Inseminacja poszła dobrze, żadnego bólu ani tym bardziej jakiś nieprzyjemnych doznań. Poleżałam sobie w gabinecie 15 minut, a potem mogłam pójść do domu. Wzięłam sobie wolne z pracy, żeby się nie stresować i żeby odpocząć.
26 maja muszę zrobić badanie krwi, aby mogli stwierdzić czy jestem w ciąży. Po wynik będę mogła w ten sam dzień dzwonić.
Omówienie wyników badania drożności mam zaplanowany na poniedziałek.
Pani doktor zapytała się, co robimy dalej? Kolejną inseminację czy już In Vitro? Mimo, iż dopiero za tydzień będę miała badaną krew na wykrycie ewentualnej ciąży, pani doktor przybliżyła mi procedurę In Vitro. Informacji było mnóstwo. Na szczęście pani doktor była bardzo cierpliwa i spokojnie mi wszystko wyjaśniła. Potem w recepcji umówiłam się na kolejne wizyty, a jak we wtorek okaże się, że nie jestem w ciąży, to zaczynamy nowy cykl tym razem z hormonami. Oczywiście wszystkie potrzebne lekarstwa mam już wykupione.
Powoli tracę już wiarę i nadzieję, że kiedyś się uda. No bo jak, przez 14 lat serduszkowania bez zabezpiecznia nic się nam nie wylęgło, to dlaczego teraz miało by się udać.
W przyszłym tygodniu (akurat w dniu kiedy będę mieć pobieraną krew) będę wyjeżdżać do Polski z naszą fundacją. Popołudniu będę mogła zadzwonić do szpitala po wynik. Jak się okaże, że nie jestem w ciąży, będę miała wówczas dobre zajęcie, żeby za bardzo nie rozpaczać.
Wiadomość wyedytowana przez autora 20 maja 2015, 18:59