Wiadomość wyedytowana przez autora 10 lutego 2023, 18:41
Nie wiem czy byłabym w stanie przeżyć takie coś 3 raz.
Druga procedura wcale nie jest łatwiejsza. Podejrzewam, że ani trzecia ani czwarta ani żadna.
Sama porównywałam wyniki z poprzednią procedurą. Zresztą, mój lekarz robił to samo...
6dc, 5ds
Od 2dc przyjmuję rekovelle 7mg, 6dc mam pierwszy podgląd. Mój estradiol nie ruszył, w obrazie USG nic nie urosło. Słowa lekarza "średnio to wygląda". Dokładamy menopur 75 od 7dc.
8dc, 7ds
Podgląd nr 3. USG u mojej pani doktor, bo mojej w sobotę nie było. Estradiol trochę ruszył, na USG dużo pęcherzyków (25 sztuk) ale takich 8-11mm.
Coś ruszyło ale ich wielkość bez szału.
10dc, 9ds
Podgląd nr 4.
Estradiol już ładnie urósł. Wynosi 1816 ale nie jest adekwatny z obrazem USG. Na USG takie ok 10 pęcherzyków 11-14mm z przewagą tych mniejszych. Pytam się pani doktor " ale z 10 ich chyba będzie?" Odpowiedz brzmiała "oby". 😬
12dc. 11ds
Podgląd nr 5.
Estradiol wystrzelił w kosmos. Wynosił już 4800. Ilość pęcherzyków się nie zmieniła. Były wielkości i 14-18mm. Zastanawialiśmy się czemu ten estradiol jest tak wysoki jak na taką ilość pęcherzyków. To dość dziwna sytuacja. Padła decyzja, że pora wyzwalać.
Było we mnie pełno obaw, bo wydawało mi się, że wyzwalanie przy 14mm pęcherzykach to wcześnie i że może komórki jajowe będą tylko w tych 18mm. Że będzie mało tych komórek. Że nie będzie w czym wybierać, że cała ta procedura to jedna wielka klapa. Byłam podłamana ale jednocześnie dziwnie spokojna.
Całą procedurę miałam w głowie "nie na wszystko masz wpływ, zamartwianiem nie sprawisz, że urośnie jeszcze 5 pęcherzyków."
Ogromnie się bałam ale jednocześnie byłam pogodzona z tym, że może nie być dobrze.
14dc
Dzień punkcji.
Wstałam w bardzo smutnym nastroju. Miałam wrażenie jakbym jechała po wyrok. Padał deszcz od rana.
To jest straszne jak wiele myśli kłębi się w głowie.
A co jeśli jajka popękały? A co jeśli pęcherzyki będą puste? A co jeśli będzie tylko kilka komórek i to samej takiej słabizny i nie będzie zarodków?
To co się dzieje wtedy w głowie to jakaś masakra.
Podziwiam się za to, że przetrwałam i każdą staraczkę starająca się z pomocą IVF.
Przyszła na mnie kolej. Chciałam mieć to wszystko jak najszybciej za sobą. Byłam już na bloku zabiegowym, przyszedł anestezjolog, przyszedł lekarz a ja nie mogłam już znieść tego napięcia. Nie mogłam się doczekać narkozy i na chwilę o tym wszystkim nie myśleć. Na te pół godziny wyłączyć się z myślenia. Wiedziałem, że po wybudzeniu nie będzie łatwiej ale to napięcie było we mnie już zbyt mocne. Chciałam już tylko, żeby mnie uśpili.
Gdy się wybudziłam, pierwsze co to spojrzałam na zegarek. Była 10.10. Punkcję miałam zaplanowaną na 9.30 i mniej więcej równo weszłam. Całe przygotowanie raczej nie trwało więcej niż 10 minut więc z moich obliczeń wyszło, że punkcja trwała około pół godziny. To chyba nie jest źle. Może jednak mieli co pobierać.
Ten wysoki estradiol też mnie jakoś uspokajał, w duchu wierzyłam, że tych pęcherzyków jest więcej, że może na USG nie było wszystkich widać. Ale to tylko moje rozmyślanie.
W końcu przyszła do mnie położna i powiedziała, że udało się pobrać 16 komórek.
Poczułam, że wielki kamień z serca mi spadł. W końcu trochę odetchnęłam.
Na wypisie dowiedziałam się, że z tych 16 komórek 13 jest dojrzałych. To świetny wynik. Pani doktor była zachwycona.
Naprawdę potrzebowałam jakiś dobrych informacji po tej 2 tygodniowej ciężkiej drodze.
Po punkcji czułam się słabo. Byłam mega obolała, nie mogłam się śmiać, chodzenie sprawiło ból, po 1,5h podróży do domu nie mogłam się wyprostować, chodziłam zgięta w pół, siadanie na tyłku też było katorgą.
15dc. Dzień po punkcji.
Czekałam na telefon od embriologa. Znowu załączył się ten stres, który towarzyszył mi ostatnie 2 tygodnie.
Na szczęście obudziłam się w dużo lepszym stanie. Już mogę usiąść i generalnie nic mnie nie boli ale wiadomo uważam na siebie, bo jajniki muszą się zagoić. Jeszcze się przydadzą. 😉
Embriolog zadzwoniła i przekazała mi informacje, że wszystkie 6 komórek prawidłowo się zapłodniło.🎉 Kolejny kamień z serca.
Następna informacja w poniedziałek. 🙂
W dalszym ciągu mamy 6 maluszków. Wszystkie są pierwszej klasy.
Jeden z nich jest już kompaktujący. 🍀
❤️❤️❤️❤️❤️❤️
🍀Oby tak dalej. 🍀
Wiem, że na tym etapie może się jeszcze wszystko zdarzyć. Moje dzielne maluszki. 🥺
Nie wytrzymałam, zadzwoniłam.
Dalej mamy 6 serduszek.
❤️❤️❤️❤️❤️❤️
4 serduszka zostaną dzisiaj zamrożone a 2 są wczesnymi blastkami i prawdopodobnie również dołącza do rodzeństwa. 🥰
Serce się raduje.
Moje dzielne maluchy. 🥺
Narazie wynik 6/6
Edit. Taki stan pozostaje i serduszka są już śnieżynkami. ❄️❄️❄️❄️❄️❄️
Wiadomość wyedytowana przez autora 1 marca 2023, 15:00
4dpt rano zrobiłam pierwszy test - było biało. Nic nowego...
Płacz, rozpacz, najgorsze myśli przychodziły do głowy.
Wieczorem mąż wrócił z pracy i nie wiedząc nic o tym pierwszym teście poprosił żebym zrobiła sikacza. Nie spodziewałam się niczego, mocz numer X, rano przecież była rażąca biel i wtedy zobaczyłam pierwszy cień cienia.😭
5dpt beta 9,3
6dpt 24,7
8dpt 101,4 przyrost 308%
Tak, JESTEM W CIĄŻY! ❤️❤️❤️
🙏 Cudzie, tak długo na Ciebie czekaliśmy. Zostań z Nami. 🙏❤️
Wiadomość wyedytowana przez autora 10 kwietnia 2023, 07:32
🙏 Cudzie, tak długo na Ciebie czekaliśmy. Zostań z Nami. 🙏❤️
Wiadomość wyedytowana przez autora 11 kwietnia 2023, 12:31
Jutro zacznę 6tc (jeżeli źle liczę to mnie wyprowadźcie z błędu).
Zbyt wiele objawów nie mam. Nic mnie nie boli, nic nie ciągnie, cycki flaki. Jedynie beta i testy pozytywne. Coś zaboli- strach że dzieje się coś złego, nic nie boli - stres czy dalej ta ciąża jest. Nie dogodzi ciężarnej.
Oszaleć można.
Wczoraj na zlecenie lekarza zrobiłam TSH i progesteron bez leków.
TSH 1,25
Progesteron 47ng/ml
Nie wytrzymałam i zrobiłam też betę. 12dpt 530, 13dpt 770.
Czy się uspokoiłam? Może na chwilę...
Poszłam też do lekarza, bo nie mogę w tym momencie wrócić do pracy. Wystawił mi już zwolnienie z kodem B.
Dzisiaj jest pierwszy dzień bez testu. Czuję, że straciłam kontrolę nad tą ciąża. Nie wiem co z tą kreską. Wczoraj była już mocniejsza od testowej. Dzisiaj już nic nie wiem. 😔
Mam nadzieję, że wszystko idzie w dobrym kierunku.
Nie wiem czy to ciśnienie czy ciąża ale dzisiaj czuję się jak dętka. Nie chce wychodzić mi się z łóżka. Zero energii, mega senność. Dzisiaj chyba zamieszkam w łóżeczku.🤭
Trzymajcie kciuki.♥️
🙏 Cudzie, tak długo na Ciebie czekaliśmy. Zostań z Nami. 🙏❤️
Wiadomość wyedytowana przez autora 13 kwietnia 2023, 20:02
17dpt
Nie wytrzymałam, dzisiejsza beta 3566. 😭
Dalej JESTEM W CIĄŻY 🤰
🙏 Cudzie, tak długo na Ciebie czekaliśmy. Zostań z Nami. 🙏❤️
Wiadomość wyedytowana przez autora 17 kwietnia 2023, 11:55
27.04.2023
Pierwsze USG.
Szok i niedowierzanie. Mamy dwa serduszka. ♥️♥️ 😭
🙏 Nasze Cuda, tak długo na Was czekaliśmy. Zostańcie z Nami. 🙏❤️
Wiadomość wyedytowana przez autora 30 kwietnia 2023, 10:19
II USG
Maluszki mają już po 1,71cm i 1,79cm. Obu pięknie biją serduszka i wszystko z nimi jest tak jak być powinno. Rosną równo i mają się dobrze.
Słyszeliśmy bicie ich serduszek. ♥️♥️ Wyjątkowy moment. 🥺
Każde z nich ma swój worek owodniowy więc fizycznie sobie nie zagrażają. 😊
No i wstępnie umówiłam prentalne w klinice ale jeszcze nie wiem gdzie będę robić.
Jutro mam wizytę u lekarza u którego myślę prowadzić ciążę i wtedy zadecyduje gdzie te prenatalne. 😊
🙏 Nasze Cuda, tak długo na Was czekaliśmy. Zostańcie z Nami. 🙏❤️
Wiadomość wyedytowana przez autora 9 maja 2023, 16:16
11+1
Dzień mijał mi bez komplikacji. Byliśmy chwilę w starym mieszkaniu, potem pojechaliśmy do jednych rodziców, potem do drugich. Fajna słoneczna niedziela. Założyłam ładną, jasną dopasowaną sukienkę, by cieszyć się już widokiem ciążowego brzuszka. To był dzień, gdzie przez chwilę byłam spokojna. Skoro brzuszek rośnie to maluchy chyba też. Nie spodziewałam się tego co się wydarzy wieczorem.
Wieczór z mężem spędziliśmy na tarasie, wszystko było w porządku. Zero bóli, skurczy nic. Wstałam i poczułam jak ciepła ciecz spływa mi na bieliznę. Pierwsza myśl, że lutinus się rozpuścił i wypływa ale tego było zdecydowanie za dużo. Druga myśl, czyżby już nietrzymanie moczu? Pobiegłam do łazienki, krew płynęła mi po nogach i kapała na płytki, sukienka z czerwoną plama. Najgorsze myśli przychodziły mi do głowy. Cała się trzęsłam.
Zawołałam męża i bez większego rozmyślania wzięłam kapicie, koszule, podpaski, dokumenty i czym prędzej pojechaliśmy na IP.
Na IP byliśmy jakoś przed 22. Sprawnie mnie przyjęli i zrobili USG. Maluchy całe i zdrowe, fikają koziołki, mają po około 5cm ale blisko jednego z maluszka jest krwiak 2x3cm. Nakaz leżenia. W międzyczasie cały czas krwawie. To nie było krwawienie jak w pierwszych dniach okresu. Ono było zdecydowanie mocniejsze. Krawiłam całą noc, co chwilę zmieniałam podpaski. Nie wzięłam nic do przebrania a wszystko miałam ubrudzone krwią. Dopiero nad ranem krwawienie się znacznie zmniejszyło.
Byłam okropnie osłabiona. O 4 rano z trudem doszłam do łazienki a ledwo z niej wróciłam. Okropnie kręciło mi się w głowie, oblał mnie pot, robiło mi się ciemno przed oczami, czułam że za chwilę stracę przytomność. Kilka razy siadałam na podłodze. Przy 4 razie przyszła do mnie położna, dała szklankę wody i pomogła mnie zaprowadzić do łóżka. Czułam się naprawdę paskudnie.
Dzisiaj jest 11+3 i dalej jestem w szpitalu. Nie wiem kiedy mnie wypuszczą, wiem że będę tu conajmniej kilka dni. Chciałabym, żeby zrobili mi dzusiaj USG i powiedzieli, że ten brzydal się wchłonął a przynajmniej zmniejszyl. 😔 Trzymajcie za nas kciuki, módlcie się za moje cudeńka. Ja wiem, że moje robaczki to siłacze ale też wiem, że są bezbronne wobec tego całego zagrożenia.
Ps. USG dopiero jutro.
🙏 Nasze Cuda, tak długo na Was czekaliśmy. Zostańcie z Nami. 🙏❤️
Wiadomość wyedytowana przez autora 30 maja 2023, 08:54
Jeszcze jestem w szpitalu ale myślę, że nie będą mnie już długo trzymać. 😊
Dziękuję za każde kciuki, za każde dobre słowo. ♥️♥️
W nocy znowu trafiłam na oddział.... Historia zatoczyła koło. Tym razem krwawie z kosmówki.
Proszę Was o modlitwę i dobre myśli. ♥️
Tak bardzo się boję. 😥
Pokażę Wam moich dzielnych wojowników:
♥️♥️
Wiadomość wyedytowana przez autora 3 czerwca 2023, 07:48
Od tygodnia zaczęłam II trymestr.
Nie jest niestety beztrosko. Ciągle plamie/krwawie raczej starociami. Nie potrafię być przez to spokojna. Potrafię być 50 razy dziennie w łazience z nadzieją, że może to już koniec z krwawieniem. W głowie niekiedy mam już czarny scenariusz. Codziennie płakałam po kątach. Mój lekarz był teraz tydzień na urlopie ale byłam z nim w smsowym kontakcie jednak brak możliwości podjechania na USG i sprawdzenie czy maluchy żyją, okropnie spędział mi sen z powiek.
Nie wytrzymałam i w środę umówiłam wizytę u innego prywatnego lekarza. Na szczęście maluchy całe i zdrowe.
Dzisiaj miałam już wizytę u swojego lekarza i powiedział, że absolutnie nie chce mnie straszyć ale muszę przygotować się na poród przedwczesny. Wcale nie musi do niego dojść ale lepiej być na to przygotowanym niż się nagle zaskoczyć.
Dodatkowo u jednego z maluchów musi poobserwować serduszko, bo coś mu się nie podobało. 😔
Mam zająć czymś głowę, żeby się nie zamartwiać.
Tłumaczył mi, że nerwy przynoszą teraz więcej szkody. Środowy lekarz mówił to samo... Proponował nawet psychologa.
Ale jak się nie przejmować wyczekaną ciążą...? Tak się da?
Nie mniej jednak muszę spróbować dla moich dzielnych synków. 💙💙
Dziś stukneła nam równa połowa. 😊 Chciałabym napisać, że nie wiem kiedy to minęło ale prawda jest taka, że pierwsze 15 tygodni wlokło się niemiłosiernie. Teraz te tygodnie lecą ciut szybciej.
Dzisiaj sobie uświadomiłam, że będę w ciąży jakieś 14-17 tygodni. 😱 Bliźniaki jednokosmówkowe przeważnie są rozwiązywane przed 37tc.
Co u nas?
Rośniemy, chłopaki rozwijają się prawidłowo, wszystko mają na swoim miejscu, przepływy są w porządku. Nie ma na ten moment żadnych syndromów/ zespołów związanych z ciążą mnogą jednokosmówkową. Chłopcy rosną mieszcząc się w normach, jest między nimi 14% różnicy ale lekarka mówiła, że rzadko kiedy bliźniaki są idealne równe.
Jesteśmy już po połówkowych. Tu nie mam zbyt wiele do napisania. Poprostu jest wszystko tak jak być powinno.😊
18+5 poczułam pierwsze dwa kopniaczki.
Od 19+2 czuję je już codziennie. Raz bardziej raz mniej, o różnej porze. Mogę wtedy nic innego nie robić tylko leżeć z rękama na brzuchu. To są Nasze momenty. 💙💙
Celebruje każdy dzień, bo nie wiem czy będzie dane jeszcze kiedyś być w ciąży.
Teraz też zaczynam czuć kopniaczki. Chłopcy chyba się rozbudzili. 🥺
Lecę pocelebrować te chwile z moimi synkami. 💙💙
Ps. Kryzys z krwiakiem zażegnany. 😊
Wiadomość wyedytowana przez autora 13 września 2023, 07:39
Końcówka 6 miesiąca ciąży i zarazem końcówka II trymestru. 🥺 Rodzę najdalej w 8 miesiącu. Plan jest, żeby dotrwać do 36tc.
Z początku ten czas wlókł się niemiłosiernie, marzyłam, żeby był już wrzesień. I jest. 🥺
A jak się z tym czuję?
Z jednej strony się cieszę, bo każdy dzień przybliża nas do spotkania z chłopcami a z drugiej... Z drugiej strony trochę mi szkoda przemijającego czasu. Wiem, że ciąża kiedyś minie. Te lato było cudowne, inne, magiczne, wyjątkowe. Żadne inne już takie nie będzie.
Wszystko się zmieni. Nie chcę, żeby zabrzmiało, że czegoś żałuję. Absolutnie to nie o to chodzi!
Jestem w miejscu o którym marzyłam latami, to się dzieje. I wiem, że to dopiero początek.
Jestem za to ogromnie wdzięczna i czasami jeszcze niedowierzam, bo były momenty, że poprostu traciłam siłę i wiarę w sens tych starań.
A one teraz tam są, we dwójkę. Czuję się jakbym wygrała na loterii, bo mimio, że wiem, że ciąża mnoga jest ciążą trudną (a jednokosmówkowa szczególnie) to po cichu zawsze gdzieś tam marzyłam o bliźniakach. I mam, mam swoje bliźniaki w brzuszku.
Mimio tylu zagrożeń związanych z ciążą mnogą jednokosmówkową, chłopcy rozwijają się bez zarzutu. Nie mam póki co cukrzycy ciążowej ani nadciśnienia, na które w ciążach mnogich jesteśmy narażeni bardziej.
Ciąża nie wykazuje żadnych zespołów przetoczeń ani innych czyhających zagrożeń związanych z rodzajem ciąży w jakiej jestem.
Szyjka dzielnie trzyma na prawie 5cm.
Chłopcy ważą razem prawie 2kg. 😱
Mimo braku sił, bolących pleców, bezsennych nocy, zawrotów głowy nigdy nie zamieniłabym tego stanu.
Jest cudownie i ogromnie jestem wdzięczna za to gdzie teraz jestem.
Boję się ale jestem szczęśliwa.
Kocham moich chłopców. 💙💙
Tego dnia na świat przyszedł Leoś i Filip.
Leoś 1.44 z wagą 2490g, 50cm, 10/10
Filip 1.46 z wagą 2120g, 46cm, 10/10
Nie był to łatwy dzień ani czas.
7.11 trafiłam do szpitala z lekkim plamieniem. Lekarz mnie zbadał, okazało się, że szyjka się skróciła i generalnie powoli szykuje się do porodu. Przypomnę, że to był 34tc. Powiedział "mierne powody, żeby Panią tu zostawić". Poszedł z kimś to skonsultować i ostatecznie zostałam.
9.11 chcieli mnie wypuścić do domu, bo przecież nic się nie dzieje i jest stabilnie. Poprosiłam o jeszcze jeden dzień, bo do Warszawy mamy spory kawałek i niestety problemem byłoby odebranie mnie ze szpitala. Pani ordynator się zgodziła.
Tego dnia czułam się inaczej.
Czułam ucisk w prawej dolnej stronie brzucha.
Było to mocno nieprzyjemne i bolesne. Z tym bólem położyłam się spać. Między 22 a 23 jak już przysypiałam, na szpitalnym łóżku poczułam chuśniecie. Konkretne.
Łóżko było zalane wodami płodowymi. Lekarz mnie zbadał, postępu porodowego nie było i powiedział, że z tymi odchodzącymi wodami będę teraz leżeć, być może do 36tc jak się uda.
Podłączyli mnie pod ktg i w tym samym momencie zaczęły mi się bolesne, reguralne skurcze, które też zapisywały się w ktg.
Ponownie lekarz mnie zbadał i powiedział, że będą mnie zaraz ciąć. Początkowo byłam podekscytowana a potem podekscytowanie zamieniło się w przerażenie. Byłam cholernie zmęczona, był środek nocy, byłam sama, z daleka od męża. Nie tak to sobie wyobrażałam.
Nie wiem czy akurat to miało na to wpływ ale nie czułam fajerwerków, byłam wypompowana z emocji. Czułam się cholernie zmęczona i nie dochodziło do mnie to, że się to właśnie dzieje. Tak jakbym w całej tej sytuacji byłam obok. Nie było łez ze wzruszenia. I tu mam do siebie ogromny żal, że właśnie w taki a nie inny sposób przeżyłem poród.
Bez emocji, na chłodno a jedynie czego w tamtym momencie pragnełam to poprostu usnąć.
Głupio mi o tym pisać w miejscu gdzie wiele kobiet bezskutecznie walczy latami. Ja też jestem taką kobietą a jednak nie potrafiłam docenić wyjątkowości tej sytuacji. Tego już się nie da cofnąć.
Z całą pewnością byłam ofiarą baby bluesa. Pierwsze dni praktycznie przepłakałam w ukryciu.
Dzieci przy sobie nie miałam, były na patologii noworodka co też nie sprzyjało samopoczuciu.
Może to świadczy o egoizmie ale moja głowa nie była w stanie pojąć jak to jest, że przez całą ciążę wszyscy się o mnie troszczyli, pytali jak się czuje, dogadzali mi a nagle w momencie urodzenia wszyscy pytali się o dzieci, nie o mnie. Gratulacje odbierał tatuś dzieci, nie ja. Ciągle wisiał na telefonie. Czułam się okropnie samotna. Chyba jak nigdy dotychczas.
Pierwsze dni a nawet tygodnie były dla mnie okropnie ciężkie psychicznie. Szczególnie ten czas spędzony w szpitalu.
Ciąg dalszy nastąpi wkrótce.
Rozumiem cię doskonale. Ja rano zrobiłam test ciążowy - wyszedł pozytywny. Potem beta która była ujemna😭 świątecznego cudu nie będzie. Trzymaj się ... Może los się odwróci
Kochana życzę Ci, aby teściowa jednak ugryzła się w język i nie sprawiała przykrości..niech Święta Bożego Narodzenia miną Wam w ciszy i spokoju.
Skąd jesteś ? Czy miałaś robioną biopsję endometrium z oznaczeniem cd138? Co do teściowej to domyślam się jakie to jest przykre, nie ma co brać tego do siebie, ludzie starszej daty nie mają pojęcia czasami z jakimi problemami przyszło Nam się zmagać. Najlepiej wpuszczać jednym uchem drugim wypuszczać. Wam również życzę spokoju na te Święta 💛