Jesteśmy po usg połówkowym Malutka jest zdrowa wszystkie organy są prawidłowe , serduszko bije miarowo 🥳 moja szyjka dluga, przepływy są w normie 😁 z pomiarów wychodzi ze Mała nadal jest tydzień starsza, ale to niemożliwe więc będzie raczej dużą dziewczynką 😅 najważniejsze żeby była zdrowa tyle na nią czekałam... ❤️
Wiadomość wyedytowana przez autora 22 sierpnia 2022, 13:40
Dzisiaj trochę nostalgii... dokładnie dwa lata temu powiedzieliśmy sobie "tak" przez ten czas nasz związek przeżył naprawdę dużą próbę. Po ślubie od razu zaczęliśmy starania (byłam wtedy po pierwszym poronieniu i naiwnie myslalam ze uda się od razu). Pierwszy rok małżeństwa był właściwie całkowicie podporzadkowany pod starania o dziecko monitoringi, badania, ciaza biochemiczna a potem kolejne poronienie... było ciężko ale byliśmy w tym razem i daliśmy rade 💪💪 w sylwestra 2021 obiecałyśmy sobie z koleżanką że razem zachodzimy w ciążę i 2022 będzie nasz! Nie wiem czy to przypadek czy zadziałała magia życzenia wypowiedzianego o północy, ale udało się! I nam i im ❤️ teraz obie czekamy na córeczki i odliczamy dni do porodu 😍 patrząc wstecz zastanawiam się jak my to przetrwaliśmy było naprawdę ciężko na szczęście mój mąż był zawsze ze mną za co jestem mu ogromnie wdzięczna.
Kochana staraczko jeśli to czytasz to wiedz że kiedyś to szczęście przyjdzie też do Ciebie, wiem że teraz jest ciężko, wiem bo byłam tam gdzie Ty, ale kiedyś będzie pięknie na końcu tej drogi czeka na Ciebie szczęście ❤️🤰
Ciąża donoszona 🎉🎉🎉
Od dzis 21 dni do terminu jak to? Ciężko mi uwierzyć że jeszcze niedawno płakałam w poduszkę, że nie mogę być mamą, że jestem beznadziejna bo nie dam mężowi dziecka... dziś czekam na narodziny mojej królewny 🥰
W piątek byłam na ostatniej oficjalnej wizycie u prowadzącego mimo że na tą chwilę wszystko jest dobrze ilość wód jest powiedzmy w normie, mała ładnie przybiera, przepływy są w porządku to niestety muszę nadal chodzić na kontrolę do szpitala i na 100% zgłosić się przed terminem na oddzial na obserwacje... jeśli na usg nadal będzie w porządku położą mnie zaraz po nowym roku jeśli coś będzie nie tak to nawet święta mogę spędzić w szpitalu... na chwilę obecną jestem dobrej myśli i liczę na to że jednak posiedzę w domku do stycznia 🤞🤞 najważniejsze żeby moja córeczka była bezpieczna i zdrowa.
Tylko trzy tygodnie i aż trzy tygodnie do dnia terminu mam mnóstwo obaw i cały czas boję się że nie dam rady, że nie będę umiała się nią zająć, że nie poradze sobie z takim maleństwem... chyba każda debiutująca mama ma takie obawy dlatego z jednej strony nie mogę się doczekać zeby ją przytulić a z drugiej jak jest w brzuszku to jest dużo łatwiej 😅 mam nadzieję że jednak zadziala instynkt macierzyński i damy radę 💪
Wiadomość wyedytowana przez autora 18 grudnia 2022, 20:19
38+6 tc/ 39+0 tc
Ostatni dzień roku mieliśmy z mężem w planach spędzić pod kocykiem z zamówionym jedzonkiem i piccolo. Na 02.01. miałam już skierowanie na patologię ciąży i wiedziałam że będę tam aż do porodu walizka spakowana wiec zostały nam ostatnie dwa dni wspólnego "ciazowania". W sobotę od rana czułam delikatne skurcze coś jak bóle miesiaczkowe ale pomyślałam że to przepowiadające więc jak co sobotę pojechaliśmy po zakupy, posprzątałam, zrobiłam mężowi jedzenie na przyszły tydzień zeby nie umarł z głodu jak będę w szpitalu. Skurcze cały czas mi towarzyszyły. Około godziny 15 zaczęły przybierać na sile w dodatku zaczął odchodzić czop i wtedy poczułam że mogę nie spędzić Sylwestra w domu ... o 16 już powiedzialam mężowi że chyba urodzę, o 17 poszłam się wykąpać i ogolić a o 20 już jechaliśmy do szpitala. Na izbie przyjęć zeszło ponad godzinę rozwarcie było na 4 cm a jak dowieźli mnie na porodówkę już 6cm. Okazało się że jestem jedyna rodzącą więc cały personel był dla mnie wszyscy zaciskali kciuki żebym urodziła po 12 😂 o północy skurcze były już tak mocne że prawie odpłynęłam około 12:15 odeszły wody o 12:30 zaczęło sie parcie i trwało ponad godzinę! W końcu o 1:40 przy pomocy proznociagu pojawiła się ONA moje Szczęście, mój Cud, Królowa mojego serca - Laura 🩷 3390 gram i 58 cm do kochania ❤️ jak na nią patrzę to mam łzy w oczach i nie wierzę, że naprawdę jest ze mną. Będę za nią wdzięczna do końca życia.
Jest ciężko hormony dają się we znaki serio nie wiedziałam że to aż tak przygniatające zawsze myslalam ze jestem odporna ale połóg dla mnie jest bardzo intensywnym i stresującym czasem. Przede wszystkim dlatego że nasze początki nie wyglądały tak jak u innych mam... Ze szpitala wyszłyśmy 04.01 po to żeby następnego dnia tam wrócić 😔😔 okazało się że u Laury wróciła zoltaczka konieczne były naświetlania w dodatku po dokładniejszej diagnostyce okazało się że Laura ma krwawienie do prawego nadnercza co jest wynikiem przedłużającej się drugiej fazy porodu.. do dziś mam okropne wyrzuty sumienia że to przeze mnie że to moja wina i to ja zafundowałam jej tą tułaczkę po szpitalach. W szpitalu jesteśmy do 11.01 przez ten czas już prawie wariuje sama z dzieckiem na kilkunastu metrach kwadratowych. Mąż może przyjść co drugi dzień na 2 godziny dobre i to. Kiedy wreszcie nas wypisują dostajemy skierowanie na rezonans do centrum zdrowia dziecka w Warszawie znowu pobyt w szpitalu ☹️ przez to nawet nie umiem się cieszyć z tego że jestem w domu ... a tu też nie jest łatwo nowa sytuacja jest przytlaczajaca jestem zmęczona, ciągle niewyspana do tego mam problem z rozkręceniem laktacji i karmieniem jednym słowem jest ciężko.
Cały czas myślę o pobycie w Warszawie w końcu jedziemy jest mi przykro że znowu zostajemy w szpitalu że nie będę widziala męża w dodatku nie mogę być z dzieckiem w jednej sali... ale paradoksalnie to właśnie ten pobyt sprawił że spojrzałam na wszystko inaczej. Najpierw pani doktor która się nami zajmowała uspokoiła mnie że krwawienie nie jest groźne ma je dużo dzieci i nie skutkuje ono żadnymi dolegliwościami. Po rezonansie faktycznie okazuje się że nie nie jest źle. W szpitalu spędzamy 3 dni kiedy wracamy do domu moje myślenie jest już inne cieszę się że mam zdrowe dziecko. Dopiero teraz zaczynamy na spokojnie układać sobie swoją rutynę, nadal nie jest łatwo mimo że Laura to grzeczne dziecko ciężko mi pogodzić się z taką zmianą w życiu. Brakuje mi wolności i niezależności. Czasami czuje się uwięziona w domu przy dziecku. Ciężko mi pogodzić się z tym że już nic nie będzie takie jak kiedyś ale staram się widzieć też te dobre strony że będzie inaczej ale pieknie. Macierzyństwo ma słodko- gorzki smak ale kiedy patrzę na swoją córeczkę to serce mi rośnie tak że mało nie wyskoczy z piersi. Jest pięknie chociaz trudno...
Zawsze gdzieś w serduszku wiedziałam że to będzie kiedyś moje święto nie myslalam jednak że wyleje tyle łez zanim tak się stanie. Dziś moje marzenie się spełniło i świętowałam ten dzień z córeczką w ramionach. Kiedy patrzę w jej oczka zresztą takie same jak moje nadal nie wierzę że jest ze mną. Każdego dnia kocham ją bardziej i każdej z Was życzę w tym szczególnym dniu takiej miłości ❤️
Dla nas jako małżeństwa to był trudny rok co prawda pełen radosnych momentów ale jednak trudny. Dziecko tak wiele zmienia właściwie zmienia wszystko, przewartosciowuje się całe Twoje życie i wszystko schodzi na dalszy plan niestety czasami mąż/żona też. Żeby nie było kochamy się bardzo, ale wszystko jest inne i trzeba nauczyć się z tym żyć. Nie ma już tyle czasu na bliskość, na wyjście gdzieś razem, na małe przyjemności... Nie żałuję, bo w zamian mam coś najpiękniejszego- rodzinę, ale czasami myślę o dawnych nas troszkę z nostalgią. Spełniło się nasze marzenie o dziecku, teraz będziemy próbowali spełnić marzenie o własnym domu. Jak tylko załatwimy formalności związane z przepisaniem ziemi ruszamy, mam nadzieje ze za rok napisze tu że nasze marzenie powoli się spełnia i nasz dom jest w budowie, a za dwa lata będziemy już świętować rocznicę u siebie 🤞🤞🥰
Marzyłam o tym od tak dawna, o tym żeby w święta było nas więcej, rok temu głaskałam się po brzuchu na ostatnich nogach, a dziś mam przy sobie najpiękniejszy prezent - spełnione marzenie ❤️. Tak cudownie było patrzeć jak otwierasz z dziadkami prezenty, jak pięknie wyglądasz w czerwonej sukieneczce i białych rajstopkach, jak podkradasz babci bombki z choinki, jak cieszysz się do wszystkich i jak wszystkim topnieją serca na widok Twojego uśmiechu ... To zdecydowanie najpiękniejsze święta ✨️🎄🎄
Jeśli ktoś tu zagląda to życzę Wam zdrowych, spokojnych świąt, spędzonych w gronie najbliższych, ukochanych ludzi ❤️ Wszystkim staraczkom wygranej walki o dzieciątko, tym którym się udało pięknego wymarzonego macierzyństwa. Trzymajcie się cieplutko kochane 😘
Laura skończyła roczek jest piękną, mądrą i uśmiechniętą dziewczynką dziś wyprawiliśmy jej pierwszą imprezę urodzinową, a ja zastanawiam się jak i kiedy ten czas minął.... wydaje mi się że dopiero co ją urodziłam, że dosłownie chwilę temu zakladalam jej pierwsze malutkie ubranka, że jeszcze niedawno spala z podkulonymi nóżkami ma mojej piersi i mieściła się tam cała(!) Dziś Laura nie jest już bobasem, a dziewczynką, której wszędzie pełno mimo że jeszcze nie chodzi 😅 z jednej strony brakuje mi czasami tego malutkiego bobaska i wydaje mi się że ten okres za szybko nam minął, a z drugiej wydaje mi się że teraz jest dużo fajniej, bo Laura jest już bardziej kontaktowa, potrafi się ładnie bawić i pokazać jeśli czegoś chce. Niestety chyba zawsze będzie tak że będę czuła lekki niedosyt, że za szybko to minęło, że chciałabym jeszcze raz to przeżyć, ale się nie da dlatego staram się zachować jak najwięcej wspomnień. Z tej okazji cofnęłam się do 2070 strony wątku AA i wygrzebałam opis swojego porodu zeby przypomnieć sobie te emocje, które towarzyszyły mi wtedy na świeżo, więc niech tu będzie ku pamięci:
04.2022 IUI 🤞🍀
28.04 ⏸️🙏🍀
29.04 beta 83,9 mlU🙏🍀
02.05 beta 488 mlU 🙏🍀
04.05 beta 955,8 mlU🙏🍀
02.07 I prenatalne 7,5 cm cudu dziewczynka ❤️
22.08. II prenatalne 400g księżniczki 🥰
04.11 Szpital -> małowodzie 🥺 1618 gram królewny 👑
18.12 Ciąża donoszona 🎉 czekamy na Ciebie córeczko 🩷
01.01. Jestem mamą! 🌈
Ostatni wpis jest ze stycznia od tego czasu zmieniło się mnóstwo rzeczy. Przede wszystkim cieszę się że ten rok się już kończy był dla mnie mocno przytlaczający.
Po tym jak zwolnili mnie od razu po urlopie macierzyńskim ciężko mi było znaleźć pracę na jedno to dobrze Laura mogła bezpiecznie zaaklimatyzować się w żłobku. Pierwsza praca którą znalazłam nie była najlepsza - poniżej moich kwalifikacji i nie byłam z niej zadowolona na szczęście po wakacjach udało mi się znaleźć coś lepszego.
Nadal mamy w planach budowę domu i niestety tylko w planach... papierologia ciągnie się w nieskończoność. Brakuje papierka tego, nie ma mapki takiej... oszalec mozna, być może do końca roku uda nam się wyprowadzić działkę- chciałabym.
Ale to co najbardziej mnie przytłoczyło to diagnoza, która usłyszeliśmy pod koniec października- Laura jest dzieckiem w spektrum. Dla mnie to ogromny szok, bo Laura jest żywa, energiczna, dużo mówi, uwielbia się przytulać- zupełnie nie pasuje to do dziecka z autyzmem. Jednak są jednoznaczne przeslanki:
- mowa echolaliczna
- brak kontaktu wzrokowego
- małe zaangażowanie w zabawy w grupie
Pierwsze sygnały dostaliśmy ze żłobka, że Laura mało asymiluje się z grupą, nie uczestniczy w zabawach, nie reaguje na polecenia wtedy pomyślałam, że to głupota, ale kiedy panie ponownie poprosiły męża na rozmowę postanowiliśmy zapisać Laurę na wizytę do specjalisty. To co usłyszeliśmy ścięło mnie z nóg. Obecnie jesteśmy na etapie diagnozy w państwowej poradni pedagogicznej jeśli diagnoza się potwierdzi Laura dostanie orzeczenie i skierowanie na zajęcia z wczesnego wspomagania rozwoju. Jeśli pójdzie na terapię i my będziemy ćwiczyć z nią w domu jest szansa że będzie funkcjonować całkiem normalnie i nikt nawet nie zauważy że jest dzieckiem w spektrum - to pocieszające. Najgorsze dla mnie jest to że to nie ja zauważyłam, że zawiodłam nie widziałam że coś się dzieje. Nie mogę sobie tego wybaczyć czuje się jak gówniana matka powinnam była coś widzieć, a nie uważać że panie się mylą i wszystko jest w porządku... Oczywiście teraz najważniejsze żeby Laurze pomoc i zrobić wszystko zeby miała normalne dzieciństwo zeby miała koleżanki i nie czuła się inna. Dla mnie to nic nie zmienia nie podchodzę do Laury inaczej (oprócz zaleceń które dostalismy) kocham ją tak samo ale boje sie ze ona może być postrzegana inaczej przez krewnych, dzieci itp. Ja już usłyszałam od teściowej że to ze mną jest problem i wymyślam... czuję że zawiodłam i zawodzę cały czas. Nie wiem jak inne matki ogarniają więcej niż jedno dziecko. Widzę że dziewczyny z "mojego" rozdania już myślą o drugie rundzie a ja pytana o drugie dziecko aż podskakuje. Gdzieś tam w serduszku marzy mi się jeszcze jedna pociecha, ale z drugiej strony głos rozsądku szybko przywołuje mnie do porządku:
nie mamy warunków
czas zdecydowanie działa na naszą niekorzyść
mam już dziecko, które wymaga sporo uwagi i któremu nie chce tej uwagi odbierać. Nie chciałabym nigdy zeby drugie dziecko w jakikolwiek sposób było kosztem pierwszego.
Jak to się rozwiąże- czas pokaże ale staram się być gotowa na każdy scenariusz.
Przepraszam ze ten wpis jest tak chaotyczny ale gdzieś musialam wyrzucić te myśli, gdzieś się ich pozbyć żeby nie siedziały tylko we mnie...
Wam wszystkim życzę dobrego roku! 🎆🎉🎊