Jestem totalnie zawiedziona tym cyklem, nadal nie bolą mnie piersi, tylko wciąż strasznie chwilami kłuje mnie w podbrzuszu, walczę z zaparciami i wzdęciami.
Teoretycznie jestem po owulacji, chociaż mój wykres wytwarza jakieś kąbinacje alpejskie i tak sobie ta czerwona kreseczka tańczy tam i z powrotem, robiąc się raz przerywaną linią a raz ciągłą.
Aaa no i jak na czas 'po owulacji' to mam tak strasznie niską temp, że jestem tym przerażona.
Jeśli się niedługo wybije to mogę zawdzięczyć to jedynie luteinie, którą biorę od dwóch dni.
No i oczywiście robiłam już testy ciążowe już o różnej porze dnia i nocy z jakieś trzy dni temu i nic.
Cóż... wychodzi na to, że październikowy wypad do Egiptu dojdzie do skutku.
P.S. Cudowny weekend był :*
Wiadomość wyedytowana przez autora 31 sierpnia 2015, 11:10
Piersi dalej mnie nie bolą ;O
to znaczy poooowoli zaczynają, za to od kilku dni mam wrażliwe sutki, wręcz bolą przy dotykaniu ;/
I od paru dni również boli mnie podbrzusze... tzn boli? Czasem jakby szczypie... dalej żyje w przekonaniu, że mam pokręcony cykl.
Teraz cierpliwie czekam do 7 września-terminu @.
Poza marudzeniem na temat cyklu i tym, że nadzieja na ciąże co raz mniejsza to muszę powiedzieć, że jest dobrze.
W pracy się uspokoiło, o dziwo chce mi się tam chodzić, nawet na drugie zmiany, których trochę miałam, i które tak wszyscy bardzo lubią.
Przedwczoraj przyszło pozwolenie na budowę, w końcu! Po prawie roku latania po przeróżnych urzędach udało się Wstępnie chcieliśmy zacząć właśnie wrzesień-październik, ale wstrzymamy się do wiosny i na spokojnie Także jest szansa ze za 20 lat uda nam się zamieszkać na własnym
Został nam do ogarnięcia jeszcze samochód. A konkretnie kupiliśmy inny, w którym jest pare drobiazgów do zrobienia, potrzebowaliśmy drugi większy i z hakiem, by móc własnie jeździć na działkę z przyczepą i wozić różne graty. No i trzeba sprzedać ten, którym jeżdżę obecnie.
Wszystko powoli i z czasem się da.
Mam nadzieję, że z dzieciątkiem też tak będzie.
Chociaż już były rozmowy między mną a mężem na temat ewentualnej adopcji, Pablo nie ma nic przeciwko, wręcz przeciwnie... ale to już plany na troszkę dalszą przyszłość.
Póki co jestem szczęśliwa i cieszę się z tego co mam. :*
A wieczorkiem prawdopodobnie jadę po dzieciaczki, które chcą wpaść do cioci i wujka na nockę
Pozdrawiam czytające moje Panie :*
Może mi ktoś logicznie wytłumaczyć jak wstawić zdjęcia w pamietnik?
Nie z linkiem.
'suche' zdjęcia, na które nie da się 'nacisnąć' ;pp
wiecie o co chodzi?
widziałam w niektórych pamiętnikach, ze takk można
Ten miniony był nieźle pokręcony, temperatury, samopoczucie i długość... 40 dni! masakra.
Oczywiście jak tylko przyszedł okres, po powrocie z pracy do domu mogłam na spokojnie się poryczeć i przytulić do męża.
Jaki on jest kochany :* "Elu, jak my będziemy żyć ze sobą w zgodzie ja dotąd to wszystko będzie dobrze, a maleństwa się doczekamy"
Na pocieszenie pojechaliśmy do naszych chrześniaków. Kochane nasze dzieciaczki. :*
Chrześniak Pawła ma 6 lat, a jego siostra-moja chrześniaczka ma 9 miesięcy... mają jeszcze dwuletnią siostrę. Do schrupania cała trójeczka
Czekam na jakiś urlop lub dłuższe wolne, by zabrać ich na noc. Uwielbiam jak są u nas Póki co mamy ich do kochania.
Aaa 25 września mam lekarza, moje tsh to 2.3 ponoć za dużo jak dla starających się.
A za tydzień Pablo ma urodziny także muszę ogarnąć jakieś ciacha. Przepisy w internecie znalezione, składniki kupione, więc będę działać.
Wiadomość wyedytowana przez autora 15 września 2015, 18:29
Nie mam w tym cyklu za bardzo ani czasu ani ochoty na jakiekolwiek obserwacje, mierzenie temperatury itd... nawet kwas foliowy zapominam brać.
Przez ostatnie dwa tygodnie jeździłam do Jastarni, do biedrony i Wam powiem, ze wracałam do domu padnięta... w międzyczasie jeszcze wyprawiałam urodzinki męża, ale i gości mieliśmy przez trzy dni.
Udało nam się sprzedać mój stary samochód, zatem zwróciły nam się koszty kupna innego i wyszliśmy na zero
No i najważniejsze!
Udało mi się zmienić pracę ! Je, jee co prawda nie jest to praca moich marzeń, (bo do tego jeszcze trochę muszę się pouczyć to i owo i zaliczyć kurs, ale to z czasem), ale na pewno lżejsza i przyjemniejsza Ta się cieszę i jednocześnie boję, w sumie jak każdej zmiany.
Oczywiście jest mi trochę żal i szkoda, jednak w biedronce miałam umowę już na stałe i będę tęsknić za dziewczynami, ale nie ja pierwsza i nie ostatnia.
Oficjalnie zaczynam od listopada, bo do końca października jestem na okresie wypowiedzenia,ale mam wpasć na parę dni, aby ogarnąć co i jak.
Wczoraj byłam u lekarza... i w sumie nie wiem nic.
Opowiedziałam jej o moim dziwnym cyklu i o tym, ze okres miałam niecałe dwa dni itd itd... zrobiła USG i stwierdziła, ze dziwnie jej to wygląda i mam przyjść koniecznie za dwa tyg jeszcze raz. A co do wyników to są w granicach normy i póki co nie ma się czym stresować, ale prawdopodobnie będę miała jeszcze wpaść do szpitala na powtórkę.
W sumie to tyle moje drogie, udało mi się trochę ponadrabiać waszych wpisów.. stęskniłam się w sumie Trzymajcie się i życze owocnych starań :*
Po dzisiejszej wizycie u lekarza jestem hmm... pełna nadziei?? Może nie... ale mam tej nadziei w sobie trochę więcej. Jak nie na ten cykl, to na kolejne.
Bez zbędnych pytań doktor podeszła zaraz do badania i stwierdziła, że wszystko ładnie, a nawet jakby ciążowo, ale, ze do planowanego okresu jeszcze 5 dni to mam przyjść jutro na betę...
Jakoś się nie cieszę, podchodzę do tego z meegaa dystansem.
W poniedziałek jedziemy do Warszawy , a we wtorek wylatujemy do Egiptu.
Nie wiem co o tym myśleć...
tyle się dzieje... w nowej pracy ja najbardziej spoko.
Chyba odezwę się po wszystkim, jakoś nawet nie chce mi się pisać, nie bardzo wiem co.
tak... napiszę dłuższą notkę po wakacjach, jak ogarnę betę i jak zacznę nową pracę na dobre i wgl...
Trzymajcie się kochane :*
Więc po kolei.
Moja beta z przed wyjazdu była mniejsza od 0.
Trochę czułam zawód, ale z drugiej strony przynajmniej byłam pewna, że mogę mieć beztroskie wakacje.
Gdyby byl inny wynik bety, a później zaczęłabym, nie daj Boże, krwawić miałabym wyrzuty sumienia.
Wniosek taki, że musimy walczyć dalej.
Ale powiem Wam, że odpoczęłam na wakacjach psychicznie, luz totalny.
A Egipt super jesteśmy mega zadowoleni i wypoczęci.
Już tęsknimy, ale mimo to nie ma jak w domu.
Nie wiadomo kiedy znów uda nam sie wyjechać na taki urlop.
Bylo pieknie... po prostu.
Lezelismy, odpoczywaliśmy, pływalismy, ogladalismy rafy (głównie mąż, bo ja po pierwszym razie, gdy zobaczyłam dziesięciometrową przepasć w dół obok rafy, spanikowałam, ale było warto;p), jeździliśmy na quadach po pustyni, oglądaliśmy wschód słońca, poznalismy masę nowych, wspaniałych ludzi... super po prostu!
Jak któraś by była chętna zobaczyć zdjęcia, to od czasu do czasu wrzucę coś na photobloga.
photoblog.pl/xunacancionx
Będąc w Sharm oczywiście dostałam okres, no i miałam oczywiście dzień z lekkim dołem, no ale trudno... już chwilami czuje sie taka bezradna i zmęczona, że nie mam ochoty o tym pisać i mówić.
A tymczasem idę robić Pawelkowi obiad, buziaczki kochane! :*
Jenyy, nie wiem co się ostatnio ze mną dzieje...
Ostatnio, gdy znajoma na facebooku oznajmiła całemu światu oficjalnie, że zostanie matką, umierałam z zazdrości... nie potrafiłam sie cieszyć, po prostu umierałam... Tak bardzo tego nie chce, nie chce zazdrościć innym ale już coś we mnie pękło.
Chyba odpuściłam sobie starania, nie mam ochoty iść póki co do lekarza żadnego, nie pamiętam, by brać kwas foliowy... jedyne co to wróciłam do mierzenia temperatury po dwóch cyklach przerwy.
Nie wiem co dalej robić, chyba sobie trochę odpocznę od tego wszystkiego, a później ewentualnie zaczne szukać jakiegoś innego lekarza...
Jest mi smutno. Mojego kochanego męża też chyba co raz bardziej przygnębia nasza sytuacja...
Dobry Ojcze, dziękując Ci za dar sakramentu małżeństwa, za łączącą nas miłość, oddajemy w Twoje dłonie naszą przyszłość. Z całego serca pragniemy wypełnić nasze małżeńskie i rodzicielskie powołanie. Ty widzisz nasz ból spowodowany brakiem dzieci. Czujesz ciężar krzyża, który dźwigamy. W tej trudnej dla nas chwili chcemy trwać przy Tobie.
Święty Jan Paweł II powiedział, że "wydając na świat dzieci, małżeństwo osiąga pełny rozkwit: w nich dokonuje się uwieńczenie owej całkowitej wspólnoty życia, która czyni małżonków jednym ciałem. Dzieci nie są dodatkiem do życia małżeńskiego. Nie są opcją, ale najcenniejszym darem, wpisanym w samą naturę związku małżeńskiego".
Za wstawiennictwem św. Jana Pawła II, papieża, który umiał Tobie zaufać, prosimy Cię Boże, nasz Ojcze, o dar dzieci. Podczas liturgii sakramentu małżeństwa ślubowaliśmy, że przyjmiemy potomstwo, ktorym zechcesz nas obdarzyć. Jesteśmy na to gotowi. Usuń wszelkie przeszkody-zdrowotne, ekonomiczne i każde inne. Pozwól nam cieszyć się rodziną, pozwól zobaczyć owoce naszej miłości. Amen.
Św. Janie Pawle II módl się za nami.
Św. Marto módl się za nami.
Św. Rito módl się za nami.
Tak... zaczynamy od nowa.. czego ja się spodziewałam?
Ze zajdę w ciąże w cyklu, w którym śluzu totalnie brak, gdzie wystąpienie owulacji było wątpliwe jak nigdy dotąd? Głupia ja... biedny mój mąż.
Zakupiłam dla nas witaminki, olej z wiesiołka między innymi, i zestaw witaminek dla mężusia.
Obecnie jesteśmy na etapie rozglądania się za klinikami leczenia niepłodności w trójmieście i od nowego roku zaczynamy działania. Teraz damy troszkę na luz.
A poza tym...? poza tym jest dobrze o ile można tak powiedzieć. W pracy ok Podoba mi się.
A za tydzień jedziemy do Matemblewa modlić się o dzidzię, bo póki co to nam zostało.
Pozdrawiam :*
Objawy typowe dla DPO...
Ostatnio mam doła, nic mi się nie chce...
Tydzień temu byliśmy w Matemblewie pomodlić się o dzidzie, podczas blogoslawieństwa ryczałam jak bóbr, chyba już z bezsiloności.
Dziś po poludniu jedziemy na roczek do mojej chrześniaczki Martynki, do naszego sloneczka ;*
Udanych i owocnych mikołajek kochane ;***
Musze cos z sobą zrobić. Co raz częściej dochodza mnie mysli ze nie czuje się spełniona. .. widze się za 10 lat bez dzieci i bez wykształcenia. .. i ze smutnym mężem u boku.
Bogu dziekuje za to, ze mój P jest taki kochany, ze mogę z nim porozmawiać i wgl... ale sama nie wiem jak dlugo on to wytrzyma. Ciagle powtarza ze mamy siebie i damy sobie rade itd... a ja sie czuje taka hmmm pusta ( pomocy! Co ja mam robić? !
W zwiazku z tym, ze pytacie co u mnie itd postanowilam cos naskrobac.
Dziś 25 dzień cyklu. Cyklu w ktorym praktycznie śluzu plodnego brak mimo brania wiesiolka, ale to pewnie przez nadmiar slodyczy, ktorych przez okres świąteczny zjadlam calą górę. Poza tym mąz zrobił badanie nasienia, ktore wedlug nas wyszlo dobrze ale będę sie umawiac do lekarza i się dowiemy jeszcze wszystkiego co i jak. Cycki bolą mnie jakby miały mi zaraz eksplodowac... nie wiem, czasem tak jest a czasem nie bolą praktycznie wcale... a do planowanej @ jeszcze dobry tydzień, ze względu na pozna owulacje.
Drugiego stycznia stuknely mi 23 latka... kiedyś sobie obiecałem ze do tego czasu juz będę miała pierwsze bobo... coż-nie wyszło... trochę mi smutno z tego powodu.
Najbliżsi oczywiście życzyli mi spelnienia tego naszego marzenia.
Świeta i sylwester udane, wesołe i bardzo rodzinne.
Kadabra, oby faktycznie tak było i to życzenie się spełniło.
Zycze wszysykim moim panią owocnego 2016 roku ;* dużo miłości i mało stresów
Wiadomość wyedytowana przez autora 6 stycznia 2016, 19:33
A poza tym boli mnie brzuch jak na @... i cycki bym komuś oddała, tak mnie bola. I najzwyczajniej w świecie się boję.
Wiadomość wyedytowana przez autora 11 stycznia 2016, 13:40
Chyba czas sobie uświadomić co sie dzieje i uciekać na fioletowa stronę. Boję sie. Do wizyty 7 dni. Trzymajcie za Nas kciuki. :*
Jestem w trakcie realizacji planu, ktory jak wypali, wszystko powiem :* Jeszcze poczekaj troszkę:* Może akurat :) Trzymam kciuczki !!:*