Zapisz się i otrzymuj powiadomienia o
zniżkach, promocjach i najnowszych ciekawostkach ze świata! Jeśli interesują
Cię tematy związane z płodnością, ciążą, macierzyństwem - wysyłamy tylko
to, co sami chcielibyśmy otrzymać:)
Niestety i tym razem się nie udało, @ wczoraj przyszła tak jak zapowiadała to tempka. przeryczałam pół dnia, a teraz o dziwo czuje ulgę, chyba dlatego, ze ta niepewność mnie wykańcza, każda kocówka cyklu kosztuje mnie naprawde dużo stresu, a teraz przynajmniej sytuacja jest jasna, nowy cykl starankowy czas zacząć, tym razem z pomocą medyczną. Dziekuje Wam kochane za trzymanie kciuków i wsparcie. Anette przesyłaj dalej ciążowe fluidy, oby dotarły do mnie jak najszybciej
Welurko :)
Kochana super, że masz takie podejście...Ja również tak robiłam zawsze jak się wypłakałam czułam jakąś ulgę nawet taką minimalną ale ulgę... No ja w przeciwieństwie do większości dziewczyn bardzo szybko wiem czy cykl można uważać za stracony więc dla mnie nie ma takich emocji pod jego koniec... &&&& kciuki najmocniej jak mogę - myśl pozytywnie będzie dobrze :)
Welurko.....trzymaj sie tam :****
Ja zawsze jak nie wychodzilo tez wyplakiwalam caly ten stres, rozczarowanie, a pozniej podnosilam sie od nowa z nowymi silami :) Od nowa sie modlilam i szukalam nowych rozwiazan. Pamietaj, ze kazdy dzien zbliza Cie/Was do tej upragnionej chwili. Wierze ze masz tyyyle sily zeby przez to wszystko przejsc i w koncu spotkac swoje Malenstwo. Zycze Ci tego z caaaaalego serduszka i wysylam caly czas ciazowe fluidy!
Przykro mi kochana, ze sie tym razem nie udalo....naprwade bylam pewna ze to juz :( Ja wierze ze Twoja dzidzka jest juz spakowana i czeka na ten odpowiedni moment zeby przyjsc :) tak bardzo Ci zycze zebys w koncu poczula to w sobie. Teraz bedziesz w fachowych rekach, wiec napewno juz niedlugo....
Sciskam Cie mocno !!!
Anette przeczytałam Twój komentarz i mam łzy w oczach :) ależ dodajesz wiary :) niech tej mojej dzidzi dopakują tam resztę rzeczy i mi ją tu zsyłają bo nie mogę się doczekać, cała ściana bieszczadzkich aniołów tu na nią dzielnie czeka razem z nami :)
Kochana....doczekasz sie NAPEWNO !!! I zobaczysz ze znajdziesz sily zeby walczyc o dzidzie dalej, teraz bedziesz miala fachowa pomoc i przede wszystkim pamietaj ze nie jestes SAMA :-)
A z dzidzia wiesz jak to jest, my chcemy a ona sprawia nam figle i sobie tamndo gory jeszcze biega.
Ja zawsze do mojego Filipa, jak przyszla @ plakalam w jego ramie i mowilam- kochanie zadzwon do gory i zapytaj czy nasza dzidzia juz czeka z walizeczka w kolejce zeby do nas zejsc, czy dlugo jeszcze musimy czekac, bo ja juz nie mam sily :(....jednak pozniej wstawalam z nowymi silami i walczylam dalej, sama sie dziwilam skad mam tyle sily. Ja jeszcze milalam przez ten caly czas pretensje sama do siebie, ze tak dlugo z dzieckiem czekalam- mam 35 w listopadzie. Mialam chwile ze myslalam ze nigdy nie bede miala dzidzi, bo jestem za stara :( Kochana Ty masz 24 lata, jestes w idealnym wieku....to tez jest duzy plus. Zobaczysz Wszystko bedzie dobrze, doczekasz sie i oby jak najszybciej :*
Obudziłam się dziś i stwierdziłam, że muszę się czymś zająć, muszę coś robić, żeby nie myśleć obsesyjnie o tym jak by było gdybym była w ciąży, muszę coś zrobić żeby nie zwariować do reszty, żeby nie żyć z cyklu na cykl. Pomyślałam o zwierzaku... zawsze chciałam psa...ale trzeba z nim wychodzić w lato to przyjemne przejść się na spacer odstresować, ale zimą...6 rano, zimno, ciemno a ja muszę wstać i wyjść z psem...odechciało mi się. No to może kot... w sumie to nie jest zła myśl, zawsze jest ktoś kto czeka w domu kto przyjdzie na kolana i da się pogłaskać, kim trzeba się zająć...ale gdyby okazało się że jestem w ciąży ?? koty lubią drapać i się wspinać, a jeśli kot zrobiłby niechcący dziecku krzywdę? Nie wiem co ze sobą zrobić, nie wiem sama czego chce, gdzie mam znaleźć punkt zaczepienia, co robić żeby tyle nie mysleć...nie wiem...
welurko jak chcesz mieć zwierzaka z którym można pobawić się poprzytulać to kup sobie szynszyla jest to zabawny zwierzak i nie trzeba się aż tak bardzo nim zajmować. Jedyna rzeczą która trzeba robić to pobawić się raz dziennie z nim bardzo to lubią, bo inaczej to Ci strzeli fochy i będzie obrażony. A tak po zatym to są bardzo sympatyczne zwierzątka :). A morze wymyśl sobie jakieś hobby lub zapisz się na jakiś kurs np. robienie paznokci albo makijażu lub coś w tym stylu. Potem będziesz mogła robić innym to Cie wtedy oderwie od tych myśli. W sumie ja tez mam takie myśli coraz częściej, a ostatnio nawet zastanawia mnie co się zemną dzieje bo ten cykl jest jakiś inny od wcześniejszych. Boje się tylko żeby coś się nie przypałętało np. jakieś choróbsko. Trzymaj się dziewuszko dzielnie, wierze że w klinice szybko wam pomogą :)
sama mysle nad takim :).
Fajny pomysł welurko :) Ja ostatnio co raz zęściej myśle o zwierzaku,nawet zaczęliśmy juz szukać piesków,bo w grę wchodzi psiak,kot nie za bardzo..lubię ale się boję :) To jest w fazie palnów póki co,ale myślimy nad tym intensywnie,bo zwariować można ze swoimi myślami :)
no własnie ja koty lubię ale boje się ich też trochę bo łazą w nocy świeca tymi oczami jakos mnie to przeraża wolałabym psiaka marze o buldogu francuskim, ale problem jest Z tym wychodzeniem i z sierścią która potem się wszędzie wala a ja jestem czyściochem ;/
Kochana pomysl o zwierzaczku jest bardzo dobry :-) Moja przyjaciolka ma malego yorka, ktory zalatwia sie w kuwete jak kotek, wiec 6:00 rano to nie problem :-). Inna ma kota, ktorego wlasnie kupila bo byl problemnz ciaza- 3 tyg pozniej dzidzia juz w niej mieszkala, lekarz powiedzial ze wlasnie przez realizacje tego pomyslu uwolnila blokade ( obsesyjne myslenie o zajsciu w ciaze) i sie udalo, kot wychowywal sie razem z dzidzia, nigdy malemu nie zrobil krzywdy, sama nieraz widzialam jak maly Kubus ciagnal go za ogon albo za uszy...a kot, nic cierpliwie znosil te tortury :-)
Ja tez mam kota- perskiego i nie mam watpliwosci ze jak pojawi sie dzidzia bedzie wszystko dobrze. Juz moja Kiki ( kotka) kladzie sie czesto przy moim brzuszku.
Welurko pomysl o tym, bo to swietny pomysl !
Wczoraj odwiedziliśmy moich rodziców, powiedzieliśmy im o klinice, mama się trochę przeraziła, ale potem stwierdziła, że dobrze robimy, bo coraz częściej słyszy o tym jak dużo par ma problem z zajściem w ciąże i lepiej wszystko sprawdzić. Mówiłam im też o zwierzaku, ale byli trochę sceptyczni. Moi rodzice są czyściochami a ja to mam po nich, jak mój tata usłyszał o psie to jego największym zmartwieniem była walająca się po mieszkaniu sierść Oni z góry zakładają, że wizyta w klinice zaraz przyniesie rezultat więc powiedzieli, żebym się z tym zwierzakiem wstrzymała, bo jak zajdę w ciąże to mi się obowiązków nagromadzi w sumie mają trochę racji, może najpierw zrobimy badania i zobaczymy co z tego wyniknie, jeśli będą problemy to zastanowię się nad pupilem. Cieszę się, że rodzina i moja i ze strony męża tak bardzo nas wspiera dodaje nam to sił, wiem ze moge im się wygadać a to naprawdę pomaga
Welurko - widzisz bardzo pięknie, że rodzina Was wspiera... U nas jest odwrotnie. Moja rodzina udaje, że problemu nie ma :( no bo jedno mamy pewnie zaraz drugie...i na prawdę ciężko im pojąć słowo Problem...a rodzina męża :( porażka - szkoda gadać... najpierw pretensje, że nic nie mówimy, ze się staramy...tak jakby każdy jak tylko zacznie uprawiać seks musiał się tym chwalić... potem jak siostra męża poroniła, pretensje do kogo??Do nas bo czary rzucamy i dlatego poroniła (obecnie bez żadnego problemu z 2 w ciąży)...o czym wiemy od sąsiadów mimo iż już widać po niej... a reszcie rodzeństwa męża - SZKODA GADAĆ :( także na prawdę wsparcie rodziny to jest bardzo ważna sprawa przy staraniach
Ja mam takie samo zdanie jak Lucja....wsparcie od rodziny to naprawde DUZO! My jak sie staralismy, to najpierw dla mojej rodziny-to nie byl problem, nie rozumieli ze my robimy z tego problem z miesiaca na miesiac wiekszy, a pozniej odczulam jak by sie pogodzili ze nigdy nie bedzie u nas dzidzi i mowili-no nie wszyscy maja dzieci w zyciu. Natomiast rodzina mojego partnera to dopiero jest porazka- matka Filipa jest tak przeciwna mojej osobie, ze nie mamy z nimi kontaktu a teraz nawet ukrywamy ze jestem w ciazy, bo boimy sie ze moze mi cos zrobic. Trzymaj sie kochana rodziny ! Wsparcie to polowa sukcesu :*
Długo mnie tu nie było... jakoś tak nie mogę się zebrać w sobie bo sama nie wiem co czuje, co myślę, nie wiem co mam tu napisać. Jutro wizyta w klinice... pierwsza...ta na którą czekałam a której zaraz tak bardzo się bałam i żyłam nadzieją, ze uda mi się jej uniknąć...nie udało się...Dziwnie się teraz czuje, w tym cyklu jakoś tak zupełnie przestało mnie to wszystko obchodzić te mierzenie temp., czekanie na owulacje, myślenie jakby to było gdyby się udało... tak jakbym obudziła się zupełnie inna niż byłam przez ten ostatni rok, w którym żyłam z cyklu na cykl, w którym czekałam, marzyłam, wierzyłam a potem rozpaczałam. Nie wiem czemu tak jest, może uświadamiam sobie powoli, że to jeszcze nie czas, że nic na siłę, a może po prostu to forma samoobrony przed kliniką, której w jakiś sposób się obawiam, może wolę udawać ze problemu nie ma niż w nim grzebać i szukać przyczyn niepowodzeń. Sama nie wiem, ale to już postanowione, jutro zaczynamy nowy etap w naszych staraniach, mam nadzieje, że ten lepszy...
Jestem... po długiej przerwie bo duużo się ostatnio działo, aktualnie jesteśmy po 3 wizytach w klinice po badaniu nasienia i czekamy na moje wyniki badań które mam mieć w poniedziałek. Wyniki nasienia nie są najlepsze...okazało się, że mąż ma w nasieniu przeciwciała, które atakują plemniki ogólnie parametry nasienia lekarz ocenił na -3 i zasugerował nam inseminację. Nie ukrywam ze to dla nas szok i ogromny cios, przeryczeliśmy pół dnia...Jednak poszperałam po różnych forach znalazłam parę która miała bardzo podobne wyniki nasienia i u której też w nasieniu wykryto przeciwciała,w sumie odwiedzili 3 kliniki w każdej sugerowano im inseminację, jednak skonsultowali jeszcze wyniki z ginekologiem w Krakowie, który skierował ich do immunologa, tam został im przepisany antybiotyk na zwalczenie przeciwciał, po miesiącu ujrzeli na teście II kreski. Jestem z nimi w kontakcie, dodają nam otuchy. W poniedziałek mamy kolejną wizytę w klinice, ponownie bedzie interpretowany wynik nasienia i moje wyniki, zobaczymy co powiedzą, zapytam ich także czy jest sens wizyty u immunologa. Czekamy...
welurko będzie dobrze...zobaczysz :) wiem,że ten antybiotyk działa,bo dużo czytałam właśnie o tych pp plemnikowych. Sama też swojego na to wysyłam,niech sprawdzi :) Trzymam kciuki :)
Kochana ciesze sie, ze tyle krokow poszliscie juz do przodu :-). Czasami takie wizyty w klinikach oszczedzaja naprawde duzo nerwow, ten comiesieczny stres i niepewnosc a teraz przynajmiej wiesz co i jak. Po to wlasnie sa lekarze zeby pomoc wam dojsc do tego upragnionego celu :-) Tak bardzo trzymam za Ciebie kciuki, z calego serca zycze Ci zebys w koncu miala ta upragniona fasoleczke !!!!
Moja kolezanka z Polski 5 lat starala sie o dzidzie, oni tez mieli w nasieniu przeciwciala i jeszcze na dodatek jej organizm nie tolerowal plemnikow. 5 lat meczyli sie z antybiotykami i innymi pierdolami, ona psychicznie wykonczona, w koncu trafili do kliniki w Lodzi, od razu invitro....bedzie rodzic w listopadzie :-)
Anette pocieszycielko Ty moja :) ciepłlo mi sie robi na serduchu zawsze od Twoich komentarzy :) :* ucałuj ode mnie Fasolinkę Twoją :) wiesz już co będzie ??
Jesteśmy po wizycie. Póki co u mnie wszystkie badania wyszły ok, męża wyniki jak na razie nie są dobre, ale pani doktor dała nam trochę nadziei, przepisała miesięczną kurację sterydową na wybicie tych cholernych przeciwciał, po miesiącu mamy powtórzyć badanie i zobaczyć czy lek cokolwiek zdziałał. W tej chwili szanse na naturalne poczęcie są zerowe, jednak wierzymy w to, że lek zadziała i nam pomoże. Teraz wszystko w rękach szefa tam na górze...Pani Boże pozwól nam dostąpić tej łaski....łaski spełnienia, niech stanie się cud.
Dziś 26 dc, co z tego że wykres wygląda pięknie, co z tego że był jednodniowy spadek i od tamtej pory tempka wyższa niż na początku fazy lutealnej....co z tego...przecież nasze szanse są zerowe, a ja głupia idiotka dalej wierze, dalej mam nadzieje, że może zdarzył się cud, że Bóg mnie wysłuchał i czekam, tylko po to żeby za parę dni znów przeżywac to najgorsze uczucie które towarzyszy mi od 1,5 roku...rozczarowanie...
kobietko głowa do góry to nie jest jeszcze koniec świata, zobaczysz w tej klinice wam pomogą. 1,5 to jeszcze nie jest tak długo inne kobiety starają się dłużej i im się udaje. Zobaczysz że uda się tobie.
Wiem,że to boli .Najgorsze jest to uczucie niemocy. Wczoraj dużo czytałam na temat : jak nie myśleć o dziecku? Nie da się :) Wiem to sama po sobie,może zapomina się na chwilę ale to tak siedzi zakorzenione w głowie u Nas kobiet,że ciężko. Welurko kochana póki co jesteście w dobrych rękach,przypadłość Twojego mężulka jest do wyleczenia,więc głowa do góry :) No niestety przyszło Nam czekać na te nasze pociechy trochę dłużej niż byśmy chciały ale sama doskonale wiesz,że WARTO CZEKAĆ :) bo nagroda za te wszystkie smutki,cierpienia jest największym skarbem :)
wiem jasminku, ze WARTO że nagroda jest piękna...tylko że odnosze wrażenie ze ten najpiękniejszy dla nas jako młodego małżeństwa czas ucieka mi gdzieś między palcami, bo z niego nie korzystamy tkwiąc w niemocy i rozpaczy :( zamiast cieszyć się młodością i życiem ja zamykam się w czterech ścianach z pustką w sercu :( od 1,5 czekam tylko az skończy się każdy kolejny dzień cyklu żeby przybliżyć mnie do chwili kiedy moje marzenie się spełni, moje życie w tym momencie to ciągłe czekanie, walka i smutek.
Nie trac nadziei, nie takie rzeczy sie zdarzaly. Sa pary u ktorych obie strony trzeba leczyc, Twoje wyniki sa ok a wiesz ze wystarczy tylko jeden plemniczek....jeden malenki uparty plemniczek :-)
A może to ta jesień...
może to ona sprawia że popadam w taką beznadzieje, że nie chce mi się żyć, że widzę wszystko w czarnych barwach, że nie widzę dla nas szans, że płaczę całymi wieczorami jak dziecko i smarkam w rękaw M. mimo tego, że obiecałam sobie że tak nie będzie.
Boże jeśli chciałeś nauczyć nas pokory, to Ci się udało, jeśli chciałeś nauczyć nas cierpliwości to Ci się udało, jesli chciałeś pokazać mi jak bardzo jestem silna to Ci się udało,i mimo tego że jestem tak cholernie na Ciebie zła, że przeklinam w myślach cały ten świat, wciąż po cichu wypowiadam słowa modlitwy, wciąż Cie proszę, wciąż czekam... ale teraz pomóż mi wstać, pomóż mi żyć, nie doświadczaj tylko pomóż...albo chociaż zabierz te cholerną jesień...
Kochana....jest mi bardzo przykro, ze tak cierpisz i naprawde gdybym mogla oddalabym wszystko zeby w Tobie zamieszkala facoleczka. Prosze Cie nie trac nadziei, zobaczysz ze juz niedlzgo bedziesz mogla cieszyc sie swoim szczesciem:****
Wiadomo, jesien nie pomaga, ja tez zawsze wpadalam w tym czasie w deprechy, tak samo jak Ty, gdy sie nie udawalo- mialam najgorsze mysli. Nawet wczoraj zlapalam sie na tym, ze ryczac w nocy w laziencie, zeby M.nie budzic....myslalam- boze dlaczego dales mi to szczescia a teraz zabierasz.... A dzis slonce znowu zaswiecilo ! Kazdy z nas ma jakas-dziwna, niezrozumiala dla nas- droge do przejscia ale pamietaj ze na koncu tej drogi zawsze zaswieci slonce. Pamietaj ze dobrzy ludzie dostaja w koncu nagrode za swoja dobroc a wiem ze masz db serduszko i napewno dostaniesz ta upragniona kuruszynke. Zobaczysz ze tak bedzie ! I prosze Cie, nie trac nadziei !!!!
Dziękuje kochana :*:* tak bardzo mi ulżyło że z Twoją fasolinką ok, z resztą mojemu M. też bo mówiłam mu. Ja mam teraz jakiś ciężki czas, przechodze kryzys, ale wiem że się podniose bo muszę! muszę walczyć o swoje marzenia
To moze tego teraz potrzebujesz. Ja tez milalam taki czas. Placz ile idzie... Daj sobie czas, nalezy Ci sie to. A pozniej podniesiesz sie ze zdwojona sila. Wierze w to!
Trzymaj sie kochana, ja caly czas trzymam kciuki i wierze ze zycie zaskoczy Cie w najmniej oczekiwanym momencie :-) tak jak bylo u mnie :***
Welurko... dawno mnie nie było...a u Ciebie wiele się zmieniło... Widzisz ja uważam, że mimo wszystko"coś" się do przodu ruszyło... Macie badania, macie diagnozę i zapodane leczenie...uwierz mi to dużo...bo znacie przyczynę i ewidentnie można w jakiś sposób zadziałac... ,Moim zdaniem najgorsza opcja to taka, że człowiek zdrowy wzdłuż i wszerz a dzieciątka nie ma... bo wtedy to w paranoje wpaśc można...TRZYMAJ SIĘ .... MAM NADZIEJĘ ŻE OBU NAM SIĘ UDA!!!!
hej kochana, zastanawiałam sie ostatnio co u Ciebie :) w sumie masz racje teraz przynajmniej wiemy na czym stoimy więc można cokolwiek działać a nie czekać w próżno. Mam nadzieje, że teraz wszystko pójdzie lepiej. Za Ciebie kochana trzymam kciuki :) UDA NAM SIĘ !!!
Bo jakoś tak na chwilę zniłam :)
Ale jestem cały czas tylko mało u siebie piszę...w sumie szoda, że nie ma tutaj odnośniów do naszych wykresów byłoby łatwiej bo wiedziałybyśmy która na jakim etapie cyklu jest :)
Trzymam kciuki...ja zawsze się zastanawiałam jak to możliwe, że w ciąże nie zachodzę skoro tak wszystko pięknie i ładnie a tu masz...wyszło i u mnie i u M...WIĘC ja wole opcję wiemy co nam jest, leczymy się o ile się da i dopiero potem się zastanawiamy co dalej!!!
Bo jakoś tak na chwilę zniłam :)
Ale jestem cały czas tylko mało u siebie piszę...w sumie szoda, że nie ma tutaj odnośniów do naszych wykresów byłoby łatwiej bo wiedziałybyśmy która na jakim etapie cyklu jest :)
Trzymam kciuki...ja zawsze się zastanawiałam jak to możliwe, że w ciąże nie zachodzę skoro tak wszystko pięknie i ładnie a tu masz...wyszło i u mnie i u M...WIĘC ja wole opcję wiemy co nam jest, leczymy się o ile się da i dopiero potem się zastanawiamy co dalej!!!
Kochana, bardzo mi przykro, mogę się tylko domyślać co czujesz, kilka lat temu spotkała mnie podobna tragedia.. Bądź silna!! trzymam kciuki za Ciebie i Twoją Rodzinę, abyście mieli dość siły, aby sobie z tym poradzić..
Dopiero doczytalam ci sie stalo.... Szukalam informacji o Tobie.
Bardzo bardzo bardzo mi przykro!!!
Nie umie wyrazic slowami czegos co moglo by ukoic Twoj bol.
Chce tylko zebys wiedziala ze caly czas myslami jestem przy Tobie.
Gdybys potrzebowala sie wygadac, czy pomocy...zostawiam Ci moj priv [email protected]
[*] dla Twojego taty, niech odpoczywa w pokoju. Jestem w Polsce na Wszystkich Swietych, zapale swieczke na zywo...obiecuje!
Minęło już ponad 3 tygodnie od kiedy nie ma Cie z nami kochany Tatusiu siedzę i rozglądam się po mieszkaniu szukając wzrokiem choć Twojego cienia, oglądając miejsca w których przecież nie tak dawno byłeś, w których zostawiłeś ślady Twoich stóp, dotyk Twoich dłoni i zdaję sobie sprawę z tego, że marzenie o dziecku nagle odeszło gdzieś daleko bo na ten moment moim jedynym marzeniem jest cofnąć czas, tak byś mógł znów z nami być, chociaż na jeden moment...tyle mam Ci do powiedzenia, do pokazania, tyle życia miałeś przed sobą. To okropne, że dopiero w takich momentach człowiek docenia to co miał, dopiero teraz wiem, że miałam pełnię szczęścia tu w domu, na miejscu, a ja jak głupia gnałam przed siebie szukając niewiadomo czego wmawiając sobie, że do pełni szczęścia brakuje mi tylko dziecka, teraz wiem, że moja pełnia szczęścia odeszła na zawsze, a ja nie mogę nic zrobić...ta bezradność i ta okropna pustka rozrywają mnie od środka, tęsknota dopada mnie na każdym kroku a jedyne co mogę zrobić to...nic...
Panie Boże proszę Cię tylko o jedno... o siłę... pomóż mi wstać w momencie w którym świat zapadł mi się pod nogami, pomóż mi żyć, zabierz ode mnie tą okropną pustkę, tęsknotę i ten żal który zabiera mi powietrze, pomóż mi uciec przed nicością która mnie dotknęła, po prostu pomóż...czy ja proszę o zbyt wiele w momencie gdy zabrałeś mi osobę, którą kocham ponad życie, proszę Cię o lepsze jutro w chwili w której nie mam nawet ochoty tego jutra doczekać, lecz mimo wszystko proszę...
welurko, nie załamuj się, wiem co czujesz i jestem z Tobą. Życzę Ci słodkiego maluszka, który może choć trochę zapełni pustkę po Tacie.wyrazy współczucia i przytulam do serca
Wiem że to może marne pocieszenie ale każda śmierć ma sens... nie zawsze jest on widoczny od razu... Jeśli tata był dla Ciebie tak bardzo ważną osobą to może teraz pojawi się w Twoim życiu równie ważna osoba wypełniająca pustkę po jego utracie!
Wiem co czujesz.... Jestem z Tobą!
Jestem...a raczej jesteśmy...pakiet 2 w 1 ...ja i moja wyczekana, wymodlona i wymarzona Zosia która jest naszym cudem, która dziś mieszka pod moim sercem i kopie jak szalona przypominając o swojej obecności...czytałam dziś ten pamiętnik, przypomniałam sobie jak bardzo marzyłam o tym co teraz mam, jak bardzo wierzyłam że się uda...udało się, zdarzył się cud, zupełnie niespodziewany... w cieniu ogromnej tragedii która się wydarzyła, która tak samo nagle zabrała mi ukochanego Tatę, która z dnia na dzień zabrała mi grunt pod nogami. Znowu jest jesień, za chwilę będzie październik....za chwilę minie rok od wypadku...coraz bardziej Cie nie ma kochany Tato...tyle rzeczy chciałabym Ci teraz powiedzieć...pokazać...spójrz Tato w moim brzuchu buszuje Twoja wnuczka, ta na którą czekałeś, ta o której marzyłeś tak samo jak ja, ta którą kochałbyś ponad wszystko...spójrz Tato urządziliśmy jej kącik, a w całym mieszkaniu pachnie już niemowlakiem bo zaczęłam robić wielkie pranie....Tato tyle pięknych chwil było przed nami...dlaczego okrutny los zabrał mi Ciebie ...dlaczego ?
Treści zawarte w serwisie OvuFriend mają charakter informacyjno - edukacyjny, nie stanowią porady lekarskiej, nie są diagnozą lekarską i nie mogą zastępować zasięgania konsultacji medycznych oraz poddawania się badaniom bądź terapii, stosownie do stanu zdrowia i potrzeb kobiety.
Korzystając z witryny bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na użycie plików cookies. W każdej chwili możesz swobodnie zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich zapisywaniu.
Dowiedz się więcej.
Welurko :) Kochana super, że masz takie podejście...Ja również tak robiłam zawsze jak się wypłakałam czułam jakąś ulgę nawet taką minimalną ale ulgę... No ja w przeciwieństwie do większości dziewczyn bardzo szybko wiem czy cykl można uważać za stracony więc dla mnie nie ma takich emocji pod jego koniec... &&&& kciuki najmocniej jak mogę - myśl pozytywnie będzie dobrze :)
Welurko.....trzymaj sie tam :**** Ja zawsze jak nie wychodzilo tez wyplakiwalam caly ten stres, rozczarowanie, a pozniej podnosilam sie od nowa z nowymi silami :) Od nowa sie modlilam i szukalam nowych rozwiazan. Pamietaj, ze kazdy dzien zbliza Cie/Was do tej upragnionej chwili. Wierze ze masz tyyyle sily zeby przez to wszystko przejsc i w koncu spotkac swoje Malenstwo. Zycze Ci tego z caaaaalego serduszka i wysylam caly czas ciazowe fluidy! Przykro mi kochana, ze sie tym razem nie udalo....naprwade bylam pewna ze to juz :( Ja wierze ze Twoja dzidzka jest juz spakowana i czeka na ten odpowiedni moment zeby przyjsc :) tak bardzo Ci zycze zebys w koncu poczula to w sobie. Teraz bedziesz w fachowych rekach, wiec napewno juz niedlugo.... Sciskam Cie mocno !!!
Anette przeczytałam Twój komentarz i mam łzy w oczach :) ależ dodajesz wiary :) niech tej mojej dzidzi dopakują tam resztę rzeczy i mi ją tu zsyłają bo nie mogę się doczekać, cała ściana bieszczadzkich aniołów tu na nią dzielnie czeka razem z nami :)
Kochana....doczekasz sie NAPEWNO !!! I zobaczysz ze znajdziesz sily zeby walczyc o dzidzie dalej, teraz bedziesz miala fachowa pomoc i przede wszystkim pamietaj ze nie jestes SAMA :-) A z dzidzia wiesz jak to jest, my chcemy a ona sprawia nam figle i sobie tamndo gory jeszcze biega. Ja zawsze do mojego Filipa, jak przyszla @ plakalam w jego ramie i mowilam- kochanie zadzwon do gory i zapytaj czy nasza dzidzia juz czeka z walizeczka w kolejce zeby do nas zejsc, czy dlugo jeszcze musimy czekac, bo ja juz nie mam sily :(....jednak pozniej wstawalam z nowymi silami i walczylam dalej, sama sie dziwilam skad mam tyle sily. Ja jeszcze milalam przez ten caly czas pretensje sama do siebie, ze tak dlugo z dzieckiem czekalam- mam 35 w listopadzie. Mialam chwile ze myslalam ze nigdy nie bede miala dzidzi, bo jestem za stara :( Kochana Ty masz 24 lata, jestes w idealnym wieku....to tez jest duzy plus. Zobaczysz Wszystko bedzie dobrze, doczekasz sie i oby jak najszybciej :*