Tydzień dla Płodności   

Nie przegap swojej szansy!
Umów się na pierwszą wizytę u lekarza specjalisty za 1zł.
Tylko do 30 listopada   
SPRAWDŹ
X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki starania Dopóki walczysz jesteś zwycięzcą...
Dodaj do ulubionych
1 2

15 marca 2017, 23:15

Wracam po krótkiej przerwie . Niestety w piątek mnie dopadło choróbsko i cały weekend nie wstałam z łóżka . Dzięki Bogu wróciłam już do żywych . Odwiedziłam dziś ginekologa . Narazie czysto. Torbiel i nadzerka - śladu zero . Poprosiłam Panią doktor o monitoring i co usłyszałam : JUŻ PO OWU !!! Max dwa dni temu . Pani doktor kazała jeszcze dziś serduszkować . Tak się strasznie ucieszyłam , że była, a co najśmieszniejsze nie było serduszkowania od @ dopiero się udało <3 dwa dni temu :D Choćbym się starała to bym tak nie ucelowała w owulacje . Kochana Pani doktor stwierdziła , że przepisze mi dupka i mam brać 2x1 . Na koniec hit sezonu . Pytam ile płace, a Pani mi mówi ,że nic , że jak się uda to wtedy zacznie ze mnie zdzierać :D Korzystam z jej usług już od ponad roku i pierwszy raz mnie tak mile zaskoczyła :)(Kaska się przyda:D) AAAA zapomniałabym . Wzruszyłam się dzisiaj jak małe dziecko juz się bałam, że zacznę ryczeć przy tych wszystkich kobitkach z brzuchami na korytarzu . Weszła do gabinetu jakaś babeczka na oko 7/8 miesiąc i słychać było na cały korytarz bicie serduszka . Przeee piękny dzwięk . Miód na uszy :D Jeszcze jedna rzecz , która nasze życie wywróciła do góry nogami . Odezwali się z pracy z Katowic do męża .Długo się zastanawialiśmy czy zostawić to wszystko co mamy tutaj i podjąć ryzyko . Ostatecznie zdecydowaliśmy , że się przeprowadzamy . Cieszę się strasznie chociaż na początku płaczu byłe tyle,że ohoho . Tutaj mamy rodzinę , nasze miejsce na ziemi ,ale mam nadzieję, że wrócimy jak mąż zdobędzie doświadczenie w branży IT i odłożymy coś kasiurki :) Traktuje to trochę jak przygodę. Apropos jeszcze cyklu . Jestem bardzo zadowolona . Jest niesamowicie spokojny .Żadnego mierzenia temperatury i świrowania :D Biorę kwas foliowy cały cykl i od dzisiaj dupka ,a reszta w rękach NAJWYŻSZEGO :)

7 listopada 2017, 01:37

Witam po długiej przerwie . Myślałam , że nie będzie mi dane wróci tutaj , ale tyle się wydarzyło , że chyba chce to z siebie wyrzucić . Jeśli chodzi o starania to postanowiliśmy z mężem zrobić sobie dłuższą przerwę . Pod koniec sierpnia stwierdziłam , że pójdę do ginekologa sprawdzić czy wszystko dobrze . Z racji tego że zmieniliśmy miejsce zamieszkania postanowiłam poszukać jakiegoś dobrego ginekologa i tak też się stało . Pani doktor chciała mi delikatnie skrócić cykle bo bywalo z nimi różnie 33-40 . Przepisała mi miovarian i zaproponowała żeby zrobić podstawowe badania i hormony . Jako pierwsze miałam wykonać tsh , a w 1,2 lub 3 dc resztę badań . I tutaj niespodzianka . Zdążyłam zrobić tylko tsh (które wyszło w porządku ) i zobaczyłam dwie kreski na teście . W dniu spodziewanej @ na wieczór zrobiłam test, niestety nie pokazał nic , ale czułam że muszę jeszcze zatestowac . Rano bladzioch , a na wieczór znowu biało . Stwierdziłam , że pewnie tak bywa bo to wczesna ciąża . Zrobiłam betę - wynik 80,640 . Radość niesamowita . Płakałam jak dziecko , ale szybko moja intuicja mnie sprowadzała na ziemię żeby nie popadać w euforię . Tak było przez cały tydzień . Na zmianę . Euforia i radość . Męczyły mnie dziwne skurcze . Nie cały czas . Bardziej napadowe , ale dość silne . Oczywiście starałam się tłumaczyć sobie , że tak bywa we wczesnej ciąży . W dniu kiedy odebrałam wynik bety zapisałam się do lekarza na ten sam dzień . Chciałam szybko skontrolować czy wszystko dobrze , a z racji , że moja gin nie mogła mnie przyjąć to poleciła kogoś dobrego . Przed wizytą myślałam , że zemdleje . Łzy w oczach i strach paraliżował mnie . Czułam , że cos jest nie tak . Szczególnie , że od momentu kiedy zobaczyłam dwie kreski budziłam się w środku nocy cała mokra z przerażeniem . Czekam pod gabinetem . Moja kolej . Wchodzę . Tłumacze co i jak i zaczynam płakać jak bóbr . Lekarz trochę ratuje sytuacje żeby się uspokoić , że zaraz zobaczymy co tam się dzieje . Wchodzę na fotel i boję się , ze nie ma nic . Doktor mówi , że jest ciąża . Prawdopodobnie mnoga bo widzi dwa pęcherzyki . Radość ? Byłaby ... Ale ja dalej czułam straszny lęk . Pytam jakie są szanse , że to mogą być puste pęcherzyki ? Lekarz mówi , że ciężko stwierdzić , że raczej tak nie wyglądają , ale poczekamy zobaczymy . Po czym dodaje , że tutaj chyba mamy pcos . I tyle . Koniec . Może mamy , a może nie mamy . Proponuje mi lekarstwa na podtrzymanie. Jakieś droższe , ale podobno dobre . Człowiek zrobi wszystko , żeby tylko się dobrze skończyło . Skasował mnie na 800 zł i pożegnał słowami żeby się nie łajdaczyc i nie pieprzyć . Wyszłam ze łzami w oczach . Choerny idiota . Ale to nie miało znaczenia . Ważne żeby te kruszynki były ze mną . Wróciłam do domu . Razem z mężem na zmianę płakaliśmy i skakaliśmy ze szczęścia . Ale ciągle tą radość coś mi przerywało . Nie pytajcie co . To po prostu się czuję . Zasnęłam . Godzina 3.30 budzi mnie przeraźliwy skurcz . Zero plamienia nic , ale ja wiem , że to koniec . Błagam i modlę się żeby przestało boleć . Skurcz minął . I wszystko inne też . Zasnęłam , a rano się obudziłam jakbym już w żadnej ciąży nie była . Z płaczem pobiegłam na betę . Po 48 h beta 90,240 . Boże wiedziałam :( wyszłam z pracy wcześniej . Biegłam przez ulicę jak człowiek który postradał zmysły . Chciałam przestać oddychać . Pojechał do szpitala do mojej gin . Na USG jeden pęcherzyk. Wiara i nadzieja , że może przetrwa jeden . Zastrzyki przez najbliższe dni na podtrzymanie i globulki dopochwowe - czekamy . Nie śpię . Nie jem . Czuję jak ulatuje ze mnie życie . Modlę się i wyję do poduszki żeby było dobrze , albo niech ten koszmar się już skończy . Nie ma nic gorszego niż czekanie . Minęło 4 dni od bety . Już jej nie powtórzyłam bo nie miałam na to siły . Pojechałam do szpitala . Pani doktor radzi żeby zostać . Zostałam przyjęta na oddział . I teraz się zaczyna jazda bez trzymanki . Pani doktor zleciła betę . Powiedziała , że przyjdzie rano i da znać co tam , ale koło 22 zagląda do mnie czy nie śpię . Nie spałam . Wiedziałam , że nie ma dobrych wiadomości . Usiadła na łóżku . Złapała mnie za rękę i pokiwała głową na ,,nie" pytam ile beta ? 40 ... Dostałam leki . Nie bardzo byłam świadoma co się dzieje . Rano obchod. Milion studentów i chyba nie dociera do mnie co mówią : Pacjentka z podejrzeniem ciąży pozamacicznej . Proszę pozostać na czczo bo jutro zabieg . Chyba śnie ? Nie ma się od kogo dowiedzieć co się dzieje bo słyszę w odpowiedzi , że prowadzi mnie grupa osób , a nie konkretny lekarz . Jeden dzień na czczo . Wieczorem decyzja jednak jeść bo czekamy jeszcze . Drugi dzień to samo . Cały dzień na głodzie wieczorem dają jakąś papkę . 3 dzień zwrot akcji . Każą iść na spirometrię i EKG bo zabieg . Laparoskopia . Miło się wkoncu dowiedzieć co to za zabieg . Obchód z rana . Doktor mówi , że raczej by się wstrzymał bo młoda jestem . Może być tak , że trzeba będzie mnie otwierać bo dojdzie do krwawienia , a nie wiadomo co dalej . Mam sama podjąć decyzję . Dzwonię do mojej gin , że chyba pomyliłam szpital z cyrkiem . Przyjechała do mnie . Zabrała na USG . Pęcherzykow brak . Sugeruję żeby się nie zgadzać na laparoskopie . A ja sugeruję , że wychodzę na własne żądanie . I tak też zrobiłam . Dzień po wyjściu poronienie samoistne . Wszystko się oczyściło samo . Jutro idę na kontrolę . Wracam pomału do żywych . Mam nadzieję , że będziemy mogli z mężem nie długo wrocic do starań . To był najpiękniejszy i zarazem najgorszy okres w moim życiu . Niby radość i wielkie plany , a za rogiem strach i ból . Nie wiem co bym zrobiła bez męża bo był dla mnie tak ogromnym wsparciem , że będę wdzięczna do końca życia . Wierzę , że nie dlugo uda mi się zobaczyc dwie piękne kreski i na 9 pięknych i spokojnych miesięcy zamieszka pod moim sercem Boży cud . Czekam i wierzę . I bardzo proszę o jakieś ciepłe westchnienie w mojej intencji .

Wiadomość wyedytowana przez autora 7 listopada 2017, 01:45

1 2