Zrobiłam dziś test owulacyjny są dwie kreski( wczorajszy test był negatywny) a na dodatek szyjka macicy się otworzyła wiec mamy spore szanse. Oby się udało. Już dawno tak się nie cieszyłam . Trzeba myśleć pozytywnie .
Owulacja definitywnie się skończyła, szyjka macicy zamknięta.Pozostało mi teraz czekać do terminu 0. Mam nadzieję, że małpica nie przyjdzie. Liczę, że ten cykl będzie udany. Z mężem przytulaliśmy się od poniedziałku do soboty oprócz środy . Duże siły czerpię z modlitwy, ona mnie uspokaja, daje mi nadzieję, że jeszcze wyjdzie dla mnie słońce. Szczególnie modlę się do św. Dominika i noszę też pasek. Wierzę, że nasza Dominika czuwa nad nami i modli się za swoją rodziną .
Wczoraj mąż mnie zaskoczył bukietem róż bez okazji zrobił mi tym ogromną radość . Jak tu go nie kochać . Wczoraj byliśmy też odwiedzić jego siostrę, która poroniła 3 razy. Pierwszy raz zdobyłam się na odwagę i zapytałam ją jak sobie daje radę. Powiem wam, że już dawno z nikim tak dobrze mi się nie rozmawiało z rodziny po tym co się wydarzyło. Pierwszy raz czułam, że nikt mnie nie ocenia, czułam zrozumienie i wsparcie . Dziś po kościele wybraliśmy się na cmentarz a później mąż zabrał mnie na kolacje było bardzo miło . A wieczór dopiero się zaczyna ;p. Miłego wieczoru, Kochani ;*
W ciągu dnia często myślę jak ten czas mi się dłuży do godziny zero ehhh.Ludzie mi mówią, żebym tak się nie nastawiał z tą ciążą. Sama nie wiem czy lepiej mieć nadzieję czy już z góry założyć, że nic się nie udało. Tak bardzo chciałbym, żeby się udało. Dopadają mnie też myśli co jeśli ten cykl jest stracony, znowu będę przygnębiona, płacz będzie w 100%, siebie znam jak nikt. Wiem, że powinnam się cieszyć szczęściem mojej szwagierki która za miesiąc rodzi ale jakoś ciężko mi. Między naszymi dziećmi byłby miesiąc różnicy. Okropnie mi źle jak widzę jak oni się cieszą, zazwyczaj ich unikam i staram się stać z boku. Miłego dnia, Kochane .
Nie wiem co mam o tym sądzić. Wczoraj chciałam potwierdzić sobie, że owulacja już dawno jest za mną wiec zrobiłam test owu. Bardzo się zdziwiłam jak zobaczyłam dwie kreski, przecież to jest niemożliwe. Owulacje miałam w piątek szyjka była wtedy otwarta i wszystko wewnątrz napuchnięte, że tak to ujmę. Wczoraj wykonałam jeszcze 2 takie testy, wynik pozytywny ale szyjkę mam zamkniętą także jakim cudem mogę mieć owulację. Dziś powtórzyłam i znów wynik pozytywny,nic z tego nie rozumiem. Od wczoraj też wieczora zaczęło mnie lekko pobolewać podbrzusze, dziś też przy większym wysiłku, także nie wykluczam, że jednak @ nadejdzie.
Czy któraś z Was miała podobną sytuację z tymi testami owu, że tak długo wychodziły pozytywny?? Nie wiem czy mam się bać, że coś złego się dzieję czy to tylko taka "anomalia" w organizmie.
Wiadomość wyedytowana przez autora 10 października 2017, 08:36
Później jednak kiedy ochłonęłam zaczęłam rozmyślać co mi to da, że będę zła na cały świat na wszystkich, łącznie z Bogiem. Przecież to już czasu nie cofnie, cudownie zapłodniona nie zostanę. Widocznie tak miało być, że ten miesiąc nie może być owocny. Powtarzam też sobie, że mało komu udaje się w pierwszym cyklu zaskoczyć, nawet specjaliści potwierdzają, że to normalne. Oczywiście gratuluję takim kobietą i jednocześnie zazdroszczę bo to normalne, że takie uczucie towarzyszy każdej staraczce. Co do nowego cyklu starań postanowiłam, że tym razem nie będę wpadać w paranoje. Koniec z obserwacją szyjki, seksem pod dyktando dziś musimy bo są te dni, koniec z obsesyjną obserwacją mojego ciała. Nic dobrego z tego nie wynikło w tym miesiącu tylko tyle, że wiecznie byłam sfrustrowana od rana do wieczora. Miłego dnia Kochane . Pozdrawiam w ten deszczowy dzień .
potrzebne niechciane łzy
potrzebne milczące sny
do szczęścia są potrzebne
potrzebny jest ból i strach
potrzebny zwątpienia czas
jak noc, która po to jest
by słońce mogło wschodzić
To nic, że oczy pełne łez
i tak nadejdzie nowy dzień...
8 dc
Muszę przyznać,że w tym cyklu wyluzowalam. Przestałam wmawiać sobie,że musi udać się w tym miesiącu. Fakt było by cudownie ale nie wierze w aż takie cuda. W następny czwartek jedziemy do Zakopanego wówczas mam dni płodne ale coś w głębi duszy mówi mi, że nie mam na co liczyć.
Jutro mam rozmowę o pracę mam nadzieję że chociaż na tym polu coś mi się uda . Mam też nadzieję że piękna pogoda utrzyma się do jutra . Mam w planie zabrać synka na jesienny spacer:). Ostatnio często chodzimy na spacery i grabimy liście . Dziękuję Bogu za to,że go mam kazdego dnia
13 dc
Ja to mam szczęście w piątek dostałam silnego zapalenia pęcherza. Skończyło się na antybiotyku- Duomox. Czytałam, że nie wpływa na starania i jest bezpieczny w ciąży. Miałam go przepisanego w pierwszej ciąży kiedy to zauważyłam u siebie kleszcza ;/. Ogólnie nie nastawiam się, że ten cykl będzie z happy endem bo jednak organizm jest osłabiony przez tą infekcję i jakoś nie wierzę, że mogłabym zaskoczyć. Zresztą przytulanek też jest jak na lekarstwo bo mąż albo zmęczony albo nie ma warunków ehhhh itd.
W tym cyklu w ogóle nie mam objawów owulacji jak w tamtym miesiącu strasznie bolał mnie jajnik tak teraz cisza. Pozostało mi czekać do miesiączki i znów zacząć nowy cykl z nowymi nadziejami, chociaż wiem, że do puki nie ma okresu wszystko jest możliwe . Miłego wieczorku lecę dalej się pakować .
Nie wzbraniaj się
Bierz wszystko, jak jest
Bo życie po równo dzieli wydech i wdech
Nie stój nad mym grobem i nie roń łez,
Nie ma mnie tam, nie zasnęłam też.
Jestem tysiącem wiatrów dmących,
Jestem diamentowym błyskiem śniegu lśniącym,
Jestem skoszonego zboża światłem promiennym,
Jestem przyjemnym deszczem jesiennym.
Kiedy tyś w porannej ciszy zbudzony,
Jestem ruchem — szybkim, wznoszonym
Ptaków cichych w locie krążących,
Jestem łagodnym gwiazd blaskiem nocnym.
Jestem w pączkach w trakcie kwitnienia,
Jestem w pokoju, w którym szukasz wytchnienia,
Jestem w ptaków świergocie,
Jestem w każdym pięknym przedmiocie.
Nie stój nad mym grobem i nie roń łez,
Nie ma mnie tam, nie zasnęłam też.
Nie stój nad mym grobem i nie płacz na darmo,
Nie ma mnie tam — Ja nie umarłam.
Kocham Cię i Tęsknie Aniołku (*)
Wiadomość wyedytowana przez autora 1 listopada 2017, 19:51
Niedawno zadzwoniła do mnie szwagierka z życzeniami. Znowu pojechała tekstem. Ona: Tylko tam niczego nie nawyrabiajcie dziś, jeszcze ten śmiech w słuchawce maskara ( chodziło jej o ciąże, dobrze wie, że nie potrafię w nią zajść). Ja: To nie jest takie łatwe jakby się mogło wydawać. Ona: Tak już jest. Do cholery jasnej czy ona nie mogła powiedzieć oj nie przejmuj się za jakiś czas się uda a nie taki tekst. Po skończeniu rozmowy zaczęłam płakać czy chociaż w moje urodziny nie może zachować się taktownie, masakra. Większość ludzi stara się jakoś mnie podnieść na duchu a ona nic, zawsze po tej stracie musi mi dowalić.
Chociaż miałam ostatnio gorsze dni dziś czuję się lepiej, w sumie nie wiem dlaczego. Moje samopoczucie fizyczne tylko kuleje. Boli mnie gardło i całe plecy. Jeszcze dziąsła mi tak napuchły, że bolą przy jedzeniu.Podbrzusze raz mnie boli raz nie ale jakoś się tym zbytnio nie przejmuje chyba pierwszy raz. Bardziej jestem skupiona na tym, żeby wyzdrowieć. Do małpicy zostało mi 7 dni, czekam ale cudu się nie spodziewam. Czuję, że to jeszcze nie mój czas, ale wiem, że nadejdzie samoistnie lub też z pomocą ginekologa .
Miłego wieczoru Wam życzę .
Zakupiłam dziś termometr owulacyjny, będę się starać mierzyć temperaturę systematycznie o ile synek mi pozwoli. Zamówiłam również testy owulacyjne. W poniedziałek idę do ginekologa porozmawiać o dziwnych bólach ale także o tym czy to jest normalne, że moje cykle raz mają 28 dni następnego miesiąca 30 a kolejnego znów 28. Według moich obliczeń owulacja powinna wypaść albo 25 albo 26 listopada.Mam nadzieje, że testy owu.pomogą mi uchwycić wzrost hormonu LH. Nie wiem jak jeszcze mogę sobie pomóc aby marzenie o dwóch kreskach znów się spełniło.
Dziś jednak znów łapie mnie dołek, snuję się po domu i zastanawiam ile to jeszcze potrwa a może po tym poronieniu ze mną jest coś nie tak ehhh.