Jak co dzień przebudziłam się o 5.30, żeby zmierzyć temperaturę. Powinna już spadać, tak jak miesiąc temu... Ale była wyższa, więc postanowiłam, że zrobię test. Chyba trochę od niechcenia, bo absolutnie nie czuje zupełnie nic, co mogłoby wskazywać na ciążę, choć z drugiej strony nawet nie czuję zbliżającego się okresu. Oczywiście nic, pusto. Co ja sobie myślałam. Z TSH 3,6 i endometrium o szalenie wysokiej wartości 5,COŚmm nie mogło się udać. No i mimo tego, że miało być od niechcenia, to serce mi pęka. A to dopiero początek naszej drogi...
Plan na przyszłe dni - wysłać mojego na badanie nasienia. Wolę wiedzieć na czym stoimy. Choć suplementami faszeruję go już od lutego. Jutro idę do endokrynologa. Ciekawa jestem diagnozy. Czy niedoczynność, czy Hashimoto? Kto by się spodziewał. Ja, 171, 53kg. Niedoczynność. A jednak wszystko jest możliwe. Chciałabym się z tym szybko uporać i móc działać dalej.
We wrześniu jedziemy do Grecji. Marzyło mi się, żeby będąc tam móc już ogłosić radosną nowinę. W głowie tysiąc pomysłów na tak zwany pregnancy announcement. Ostatni gwizdek. Ale chyba czas zejść na Ziemię.
Mój przyjaciel Hashimoto.
Właściwie potwierdziły się moje przypuszczenia zrodzone poprzez namiętne GOOGLOWANIE. Tak, jestem w tym mistrzem. Wycwaniłam się i wszelkie zapytania typu: "brak objawów w ciąży", "progesteron w ciąży", "ślinotok w ciązy" wpisuję w wyszukiwarce w oknie incognito. Muszę zachowywać pozory, że jestem zupełnie normalna. Wracając do meritum, bardzo miła Pani endokrynolog wyjaśniła mi wszystko, omówiła wyniki moich badań, przypisała leki. Była tak sympatyczna, że zupełnie po drodze zapomniałam, że może to jeszcze bardziej wydłużyć nasze starania. Ale nic, pocieszam się tym, zajęłam się sprawą, zrobiłam wszelkie możliwe badania, wiem na czym stoję i nie marnuję czasu.
Do tego wszystkiego mam zagwozdkę dnia - czy zrobić kolejny test ciążowy? Wczoraj ujrzałam NIC. wielkie NIC. Ale dzisiejsza wizyta u lekarza obudziła we mnie jakąś iskierkę nadziei. Pani doktor powiedziała, że mam "wysoki, ładny" progesteron i powinnam zrobić test. Wracałam do domu powtarzając sobie w kółko: "TYLKO SIĘ NIE NAKRĘCAJ, test zrobisz jutro, jesli dalej okres nie przyjdzie". No, ale jak to u mnie bywa... NAKRĘCIŁAM SIĘ. No i siedzę i myślę, czy warto go marnować? Że pewnie nic nie wyjdzie, ale może? Dodam, że mierzyłam rano temperaturę - dalej wysoko. Brzuch od wczoraj momentami ćmi.
Obiecałam sobie, że jeśli ten cykl nie zaowocuje w dziecię, to w następnym daje na luz. Pewnie jestem jedną z 108002316639104 staraczek, które to piszą. Ale plan jest następujący: temp mierzę od 12-14 dc, do 4dpo. Nie zapisuje żadnych cholernych "objawów", nie badam 10 razy dziennie szyjki macicy i nie sprawdzam śluzu za każdym razem, kiedy jestem w toalecie.
Chciałabym być znów normalna, a czuję, że wariuję. Serio.
Temperatura spadła. Co prawda mierzona była godzinę wcześniej niż powinna, ale już zdarzało mi się to w tym cyklu i zawsze była wyższa niż dziś. Nadzieja matką głupich.
Z drugiej strony, nie mogę doczekać się okresu. Czystej karty. Tym razem bez doszukiwania się każdego, najmniejszego objawu i zapisywania go w ovufriend. Jak to mawiacie: nowy cykl, nowa nadzieja!
Z rzeczy bardziej przyziemnych, postanowiłam ograniczyć gluten. Ponoć dieta przy Hashimoto ma bardzo dużo wpływ na przebieg leczenia. Może któraś z Was coś więcej wie na ten temat i chciałaby się podzielić ze mną swoimi spostrzeżeniami?
Chciałabym też wrócić do jogi. W końcu w zdrowym ciele, zdrowy duch. A mój ostatnio ma ze sobą duże problemy...
Wiadomość wyedytowana przez autora 12 maja 2017, 09:20
Od wczoraj jestem strasznie zmęczona. Nie tyle co senna, a zmęczona. Wstałam 4 godziny temu, dzisiaj mam wolne, więc zajęłam się mieszkaniem. Godzina 12.25 a ja musiałam się położyć, bo padam na twarz.
Temperatura powiedziała swoje, a ja dalej się doszukuje Bóg wie czego. Z jednej strony mam ochotę wyjść z siebie, stanąć obok i spojrzeć na siebie z politowaniem, a z drugiej czuje się jakoś dziwnie. Szyjka dziś bardzo wysoko i miękka. Nigdy nie miałam tak przed okresem. Piersi dosyć wrażliwe (a normalnie raczej mnie nie bolą). Przypomniało mi się, że spaliśmy całą noc przy uchylonym oknie. Czy to możliwe, że ten fakt jakoś wpłynął na pomiar temperatury? Czy znowu doszukuje się dziury w całym? Może powinnam grzecznie czekać na okres. Powinien przyjść najpóźniej za 2 dni...
Wczoraj temperatura pokazała 36,33. Nie miałam już żadnych złudzeń. Dziękuję za wszystkie kciuki, dziewczyny. Teraz ja trzymam je za Was!
Od tego cyklu wprowadzam dong quai - zobaczymy co to za cudo i czy pomoże na za małe endometrium.
A więc: dong, wiesiołek, magnez, witamina D, B6 i B12, zioła O. Sroki oraz leki na tarczyce. Mam nadzieję, że nie przesadzę?
Jest mi ciężko. Chciałam pisać ten pamiętnik, żeby sobie ulżyć, przy okazji nie zawracając głowy moim bliskim, czy przyjaciółkom, które są na zupełnie innym etapie życia. Tak długo trzymałam w sobie wszystkie emocje, że bezskutecznie próbuje wyrzucić wszystko z siebie tu. Moje przemyślenia są dla mnie bardziej zrozumiałe, kiedy pozostają w mojej głowie. Chcąc przelać je do pamiętnika wychodzi z tego jakiś nieposkładany bełkot.
Od początku okresu walczę ze sobą, żeby się nie załamywać. Nie chodzi tu nawet o to, ze jestem w gorącej wodzie kąpana. Chciałabym, żeby ktoś powiedział mi: "przyjdzie na Ciebie pora, będziesz mieć dziecko". Chyba chodzi po prostu o to, że dopadają mnie chwilami myśli, że nigdy nie zostanę mamą. Jestem strasznym czarnowidzem i z tym najtrudniej mi sobie poradzić.
Z innej beczki, odkąd odstawiłam tabletki anty mam dosyć skąpe miesiączki, zwłaszcza w porównaniu do tego, jak wyglądały kiedyś. Niepokoi mnie to. 23.05 kolejna wizyta u mojej Pani ginekolog. Zobaczymy co powie na ten temat, oraz na temat mojego endometrium.
Dziś mój dzielny mąż wstał rano i pojechał oddać nasienie do badania, nic mi o tym nie mówiąc. Niestety na miejscu okazało się, że próbki przyjmują od godziny 12. Co to za idiotyzm? Człowiek musi brać wolne w pracy, żeby wykonać to badanie? Mojego M. dużo to musiało kosztować, bardzo się stresował na samą myśl, że musi tam pojechać... Teraz musimy czekać kolejne kilka dni. Pojadę do kliniki za niego, żeby nie musiał już przez to przechodzić. Bardzo stresuje się wynikami, ze względu na to, że zdiagnozowali u niego żylaki powrózka nasiennego. W kwietniu miał mieć operację, ale już w szpitalu zbadali go raz jeszcze i okazało się, że (jak to lekarz powiedział) "żylaki nie są aż takie duże i nie tacy jak on mają teraz dzieci".
Dziewczyny, czy któryś z Waszych lubych miał taki problem, a mimo to wyniki były w normie?
Okres już praktycznie na wykończeniu. Dziwne. Gdy brałam tabletki okres trwał 6 dni. Pierwszy cykl po odstawieniu - 8, następny 6, obecnie 5. Czy to może sygnalizować problemy z cienkim endometrium? W ostatnim cyklu miało 5,1 mm więc tragedia. Nie chciałabym, żeby było jeszcze gorzej... Od kilku dni jem migdały, orzechy brazylijskie, piję winko, zażywam magnez i wit B. Mam nadzieję, że COŚ ruszy.
W sobotę oddajemy nasienie mojego M do badania. Baaardzo się denerwuję, ale mimo wszystko lepiej wiedzieć.
Dziś chyba nie będę miała nawet czasu na czytanie forum, przeglądanie wykresów, oglądanie zdjęć ciężarnych i dzieci. Mam wolne, więc zapełniłam sobie dzień po brzegi spotkaniami z przyjaciółmi. W końcu mamy piękną pogodę, więc z przyjemnością posiedzę z przyjaciółką na świeżym powietrzu przy winie (przyjemne z pożytecznym:)).
Dobrze jest nie mierzyć codziennie temperatury i nie badać szyjki. Tak zwany luz na bani. Zobaczymy na jak długo. |
Miłego dnia dziewczyny!
Okres rozkręcił się na nowo. Wczorajsze plamienia wieczorem przerodziły się w lekkie krwawienie i tak sobie trwają do teraz. Ale to nic, bo powoli zbliżają się najlepsze dni cyklu. Dni, które dają nadzieję, jedyne podczas których jest błogo, a ja nie myślę tylko o jednej rzeczy - dziecku.
Z nowinek - byłam wczoraj na usg tarczycy. Lekarz wykonujący badanie potwierdził Hashimoto. Od ponad tygodnia nie jem glutenu, co jest dla mnie ogromnym wyczynem. Kiedy już urodzę dziecko, to z radości chyba będę się nim nacierała. Tak, o.
Jutro badanie nasienia. Straaaasznie się boję wyników...
Czasem żałuję, że trafiłam na ovufriend. Mam wrażenie, że ciąża powoli staje się moją obsesją. Kiedy czytam pamiętniki niektórych z Was, starajacych sie o dziecko od lat, pęka mi serce i ogarnia mnie panika. A co jeśli nie będzie mi dane zostać mamą? Co jeśli zwariuje zanim to się stanie?
Powoli zaczynają się lekkie kłucia jajników. Raz lewego, raz prawego. Czy to aby na pewno oznaki zbliżającej się owulacji? Chyba trochę wcześnie... Zakładam, że owulacja w tym cyklu może wystąpić jeszcze odrobinę wcześniej niż ostatnia (18dc?), ponieważ po odstawieniu tabletek każdy cykl u mnie jest coraz krótszy. Zanim zaczęłam stosować hormony moje cykle trwały 28-31 dni, ale pewności niestety nie mam, bo wtedy zupełnie mnie to nie obchodziło. Za jakieś 4 dni zacznę robić testy owulacyjne.
Dziś zaczęłam mierzyć temperaturę. Postanowiłam przerzucić się z mierzenia jej w ustach, na mierzenie w pochwie. Ponoć jest to bardziej pewna metoda, a wyniki mniej skaczą.
A jeśli chodzi o moje zdrowie psychiczne, to powoli zaczynam się o siebie martwić. Swoją drogą wśród moich znajomych ciąże pojawiają się jak grzyby po deszczu. Nie jest to ani pokrzepiające, ani motywujące, ani mnie to nie cieszy. Wręcz przeciwnie. Ogarnia mnie wtedy paskudna zazdrość i okropny smutek.
Wiesiołek w końcu zaczyna działać. Śluz robi się wodnisty, prawie przezroczysty. Od odstawienia tabletek jeszcze takiego nie miałam, a już na pewno nie tak krótko po okresie. Co prawda nie ma go dużo, ale liczę na to, że jeszcze się rozkręci!
Humor nieco lepszy - jakaś nadzieja się wkradła, że będzie dobrze. Testowanie wypadnie na kilka dni przed naszą pierwszą rocznicą ślubu. To byłby najcudowniejszy prezent na świecie...
Dziś byłam na usg. Brak pęcherzyka dominującego. Według pani doktor jajniki wyglądają na policystyczne. Już nic nie rozumiem. Jestem załamana. W poprzednim cyklu piękny pęcherzyk 22mm w 18 dniu, a teraz PCOS?! Lekarka straszna. Myślałam, że spadnę z krzesła, kiedy usłyszałam, że jajniki nie wyglądają prawidłowo, blablabla, klinika leczenia niepłodności. Wyłapałam tylko to. Wracałam do domu jak zombie. Potem ryk, wycie i próba wyobrażenia sobie życia bez dziecka. Zadzwoniłam do mojej mamy. Uspokoiła mnie, kazała pójść w przyszłym tygodniu jeszcze raz, do innego lekarza. Umówiłam się na wizytę na przyszły wtorek. Nawet jeśli okaże się, że to PCOS, to chciałabym usłyszeć coś więcej niż 'trzeba czekać, następne 2 cykle najwyżej z duphastonem, jak nie wyjdzie, to wtedy stymulacja, a potem to klinika'. Nawet nie dostałam zdjęcia USG, nie usłyszałam ile mm ma endometrium. Wiem tylko tyle, że cieńkie. A na moje pytanie, czy da się coś z tym zrobić usłyszałam: 'da.'. Potem ponowiłam pytanie i ponoć duphaston ma to poprawić.
Nie wiem zupełnie co mam myśleć. Czy to możliwe, że mam PCOS mimo tego, że w zeszłym cyklu był piękny pęcherzyk? Już nie wiem jak to endometrium poprawić zupełnie... Próbowałam z orzechami, z magnezem, witaminą B, dong quaiem... Może za krótko? Dziewczyny, jeśli macie jakieś doświadczenia w tym temacie, proszę pocieszcie mnie jakoś, bo jestem załamana...
Dodam, że testosteron był w normie, cykle trwają ok 32-35 dni, w dwóch ostatnich był skok temp, więc już zupełnie zwariowałam...
Wiadomość wyedytowana przez autora 24 maja 2017, 17:04
Nasienie mojego M. oddane. Teraz czekanie do 15 i stres.
Wczoraj poczytałam odrobinę o hormonach. Wszystkie moje 'objawy' wskazują na zaburzenia hormonalne pierwszej fazy cyklu, więc postanowiłam postanowiłam wziąć sprawy w swoje ręce i zrobić badanie estradiolu. Oczywiście jest za niski - 82,1 pg/ml. W 14dc to zdecydowanie za mało. Nie dziwota, że pęcherzyka dominującego nie ma, że śluzu nie ma, że endometrium jest za cienkie. Nie rozumiem tylko postawy lekarki u której byłam. Mimo moich pytań o dalsze badania lub leczenie olała temat. Już powoli mam dosyć szwędania się po lekarzach, którzy są nastawieni tylko na zarabianie hajsu. Zamiast znaleźć problem, ona kazała mi przyjśc na USG za kilka dni (prywatny gabinet:))). Śmiech na sali.
Odebrałam wyniki nasienia męża. Są ŚWIETNE! Jestem w szoku. Mimo żylaków powrózka nasiennego, ma dobre wyniki. 219 mln żołnierzyków, większość parametrów grubo ponad przeciętna, reszta OK
Przestaje mierzyć temperaturę, ten cykl jest spisany na straty. Byłam na USG. Diagnoza? PCOS. Jakby wszystkiego było za mało. Zaczęłam brać duphaston, zgodnie z zaleceniami pierwszej pani doktor, do której trafiłam. I już przy niej zostanę, bo każdy lekarz mówi co innego, każdy ma inny plan. Pani doktor z wczoraj kazała przez pół roku zażywać inofolic/inofem. Dopiero po mniej wiecej 8 miesiącach można myśleć o stymulacji. To będzie ponad rok starań. Plan mam taki, że w tym cyklu i w następnym będę wlewała w siebie te ustrojstwo, a jeśli nic nie zaskoczy, to chcę działać inaczej. To będzie akurat 7 miesięcy starań. Wrócę do mojej pierwszej lekarki, która nastawiona była na leczenie, a nie pierdzenie w stołek.
A wy dziewczyny po jakim czasie zaczęłyście brać CLO? Może przesadzam i powinnam poczekać? Wydaje mi się jednak, że te 7 miesięcy starań w 100% naturalnych jest już chyba wystarczające?
Wklejam żeby sobie co jakiś czas przypomnieć.
Dieta ta jest pomocna podczas zapłodnienia pozaustrojowego jak i starań naturalnych.
!!!Przy staraniach naturalnych stosować te dietę od 1szego dnia ostatniej miesiączki (wtedy kiedy komórka jajowa zaczyna dojrzewać) po około 12tu dniach zacząć dietę jak po transferze.
Moja dieta - jem wszysko co zawsze +
Gdy zaczynam wyciszacze zaczynam pic minimum 2l wody dziennie
Gdy zaczynam stymulacje pije nadal 2 l wody + 1l mleka , minimum 2% (nie wskazane odtluszczone) (opcjonalnie mozemy pic maslanki, jogurty,budynie)) oraz jem lody robione z mleka + zaczynam dietę:
Jem kazdego dnia :
garść orzechów brazylijskich (selen) bardzo wazne! Właśnie ten rodzaj orzecha jest bardzo wskazany przy stymulacji.
2 lyzki masla orzechowego (nie mylić z nutellą)
2-3 jajka
tłuste ryby / na przemian z kurczakiem (nienasycone kw.tluszczowe+proteiny)
RYBY TŁUSTE
węgorz
łosoś
śledź świeży
śledź solony
makrela świeża
tuńczyk
pstrąg tęczowy świeży
sardynka świeża
wiadomo owoce i warzywa
wszelkiego rodzaju warz. strączkowe (fasole,kukurydza)
sery/twarogi
kasze - najlepsza jaglana i gryczana
Nie pije alkoholu i kawy od 1wszego dnia stymulacji (lub szybciej, jak kto woli). Nie tyczy sie czerwonego winka, ktore mozemy pic jedną lampkę dziennie od zaczęcia stymulacji do dnia przed punkcja - wpływa super na ukrwienie i pogrubienie endo.
Dodatkowo biorę witaminy i moj partner tez bierze. Bardzo wazne sa nienasycone kw. tluszczowe omega3 i 6, najlepszym zrodlem oprocz tlustych ryb i orzechow jest wyciag z lnu ( ja bralam i nadal biore 1000mg kapsulke /dziennie) przed starankami, w ciazy i podczas karmienia. Omegi sa jednym z wazniejszych suplimentow!
Po transferze jem wiecej czerwonego miesa i buraki, szpinak, suszone morele (kilka sztuk dziennie), jajka (mozna juz tez ograniczyc do kilku tygodniowo), mleko (juz trochę mniej). Z suplimentacji juz tylko wit dla ciezarnych zawierajace folik oraz omegi.
Najwiekszy nacisk w tej calej diecie kladzcie na jedzenie wysokobialkowych posilkow w tym mleko, morele i orzechy brazylijskie oraz omegi czyli najlepiej wyciągi z lnu.
Witaminy dla Ciebie i partnera :
Kobieta: Brac min 3 miesiace przed zaplodnieniem DOBREJ JAKOSCI zestaw wit dla kobiet ciezarnych zawierajacy folik. Oraz omege 3 i 6 najlepiej w postaci wyciagu z lnu np Linocomplex NNKT kapsulki (link do kapsulek ponizej)1000mg/dziennie(przed staraniami jak i w czasie calej ciazy) Uwazajcie by nie brac omegi wyrabianej z watroby ryb! Zawiera toksyczna witA (retinol), jezeli jednak wit A jest w postaci betakarotenu to jest ok.
Mezczyzna : Wit A,C,E,Cynk,Selen - najlepiej kupic taki zestaw + brac np jescze zestaw wszystkich wit i mineralow. Rowniez bardzo dobre sa L-arginina, L-karnityna, L-taurina. Mezczyzna powinien brac wit na 3 miesiace przed zaplodnieniem,gdyz sperma buduje sie 100 dni. Wskazane by mezczyzna nie korzystal z sauny i unikal goracych kapieli, rowniez luzne gatki mile widziane
Tak dodam, ze nie wolno nam uzywac zadnych perfum, szamponow, nawet zapachowego mydła przed punkcja i transferem! (substancje lotne zawarte w nich maja zabójczy wpływ na komórki, zarodki)W aptece można dostać kosmetyki SVR lub AA Help .
Unikać slodzika zawierającego ASPARTAN, np jest w gumach bez cukru.
Podczas stymulacji nie wolno ćwiczyć ani robić nic co by wymagało wysiłku fizycznego, gdyż ćwiczenia powodują odpływ krwi z narządów rodnych, a my mamy na celu je ukrwić jak najbardziej.
Przy niskim PROGESTERONIE i cienkim ENDO: zaleca sie by jesc wit B6, wit E, selen (orzechy braz.), koenzym Q10.
Przy wysokim FSH, endometriozie i policystycznych jajnikach jest tendencja do niskiego progesteronu , stosując te witaminy ukrwimy dobrze endo i zwiekszymy ilość progesteronu. Nie ćwiczyć.
Dobre źródła L-argininy: nabiał, drób, ryby, orzechy
Dobry dodatek do powyżej opisanej diety to także SPIRULINA Pacyfica Hawaiian.. Można ja kupić w opakowaniu 120 tabl po 500mg;
CO KIEDY BRAC
Witamina C – 500 mg do transferu
Czerwone wino wytrawne mała lampka – do punkcji
Spirulina - do punkcji
Koenzym Q10 - ok 75 mg do dnia transferu
Od dnia transferu:
Suplement witaminowy dla ciezarnych + kapsulki z lnu
Odżywianie: produkty bogate w betakaroten (m in. morele) i cynk (np. orzechy brazylijskie, twarde sery, śledzie, mięso, zarodki pszenne), nadal jajka ale juz 4 na tydzień starczy oraz mleko tak do 0,5litra.
SUPLEMENTACJA NA BARDZO OPORNE ENDO: (tylko dla tych, ktore maja powazne problemy z uzyskaniem prawidlowej grubosci endo!!!)
wit. B6 - 3x1 w najwiekszej dostepnej dawce
B12 - 1x1 j.w.
wit.B1 (moze byc jako B complex) - 3x1
wit.C 500 - 2x1 (do transferu)
wit.E 400 - 2x1 (do 15dc)
wit.D (Vigantoletten 1000) - 1x1 (do pozytywnego testu)
selen 50 - 2x1
cynk 15 - 2x1 (do transferu) i 1x1 (po transferze)
herbata z lisci malin - 2x1 (do punkcji)
Fitoven 2x1 (do punkcji), plastry borowinowe przez 5 dni od 4 dnia stymulacji, globulki z viagry (kazda po 25mg viagry) - 4x1 przez 5 dni od 4 dnia stymulacji
Medargin - 2x1 (do punkcji)
L-arginina 500 - 2x2 (do punkcji)
Menostop (lub jakis inny preparat z fitoestrogenami) 2x1 (od 2 dnia stymulacji do punkcji)
wyciag z oleju lnianego - 2x1 (do punkcji)
omega 3 forte - 2x1
clexane 0,2 - 1x1 (do transferu) i 0,4 - 1x1 (po transferze)
acard - 1x1 (odstawic na 2 dni przed punkcja)
koenzym Q10 dawka 50 - 2x1 do punkcji
olej z wiesiolka w kapsulkach 2x2 do punkcji
olej z rokitnika 2x1 lyzeczke do punkcji
Ananas zawiera substancje ktore maja zwiekszyc lepkosc scianek macicy i zarodek ma lepsza szanse sie zagniezdzic, ale trzeba uwazac, bo za duza dawka anansa moze przyniesc wiecej zlego niz dobrego , mianowicie moze spowodowac mocne skurcze macicy i wypchniecie zarodka
Tylko dobrze dojrzały. Niedojrzały owoc ananasa może spowodować poronienie, warto o tym pamiętać.
Wczoraj, pierwszy raz od pół roku, a właściwie od 9 lat (wcześniej tabletki anty) pojawił się u mnie rozciągliwy śluz! Przez cały miesiąc piłam Inofem 1x2 - coś czuję, że może to być jego zasługa. Żeby tego było mało od rana czuję ból owulacyjny! Jestem zachwycona i pełna nadziei. Pozytywne nastawienie pojawiło się u mnie pierwszy raz od majówki. (Tego jeszcze nie grali, żeby być zachwyconym z powodu bólu... Świat 'staraczek' rządzi się innymi prawami. )
3 mam kciuki za ciebie!!u mnie juz 3 cykl staran.
powodzenia KOCHANA. Oby szybko Ci się udało.