Nie obyło się bez chochlików w tym czasie. Na operacje musiałam jechać dwa razy (bagatela 500 km w jedną stronę). Pierwszy raz profesorek zapomniał o inauguracji roku akademickiego. Drugi raz już mnie gdzieś tam wcisnął. Laparoskopia odbyła się 5 października-dzień przed moimi urodzinami. Niestety jajowodu nie udało się udrożnić ale wypalono ogniska endometriozy-tak endometriozy, którą jak się okazało mam. Od tego czasu minęło 4 miesiące. Ciąży nadal brak 😥 od nowego roku ruszam z wysokiego C. 29 stycznia wizyta u profesora Malinowskiego-magika z Łodzi. Może on znajdzie na nas sposób. Tylko te badania...mam nadzieję że w 10 tysiącach się zamkniemy 🤦♀️ jeśli to droga do nikąd to dołożyli byśmy troszke i mogło by to być in vitro. Ale ja nie chcę omijać problemu-jeszcze nie. Chce go znaleźć i naprawić. Daję nam jeszcze rok. 12 cykli aby stał się cud. W tym czasie będę robić WSZYSTKO co mi każą. Kochanie👶-czekam na Ciebie-twoja MAMA❤
Wiadomość wyedytowana przez autora 23 stycznia 2021, 15:17
Jesteśmy po wizycie i doktora Malinowskiego. Przemiły człowiek! Po obejrzeniu wyników uznał, że należy zastymulować cykl. Wjeżdża zestaw: encorton, aromek, duphaston, acard, ovarin, glucophage a dla M jeszcze lek poprawiający krążenie-polfilina. Mówiłam, że w tym roku będę w ciąży 🤰💚 no to lecimy 😊
Dawno tak nie płakałam. Ogólnie wogole nie płakałam. Trzymałam się dzielnie, myślałam pozytywnie i robiłam wszystko co trzeba. Dowiedziałam się, że moja koleżanka jest w ciąży. Leżałam i wyłam jak zranione zwierzątko (tak się też czułam). Długo już nie miałam żadnej chwili słabości💔 upadłam aby wstaç silniejsza. Dobrze, że M jest przy mnie. Wczoraj nic nie mówił tylko mnie przytulił i BYŁ❤ teraz już jest dobrze. Zostały tylko opuchnięte oczy.
Od dzisiaj biorę aromek, 26 lutego mam wizytę u gina aby ocenić gdzie rośnie jajeczko. Obstawiam lewy jajnik(niestety ten z nie drożnym jajowodem). Uda się, już jestem blisko🙏
12 dpo.
Nastrój? Jaki nastrój?!
Nic, nic ciągle nic😥 tyle lat, tyle poświęceń, jeżdżenia i starania się. Dzisiaj zrobiłam test i jak zwykle jest negatywny. Nie wiem czego jeszcze brakuje w tej układance. Co jeszcze mogę zrobić? Na ile mi jeszcze wystarczy siły aby walczyć. Już miałam taką nadzieję że się udało 😭 chcę zniknąć...
Cykl starań numer? Przestałam liczyć...emocjonalnie czuję, że chyba milionowy.
Nic mnie nie cieszy, za oknem śnieg. W sercu lód. Chcę być silna dla M ale mi nie wychodzi 😥 powiedziałam sobie, że M przeczyta ten pamiętnik jak się uda...teraz zastanawiam się czy kiedykolwiek go zobaczy. Nigdy się nie udało😢 czy to znaczy że nigdy nie będę mamą? Nie mam ochoty na żadne spotkania towarzyskie. Wychodzę do pracy bo muszę. Nadal chcę zniknąć😞
Wynik jak zwykle negatywny. Dlaczego miało by być inaczej. Chyba straciłam nadzieję-ja człowiek cierpliwość, nadzieja i uśmiech. Straciłam ją. Nic mnie nie cieszy.
Przepłakana noc, przepłakany dzień. Co gorsze-to wcale nie pomogło. Przykro mi, że jeszcze M musi jeszcze na to patrzeć i znosić. Ale ON JEST, dzielnie przy mnie trwa i trzyma się za nas oboje. Przedemną ostatni stymulowany cykl. A później prawdopodobnie HSG😖 wspaniale. Właśnie przez tydzień bardzo bolał mnie kręgosłup, nie jednak nie bolał...on po prostu napierdalał. Nawet nie mogłam wziąć leków no bo przecież mogły zaszkodzić kropkowi(w co ja wierzyłam?)🥺 Teraz zaczął się ból miesiączkowy. Jak przypomnę sobie ból przy HSG to aż cierpną mi ręce🤦♀️ wdech, wydech-żyję, zniosę jeszcze wiele ale nie wiem jak długo...Może jednak nadzieja gdzieś we mnie się tli? W końcu to ona pozwala nam żyć🍀
To mój ostatni (trzeci)stymulowany cykl. Na PRAWYM jajniku (tak trzeci raz z rzędu na tym drożnym prawym🥳)piękny pęcherzyk 18 mm. W niedzielę mam podać sobie ovitrelle i próbować 🐝. Jeśli się nie powiedzie to znowu będę miała laparoskopię 🥺 już się popłakałam jak to usłyszałam(na szczęście nie u lekarza). Na razie nie wybiegam myślami do przodu. Będzie dobrze! Musi być.
Mimo stresu, bólu, wylanych łez w tym cyklu jest on dla mnie i mojego męża wytchnieniem. Sytuacja sprawiła, że nie możemy się starać o dzidziusia więc spokojnie bedziemy czekać do nowego cyklu. Mam nadzieję, że ruszymy z nową nadzieją i energią. Czuję, że otworzyłam nowe drzwi. Jeszcze tutaj nie byłam. Tym razem idziemy przez ten laborynt prowadzeni za rękę. Nie zmienię lekarza. Ufam mu i czuję się bezpieczna. Jeśli teraz nic nie wyjdzie to zostaje nam in vitro. Tak powiedział lekarz i wiem, że ma rację. Jestem mu wdzięczna, że jest z nami szczery. Przestałam się bronić przed in vitro. To bardzo trudne ale pogodziłam się z tą myślą😌
To drugi pełny cykl po operacji. Prawy jajniku, wierzę w ciebie! Dajesz🪄 w tym cyklu mam urodziny-czy mogę tak nieśmiało poprosić o prezent?🙄 Już minęło tyle czasu od pierwszych prób, że sama nie wiem ile już próbujemy. Na pewno ponad 4 lata. Nigdy nawet żadnego biochemu 😖 za tydzień wizyta u ginekologa i podgląd jajeczek. Poprzednio tak bardzo byłam zawiedziona, że pęcherzyk jest po złej stronie...
Pęcherzyk znowu był ze złej strony. Już nawet nie potrafię się denerwować. Czułam ból po tej lewej niedrożnej stronie i jadąc na wizytę wiedziałam co powie lekarz ale trochę liczyłam na to, że się mylę...następny cykl lekarz kazał mi odpocząć od stymulacji. Jeśli w tym cyklu nie wyjdzie to dostanę zastrzyki domięśniowe stymulujące pęcherzyki. Nie wybiegam za bardzo w przyszłość. Moje zapasy cierpliwości, energii i nadzieji co do niepłodności są na wyczerpaniu. Muszę je oszczędnie zużywać.
Wiadomość wyedytowana przez autora 18 października 2021, 18:00
Nastrój 9/10
Nigdy nie byłam dobra w czekaniu z testem do miesiączki. W tym cyklu oczywiście też mnie pokusiło i zrobiłam szybciej. Mam dzisiaj urlop, myślę a co tam. I pokazała się! Pokazała się druga kreska. Poprosiłam M żeby ocenił swoim okiem. On nie wymyśli przecież że jest. Patrzy, myśli "blada ale widzę". Popłakałam się! Pierwszy raz jest światełko w tunelu. Jutro powtórzę test, oby nadal tam była. Jeśli się potwierdzi to w poniedziałek i środę beta i progesteron. Poczułam też dzisiaj skurcz, trochę jak na miesiączkę ale dużo delikatniejszy. Oby to nic złego. Proszę, bądź tam 🤰
Jest plan, robicie wszystko co w Waszej mocy. Musi się w końcu udać, nie ma innej opcji. Nie drzwiami, to oknami. Wejdziemy do tej drogi macierzyństwa jak trudno by nie było 💚
Ja sobie powtarzam w takich chwila, że w końcu będzie dobrze, jeśli jeszcze nie jest dobre to znaczy, że to jeszcze nie koniec. Trzymam kciuki!