Może to lepiej, i tak w tą sobotę zmiana czasu.
Straciłam nadzieję na owulację w tym cyklu. Nie żebym chciała z niej zrobić jakikolwiek użytek, ale to oznacza że nie jest dobrze.
Zobaczymy co gin powie w środę.
Nie jest dobrze też z moim pisaniem, bo szefowa zawala mnie obowiązkami a pisanie w lesie.
Bo przez 4 popołudnia pisałam CV i list motywacyjny na ZAJEBISTE oferty. Aż byłam w szoku że takie się w zdarzają w PL. Nie mogłam tego przepuścić, ale w konsekwencji mam straszne tyły z pisaniem.
Teraz muszę pamiętać żeby zawsze mieć przy sobie telefon. Oby zadzwonili!!!!
Oby tylko skończyć juz to pisanie i cieszyć się wiosną! Reszta jakoś tam będzie:)
Wiadomość wyedytowana przez autora 23 marca 2015, 16:10
Przyszłam do ginekologa aby usłyszeć wyrok na temat mojej płodności. A raczej jej braku.
A tu niespodzianka.
Mimo strasznie koślawego wykresu temp. lekarz stwierdził że owulacja była, endometrium o zacnej grubości - 11 mm. W jajnikach cisza i spokój, żadnych torbieli ani śladów policystyczności.
Dostałam luteinę, bo najprawdopodobniej mam niewydolność ciałka żółtego i jechane...
W ogóle lekarz bardzo miły i nie wyniosły, co się nieczęsto u lekarzy (szczególnie tych na NFZ) zdarza.
Nic tylko dzieci robić! Taaak, tylko że teraz co najwyżej przez skype.
WTF. Skoro owulacja była, to chyba moje ciałko zółte jest ciężko nietegens.
Ciąża wysoce mało prawdopodobna. TZN. MAM TAKĄ WIELKĄ NADZIEJĘ!
Nie robię testu, żeby jednak się nie okazało że ciąża, nie przed piątkiem, bo...
ZADZWONILI z jednej z firm i wyruszam na rozmowę!!
Obiecuję sobie i Wam, że po niej nadrobię zaległośći na OF:)
U Was tak ładnie brzuszki rosną
Zacieszam:]
Dziewczynom na OVU brzuszki rosną a ja dalej w swoim skomplikowanym świecie.
Czytam sobie Wasze historie czasami, chociaż się nie odzywam, to bardzo mi te pozytywne historie poprawiają humor. Zelma:* Feśka:* Czytam i trzymam kciuki, za Was i Wasze pociechy:]
A u mnie?
Moje czarne, czarcie dziecię przebywa na wakacjach u dziadków. Ponoć nawet łapie myszy i ptaki, a moi rodzice odgrażają się ze mi jej nie oddadzą. Ich niedoczekanie.
Mąż - dalej w Warszawie
Ja - w końcu bez pracy i na etapie zamykania miliona spraw i przeprowadzki. Piszę ostatnie raporty, szukam nowej pracy (co pewnie potrwa....) i przygotowuję mieszkanie pod wynajem.
I w tym całym bałaganie, kiedy już dawno zapomniałam o mierzeniu temperatury, kwasie foliowym, płodnym sluzie i innych takich, ba! nawet zapomniałam że miewam dni płodne i kiedy one wypadają...i wtem pojawiła się ona. Owulacja.
Co więcej, wydarzenie to zbiegło się z weekendem, kiedy to jak zwykle przyjechał mój M i jak co tydzień rzuciliśmy się na siebie, coby nadrobić kilka dni rozłąki... no i tak to... ekhm. no.. wyszło.
A potem czuję kłujący ból po lewej stronie. Na początku nie ogarnęlam. Potem wchodze na ovu i widzę - 16dc. I myślę K&#WA!!
Normalnie bym się nie przejęla. Bo który to już raz...
z tym że
1 - za 2 dni mam urodziny (a ponoć - choć nie wierzę w przesądy) kobieta w miesiacu urodzin jest najbardziej płodna
2 - biorę luteinę którą zalecił mi lekarz
3 - NIE MAM PRACY!!!
strach!
Pozwolićie więc, ze ten cykl spędzę tu z Wami
Czekam na rozwoj wydarzeń.
Odstawiłam luteinę wczoraj i jutro powinno się wyjaśnić, albo pojutrze.. albo nie wytrzymam i zrobię test.
Tymczasem staram się nie szukać objawów:
- cycki mnie bolą - jak zawsze przed okresem.... albo to ciąża
- głowa mnie boli i czuję się choro - ponieważ wjechałam dziś rowerem w sam środek burzy i przemokłam do gaci.... albo bo jestem w ciązy
- mdli mnie - bo popiłam rzodkiewkę kompotem wiśniowym..... albo ciąża
- spać mi się chce - coż, pogda jaka jest, każdy widzi... albo..
i tak dalej:)
Zastanawiam się w ogole, czy jeśli jest szansa/ryzyko że jestem w ciązy, to czy powinnam w ogóle odstawiać tą luteinę. Może powinnam najpierw zrobić test?
Anyway, jeśli mały Kraken tam jest, to niech radzi sobie sam, bez wspomagaczy. Bo w życiu nie ma lekko.
0!
Dziękuję za uwagę.
Wiadomość wyedytowana przez autora 9 lipca 2015, 22:54
Wkręcam sobie na maksa, jak zwykle z resztą.
dziś niby (chociaż nie wiem dokładnie) 12 dpo
Luteinę, tak jak pisałam w komentarzu odstawiłam wg. zaleceń lekarza, po 10 dniach. Mam nadzieję ze to jednak nie zaszkodzi ewentualniej ciąży.
Jest sens robić test po połudiu czy zaczekać do rana??
Wiadomość wyedytowana przez autora 10 lipca 2015, 16:10
W sobotę rano oczywiście negatyw.
Okresu brak.
Cycki mnie tak nigdy w życiu nie bolały!! Wściekły się obydwa!!
To wszysko przez tą cholerną luteinę, która najwyraźniej nie działa na mnie tak jak powinna.
Dostałam ją po to, żeby skrócić cykle z 38-39 dniowych do 28 -29. Ale moje cykle są uparte tak jak i cała ja i nie będą się słuchać jakiegoś lekarzyny prawda?
Ale już trochę nawet brzuch mnie boli.. więc niedługo już pewnie dostanę @ i mogę spokojnie dalej zaprzątać sobie głowę jedynie poszukiwaniem pracy i przeprowadzką.
A, bo przeprowadzam się od 1 sieprnia.
Do męża
Mam dość tych niedzielnych pożegnań. Mimo, że czas od niedzieli do piątku mija strasznie szybko, to w niedzielę po południu zawsze jest smuteczek.
Nic. Jak jutro jescze nie przyjdzie, to trzasnę jescze jeden teścik, bo kupiłam w dwupaku. A prędko mi się ten drugi nie przyda.. oj nie
Wiadomość wyedytowana przez autora 12 lipca 2015, 21:02
Pisanie pisaniem... Dobrze że tutaj się odezwałaś :D trzymam kciuki, by dzwonili :)
Dzwoń telefoniku, dzwoń!!! ;)