Kiedy widziałayśmy się ostatnim razem wiedziałam że jestem w ciązy, nie wiedziałam że ona też. Bardzo mi smutno. Po odłożeniu tel. popłakałam sie.
Wczoraj chciałam wcześniej wrócić z imprezy, ale nie udało się. A słowa które odpowiedział niby w żartach na pytanie w stylu "Czy dzieci Wam płaczą w domu"odpowiedział "Nie daj Boże" Wiedząc w jakiej jestesmy sytuacji ze przez rok nieudało nam się i mamy za sobą poronienie mógł się ugryźć w jężyk.
Jest mi ogromnie przykro, że ten ostatni miesiąc w tym roku kiedy mieliśmy się starać on zawiódł... aż się chce płakać. Najgorsze to to że niby jest mu przkro o swoj zachowanie ale wcale nie starał się w jakikolwiek sposób mnie przeprosić...
Wróciłam z Warszawy, w zasadzie pędziłam aby zdążyć na 11 na rozmowę o pracę. Z wykształcenia jestem nauczycielem nauczania początkowego i przedszkolnego, z wyboru fotografem ślubnym. Zimowy okres zazwyczaj jest martwy jeśli chodzi o zlecenia ślubne dlatego szukałam dodatkowej pracy.
Rozmowa o prace wyglądała tak:
1 Pytanie : Czy Pani się stresuje rozmową?
2 "-Ooo widze że jest Pani mężatką?
- Tak, szczęśliwie od roku.
- A ma Pani już pociechę w domu?
- Niestety jeszcze nie.
- Ale chciałaby Pani?
- Trudny temat, nieodpowiedni na rozmowę kwalifikacyjną.
- A to przepraszam.
Super! Wtedy nie tylko mnie zestresowali ale i zdenerwowali. Takie pytania nie są na miejscu. Nikt nie wie jaka historia stoi za daną osobą, co ta osoba przeżyła i nie wie jak bardzo może ją takie pytanie zaboleć.
Pracodawcy nie chcą zatrudniać młodych mężatek z obawy przed utrzymywaniem pracownika na macierzyńskim czy wychowawczym.
Mam to gdzieś. Moja forma powolutku rozwija się, w przyszłym roku będę miała wiele pracy.
Co do jakiś szczególnych objawów, chyba niewiele. Jajniki bolą dzień w dzień. Piersi o dziwo jeszcze nie, choć zawsze bolały, spałabym w dzień częściej (ale to pogoda chyba:) Mam nadzieje i bardzo boje się rozczarować.
Choć wiem że właśnie tak będzie...
Bardzo mi ciężko... zwłaszcza że cała rodzina wiedziała już w tamtym roku że staramy się o maleństwo, teraz już z pewnością domyślają sie ze mamy z tym problem.
ehhh...
co za życie. Nie zazdroszcze. Ale dlaczego narkomani, alkoholicy, ludzie w Afryce czy nastolatki tak łatwo mogą mieć dziecko a ktoś kto pragnie tego najbardziej na świecie nie może zrealizować się w roli rodziców...
Jeszcze cztery miesiące i ponawiamy naszą walkę o dzieciątko.
Trzymam kciuki ze wszystkie starające się. 2016 będzie Nasz!
Zdenerwowałam się dzisiaj niezmiernie. Potrzebuje wizyty u kardiologa, neurologa i urologa a to co proponuje mi szpital to wizyty w lipcu, pażdzierniku i wrześniu. Człowiek co miesiąc płaci ogromy ZUS za firmę a do lekarza i tak musi iść prywatnie. Co za chory kraj!!
Za tydzień w końcu wizyta u ginekologa, wyczekana od 3 mies. na NFZ. Ostatnim razem ( będąc w ciąży), na pierwszą wizytę musiałam czekać dwa miesiące, tydzień przed nią poroniłam. Brawo Polska!
Coś mi się wydaję że ovu była około 10-12 dnia. Śluz dojrzałam dnia 12 w baardzo małej ilości. 14 dnia miałam już kremowy śluz. A dziś 18 dnia miałam nagły "wyrzut" śluzu rozciągliwego z mała ilością krwi. Test ovu od kilku dni negatywny. Jeśli ovu rzeczywiście była na samym początku ( a z mężem tylko wtedy udało Nam się zbliżyć) to może jakaś szansa jest. A może ovu wcale nie będzie w tym miesiącu?