Myślałam, że jak zacznę łykać ten kwas foliowy to pyknie jakoś łatwiej i o - załatwione, ale nie. Co prawda od czasu łykania kwasu mam jakieś takie boleśniejsze te miesiączki i bardziej odczuwalne, ale fajnie by było, jakby ich nie było, wiadomo.
Zamówiłam mleczko pszczele, bo się naczytałam o jego cudownych właściwościach i dziś zadzwonię do mojego ginekologa na „przegląd”. Niech sprawdzi czy wszystko okej, czy nie mam żadnej endometriozy, nadżerki i innych takich, a z czym borykają się kobiety.
Moje Serce też zaczęło suplementować jod, kwas i robi odbloka na testosteron. W przyszłym miesiącu pójdzie zbadać sobie spermę.
Jak z początku było to takie „będzie, co będzie” to teraz projekt Dziecko rusza już całkiem na serio.
Update:
Dzwoniłam do ginekologa. Ma pełny kalendarz, jedzie na urlop, więc zapisał mnie na 6.03.
Teoretycznie, wg OvuFriends 5.03 mam mieć owulację, więc wygląda na to, że ten cykl na bank nie pyknie, bo nie będziemy mogli się kochać przynajmniej dwa dni przed wizytą.
Wiadomość wyedytowana przez autora 22 lutego 2023, 18:32
Robiłam wczoraj test na owulację - wyszedł pozytywny, (w sensie dwie kreski były do siebie zbliżone kolorem, mimo że robiłam popołudniu, a nie rano) i czułam jakoś w kościach, że to chyba już. Zaraz więc poszły wiadomości do Pana Taty To Be, który siedział w biurze: „Przyjeżdżaj, grzmoć mnie jak piorun samotne drzewko”, i pół godziny później przyjechał. Oczywiście, wieczorem poprawka, a jak.
Generalnie apka pokazuje, że owulacja jest niby dzisiaj, ale jakoś tego nie czuję. Bardziej czułam to wczoraj. Byłam radosna, miałam dużo energii na posprzątanie chaty, no i najważniejsze - byłam tak napalona, że byłam w stanie rzucić się na swoje odbicie w lustrze
Nie wiem, czy pyknie w tym cyklu. Pan Tata To Be może mieć poskładanych żołnierzy z powodu wstrzykiwanego testosteronu, a czytaliśmy, że nasienie wraca do normy jakoś 2-3 miesiące po odbloku. Może uda nam się w ramach jego urodzin? Mój czerwcowy cykl wypada akurat tak, że na jego urodziny będę mogła robić testy ciążowe. Byłoby pięknie.
W tym cyklu okres przypada na moje urodziny, bo mam 18, a dzień miesiączki 20. także też byłby super prezent
Jutro wizyta u ginekologa. Zobaczymy.
Update:
Zamówiłam sobie te ziółka ojca Sroki, o których piszą babeczki i staraczki.
Wiadomość wyedytowana przez autora 5 marca 2023, 11:22
Kurczę, skoro wszystko w porządku, to dlaczego czwarty cykl skończył się okresem? Doradził mi, że „mam o tym nie myśleć i postawić na spontan”, ale czy tak się da? Lubię tego człowieka, lubię jego poczucie humoru, bo z uśmiechem jeszcze dorzucił, że jest taki typek w naszym kraju, który twierdzi, że kobiety nie chcą mieć dzieci, bo dają w szyję, a prawda jest taka, że właśnie te, które dają w szyję, zachodzą najczęściej w ciążę. I przychodzi taka, co to nie chce tego pasztecika i wielce zdziwiona „Ale jak to?! Przecież ja się bzykałam zaraz po okresie”. Można? Można. Ciało kobiety to wieczna tajemnica i nie na wszystko mamy wpływ.
Co do owulacji to powiedział, że nie jest w stanie tego określić. Bo jak na 15dc, to nie mam tam w ogóle żadnych płynów, a i wokół prawego jajnika są co prawda dwa malutkie pęcherzyki, ale naprawdę malutkie. Więc albo miałam dużo wcześniej, albo nie miałam w ogóle.
Tylko że test wyszedł mi pozytywnie w sobotę i to był 12 dc. Więc dlaczego był pozytywny? Jakiś oszukany?
Cieszę się, że zamiast się łamać i zawodzić, i demotywować, czuję raczej determinację i ciekawość. Może dlatego, że mam już jedno serduszko. Pewnie byłoby inaczej, gdybym nie miała żadnego.
Mam mieszane myśli.
Z jednej strony wiem, że nie ma prawa nic pyknąć, bo R. ma chujowe nasienie - sauna dwa razy w tygodniu, testosteron w zastrzyku (od tego miesiąca zrezygnował, ale normalizacja nasienia trwa z 2 miesiące).
A z drugiej strony od czasu teoretycznej owulacji czuję na zmianę oba jajniki, chce mi się pić i uczucie jak przed okresem. A przecież jeszcze za wcześnie, żeby cokolwiek czuć, dlatego dostaję do głowy.
Chyba powinnam przestać o tym myśleć.
W sumie jak dostanę okres to nawet spoko - będę mogła wydepilować laserowo nogi, o.
P.S. Brakuje mi w tych pamiętnikach opcji przeskakiwania do ostatniego posta.
Wiadomość wyedytowana przez autora 9 marca 2023, 13:05
Cykle z reguły 27 dniowe.
Jeszcze 6 dni do okresu, a ja dostaję do głowy. Mam kilka znaków, które wskazują, że być może tym razem pykło, choć niewykluczone, że się po prostu nakręcam jak co miesiąc.
- nie bolą mnie jeszcze cycki - zawsze bolały już 7 dni przed miesiączką;
- bolą mnie biodra
- rano obudziłam się tak głodna, że aż mi się wymiotować chciało. Zresztą mdłości mnie się dziś cały dzień trzymają;
- Kochaliśmy się wczoraj z R. i zaraz doszedł, bo powiedział, że tam jest tak ciasno jak u dziewicy 😅
- boli mnie podbrzusze jak na okres;
- śluz! Jestem mokra, bo jest go dużo, jest gęsty i tak ciągnący, że złapałam się na zabawie nim 🙈😅 Przez moment myślałam, że może to owulacja z takim mocnym poślizgiem, ale raz, że ciasnota, a dwa libido mam na takim minusie, że nawet całować się nie mam ochoty;
- byliśmy na spacerze i było mi tak gorąco, tak się w głowie kręciło, że wszyscy w kurtkach, czapkach, a ja samym swetrze.
Z jednej strony moja nadzieja znowu wzrosła, ale z drugiej - kurdę, nie chcę się nakręcać. Do okresu i jednocześnie moich urodzin już tylko 6 dni. To będą najdłuższe 6 dni w moim życiu, ale wytrzymam!
Coś mi się wydaje, że będę Wam spamować tu codziennie do soboty. Muszę te napięcie gdzieś przelewać.
Ciągnie mnie strasznie z prawej strony brzucha i boli głowa. Nie czuję jeszcze cycków. Mnie - słodyczożercę - w ogóle nie ciągnie do słodyczy. Wiadomo, to wszystko mogą być oznaki zbliżającego się okresu.
Jedyne co mnie trzyma przy tej nadziei, to ten dziwny śluz. Jak zgarnę na palec, to wyglada jak taka glizda - taki gęsty. Czyżby tworzył mi się czop? Błagam, żeby to było to. Nie wytrzymam w tej niepewności jeszcze tyle dni.
Kusi mnie, żeby zrobić test, ale na 100000% nawet jeśli jestem w ciąży, to jeszcze nie wyjdzie.
Update:
Jeny, chce mi się tak spać, że jak normalnie nie piję w tygodniu kawy, tak zaraz aż sobie zrobię…
Wiadomość wyedytowana przez autora 13 marca 2023, 10:29
Dobra, nie wiem od czego zacząć, więc zacznę od mniej optymistycznych rzeczy.
Nie czuję się na ciążę. Chyba staram się sobie wmówić i przygotować psychicznie, że dostanę okres, nie wiem. Mam dwie anomalie inne niż w poprzednich cyklach i to one mnie trzymają trochę w niepewności (nie czuję jeszcze bólu cycków i jestem wilgotna), ale poza tym chyba wolę się nastawić negatywnie i ewentualnie mieć miłą niespodziankę. Boli mnie głowa i pobolewa podbrzusze i jest taki cichutki głosik, który mówi, że Michalina albo Mikołaj już tam jest, ale zaraz słyszę głos rozsądku: zejdź na ziemię, w następnym się uda.
A co do niespodzianek - wczoraj zostałam panią narzeczoną ❤️ Zgodziłam się, jak mogłabym nie. To był najcudowniejszy wieczór ever, zupełnie tak jakbym znalazła się w takiej sytuacji pierwszy raz ❤️
Miałam dziś takie apogeum złego samopoczucia, że nie wytrzymałam i zrobiłam przed chwilą test. Oczywiście, negatywny. Innego wyniku się nie spodziewałam, bo jeszcze za wcześnie i zrobiłam popołudniu, a nie rano, ale jednak po cichu liczyłam, że coś się tam już pokaże.
Miałam dziś mdłości, jak tylko zgłodniałam. A głodniałam szybko. Z Na Masę zamawiamy raz w tygodniu takie kotleciki i do nich zawsze dodają sałatki, które zawsze zostawiam, bo nie lubię, a raz - jestem pełna po tych kotletach. Dziś nie dość że było mi mało tych kotletów, to jeszcze zeżarłam ze smakiem te sałatki. 🙈 Mrowią mnie sutki i bolą piersi, boli mnie brzuch jak na okres i mam takie wzdęcia i gazy, że ohoho.
Nie smuci mnie ten negatywny, ale tylko dlatego, bo cały czas mam nadzieję, że za parę dni wskoczą dwie kreski.
No, muszą, no.
Wiadomość wyedytowana przez autora 15 marca 2023, 17:24
Czuję zbliżającą się miesiączkę. Nie wiem, mam tak beznadziejny nastrój, a w sumie to jego wahania, że jak do wczoraj byłam pewna, że pykło, tak dziś zaczynam się z wolna godzić z tym, że jednak nie.
No, trudno. Zacznę pić ziółka, wydepiluję sobie laserem nogi (bo w ciąży nie można) i będziemy się starać od nowa. W tym miesiącu chyba jednak odpuszczę, bo mi się nie chce już bawić w te statystyki, liczenie, obserwowanie objawów… Kurczę, ja jestem w stanie wszystko teraz przypisać do ciąży. Wystarczy, że puszczę bąka i już „o, chyba jestem w ciąży!”. To jest chore.
Myślę, że starania w następnym cyklu wezmę na luzie i na takie odniechcenia. Jak będzie to będzie.
Jak nie, to kolejny miesiąc.
A potem kolejny.
I kolejny.
Ja pierdolę.
No to po cyklu.
Dziś rano już miałam niższą temperaturę, cycki mi zaraz wybuchną, jak przez cały cykl bolał mnie lewy jajnik, tak dziś zaczął boleć prawy (czyli przygotowanko do kolejnego cyklu), a najgorsze - pojawiły się brązowe upławy. Czyli jutro albo pojutrze przyjdzie okres.
Myślałam, że będzie mi bardziej smutno, ale jakoś tak raczej apatyczna jestem niż zdruzgotana. Szkoda. Naprawdę wielka szkoda, ale z drugiej strony to dopiero 4. cykl starań. Jak czytam, że niektóre babeczki starają się po kilka lat, to nie mam jeszcze aż tak powodów do załamki.
No to plan działania wygląda tak, że w weekend laseruję nogi, zaczynam pić zioła ojca Sroki i za tydzień umówić się trzeba na cytologię. A potem moja ulubiona część cyklów 😈 🍆
P.S. Nie wiem, mam sobie wpisać te plamienie w Ovu? To tylko parę kropek jasnobrązowych, ale nie wiem czy mi apka nie zwariuje i zakończy cykl. Jak myślicie? Może poczekam aż będzie tego więcej.
Ps.2 Carramba, tak mnie kłuje po lewej stronie, że aż mi się ciemno przed oczami robi…
Wiadomość wyedytowana przez autora 17 marca 2023, 13:23
Wczoraj powinnam dostać okres - nie dostałam. No, jeśli nie licząc tych kilku brązowych kropek na wkładce przedwczoraj i wczoraj po seksie.
Kłuje mnie strasznie po lewej stronie i już sobie wkręcam, że to jakaś pozamaciczna, albo coś…
Robiłam dziś test - negatywny.
Już mnie głowa boli.
Mam dość, a przecież to dopiero początek 🥲
Dlaczego organizm tak strasznie nas trolluje, co?
Udostępniłam wykres - myślicie, że jeszcze mogę mieć nadzieję, czy w tym cyklu raczej nie ma się już co łudzić?
A wczoraj z okazji moich urodzin byliśmy na spacerze w Krakowie. Fajnie było
P.S. Właśnie odkryłam na tej apce coś takiego jak Wiadomości i przegapiłam kilka Waszych zaproszeń do „Przyjaciółek” 😅 właśnie nadrobiłam zaległości
Wiadomość wyedytowana przez autora 19 marca 2023, 11:21
No i przyszła 👹.
Stwierdziliśmy z prawie-mężem, że nie będziemy już analizować żadnych objawów i nakręcać się, bo ten cykl tak nas strollował, że to poezja. Przecież ja już byłam na 99% przekonana, że jestem w ciąży. Nie wiem, jak ludzie stali w kolejce po intuicję, to ja chyba stałam w tej po umiejętność nie tracenia nadziei, bo w pierwszej ciąży też byłam przekonana, ale że na 99% NIE jestem w ciąży, bo przecież znam swoje ciało. Ta, chuja znam. Znaczy tego jednego to faktycznie znam powierzchownie i dogłębnie
Nie jestem smutna, jestem tylko trochę zawiedziona. No, ale cóż. Trzeba starać się dalej. Ehhh. Ciężkie życie - będę musiała uprawiać zajebisty seks… 😋
W końcu się uda. Może jak uda mi się przestać o tym myśleć.
Generalnie wczoraj skończył mi się okres, a dziś mam gęsty, rozciągliwy śluz. Czy to możliwe, żeby zaraz po okresie już zaczynały mi się dni płodne?
Zrobiłam test owulacyjny i wyszła druga blada, co prawda ale, kreska.
Czy te kreski zawsze wychodzą, czy w momencie zbliżającej się prędzej niż później owulacji?
Bo to by mogło wyjaśniać dlaczego nie trafiałam w ten dzień i dlaczego nie wychodzi 🤔
No, chyba że ten śluz to zasługa pitych codziennie ziółek ks.Sroki i mi się w końcu tam wszystko poprawia
Znowu złapałam trochę ekscytacji. W ogóle poznawania własnego ciała, nawet w wieku 31 lat, jest mega frajdą.
Wiadomość wyedytowana przez autora 24 marca 2023, 19:58
Dzięki, dziewczyny, za wiadomości. Zawsze to lepiej poradzić się bardziej doświadczonych Ja zobaczyłam bladą kreskę i już złapałam skurcz, że kurdę, ale jak to. A tak przynajmniej jestem mądrzejsza.
Dziś mam wizytę u gina. Robimy badanie na cytologię. Przy okazji powiem mu o tych moich podejrzeniach i objawach na niedobór progesteronu. Pewnie wyśle mnie na badania krwi. Sama bym poszła, ale nie wiem w której fazie cyklu się je robi.
No nic, zobaczymy.
Wiadomość wyedytowana przez autora 27 marca 2023, 12:05
Byłam wczoraj u swojego ginekologa. Najpierw pobrał mi wymaz na cytologię, bo właśnie po to szłam. Jeny, cholernie nieprzyjemne badanie. Albo to ja taka wrażliwa jestem.
Przy okazji opowiedziałam mu o tych swoich objawach; że plamię na brązowo już 3 dni przed okresem, że mi wiecznie zimno, ostatnio po owulacji miałam cholerny spadek libido, a okres był bardzo jasnoczerwony, choć byłam pewna, że jestem w ciąży. No i wypytał mnie o TSH, ale ja, kurna, nie pamiętam, czy robiłam. W każdym razie mam regularne miesiączki, więc na razie uznaliśmy, że to nie tarczyca, tylko może właśnie ten niedobór progesteronu. Dał mi więc receptę na Duphaston. Mam brać od 16dc do 26dc i zobaczyć jak się będę czuła i czy plamienia ustaną. Powiedział też, że mam siebie i narzeczonego przygotować na to, że jak będę brała luteinę to trzeba będzie być dla mnie bardziej wyrozumiałym i nie rzucać od razu pierścionkiem Lubię go. Lubię to, że poczuciem humoru potrafi rozładować napięcie i uspokoić.
No i szanowni państwo, jak na poprzednich wizytach doktor nie potrafił określić czy była owulacja, bo nie widział żadnych dojrzałych pęcherzyków (wszystkie miały po 2/3 mm), tak tydzień po piciu ziół ks.Sroki nr 3 znaleźliśmy dwóch zwycięzców. Najpierw badał mi lewy jajnik i mówi:
– O, z tego może być owulacja. Ma 8mm.
Potem przechodzi do prawego i:
– Albo nie. Z tego. Ten ma 12mm. Przypuszczając, że pecherzyki rosną do 2mm dziennie i pękają mniej więcej jak osiągną 20mm, to owulację powinna mieć pani za 4 dni.
I to, słuchajcie, są jakieś wiadomości w końcu! Ponadto powiedział mi, że poprawił mi się śluz i nadżerka zmniejszyła. I jak podchodziłam do tych ziół sceptycznie, tak teraz mogę polecić. Chociażby dla samego poprawienia tam wszystkiego
Za 3 dni będę się testować na owulację i do dzieła!
P.S. Ciagle zapominam o mierzeniu temperatury rano 🙈 Swoją drogą, jak mierzycie i w którym miejscu?
Wiadomość wyedytowana przez autora 28 marca 2023, 09:41
Owulacja teoretycznie jutro, ale czuję, że chyba jednak dziś. Na wszelki wypadek kochaliśmy się i wczoraj i dwie godziny temu Choć wczoraj to był taki spontan i dlatego, że miałam na niego cholerną ochotę pierwszy raz od wielu dni (lubię go w białych t-shirtach), a dziś bardziej pod owulkę.
Trochę odpuściłam. Już nie liczę aż tak, już nie czytam po necie różnych ciekawostek, nie pilnuję się z łykaniem witaminek, a pragnienie posiadania dziecka nie zajmuje mi ciągle myśli. Zdałam sobie sprawę, że to całe staranie się o bobasa, zabiera mi całą przyjemność z seksu. Po okresie i przed, gdzie biorę na lajt i wiem, że i tak nie ma szans na zapłodnienie, mam takie cholernie wysokie libido, że potem przychodzi do dni płodnych i owulacji, liczenia, nadziei i kompletnie nie mam ochoty. Bo psychicznie zaczyna się robić to męczące. Nawet dziś jak się kochaliśmy, na początku miałam taką myśl, że pewnie nic z tego nie będzie, ale juz trudno. I od razu jakoś tak lepiej mi było, if You know what I mean.
Koniec.
Nie będę obsesyjnie myślała o tym jak bardzo chcę mieć kolejne dziecko. Jesteśmy szczęśliwi, jak nie wiem co. Jest pięknie. A dziecko jak ma się pojawić to będzie. W swoim czasie. Jak nie, to trudno. Tak bywa.
Robiłam dziś test owulacyjny - kreska prawie tak samo bordowa jak kontrolna. Premom pokazuje, że niby 0,7.
Jutro ostatni dzień picia ziół w tym cyklu, a pojutrze pierwszy Duphaston. Poprawił mi się śluz, wyskoczyły pryszcze w miejscach, w których nigdy nie wyskakiwały (np. Na policzku). Zobaczymy jak to będzie.
Przestałam się nastawiać, więc pewnie i rzadziej będę wrzucała tu wpisy. Ale czytam Was na bieżąco, choć czasem nie wiem jak skomentować.
Wiadomość wyedytowana przez autora 1 kwietnia 2023, 22:34
Ten weekend to jest trochę na minusie, a trochę na plusie. Na minusie bo mieliśmy spięcie i przepłakałam niedzielny wieczór oraz cały poniedziałek, a atmosfera była tak gęsta, że można było łyżeczką zbierać. W zasadzie spięcie wyniknęło z moich nieprzepracowanych schematów, ale plus jest taki, że potrafimy rozmawiać i spina zniknęła. Kocham go za to, że nie odstraszają go moje demony i jest taki wspierający mnie w pracowaniu nad nimi. Serio. Ja rzadko miewam słabe dni, ale jak już mnie dopadną, to na tyle, że sama się ze sobą męczę i widzę po nim, że on też jest wtedy zmęczony tymi trudnymi emocjami. Ale kiedy już sobie z nimi poradzimy, to jesteśmy jeszcze bliżej siebie niż przedtem.
Po dwugodzinnej rozmowie, godziliśmy się w pościeli i w ogóle nie myślałam o dziecku. To był seks pełen miłości, bez żadnego myślenia o niczym innym. Tylko o tym jak cudownego męża zaraz będę miała. Bo mamy już termin ślubu
Zastanawiam się, czy można mieć w jednym cyklu owulację z dwóch jajników? Przy badaniu u ginekologa w 8dc na prawnym miałam pęcherzyk 12mm, a na lewym 8mm. W dniu teoretycznej owulacji bolał mnie prawy jajnik i miałam ten jajeczny, ciągnący się śluz. Potem dzień wodnistego i kolejnego dnia znowu jajeczny śluz, ale z bólem lewego jajnika. Wczoraj Premom wskazywał mi 1,34 LH. Trochę dziwnie, skoro owulkę miałam w niedzielę.
Także tego. Śmiesznie. Jakoś nie czuję podekscytowania tym cyklem ani trochę. Bardziej taka ciekawość, co z tego wyniknie.
P.S. Jak się dodaje tutaj zdjęcia?
Przez ten Duphaston czuję się… Sama nie wiem. Nieatrakcyjna. Zrobił mi się łupież, mam strasznie suchą skórę i najgorsze - jak nigdy nie miałam pryszczy nawet jako nastolatka, tak teraz mam cały obsypany pysk. W dodatku odkąd biorę (4dni) to nie dość, że pamiętam każdy swój sen, to jest jeszcze tak pojebany, że to masakra. Dziś mi się śniło, że zaszłam w ciążę, a ojcem mojego dziecka okazał się… Mój ojciec.
Także tego.
Dziś rano wzięło nas na amory, ale niestety przerwał je mój ból. I jak się rozkręcił, tak myślałam, że zjadę. Mocniejszy niż okres, ale lżejszy niż poród. Skręcało mnie w łóżku tak, że prawie płakałam. Teoretycznie dziś jest 5dpo, więc może coś małego wżerało mi się w endometrium i stąd te skurcze (czy implantacja może boleć?), ale jeśli nie - będę musiała pogadać ze swoim ginekologiem.
Udało mi się wyłączyć myślenie. Nie myślałam o ewentualnej ciąży ani staraniach aż do dziś. I jeb. Bolą mnie sutki, teraz ten ból w szyjce/podbrzuszu. Jak ja mam się wyłączyć, co? No, nie da się.
Madeline: mam nadzieję, że jednak pękł. I „nie tak silne” to nie wiem, może to zależy od odporności na ból, a ja mam chyba zerową 🙈 Zobaczymy za tydzień
Znowu się nie udało. Nawet Duphaston nie pomógł.
Za 3 dni okres. Skąd wiem? Boli mnie podbrzusze, zaraz wybuchną mi cycki, napierdalają plecy, jestem rozdrażniona i dziś stało się to, czego się obawiałam. Poszłam siku, a tam na wkładce brązowe plamienie.
Także tego.
Pewnie od jutra zacznie mi spadać temperatura. A Stary idzie badać nasienie.
Ehhhh. Za miesiąc będzie pół roku jak się staramy. W życiu nie przypuszczałam, że to będzie tak długo trwało.
Do lekarza umówię się po następnym cyklu. Mam jeszcze zapas ziół i jeszcze jedno opakowanie Duphastonu. Jak w majowym nie pyknie, to wtedy pójdę do gina po informacje jakie dokładniejsze badania muszę zrobić. Pewnie głównie krwi; TSH, LH, itd No, nic.
Edit: R. dostał wyniki z badań z krwi. Jaja nie zaczęły pracować po odstawieniu testosteronu. Testosteron poniżej normy. Także muszę lecieć do Rossmana po podpaski, bo mam już końcówkę. Pozdro. Do zoba w kolejnym cyklu.
Wiadomość wyedytowana przez autora 11 kwietnia 2023, 12:03