Zapisz się i otrzymuj powiadomienia o
zniżkach, promocjach i najnowszych ciekawostkach ze świata! Jeśli interesują
Cię tematy związane z płodnością, ciążą, macierzyństwem - wysyłamy tylko
to, co sami chcielibyśmy otrzymać:)
O mnie: Mam na imię Magda. W październiku skończę 33 lata. Aż sama nie mogę uwierzyć, że to już tyle lat! Jestem mężatką od grudnia 2014 roku. Z moim ukochanym od 7 lat dzielę rodości i troski dnia codziennego. Mieszkamy w UK. W 2011 roku ( mniej więcej w połowie) przestałam brać tabletki antykoncepcyjne. Niestety, jak do tej pory jeszcze nie doczekaliśmy się potomstwa:( Na ovufriend jestem od dokładnie trzech lat.
Czas starania się o dziecko: Ufff... Przyjmijmy, że co było minęło! Zaczynamy na nowo, od początku!
Moja historia: Długa i zagmatwana ale o tym później, w pamiętniku.
Pierwsza myśl o posiadaniuu wspólnego potomka pojawiła się w nas mniej wiecej po roku od poznania. Pamiętam jak dziś: byliśmy w drodze do pracy a mój ukochany powiedział coś w stylu: "trochę nam nudno, może powinniśmy zrobić dziecko?". Od tamtej pory przestaliśmy sie zabezpieczać. Wówczas nigdy bym nie pomyślała, że 5 lat później nadal będziemy sami. W międzyczasie bywało różnie, mieliśmy swoje wzloty i upadki, zmieniające się priorytety ale przez cały ten czas kochaliśmy się bez zabezpieczeń. Albo należymy do grona wyjątkowych pechowców albo robimy coś nie tak. Ewentualnie coś nie tak jest z nami, co coraz częściej zaczynam brać pod uwagę.
W każdym razie, w tym roku postanowiliśmy wyzerować licznik i zacząć wszystko od początku, tak jak należy. Myślałam, że o zachodzeniu w ciążę wiem wszystko ale dopiero kiedy wpadła mi w recę książka pt.: "Jak się robi dzieci " autorstwa Jill Blakeway, zrozumiałam jak niewiele wiem... Zaraz mi się nasuwa pytanie: Chwila! A ile wiedzą te nastolatki, które przy pierwszym współżyciu zachodzą w ciążę albo kobiety z rodzin patologicznych, które nie dbając o siebie o swoje zdrowie i prawie zawsze o swoje dzieci, rodzą je jedno za drugim????
Nie mam zrozumienia dla tego typu sytuacji, po prostu. Nie potrafię tego zrozumieć i już. Zresztą same pewnie nie raz zadawałyście sobie to pytanie: "dlaczego ona a nie ja?".
O tym kiedy indziej....
Dzisiaj zachęcam Was naprawdę gorąco do przeczytania książki. Można ją kupić w Empiku, kosztuje 39,99. A jeśli interesują was e-booki jutro napiszę gdzie można ja przeczytać zupełnie za darmo! ( ps. książka ma prawie 400 stron, ja czytałam ją jednym tchem przez 8 godzin plus 5 godzinna przerwa na spanie:)!
Pozdrawiam cieplutko!
Nie piszesz czy sprawdzałaś czy wszystko jest medycznie u Was w porządku.. Warto się tym zainteresować.. Ja czekałam zbyt długo.. Teraz to wiem.. Gdyby nie to, może teraz byłabym w innym miejscu.. Trzymam za Was kciuki:)
małaU...
Nie napisałam, bo rzeczywiście nie robiliśmy żadnych badań, tzn. ja robiłam krew i chormony jakieś 2 lata temu i było ok. Rzuciłam okiem na Twój pamiętnik( później przeczytam bardziej wnikliwie) i widzę, że u Was problem leży po stronie partnera, czy tak? Bardzo się boję jak mój mąż by to zniósł chociaż wczoraj powiedział, że pójdzie na badania. Ja też trzymam za Ciebie kciuki, trochę dało mi do myślenia to co napisałaś:)
Witaj, dobrze napisałaś o o tym jak to "zachodzą w ciąże nastolatki albo kobiety z rodzin patologicznych", też się nad tym nie raz zastanawiałam i tego nigdy nie zrozumiemy.
Witam! Piękny mamy dzisiaj dzionek:)
Wracając do książki: "jak się robi dzieci"... Możecie ją przeczytać zupełnie za darmo w aplikacji LEGIMI. Oferują oni 7 dniowy, darmowy okres próbny, w trakcie, którego możecie przeczytać tyle książek ile wam się zamarzy. Pamiętajcie jedynie, że przed upływem 7 dnia należy usługę zatrzymać no chyba, że chcecie przedłużyć ale wtedy to już jest płatne w zależności od abonamentu. Zainteresowane odsyłam tu: http://www.legimi.com/pl/cennik/
Wiecie co, postanowiłam, że tym razem podejdę do naszych starań zupełnie inaczej. Jestem dzisiaj pełna pozytywnych emocji, myśli i czego tam jeszcze! Oby ten stan trwał a nasza dzidzia zjawi się jeszcze w tym roku:)
...Ze spraw bardziej przyziemnych...
Ten cykl spisany na "stracenie" niestety. Mój mąż miał miesiąc temu operację usunięcia napletka. Niestety nabawił się wtórnej stulejki, jak to tutejsi lekarze nazwali. Wczoraj podjęliśmy próbę i nie skończyło się to zbyt dobrze... mniejsza o to.
Stracenie napisałam w cudzysłowie, bo tak naprawdę chcemy ten czas wykorzystać na przygotowanie. Oboje bierzemy suplementy, T. zaczął chodzić na siłownię, mnie by się przydało zrzucić jakieś 5 kilo. Także jest ok. Musi być, nie widzę innej opcji:)
Buziaki na niedzielę!
Ciut historii...
Mam dwie siostry. I. Ma teraz 30 lat, B. 23.
I. Urodziła swojego synka dwa miesiace przed swoimi 18 urodzinami. Ani ona ani jej mąż (pobrali się 7 miesięcy pozniej) nie podolali temu wyzwaniu. Małego wychowaywała nasza mama.
B. Urodziła swojego synka mając lat 21. Był rok 2014 ( 3 rok naszych staran), B. Przyszła z wizytą. Stanęła w drzwiach od salonu i oznajmiła, ze musi mi coś powiedzieć. Ja już wiedziałam co. "Jestem w ciazy".
- "Tak? To fajnie"- rzuciłam po czym dodałam, ze muszę iść siku. Zamknęłam za sobą drzwi od toalety i poczułam jak ogromny ból rozrywa mnie od środka. Wszystko wokół wirowało. Zamknęłam oczy i z trudem udało mi się powstrzymać łzy. Wysmarkalam nos i wróciłam do pokoju. " To dobrze, ze tak mowisz"- powiedziała B. -"bałam sie , ze mi nawrzucasz, ze za młoda, nieodpowiedzialna itp". W myślach chciałam, żeby już sobie poszła. Nie docierało do mnie. Nawet nie zapytałam czy wszystko w porządku ani który to tydzień. Nic. Jetem bardzo skrytą osoba. Nikt nie wie o naszym problemie, ani siostry ani rodzina czy znajomi. Nikt. Trudno mi o tym mówić
Miałam i chyba nadal mam żal. Mimo że B. Stara się być jak najlepsza mamą to widzę, ze to nie ten czas. Nie pytałam nigdy ale w przypadku I. to była raczej wpadka, B. Świadomie podjęła decyzję mimo że w jej związku nie układa się najlepiej. Mam wrażenie, ze to miało być " dziecko na ucementowanie zwiazku"- jakkolwiek okrutnie to brzmi.
Wiele razy zabolało kiedy chciałam coś doradzić albo mówiłam, ze robi coś źle, ze trzeba inaczej a w odpowiedzi słyszałam " jak jesteś taka mądra to zrób sobie sama dziecko a nie ucz mnie jak wychowywać!" Kiedyś nie wytrzymałam i w smsie napisałam, ze gdybym mogła to dawno byłabym mamą. I. też nie raz wyrzadzila mi przykrość w podobny sposób i też dałam jej dobzrozumienia aczkolwiek nie dosłownie, ze nie mogę zajść w ciążę.
Do czego zmierzam, to nie jest tak, ze im zazdroszczę, obu pomagam jak mogę ale jest we mnie ogromne rozgoryczenie i pytanie: dlaczegooooo one tak a ja kurwa! nie??? Przecież to ja jestem ułożona, mam wspaniałego męża i warunki by zapewnić bobasowi wszystko potrzebne do zycia. Kocham moich siostrzencow i opiekuje sie nimi kiedy tylko mogę. Ale mysl, ze zawsze bede tylko ciocią a nie mamą przeraza mnie.
One nie potrafią docenić, nie widzą jaki cud je spotkał. Nie wiedzą jak to jest pragnąć dziecka i nie móc go mieć. Im to przyszło łatwo. Może za łatwo?
Ciężki post. Pełen goryczy, wiem. Ale musiałam to z siebie wyrzucić.
Wiadomość wyedytowana przez autora 14 marca 2016, 09:48
Cześć:) Nie mam sióstr, ale mam brata. Dużo młodszego. Dla mnie to jeszcze dzieciak. Kontakt mamy znikomy. On jest po uszy zakochany. Boję się, że będzie rodzicem przede mną. Wiem, że prawa natury są bezwzględne. Chodzi mi o te wyżej wspomniane przypadkowe ciąże. To swojego rodzaju fenomen, ale gdy warunki nas otaczające są ciężkie, to nasz organizm przestawia się na tryb awaryjny, gdzie celem jest wyłącznie przetrwanie gatunku, i dlatego mnożymy się na potęgę...tak jest bardzo często w przypadku rodzin patologicznych, podobnie jest wśród mieszkańców plemion. Trzymam kciuki:)
Aż mi łzy poleciały, bo wiem jak to jest pragnąć, nie móc i widzieć jak innym przychodzi to od tak. I nie ważne czy lat 18 czy 32 chcą i mają bez żadnego problemu. A tu człowiek młody, gotowy, mający warunki, znający już niemal całą teorie wychowywania dziecka, znający ten temat z praktyki po prostu nie może...
Ja jestem z tych, co w sercu to na języku. Po prostu, jak zwierzę się, to mi lepiej. Dlatego przed bliskimi bym nie ukrywała problemów z płodnością, żeby zamknąć im buzie i nie narażać się na przykre, nieświadome komentarze, no, ale to ja i każda rodzina jest inna.
Wiesz, moja szwagierka jest singielką, mieszka z rodzicami itd... nie ma dzieci, choć je kocha. Też nie było łatwo powiedzieć jej o naszym planowanym ślubie, potem o dziecku. Wyraźnie oddalała się wówczas od nas. Pewnie ją to bolało.
Czasem wystarczy odrobiną empatii i taktu. Nie oczekuję, ze ktoś będzie czytał w moich myślach Ale pewnych spraw można się domyślić... sama piszesz, ze musiałaś powiedzieć szwagierce o waszych sprawach i przypuszczalas, ze to ja może zabolec więc napewno oszczedzilas jej zbędnych komentarzy. Mówię o tym, ze czasem warto pomyśleć zanim coś się klapnie...
Już niedługo zaczynamy starania! Dzisiaj 23 dc, więc niebawem pojawi się okres.
Mam nadzieję, że T. będzie gotowy za dwa tygodnie:)
Jestem nadal bardzo podekscytowana i pełna pozytywnych myśli:))
Oboje bierzemy nadal suplementy. W ciągu miesiąca schudłam 4,5kg. Jedyne co mnie martwi to to, że T. zaczął znów palić papierosy a ja chcąc mu zrobić na złość (bo mnie nie słuchał, kiedy prosiłam, żeby tego nie robił), to zaczęłam również popalać. Mój T. nie palił 9 miesięcy ja prawie półtora roku, tym większe moje wkurzenie:/
Ale jak raz się udało to uda się znowu... Będzie ok!
Muszę jeszcze zamówić termometr owulacyjny na e bayu i wykupić abonament na ovu.
W międzyczasie trenuję prawo przyciągania i potęgę podświadomości:) Nie raz otrzymałam od losu tzw: "niemożliwe", więc i tym razem tak będzie!
Wam też dziewczyny tego życzę)) Miłego weekendu!
Fajnie, optymistycznie u Ciebie. Pozytywne nastawienie pomaga. Może nadchodząca wiosna tak działa. Papierochy są okropne, ale ciężko rzucić - wiem z obserwacji osób w moim otoczeniu. Moja koleżanka paliła całą ciążę i karmiąc też. Ma ślicznego synka, ale mi go żal właśnie przez te szlugi.
No witam! Pierwszy dzień wiosny za nami, wszystko budzi się do życia! Oby nasze kochane bobaski wraz z tą wiosną zechcialy się też pojawic☺. Słuchajcie, u mni dziś 28 dc a małpy nie ma. Szansa, że jestem w ciąży jest jak 1:1000000(milion!). Nie będę się nakręcić ani szukać objawów. Po prostu czekamy. Ale nadzieja jest!
Miesiączka tuż za rogiem, czuję ją całą sobą. Niech już się pojawi, żebyśmy w końcu mogli rozpocząć nowy cykl. Abonament na ovu wykupiony, żel conceive plus, termometr i wykres leżą przy łóżku na stoliku nocnym. Tylko jeszcze muszę wyrobić w sobie nawyk mierzenia zaraz po obudzeniu. Jestem pełna dobrych wibracji. Mąż już w pełni sił i nawet w czwartek było ❤. Zauważyłam ciekawą rzecz, mianowicie przed operacją wszystko ze mnie wyplywalo prawie natychmiast ( to co zostawił mąż), a tym razem nic. Nawet musiałam się upewnić czy w ogole doszło do wytrysku. Mozejestesmy na dobrej drodze. Czytałam gdzieś, ze stulejka hamuje moc wytrysku i plemniki nie dostają się tam gdzie powinny. No zobaczymy... Wczoraj spędziliśmy z mężem miły dzień. Zabraliśmy siostrzeńca na plac zabaw, bąbel dopiero nauczył się chodzić i jest śmiesznie. W przyszłym roku o tej porze będziemy tam z naszym dzidziusiem!
Dziś wielką sobota. Jedziemy z rodzinką wypocząć do takiego ośrodka wczasowego a jutro u nas obiadek i odwiedziny i rodzinki w Polsce, niestety na skypie...
Wesołych świąt dziewczyny i nie traćcie wiary i nadziei a miłością obdaeowujcie caly swiat☺
Pamiętaj że pomiar temperatury powinien też być o stałej porze.. Ja mam budzik który dzwoni nawet w weekend, mierze na śpiąc, a jak się obudzę odczytuje pomiar z pamięci termometru ;-)
:-) Ośrodek wypoczynkowy! Ile to razy ja i moja mama marzyłyśmy, żeby na święta gdzieś wyjechać, dać wokół siebie wszystko zrobić, wrócić wypoczętym. Ale to chyba nie leży w naszej polskiej mentalności. Obowiązkowo trzeba się nasprzątać, ponarzekać, odstać swoje przy garach i na koniec być wypompowanym po to, żeby wszystko było na tipes topes i żeby wszystkim smakowało.
Wesołych Świąt!
MalaU... ja właśnie nie za bardzo wiem jak mierzyć te temperaturę, bo w tygodniu pracuje na nocki a sobotę i niedzielę w nocy śpię.Czytałam, ze trzeba spać przynajmniej 6 godzin ale nie wiem czy te weekendy nie rozwala mi wykresu
Elaria... mam takie szczęście, że moja siostra tam pracuje i zostaliśmy zaproszeni a tam spa, basen subtropikalny, centrum sportowe... żyć nie umierać! Święta są za krótkie, żeby sprzątać i gotowac, odpoczywać trzeba☺ pozdrawiam cieplutko!
IMIĘ DLA NASZEGO DZIDZIUSIA.
Tak wiem, wcześnie ☺. Ale ja jestem przekonana, ze w tym miesiącu się uda a wyszukiwanie imienia sprawia mi radość, wiec dlaczego by nie?
Oto imiona, które dziś podobają mi się najbardziej:
*Ada
*Agatka
*Hania
*Liliana
*Paula lub Paulina
*Natalia
*Zuzanna.
Mam też 3 męskie (chociaż to będzie dziewczynka):
*Mateusz
*Michał
* Tomek.
Znacie to? Zacznij szukać imienia dla dziecka a przekonasz się ilu ludzi nie lubisz☺
A wam jakie imiona się podobają?
Wiadomość wyedytowana przez autora 28 marca 2016, 15:16
Co do pomiaru temperatury.. Jeżeli chodzisz na nocki i kładziesz się np o 7.00 a wstajesz codziennie o 11, zmierz tempke o 11, a weekend osypiasz to też mierz o 11.. Z tego co kojarze ovu podpowiada, że musisz mieć 3 godziny nieprzerwanego snu.. Ale powiem Ci, że każda z Nas jest inna i inaczej reaguje na zmianę godziny pomiaru.. Na mnie bardzo wpływa zmiana godziny, tylko do 30 min wykresu nie zmienia.. A w razie czego zawsze możesz kliknąć ignoruj temperaturę:)
Zaczęło się!!! Działamy pełna parą ☺
Jestem taka podekscytowana, ze aż nie wiem! Piękna pogoda wiosna budzi się do życia i życie budzi się we mnie. Czego chcieć więcej?
Pogoda piękna aż wstawać się chce! Weekend minął szybko ale tresciwie. Wczoraj poszliśmy na kawę i zachciało nam się gdzieś jechać. Wróciliśmy po auto i wylądowaliśmy nad jeziorem. Spacer dookoła jeziora później rejs rowerkiem wodnym. Chwila wylegiwania się na ławce w promieniach słońca i okrężną drogą spwrotem do domu.
Później zrobiłam obecane mężowi kilka dni temu gołąbki a wieczór spędziliśmy oglądając "Kocham Cię Polsko", walkę Adamka i takie tam...
Dzisiaj już pora wracać do pracy a jutro muszę zapisać się do dentysty.
Wiadomość wyedytowana przez autora 3 kwietnia 2016, 10:12
Hej :) Jesteśmy w tym samym wieku, a wczoraj podobnie spędzaliśmy czas :) Widzę też, że nie tylko we mnie obudziła się wiosna i pozytywne nastawienie. Będę do Ciebie zaglądać, życzę powodzenia :)
Dziękuję kochana za ciepłe słowa. Mój mąż zaczął czytać tą książkę rok temu i do tej pory jej nie skończył... Spróbuję uwierzyć w siebie, w nas i zacznę pozytywnie myśleć. Tobie również życzę wszystkiego co najlepsze i oczywiście, żeby jak najszybciej Wam się udało. Ściskam mocno. :)
Oj oj,to się porobiło! Nie będę wgłębiać się w szczegóły, w wielkim skrocie: mam problemy w pracy. Z przełożonymi. Nie jetem osobą, która ślepo wykonuje głupie polecenia nie mniej głupich przełożonych. Mało tego otwarcie i tym mówię. Sęk w tym, ze w mojej firmie od jakiegoś czasu zarządza klika, osoby, którym brak kompetencji i wiedzy a zostały wypromowane przez układy. Niestety w wielu miejscach tak się dzieje. Pracuje w tej firmie od 6 lat i nigdy wcześniej nie mialam problemów ani z szefostwem ani z współpracownikami czy osobami p odlegajacymi mnie bezpośrednio. Do teraz. Zarzuca mi się wiele rzeczy, które nie są prawdą. Nie mam siły walczyć, bo to nie da. Podjelam decyzję o zmianie stanowiska pracy na mniej płatne ale za to z dala od ludzi, którzy tak bardzo psują mi głowę. Jutro mam rozmowę w HR. Mam nadzieję, ze przychylą się do mojej prośby. Wszystko czego dziś mi potrzeba to spokój. Każdy niepotrzebny stres należy wyeliminować.✊
Wiadomość wyedytowana przez autora 4 kwietnia 2016, 18:41
Witaj w klubie pomówionych! Ciężko się bić z g....em. Jeśli czujesz, że decyzja o zmianie stanowiska wyjdzie ci na dobre, to ok. Ale kurczę, świadomość, że ustępujesz musi boleć.
I boli, tylko nie wyobrażam sobie dalszej współpracy z tymi ludźmi. Rano mialam rozmowę w kadrach i wysunelam oskarżenie o mobbing trzem z pięciu moim przełożonym. Mam podstawy. Jak to mówią nie rusz g***a bo będzie smierdzialo... No cóż, oby mi ail nie braklo
Sytuacja w pracy tragiczna. Złożyłam skargę na przełożonych teraz muszę napisać i dostarczyć zeznania do kadr. Cała ta sprawa odbija się na moim zdrowiu psychicznym. Do pracy narazie nie chodzę a we wtorek mam wizytę u lekarza. Mam nadzieję, ze dostanę jeszcze przynajmniej tydzień zwolnienia. Zaczęłam rozglądać się za inną pracą. Wiem, że mnie stać na więcej a uczepilam się tej jednej i tak w tym tkwię. Mam nadzieję, ze ten cykl zakończy się ciążą i przebąkam te kilka miesięcy na zwolnieniu czy jakoś tam. A jak nie no to zmieniam, bo już dłużej nie dam rady. Ovu testy negatywne, tempka nie rośnie, jajniki tylko troszkę podkuwają o czasu do czasu. Dzisiaj działamy z mężuchem❤ się uda!
Wiadomość wyedytowana przez autora 9 kwietnia 2016, 21:45
Niby najważniejsze w życiu to zdrowie i miłość, ale jak ciężko o tym pamiętać,gdy ma się kłopoty w pracy. U mnie w robocie też sytuacja coraz gorsza. Chwilowo nikt mnie nie kąsa, ale zaszły poważne zmiany i to na gorsze i wszyscy mają przeczucie, że to dopiero początek pogrążania. Dobrze, że masz zwolnienie. Ja też chciałabym być w ciąży i iść na zwolnienie. I byłabym, początek 5 miesiąca i na pewno poszłabym już na zwolnienie zamiast się użerać i stresować.
Czy jest ta owulacja czy jej nie ma? Zazwyczaj odczuwalam ból owulacyjny i wiedziałam, albo inaczej, wydawało mi się, ze ją mam. W tym miesiacu zaczelam sie obserwować. Testy nadal owulacji nie pokazują. Temperatura no niby poszła troszkę w górę. Już sama nie wiem jak to jest???
Wiadomość wyedytowana przez autora 11 kwietnia 2016, 17:24
Po tym, jak na forum czytałam o ciążach dziewczyn, z cykli "bezowulacyjnych" i to monitorowanych, to już w ogóle nie wierzę, że można w 100% potwierdzić lub wykluczyć owulację. Najlepszym jej potwierdzeniem jest ... ciąża. :/
Czytam i nie wierzę! Gdzie się podzialo moje pozytywne nastawienie? Problemy są po to by je rozwiązywać. Będzie dobrze! Teraz mam dwa tygodnie zwolnienia lekarskiego. Czas dla siebie i dla męża. Tego właśnie potrzebowałam. A praca? Będzie dobrze, to tylko kwestia czasu a czas zawsze mija☺
Wiadomość wyedytowana przez autora 12 kwietnia 2016, 21:39
Oj, żebyś wiedziała, że na u siebie też taką smętną atmosferę wyczuwam, a taka w sumie wesoła ze mnie baba.
Jak bym chciała z moim spędzić choć parę dni bez pośpiechu, na przyjemnościach! Ale u niego z urlopem krucho, jeszcze cały za 2015 ma do wykorzystania.
Dziękuję ci za słowa wsparcia. Miło się czyta twój pełen pozytywnej energii pamiętnik. Ja trochę podupadam na duchu bo ostatnio jakoś wszystko nam się poblokowało w życiu, ciąża to tylko któryś z licznych aspektów. Z jednej strony ciężko walczyć, gdy musisz walczyć o wszystko i masz wrażenie, że nic się nie chce ruszyć, z drugiej strony dał mi do myślenia twój wpis o potędze podświadomości. Może sami siebie zablokowaliśmy koncentrując się właśnie na "walce"? Może powinniśmy skoncentrować się po prostu na "życiu" i smakowaniu kochanowskich "małych przyjemności" :-) Cieszyć się seksem zamiast zamartwiać jego prokreacyjnością... Carpe diem! Zainspirowałaś mnie do zmian ;-)
Muma, kochana cieszę się bardzo☺ zawsze się zastanawiamy co będzie jeśli się nie uda? Nie ukrywam, ze ja też się czasem na tym łapię chociaż coraz rzadziej... a gdyby tak spodziewać się cudu? Zawsze z każdej sytuacji jest wyjście. Problemy sa po to by się z nimi zmierzyć. Trzymam kciuki za was wszystkie moje kochane i jeśli chic jedną odoba czerpie jakąkolwiek korzyść z moich wpisów to tym bardziej się raduje!!! Jupiii
Nieszczęścia chodzą parami... Znacie to, prawda? Wczoraj rano odbieram telefon a tam mama płacze, ze chora, ze do szpitala idzie na 3 dni, ze sprawa poważna i wogole koniec świata. Szok! Mamuś ma 53 lata i nigdy nie chorowała a tu szpital? Diagnoza: zator tętnicy. Poczytalam- brzmi groźnie ale mamy martwić nie należy podałam jej tylko te informacje, które mogły ja podnieść na duchu i podniosły! Mama naprawdę uwierzyła, ze to nie koniec, ze diagnoza pozwala wdrożyć leczenie i wyleczyć, ze szpital to dla jej dobra, by była pod opieką specjalistów itd... Mama uspokojona ja trochę mniej ale trzeba działać. Dzisiaj rano mama dzwoni.Błędna diagnoza! Zwykłe nadciagniecie ścięgna i skierowanie do ortopedy bez potrzeby zostawania w szpitalu. Czy naprawdę nie warto spodziewać się cudu?
Jutro rozmowa w pracy. Ja zrobiłam co należy teraz niech się dzieje...
Wiadomość wyedytowana przez autora 15 kwietnia 2016, 00:14
Usiądź spokojnie na krześle. Powierz mu cały swój ciężar. Rozluznij każdą cząstkę ciała. Wyobraź sobie swój umysł jako powierzchnię jeziora w czasie burzy, pokrytą falami. Ale oto fale opadają, powierzchnia jeziora staje się gładka. Przez kilka minut myśl o najpiękniejszych widokach jakie oglądałeś: góra o zachodzie słońca, dolina o poranku, las w porze południa lub blask księżyca na wodzie. Przeżyj na nowo te widoki w pamięci. W miarę cwiczenia opisanych powyżej technik, skłonność do złości i irytacji będą ustępować. Proporcjonalnie do twoich postępów, energia dotychczas zużyta bezproduktywnie na wybuchy złości, ujawni się jako zwiększona zdolność do radzenia sobie z wyzwaniami jakie stawia nam życie.
fragmenty książki N.V.Peale "Moc pozytywnego myslenia".
Wiadomość wyedytowana przez autora 15 kwietnia 2016, 00:29
Och!!! Zwariuję chyba!!! W pracy sytuacja wciąż nie wyjaśniona. Drugi tydzień już siedzę na zwolnieniu lekarskim a przede mną jeszcze tydzień. Już bym chętnie wróciła ale ponieważ chce wrócić na swoich warunkach muszę czekać na podjęcie decyzji przez kogoś ważnego. Okazuje się, że mój przełożony to kawał chama i co rusz pojawiają się nowe okoliczności. W piątek znów zebranie w hr, oby już ostatnie. Jakby tego było mało dzisiaj 25 dc. Nie wytrzymalam i zrobilam test. Negatyw oczywiscie. Temperatura narazie nie spada i piersi bolą jak nigdy ale, ale.... Chyba oszaleję! Zbyt wiele niewiadomych. Chyba muszę oczyścić umysł i zająć się czymś w międzyczasie.
Wiadomość wyedytowana przez autora 19 kwietnia 2016, 23:39
Może właśnie się udało! ;-) Testy są podstępne... mocno trzymam kciuki, żeby tak właśnie było! No i ta żaba, którą, musiałby wtedy przełknąć szef... :-D
Coś zawiodło. Temperatura spadła i to dużo a na składce pojawił się ślad miesiączki. Nie ma już co się łudzić, ten cykl nie wyszedł. Jutro ważna rozmowa w pracy, która mam nadzieję zakończy moją sprawę. Cały ten stres nie wpływa na mnie dobrze. Póki co wstaję rano przeciągając się leniwie. Zjadam śniadanie, ćwiczę i mam fajrant! Narazie musi mi wystarczyć bycie ciocią. Dobrej nocy!
Elaria, dzięki kochana za wsparcie. No poszło ok. We wtorek wracam do pracy na inne stanowisko na razie na miesiąc próby ą potem zdecyduje co dalej. Najbardziej mnie wkurza, że mój przełożeni nie poniosą żadnych konsekwencji... ręka rękę myje... a ja będę zarabiac 400 mniej! Ale za swiett spokoj czasem treba zaplacic slona cene.
Magdi, co u ciebie? Ja miałam bardzo mało czasu na zaglądanie tu w tym tygodniu - przymusowy odwyk i dobrze.
A jak u Ciebie? Masz rację, ważniejszy spokój niż kasa.
Witajcie Kochane!
U mnie dzisiaj piękny, słoneczny, chociaż niezbyt ciepły dzionek się zaczyna.
A i weekend dłuższy o jeden dzień.
Wczoraj byliśmy w kinie na Pitbullu. Pierwszy raz w naszej mieścinie zagrali polski film! Oby teraz stało się to norma... T testuje swój nowy nabytek w postaci sprzętu grającego i wystawia moją cierpliwość na próbę puszczając jakieś dudniące utwory, które wwiercają mi się do mózgu...
Plan na dziś: zakupy spożywcze, sprzątanko- muszę wyprać dywan, pewnie na rowery się wybierzemy i tyle... A wieczorem " Kocham Cię Polsko".
Staranko rozpoczęte;) Będzie sukces!
No tak! Minął prawie rok od ostatniego wpisu. Pracę zmieniłam. Pracuję obecnie w laboratorium kosmetycznym. Dzidzi nadal nie ma Ale postanowilismy udać się do lekarza. Dwie wizyty już za nami. Najpierw lekarz rodzinny skierował nas do kliniki płodności. Tam lekarz przeprowadził krótki wywiad i zrobiono mi badanie ultrasonograficzne. Z ulgą przyjęłam wiadomość, że zarówno moja macica jak i jajniki mają się świetnie. 24 marca jedziemy na badanie nasienia. Mam nadzieję,że również tu wyniki będą dobre. Zdecydowaliśmy z mężem, że nie będziemy podchodzić do in vitro. Jedyne na co możemy się zgodzić to inseminacja nasieniem męża. Tu w UK, jeśli spełnia się wytyczne taki zabieg może zostać refundowany nawet do 6 cykli. Prywatnie ceny wahają się od 600 do 1500 funtów. Jednym z podstawowych wytycznych jest bycie niepalącym. Mój luby natychmiast w dniu badania przestał palić. Chyba naprawdę mu bardzo zależy...
Ja postanowiłam trochę schudnąć, bo dopuszczalne bmi to 30 a mnie to już prawie 29.5! Oboje mamy silną motywację. Chcemy być rodzicami!
Wiadomość wyedytowana przez autora 26 lutego 2017, 08:53
Treści zawarte w serwisie OvuFriend mają charakter informacyjno - edukacyjny, nie stanowią porady lekarskiej, nie są diagnozą lekarską i nie mogą zastępować zasięgania konsultacji medycznych oraz poddawania się badaniom bądź terapii, stosownie do stanu zdrowia i potrzeb kobiety.
Korzystając z witryny bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na użycie plików cookies. W każdej chwili możesz swobodnie zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich zapisywaniu.
Dowiedz się więcej.
Nie piszesz czy sprawdzałaś czy wszystko jest medycznie u Was w porządku.. Warto się tym zainteresować.. Ja czekałam zbyt długo.. Teraz to wiem.. Gdyby nie to, może teraz byłabym w innym miejscu.. Trzymam za Was kciuki:)
małaU... Nie napisałam, bo rzeczywiście nie robiliśmy żadnych badań, tzn. ja robiłam krew i chormony jakieś 2 lata temu i było ok. Rzuciłam okiem na Twój pamiętnik( później przeczytam bardziej wnikliwie) i widzę, że u Was problem leży po stronie partnera, czy tak? Bardzo się boję jak mój mąż by to zniósł chociaż wczoraj powiedział, że pójdzie na badania. Ja też trzymam za Ciebie kciuki, trochę dało mi do myślenia to co napisałaś:)
* hormony, oczywiście:)
Przeczytałam twój pamiętnik od deski do deski. Już wiem gdzie leży problem. Bardzo ale to bardzo Ci współczuje. Nie ma sprawiedliwości na świecie!
Witaj, dobrze napisałaś o o tym jak to "zachodzą w ciąże nastolatki albo kobiety z rodzin patologicznych", też się nad tym nie raz zastanawiałam i tego nigdy nie zrozumiemy.
Nikka77... No to jest po prostu nie do ogarnięcia!