20+1 tc
Jesteśmy po usg połówkowym Malutka jest zdrowa wszystkie organy są prawidłowe , serduszko bije miarowo 🥳 moja szyjka dluga, przepływy są w normie 😁 z pomiarów wychodzi ze Mała nadal jest tydzień starsza, ale to niemożliwe więc będzie raczej dużą dziewczynką 😅 najważniejsze żeby była zdrowa tyle na nią czekałam... ❤️
Jesteśmy po usg połówkowym Malutka jest zdrowa wszystkie organy są prawidłowe , serduszko bije miarowo 🥳 moja szyjka dluga, przepływy są w normie 😁 z pomiarów wychodzi ze Mała nadal jest tydzień starsza, ale to niemożliwe więc będzie raczej dużą dziewczynką 😅 najważniejsze żeby była zdrowa tyle na nią czekałam... ❤️
Wiadomość wyedytowana przez autora 22 sierpnia 2022, 13:40
Dziś 15 października każda aniołkowa mama zna dobrze tę datę... dzień dziecka utraconego. W momencie kiedy dowiadujesz się że Twojego dziecka już nie ma Twoje serce pęka na milion kawałków i już zawsze będzie pęknięte 💔 czas nie leczy ran uczy nas z nimi żyć. Dziś ten dzień przeżywam inaczej, bo pod moim sercem rośnie moja tęczowa córeczka ❤️🌈 moje dwa aniołki czuwają nad siostrzyczką. Czekam na Ciebie kochana córeczko, ale nigdy nie zapomnę, że mam też dwoje innych dzieci 👼👼
36+1 tc
Dzisiaj trochę nostalgii... dokładnie dwa lata temu powiedzieliśmy sobie "tak" przez ten czas nasz związek przeżył naprawdę dużą próbę. Po ślubie od razu zaczęliśmy starania (byłam wtedy po pierwszym poronieniu i naiwnie myslalam ze uda się od razu). Pierwszy rok małżeństwa był właściwie całkowicie podporzadkowany pod starania o dziecko monitoringi, badania, ciaza biochemiczna a potem kolejne poronienie... było ciężko ale byliśmy w tym razem i daliśmy rade 💪💪 w sylwestra 2021 obiecałyśmy sobie z koleżanką że razem zachodzimy w ciążę i 2022 będzie nasz! Nie wiem czy to przypadek czy zadziałała magia życzenia wypowiedzianego o północy, ale udało się! I nam i im ❤️ teraz obie czekamy na córeczki i odliczamy dni do porodu 😍 patrząc wstecz zastanawiam się jak my to przetrwaliśmy było naprawdę ciężko na szczęście mój mąż był zawsze ze mną za co jestem mu ogromnie wdzięczna.
Kochana staraczko jeśli to czytasz to wiedz że kiedyś to szczęście przyjdzie też do Ciebie, wiem że teraz jest ciężko, wiem bo byłam tam gdzie Ty, ale kiedyś będzie pięknie na końcu tej drogi czeka na Ciebie szczęście ❤️🤰
Dzisiaj trochę nostalgii... dokładnie dwa lata temu powiedzieliśmy sobie "tak" przez ten czas nasz związek przeżył naprawdę dużą próbę. Po ślubie od razu zaczęliśmy starania (byłam wtedy po pierwszym poronieniu i naiwnie myslalam ze uda się od razu). Pierwszy rok małżeństwa był właściwie całkowicie podporzadkowany pod starania o dziecko monitoringi, badania, ciaza biochemiczna a potem kolejne poronienie... było ciężko ale byliśmy w tym razem i daliśmy rade 💪💪 w sylwestra 2021 obiecałyśmy sobie z koleżanką że razem zachodzimy w ciążę i 2022 będzie nasz! Nie wiem czy to przypadek czy zadziałała magia życzenia wypowiedzianego o północy, ale udało się! I nam i im ❤️ teraz obie czekamy na córeczki i odliczamy dni do porodu 😍 patrząc wstecz zastanawiam się jak my to przetrwaliśmy było naprawdę ciężko na szczęście mój mąż był zawsze ze mną za co jestem mu ogromnie wdzięczna.
Kochana staraczko jeśli to czytasz to wiedz że kiedyś to szczęście przyjdzie też do Ciebie, wiem że teraz jest ciężko, wiem bo byłam tam gdzie Ty, ale kiedyś będzie pięknie na końcu tej drogi czeka na Ciebie szczęście ❤️🤰
37+0 tc
Ciąża donoszona 🎉🎉🎉
Od dzis 21 dni do terminu jak to? Ciężko mi uwierzyć że jeszcze niedawno płakałam w poduszkę, że nie mogę być mamą, że jestem beznadziejna bo nie dam mężowi dziecka... dziś czekam na narodziny mojej królewny 🥰
W piątek byłam na ostatniej oficjalnej wizycie u prowadzącego mimo że na tą chwilę wszystko jest dobrze ilość wód jest powiedzmy w normie, mała ładnie przybiera, przepływy są w porządku to niestety muszę nadal chodzić na kontrolę do szpitala i na 100% zgłosić się przed terminem na oddzial na obserwacje... jeśli na usg nadal będzie w porządku położą mnie zaraz po nowym roku jeśli coś będzie nie tak to nawet święta mogę spędzić w szpitalu... na chwilę obecną jestem dobrej myśli i liczę na to że jednak posiedzę w domku do stycznia 🤞🤞 najważniejsze żeby moja córeczka była bezpieczna i zdrowa.
Tylko trzy tygodnie i aż trzy tygodnie do dnia terminu mam mnóstwo obaw i cały czas boję się że nie dam rady, że nie będę umiała się nią zająć, że nie poradze sobie z takim maleństwem... chyba każda debiutująca mama ma takie obawy dlatego z jednej strony nie mogę się doczekać zeby ją przytulić a z drugiej jak jest w brzuszku to jest dużo łatwiej 😅 mam nadzieję że jednak zadziala instynkt macierzyński i damy radę 💪
Ciąża donoszona 🎉🎉🎉
Od dzis 21 dni do terminu jak to? Ciężko mi uwierzyć że jeszcze niedawno płakałam w poduszkę, że nie mogę być mamą, że jestem beznadziejna bo nie dam mężowi dziecka... dziś czekam na narodziny mojej królewny 🥰
W piątek byłam na ostatniej oficjalnej wizycie u prowadzącego mimo że na tą chwilę wszystko jest dobrze ilość wód jest powiedzmy w normie, mała ładnie przybiera, przepływy są w porządku to niestety muszę nadal chodzić na kontrolę do szpitala i na 100% zgłosić się przed terminem na oddzial na obserwacje... jeśli na usg nadal będzie w porządku położą mnie zaraz po nowym roku jeśli coś będzie nie tak to nawet święta mogę spędzić w szpitalu... na chwilę obecną jestem dobrej myśli i liczę na to że jednak posiedzę w domku do stycznia 🤞🤞 najważniejsze żeby moja córeczka była bezpieczna i zdrowa.
Tylko trzy tygodnie i aż trzy tygodnie do dnia terminu mam mnóstwo obaw i cały czas boję się że nie dam rady, że nie będę umiała się nią zająć, że nie poradze sobie z takim maleństwem... chyba każda debiutująca mama ma takie obawy dlatego z jednej strony nie mogę się doczekać zeby ją przytulić a z drugiej jak jest w brzuszku to jest dużo łatwiej 😅 mam nadzieję że jednak zadziala instynkt macierzyński i damy radę 💪
Wiadomość wyedytowana przez autora 18 grudnia 2022, 20:19
31.12.2022/01.01.2023
38+6 tc/ 39+0 tc
Ostatni dzień roku mieliśmy z mężem w planach spędzić pod kocykiem z zamówionym jedzonkiem i piccolo. Na 02.01. miałam już skierowanie na patologię ciąży i wiedziałam że będę tam aż do porodu walizka spakowana wiec zostały nam ostatnie dwa dni wspólnego "ciazowania". W sobotę od rana czułam delikatne skurcze coś jak bóle miesiaczkowe ale pomyślałam że to przepowiadające więc jak co sobotę pojechaliśmy po zakupy, posprzątałam, zrobiłam mężowi jedzenie na przyszły tydzień zeby nie umarł z głodu jak będę w szpitalu. Skurcze cały czas mi towarzyszyły. Około godziny 15 zaczęły przybierać na sile w dodatku zaczął odchodzić czop i wtedy poczułam że mogę nie spędzić Sylwestra w domu ... o 16 już powiedzialam mężowi że chyba urodzę, o 17 poszłam się wykąpać i ogolić a o 20 już jechaliśmy do szpitala. Na izbie przyjęć zeszło ponad godzinę rozwarcie było na 4 cm a jak dowieźli mnie na porodówkę już 6cm. Okazało się że jestem jedyna rodzącą więc cały personel był dla mnie wszyscy zaciskali kciuki żebym urodziła po 12 😂 o północy skurcze były już tak mocne że prawie odpłynęłam około 12:15 odeszły wody o 12:30 zaczęło sie parcie i trwało ponad godzinę! W końcu o 1:40 przy pomocy proznociagu pojawiła się ONA moje Szczęście, mój Cud, Królowa mojego serca - Laura 🩷 3390 gram i 58 cm do kochania ❤️ jak na nią patrzę to mam łzy w oczach i nie wierzę, że naprawdę jest ze mną. Będę za nią wdzięczna do końca życia.
38+6 tc/ 39+0 tc
Ostatni dzień roku mieliśmy z mężem w planach spędzić pod kocykiem z zamówionym jedzonkiem i piccolo. Na 02.01. miałam już skierowanie na patologię ciąży i wiedziałam że będę tam aż do porodu walizka spakowana wiec zostały nam ostatnie dwa dni wspólnego "ciazowania". W sobotę od rana czułam delikatne skurcze coś jak bóle miesiaczkowe ale pomyślałam że to przepowiadające więc jak co sobotę pojechaliśmy po zakupy, posprzątałam, zrobiłam mężowi jedzenie na przyszły tydzień zeby nie umarł z głodu jak będę w szpitalu. Skurcze cały czas mi towarzyszyły. Około godziny 15 zaczęły przybierać na sile w dodatku zaczął odchodzić czop i wtedy poczułam że mogę nie spędzić Sylwestra w domu ... o 16 już powiedzialam mężowi że chyba urodzę, o 17 poszłam się wykąpać i ogolić a o 20 już jechaliśmy do szpitala. Na izbie przyjęć zeszło ponad godzinę rozwarcie było na 4 cm a jak dowieźli mnie na porodówkę już 6cm. Okazało się że jestem jedyna rodzącą więc cały personel był dla mnie wszyscy zaciskali kciuki żebym urodziła po 12 😂 o północy skurcze były już tak mocne że prawie odpłynęłam około 12:15 odeszły wody o 12:30 zaczęło sie parcie i trwało ponad godzinę! W końcu o 1:40 przy pomocy proznociagu pojawiła się ONA moje Szczęście, mój Cud, Królowa mojego serca - Laura 🩷 3390 gram i 58 cm do kochania ❤️ jak na nią patrzę to mam łzy w oczach i nie wierzę, że naprawdę jest ze mną. Będę za nią wdzięczna do końca życia.
Laura właśnie skończyła miesiąc i to był zarazem najpiękniejszy jak i najtrudniejszy miesiąc w moim życiu. Marzyłam o dziecku, walczyłam o nie robiłam wszystko zeby utrzymać ciążę i urodzić zdrowego bobasa - udało się, ale teraz już wiem że moje marzenie choć piękne i spełnione przynosi wiele wyzwań.
Jest ciężko hormony dają się we znaki serio nie wiedziałam że to aż tak przygniatające zawsze myslalam ze jestem odporna ale połóg dla mnie jest bardzo intensywnym i stresującym czasem. Przede wszystkim dlatego że nasze początki nie wyglądały tak jak u innych mam... Ze szpitala wyszłyśmy 04.01 po to żeby następnego dnia tam wrócić 😔😔 okazało się że u Laury wróciła zoltaczka konieczne były naświetlania w dodatku po dokładniejszej diagnostyce okazało się że Laura ma krwawienie do prawego nadnercza co jest wynikiem przedłużającej się drugiej fazy porodu.. do dziś mam okropne wyrzuty sumienia że to przeze mnie że to moja wina i to ja zafundowałam jej tą tułaczkę po szpitalach. W szpitalu jesteśmy do 11.01 przez ten czas już prawie wariuje sama z dzieckiem na kilkunastu metrach kwadratowych. Mąż może przyjść co drugi dzień na 2 godziny dobre i to. Kiedy wreszcie nas wypisują dostajemy skierowanie na rezonans do centrum zdrowia dziecka w Warszawie znowu pobyt w szpitalu ☹️ przez to nawet nie umiem się cieszyć z tego że jestem w domu ... a tu też nie jest łatwo nowa sytuacja jest przytlaczajaca jestem zmęczona, ciągle niewyspana do tego mam problem z rozkręceniem laktacji i karmieniem jednym słowem jest ciężko.
Cały czas myślę o pobycie w Warszawie w końcu jedziemy jest mi przykro że znowu zostajemy w szpitalu że nie będę widziala męża w dodatku nie mogę być z dzieckiem w jednej sali... ale paradoksalnie to właśnie ten pobyt sprawił że spojrzałam na wszystko inaczej. Najpierw pani doktor która się nami zajmowała uspokoiła mnie że krwawienie nie jest groźne ma je dużo dzieci i nie skutkuje ono żadnymi dolegliwościami. Po rezonansie faktycznie okazuje się że nie nie jest źle. W szpitalu spędzamy 3 dni kiedy wracamy do domu moje myślenie jest już inne cieszę się że mam zdrowe dziecko. Dopiero teraz zaczynamy na spokojnie układać sobie swoją rutynę, nadal nie jest łatwo mimo że Laura to grzeczne dziecko ciężko mi pogodzić się z taką zmianą w życiu. Brakuje mi wolności i niezależności. Czasami czuje się uwięziona w domu przy dziecku. Ciężko mi pogodzić się z tym że już nic nie będzie takie jak kiedyś ale staram się widzieć też te dobre strony że będzie inaczej ale pieknie. Macierzyństwo ma słodko- gorzki smak ale kiedy patrzę na swoją córeczkę to serce mi rośnie tak że mało nie wyskoczy z piersi. Jest pięknie chociaz trudno...
Jest ciężko hormony dają się we znaki serio nie wiedziałam że to aż tak przygniatające zawsze myslalam ze jestem odporna ale połóg dla mnie jest bardzo intensywnym i stresującym czasem. Przede wszystkim dlatego że nasze początki nie wyglądały tak jak u innych mam... Ze szpitala wyszłyśmy 04.01 po to żeby następnego dnia tam wrócić 😔😔 okazało się że u Laury wróciła zoltaczka konieczne były naświetlania w dodatku po dokładniejszej diagnostyce okazało się że Laura ma krwawienie do prawego nadnercza co jest wynikiem przedłużającej się drugiej fazy porodu.. do dziś mam okropne wyrzuty sumienia że to przeze mnie że to moja wina i to ja zafundowałam jej tą tułaczkę po szpitalach. W szpitalu jesteśmy do 11.01 przez ten czas już prawie wariuje sama z dzieckiem na kilkunastu metrach kwadratowych. Mąż może przyjść co drugi dzień na 2 godziny dobre i to. Kiedy wreszcie nas wypisują dostajemy skierowanie na rezonans do centrum zdrowia dziecka w Warszawie znowu pobyt w szpitalu ☹️ przez to nawet nie umiem się cieszyć z tego że jestem w domu ... a tu też nie jest łatwo nowa sytuacja jest przytlaczajaca jestem zmęczona, ciągle niewyspana do tego mam problem z rozkręceniem laktacji i karmieniem jednym słowem jest ciężko.
Cały czas myślę o pobycie w Warszawie w końcu jedziemy jest mi przykro że znowu zostajemy w szpitalu że nie będę widziala męża w dodatku nie mogę być z dzieckiem w jednej sali... ale paradoksalnie to właśnie ten pobyt sprawił że spojrzałam na wszystko inaczej. Najpierw pani doktor która się nami zajmowała uspokoiła mnie że krwawienie nie jest groźne ma je dużo dzieci i nie skutkuje ono żadnymi dolegliwościami. Po rezonansie faktycznie okazuje się że nie nie jest źle. W szpitalu spędzamy 3 dni kiedy wracamy do domu moje myślenie jest już inne cieszę się że mam zdrowe dziecko. Dopiero teraz zaczynamy na spokojnie układać sobie swoją rutynę, nadal nie jest łatwo mimo że Laura to grzeczne dziecko ciężko mi pogodzić się z taką zmianą w życiu. Brakuje mi wolności i niezależności. Czasami czuje się uwięziona w domu przy dziecku. Ciężko mi pogodzić się z tym że już nic nie będzie takie jak kiedyś ale staram się widzieć też te dobre strony że będzie inaczej ale pieknie. Macierzyństwo ma słodko- gorzki smak ale kiedy patrzę na swoją córeczkę to serce mi rośnie tak że mało nie wyskoczy z piersi. Jest pięknie chociaz trudno...
Dziś mija rok odkąd zobaczyłam dwie kreseczki na teście, dziś te dwie kreseczki śpią obok mnie i pochrapują 🤭 Dziękuję, że jesteś skarbie ❤️
26 maj - Dzień Matki 💐
Zawsze gdzieś w serduszku wiedziałam że to będzie kiedyś moje święto nie myslalam jednak że wyleje tyle łez zanim tak się stanie. Dziś moje marzenie się spełniło i świętowałam ten dzień z córeczką w ramionach. Kiedy patrzę w jej oczka zresztą takie same jak moje nadal nie wierzę że jest ze mną. Każdego dnia kocham ją bardziej i każdej z Was życzę w tym szczególnym dniu takiej miłości ❤️
Zawsze gdzieś w serduszku wiedziałam że to będzie kiedyś moje święto nie myslalam jednak że wyleje tyle łez zanim tak się stanie. Dziś moje marzenie się spełniło i świętowałam ten dzień z córeczką w ramionach. Kiedy patrzę w jej oczka zresztą takie same jak moje nadal nie wierzę że jest ze mną. Każdego dnia kocham ją bardziej i każdej z Was życzę w tym szczególnym dniu takiej miłości ❤️