Nie moge na nia patrzec , idzie "dumna mama z fajem w reku". Nasze konakty sa na zasadzie"toleruje ale nie wchodze w kontakty" jak sie wprowadzilam nie daleko to zaczelam z nia miec na pienku, wiecznie czegos mi zadrosci,bo dal niej ja nie mam prawa nic miec bo teoretycznie jestem biedniejsza wzgledem zarobkow wiec jak ja moge miec ladnie w domu czy wogole cos kupic, ot taka glupia zazdrosc..
Sobota , wesele, robie test.. negatywny... znowu negatywny.. ale ja okresu nie mam, cos sie znow rozwala i wydluza, cos sie psuje, zamiast lepiej to tylko gorzej.. nie dalam po sobie poznac zlosci i pojechalismy daleko na wesele..
A tam znow spiecie rodzinne, ale tesciowa wkroczyla i "Pania" uspokoila.
Wizyta u ginekologa, 3 cykl po hsg, no i pytam co robimy jak z ta operacja jajowodu. A on na to,ze jest problem, bo te moje zrosty sa w ciezko dostepnym miejscu, przy jajniku, do tego te skrecenie jajowodu a musi wchodzic od strony macicy i niewie czy tam dosiegnie,moze przypadkiem przebic jajowod, a jesli mu to nawet udaloby sie udroznic to nie da gwarancji ,ze to sie odetka i czy wogole to cos da. Ze w sumie by sie podjal ale zeby troszke sie wstrzymac, wypsal mi konska dawke kwasu foliowego 2x15 mg?? wit E i oczywiscie clostilbegyt. Mowie,ze to mialam nie raz tez w konskich dawkach i bez efektu. No ale oczywiscie on musi zobaczyc jak ja araguje na stymulacje. No tak 5 lekarz z kolei to samo a co tam dla nich, to ja jem leki przeciez. no i co bierz? Nie bierz? Na jedno ile mozna? Na drugie powinnam sie go sluchac bo moze by mi jednak zrobil ta operacje. I tak to jestem w kropce , znuzona i zrezygnowana...
35 dc dotarl okres.. nic tak nie scina mnie znog;( POWROT do realnego swiata,koniec marzen, i wyliczania daty porodu po kryjomu.. trzeba zyc dalej, no i chyba wracam do ziol zeby unormowac ten cykl wreszcie..
Wiadomość wyedytowana przez autora 10 października 2016, 21:48
Bol jest ten sam. A moze nawet wiekszy. Chciaz moze odbieram to tak dlatego ,ze o pierwsza ciaze staralismy sie rok a druga juz trzy lata. Naprawde to jest tak samo bolesne + dochodza emocje, co sie stalo,ze jest nie tak a kiedys sie udalo, im wieksza rozpietosc czasu "niezachodzenia" tym mniejsza nadzieja,ze sie uda. Bo moze oragnizm juz zapomnial jak to jest byc w ciazy. Dlatego nie ma nic gorszego ulyszec tekst typu: przeciez masz juz jedno. Albo: kiedys zajdziesz skoro raz zaszlas. Wogole wiekszosc osob nie rozumie tego,ze majac dziecko moze byc ten problem nieplodnosci.Rzucaja wtedy glupie teksty. No bo przeciez co ja gadam. I tylko wyluzuj, odpusc, za bardzo chcesz.. Normalnie cegla w glowe!Powiedzialabym wiecej, osoby nie majace tego problemu nie powinny sie wogole wypowiadac jak maja mowic cos takiego. To poprostu zwala z nog i zostaje w pamieci. Np moja przyjaciolka bardzo dobra, zaszla w pierwsza i druga ciaze w pierwszym cyklu. Dlatego malo z nia o tym gadam bo nie wie jak to jest mimo,ze bardzo sie lubimy.Po prostu mysli,ze ja za duzo mysle i zadne argumenty do niej nie przemawiaja:) Chca z mezem teraz 3 ale mowi,ze czekaja az nam sie uda i wtedy mnie dogoni w ciazy, bo bardzo by chciala bysmy razem w ciazy chodzily, juz pol roku czeka, zobaczymy ile wytrzyma
Na weselu to sie troche mojemu mezowi oberwalo, bo jak na zlosc co raz ktos wyjezdzal mu z tekstem,ze slabo dziala,ze marnie mu idzie bo syn taki duzy, fajny, a corki ni widu ni slychu. I tak co polewaja mu wodke weselna to mu"kapia" na coreczke. On tez to przezywa ale jest dzielny. Podziwiam go za to. Czyta ze mna, duzo romawiamy. Dobrze miec takiego kochajacego meza przy boku co rozumie pocieszy, jak trzeba na ziemie sprowadzi:)
Czesto rozmyslam jak to by bylo gdybym naprawde byla w ciazy. Pewnie nikomu bym za szybko nie chciala mowic, napewno bym sie bala zeby ciazy nie stracic. Maze o corce,ale bede cieszyc sie i chlopcem, w kazdej ilosi, byle by ta ciaza wogole zaistniala w moim zyciu. Mam taki glod macierzynstwa. Niewiem czym go zapelnic.. czym zapelnic pustke w sercu..
Znow trzeba sie jakos ogarnac zeby przetrwac kolejny cykl. Bo tak sie zyje, od okresu do okresu. Choc zakazdym razem mysle,ze moze np na urodziny, na swieta bede juz w ciazy..wszystko to mija kolejny raz a ciazy dalej nie ma. I kto mi powie dlaczego tak jest? Czy jestem niewsytarczajaco dobra? Czy nie zasluguje na to? Stram sie robic co moge proboje, podnosze sie i upadam, tak ciagle bez ustanku..raz na klka mesiacy lamie sie wpadam w depresje, nie mam ochoty wstac z lozka..lekko nie jest,czuje sie wybrakowana kobieta bo nie moge dac swojemu mezowi kolejnego dziecka,chociaz on nigdy mi nie dal tego odczuc,ale ja taka sie czuje. Niewiem w czym jestem gorsza od kobiet co maja dzieci, czy to zwykle rzadzenie losu. Tego nie wie nikt. Mam dla kogo zyc i musze zyc dalej z nadzieja,ze to sie wkrotce wszystko zmieni, ze z kazdym dniem jestem coraz blizej upragnionej ciazy..
W tym miesiacu staram sie( tak postanowilam) mozliwie omijac sytuacje stresowe, co jest ciezkie majac takich sasiadow jak ja, ale moze jakos dam rade, no i nie wstawac po kochaniu tak szybko. Doszlam do wniosku,ze moze ja za szybko wstaje i wszystko ze mnie ucieka. A plemniki to nie terminatory- wiadomo. Co prawda lezec z nogami do gory nie bede ale dam im troche czasu na wedrowke:)
No bo przeciez musze zaciazyc;) wreszcie:) nasza dzidzia gdzies tam siedzi i sie pewnie smieje,ze ma matke wariatke..
Troszke mi skrzydla podciela przyjaciolka. Chociaz jak mysle o tym glebiej to czy wogole zasluguje na takie miano.. wiedziala doskonale jak mna zatrzesla kolejna ciaza meza siostry, i mimo to nie powstrzymalo to jej by mi zakomunikowac ,ze chyba bede ciocia.. bo mieli wypadek z mezem a ,ze ona zaskakuje za raz to pewnie cos z tego bedzie. Udalam durnia,ze fajnie itd.. ale chyba wolalabym tego nie wiedziec.. i to od osoby ,ktorej bezgranicznie ufam, ktora wie co sie u mnie dzieje doskonale mowi mi takie cos.. to jak dostanie w twarz. brak slow..
Czasem mysle,ze chyba wiekszosc ludzi specjalnie chce mnie pod kurzyc..
Trzymam sie planu o nie wstawaniu po kochaniu, idzie nie zle, jednak da sie tak usnac .
Niestety ginekolog mnie zasmucil, mam przesuniete usg na wtorek wieczor, aby bylo na co czekac:)Wogole jakis byl strasznie wesoly i mi tu wmawia, ze on czuje ,ze zajde w tym cyklu, ze mam przyjsc z pozytywnym testem. No tylko ciekawe czy te jego przeczucia sie sprawdzaja? Ciagle staram sie wierzyc ,ze to juz, ze moze wkoncu sie uda w tym cyklu i znow bedziemy szczesliwymi rodzicami..
U lekarza oczywiscie musialam sie natknac na kolezanke, kolejna w ciazy trzecim dzieckiem.. pozniej poszlam synowi cos kupic a tam kolejna kolezanka tez trzecim w ciazy.. no szok, ale ta to mnie dopiero zagiela, pyta sie czy u mnie drugiego nie slychac, no to mowie,ze jakos nie, no to ona z pytaniem czy mam jakies malenkie ciuszki bo ona po dwojce dzieci ma poniszczone.. a ja mowie,ze nie mam i zmylam sie.. ciaz to jest plaga, niewiem czy to nie 500 plus tak dziala???
Ale rusza mnie to ,ze co raz mnie ktos czyms zagnie.. staram sie nie denerwowac... tylko wez sie nie denerwuj.. wszyscy w ciazy procz mnie..
Wiadomość wyedytowana przez autora 18 lipca 2016, 19:00
Pani doktor powiedziala ,ze ma nadzieje ,ze sie szybko spotkamy w poszukiwaniu pecherzyka, kazala byc dobrej mysli. Jednoczesnie jestem pelna nadzieji i taka spokojna ,ze to moze juz. Ze moze wkoncu nadszedl nas czas. Czas na nasze malenstwo. Z drugiej strony bardzo sie boje, boje sie ,ze nakrece sie a ciazy nie zobacze. Tymaczasem bede zyla nadzieja. Nadzieja,ze rosnie we mnie nowe zycie, ze moze bedziemy wreszcie po raz kolejny rodzicami. Moze ktos wreszcie uslyszal moje modlitwy, moje lzy.. Dostalam progestetron w razie ciazy z racji potrzymania tak jak w pierwszej ciazy i za 10 dni testujemy.
Ja oczywiscie jak co miesiac czuje sie juz w ciazy:)
Rozni sie tylko to ,ze czuje jakis wewnetrzny spokoj. Tak jakby cos ktos kazalo mi sie nie denerowac , uspokoic. Moze to faktycznie juz? Nawet jak o tym mysle to juz placze.I czekam na cud.
Apetytu nie mam , jem dzis tylko gruntowe ogoreczki, i skubnelam troszke fasolki szparagowej , ktora zrobilam do obiadu. A dzien wietrzny i senny.
Doszukuje sie juz jakis objawow ciazy. A co tam nadzieja matka glupich. Cycki mnie pioka, co raz delikanie cmia jajniki, ale pewnie tak mam co miesiac, chociaz nie ma to jak narobic sobie troszke nadzieji.. maz dzwoni pyta co robie, a ja mowie,zapladniam sie , tocze jajo
Niech sie toczy i wgryza, mamusia czeka na cud, czekam na malenstwo, mam dziwne przeczucie ,ze to juz. Ale jesli sie myle to oczywiscie wyjdzie ,ze mam urojenia.. no coz czekamy dalej, tymczasem nie przemeczam sie
Wczoraj przymusowa impreza rodzinna, i cholera za duzo ciezarnych, nie czulam sie za dobrze w takim gronie, nie spozylam alkoholu, bylam grzeczna i w wogole doszlo troche strsu bo mieszkam gdzie mieszkam ale nie bede pisac o tym szkoda pamietnika na ludzi-smieci. Takze troszke stresow mam, a mialam sie przeciez nie denerwowac.. oj zycie jest okrute. Meza brata zona, ktora podjela rowniez starania z mezem mowili ,ze pierwszy cykl za nimi nie trafiony, ma juz 36 lat i niestety nie maja dzieci, ale i tak mi sie wydaje,ze jej pierwszej sie uda. Bo mi sie zwyczajnie nic nie udaje w zyciu..
Chociaz pewnie do okresu jak zwykle bede sobie wmawiac,ze ciaza w drodze i to blizniacza !
Moja fantazja nie zna granic, ale jak to mowia, mazenia piekna rzecz... tylko kto by pomyslal,ze starania beda trwac i trwac.. myslalam,ze to bedzie kwestia miesiecy, a wyszla lat, niestety,,
I wcale jakos nie mam ostatnio ochoty na kochanie sie, niewiem czy to po prostu od tego starania, czy od myslenia o ciazy? Robie sie strasznie nerwowa,wszystko mnie denerwuje i na niczym nie moge sie skupic. Nawet jedzenie mi nie idzie za specjalnie,tylko warzywa, owoce.
Badajac szyjke mam wrazenie ,ze jest jakas wydluzona? Piersi wczoraj tak mi daly w kosc wieczorem tym kluciem ,az myslalam,ze bede na stojaco spac, bo ciagle bylo mi zle. No juz tak marudze, ze az mi szkoda mojego meza, bo mu sie obrywa. I ogolnie nie wiem gdzie mam sie wsadzic i co robic jakas jestem zdezorientowana, czuje jakis nie pokoj. I tak siedze pod wentylatorem z kawa i pisze swoje smuty.
Ciaza by mi pomogla sie uspokoic i mialabym sie na czym skupic, a nie tylko wkolko lekarze jak nie moi to syna czy meza, ze az glowa buzuje..
Jak sie czuje kobieta, ktora myslala,ze urodzi na 6 urodziny pierworodnego?
Jak sie czuje kobieta, ktora co miesiac mysli, ze to ten szczesliwy cykl?
Jak sie czzuje kobieta, ktora na rocznice slubu chciala obwiescic cudowna nowine?
Jak sie czuje kobieta, ktora zrobila juz wszystko a nie jest w ciazy?
Jak sie czuje kobieta, ktora patrzy na "od tak" zachodzace w ciaze w rodzinie?
Jak sie czuje kobieta, ktora ma swiadomosc ,ze kolezanki w tym samym czasie urodzily po troje dzieci a ona ledwo jedno?
Jak sie czuje? Nie ma slow by to opisac jak to jest byc "niezdolna" do zajscia w ciaze.
Kiedy z kazdym miesiacem szanse sie oddalaja.. i nie wiesz cy to wogole kiedys sie wydarzy?
Czy ma sie zludna nadzieje? Moze nie potrzebnie sie podporzadkowuje pod to zycie? A moze to nie nam pisane? Moze nie zaluguje na to.. Niewiem gdzie jest Bog gdy mowie do niego, gdzie ci wszyscy Swieci? Wszyscy obrocili sie plecami a nadzieja matka glupich..
Nic nie mierze, nic nie licze, witaminki lykamy tylko .
Sporo stresow i nerwow, ale tak to juz jest,ze problemy lubia sie kumulowac. Meza mam kochanego, mowi mi: nie przejmuj sie kochanie , najwazniejsze,ze mamy siebie, liczmy sie tylko my , nic innego nie jest wazne, nie warto sie niczym innym przejmowac.
Niby staram sie nie myslec o ciazy i wogole.. ale czasem cos ze mna nie tak, bo siedze na allegro zamawiam meble, i bamm!! Ogladam wozki, sama z siebie, bez zbytniego pzemyslenia, i wez zrozum kobieca nature.. czasem sama siebie nie rozumiem..a wiem ,ze musze wkoncu zmierzyc sie z ciuszkami po synu, to nie bedzie latwe, ale juz mam wizje jak becze przy wyciaganiu spioszkow. Odkladam to, ale wiem, ze wkoncu musze to zrobic..
Dawno tu nie zagladalam, mam zalatane dni, duzo pracy, wyjazdow, problemow, jutro klade sie z synem do szpitala na badania i tak wkolko cos ,ze chyba jeszcze nigdy nie myslalam tak malo o zajsciu, wrecz praktycznie prawie wcale. Ale moze temu ,ze i kochania malo bylo, ale i tak ten miesiac jest stracony przez nie ten jajnik. Wogole mam ostatnio jakiegos nerwa..
Tymczasm kolejne ciaze znajomych, a co tam robia na potege dzieciory wszysscy, no nie wszyscy bo nie ja, ale powiedzialam sobie pas i zalozylam cele, przede mna ostatnia wizyta u mojego ginekologa( jesli sie zbiore do niego zapisac) wiem ,ze musze, zapyatm o ta odwleczona laparo albo robi albo nie. jesli to drugie to zbieram na leczenie w klinice bo i tak jak widac zwykli ginekolodzy mi nie pomoga, a trzydzistka tuz tuz, nie ma co sie ludzic ,ze jakims cudem zajde skoro po tak dlugim czasie nie zaszlam, wiec nie mysle juz o tym, jakos to mnie nie cisnie, czuje sie lzejsza, jest lepiej psychicznie. Musie sie zajac moim jedynakiem przed nami centrum zdrowia dziecka, cikawe kiedy dostaniemy termin na lezenie. Mam duzo spraw na glowie, ktore zechce jeszcze rozwiklac do ciazy, a moze za rok czy dwa przy profesionalistach zaskocze jakos. A jesli nie to wiem,ze musze to przyjac na klate, bo takie jest zycie i nic na to nie poradze.
W po iedzialek rano jakies 20 minut po kochaniu dostalam strasznie silnych boli podbrzusza i prawego jajnika. Nie mogłam sie ruszyc z miejsca przez godzine. Po kilku tabletkach bol minal. Ale zostalo po nim dziwne uczucie rozpierania w podbrzuszu podobne do tego jak wlewaja kontrast na hsg. Paskudne uczucie. Czuje je przy ruchu, napinaniu miesni,kaszlu czy jak ide na kibelek. Nigdy czegos takiego nie mialam. Jakbym cos tam miala co mnie rozpycha od srodka. I to juz trzeci dzien. Kompletnie niewiem co myśleć.Jajnik czuje coraz. Po prostu zaczynam sie bac bo normalnie to nie jest i nie mija. Innych objawow nie mam. Jutro mam lekarza ciekawe co powie. To 22 dc.
Naprawde zaczynam sie martwic, czemu mnie takm dziwnie boli, rozpiera, uciska, nie moge siedziec zgieta, na dodatek mnie mdli, tak sie boje,ze to cos powaznego, a to musze wytrzymac do jutra jakos..!!
Wiadomość wyedytowana przez autora 21 września 2016, 17:01
A raczej ja go przycisnelam czy robi ta laparo czy nie. No i zrobi po swietach jak do swiat nie zajde. Ale on jest dobrej mysli. I ja tez mam byc. Troche mi lzej po wizycie no u czekamy na okres .
Wiadomość wyedytowana przez autora 26 września 2016, 14:55
Bola tylko piersi, sa strasznie pelne, chociaz szkoda,ze nie mleka:) Narazie staram sie myslec nie ciazowo, ale i tak wiadomo,ze samo sie mysli, bo za mdlilo, i czuje tylko pulsowania w jajniku. Chciaz zebym kupila test to pewnie by okres dotarl odrazu.. hehe tak czy siak wole jak jest w terminie a nie tak mnie trzyma w niepewnosci.
Synkowi odpuszcza zapalenie oskrzeli, a ja miedzyczasie pomagam mezowi w dodatkowej pracy, ciezko jest ale czas leci, i nie moglabym patrzyc jak moj maz sie zamecza.
Pogoda piekna, kot wygrzewa sie na parapecie, obiad naszykowany, w domu blysk, czyli plan wykonany, moglabym teraz wziac na spacer dzidzie, ktorej nie ma niestety:(
Synio sie ostatnio pytal,ze czemu Bozia nie slucha modlitwy i nie da mi siostry, moze trzeba zamowic ja przez allegro? Myslalam,ze padne.. powiedzialam mu oczywiscie, ze tak sie nie da, no i ,ze z nim bylo identycznie, tez sie tak duzo modlilismy bo Bozia tez musi byc na to gotowa zeby oddac nam sojego jednego aniolka, a,ze bardzo mocno kocha wszystkie aniolki to musi byc na to gotowa bynam go zeslac, tak jak bylo z toba synku- mowie do niego, a on na to , wiesz mamo ona jest bardzo urocza i kochana, moze wreszcie nam da siostrzyczke:)