Zapisz się i otrzymuj powiadomienia o
zniżkach, promocjach i najnowszych ciekawostkach ze świata! Jeśli interesują
Cię tematy związane z płodnością, ciążą, macierzyństwem - wysyłamy tylko
to, co sami chcielibyśmy otrzymać:)
O mnie: Mam już 34lata (12'87), lata starań o dziecko z tragicznym finałem...
Czas starania się o dziecko:
Moja historia: Przez wiele lat próbowałam zajść w ciążę masa badań, zmiana lekarzy aż w końcu trafiłam do kliniki gdzie wykryto niedoczynność i hashimoto... Jakim cudem przez 8 lat nikt tego nie wykrył? Przez rok brałam letrox, wtedy stał się cud. Na teście zobaczyłam dwie kreski w momencie gdzie odpuścilam lekarzy i wcale na to nie czekałam... Już na drugi dzień udało mi się dostać do lekarza. Wciąż się bałam, że oba pozytywne testy były jakimś błędem. Lekarz bardzo długo robił usg. W końcu powiedział, że ma dwie wiadomości. Pierwsza taka, że ciąża jest na pewno, druga omal nie spowodowała, że spadłam z krzesła... Podejrzewał ciążę pozamaciczna. Wiedziałam co się z tym wiąże. Mąż czekał przed gabinetem, przez mój płacz ledwo mnie zrozumiał. Na zlecenie lekarza tego samego dnia wstawiłam się w szpitalu. Pierwsze co zrobiono po wywiadzie, to pobranie krwi między innymi na poziom hcg. Miałam czekać na wyniki i jak już będą to od razu wezwą mnie na usg. Gdy weszłam do gabinetu lekarz na chwilę musiał wyjść, kątem oka spojrzałam na wynik bety. Wynik wskazywał na 6 tydzień, byłam w szoku. W głowie kłębiły się myśli jak mogłam objawów nie związać z ciążą 🤔🤭 w końcu przyszedł lekarz, zdążyłam jeszcze wytrzeć łzy, robi usg i po chwili mówi, że ciąża rozwija się w prawidłowym miejscu, że tamtego lekarza musiał zmylić płyn w zatoce. Rano mieli jeszcze sprawdzić czy beta rośnie i jak będzie przyrost to wracam do domu. Nie potrafię opisać szczęścia jakie wtedy czułam. Dwa tygodnie później było już widać zarodek. Niebawem wylądowałam na IP bo zmartwiły mnie nieduże, ale jednak plamienie. Wtedy już usłyszałam bicie serduszka, niesamowite uczucie. Miałam brać luteinę. Niestety, któregoś dnia plamienia się powtórzyły, wtedy już zostawili mnie w szpitalu. Wyszłam na drugi dzień z zaleceniem brania duphastonu. Było wszystko dobrze. Na następnym usg było już widać rączki, nóżki, zawiązki oczu. Dwa tygodnie później już więcej krwi było. Od razu szpital, położna myślała, że to może wina nadżerki. Przeszedł lekarz, robi usg i mówi "no i co my tu mamy, chciał powiedzieć, że widać maluszka, ale po chwili padły słowa, że niestety nie ma dobrych wiadomości, że serduszko przestało bić. To co ze mną się działo to istny koszmar. Od rana mieli podawać mi leki na wywołanie" porodu". Nie chciałam zostać na noc, nie chciałam być wtedy sama. Mąż zapytał lekarza czy może zabrać mnie na noc do domu, ale nie było zgody. Dali mi coś na uspokojenie, ale to nic nie dało. Potwornie bolała mnie głowa od tego płaczu. Jakoś przetrwałam do rana. Od rana zaczęłam brać leki. Myślałam, że szybciej sie to stanie. Czułam się okropnie aplikując te leki. Po czasie zaczęło boleć, po kolejnych dawakach ból był tak silny, a zwłaszcza skurcze... Położna mówiła, że to niestety bóle porodowe i dała mi kroplówkę aby trochę ulżyć. Po 30 tabletach się oczyściłam, obyło się bez zabiegu. Spędziłam 4 dni w szpitalu. Miałam farta, że cały czas byłam sama na sali. Tolerowałam tylko męża. Serce ściskało jak było na sali obok słychać odgłosy ktg, na przeciwko był oddział gdzie leżały matki z nowo narodzonymi dziećmi. Było słychać płacz dzieci... Do domu wracałam jakbym była w amoku, ślepo zerkałam przed siebie, łzy leciały ciurkiem. To taki straszny ból, nie życzę tego nikomu. Na upamiętnienie zrobiłam sobie tatuaż, mój pierwszy w życiu. Na zamówienie zrobiono mi kuferek na pamiątki, chce tam włożyć testy zdjęcia z usg i tym co mi zostało po Aniołku. Nigdy sobie z tym nie poradzę...
Jeszcze tydzień temu miałam nadzieję, nadzieję, że za wcześnie na zwykły test. Pojechaliśmy z mężem na test z krwi, z nadzieją, że się udało. Niestety, parę godzin później po nadziei nie zostało nic. Byłam w strasznym stanie. Udało mi się na wieczór umówić z lekarzem, na usg wszystko dobrze, ciąży brak, miesiączki brak.
Ależ miałam sen... A mianowicie poszłam do lekarza, który prowadził moją ciążę. Zrobił usg i się okazało, że poprzedni lekarz się mylił, że jednak jest ciąża. Dlaczego dręczą mnie takie sny 😭
Potrzebny jest czas na przejście żałoby. Z czasem rana się zabliźni,ale zawsze będziesz myśleć i pamiętać o tym dziecku, ile miałoby lat, jakby wyglądało, kim by było. Przynajmniej w moim przypadku tak jest. Mam już dziecko, które poczęło się rok po poronieniu i nadal mówiąc o poronieniu mam gule w gardle i łzy napływają do oczu mimo,że minęło od tego czasu 3,5 roku. A każda kolejna ciąża po poronieniu to ciągły strach i odliczanie kolejnych etapów. Pozdrawiam cieplutko.
43 dc...
Na grupie na fb widziałam dużo wpisów o olejku z wiesiołka, dziś trochę poczytałam na jego temat i zdecydowałam, że ja również zacznę go stosować. Nie zawsze wiem, że jest owulacja, więc na wszelki wypadek muszę pomyśleć przez ile dni go stosować.
Hej , też słyszałam bardzo wiele dobrych informacji o wiesiołku , na twoim miejscu bym spróbowała 😊😊 a z jakich innych suplementow korzystasz ?
Polecam ci pyłek pszczeli do picia , my pijemy z mężem od 3-4 msc i czujemy się obydwoje naprawdę lepiej.myslalam że to ściema , nie bardzo wierzyłam w jakieś działanie cud ale jesteśmy pozytywnie zaskoczeni.
Moja siostra również miała problemy staraniowe nieregularne cykle , pcos teraz ma 2 dzieci , korzystała z pyłku
Osobiście sama też próbowałam testów owulacyjnych , jeśli nie wiesz kiedy masz dokładnie ovu
Głowa do góry 😊trzymam kciuki za was ✊✊ dużo przeszliście
Hej, biorę tylko zestaw witamin dla kobiet w ciąży i nic poza tym. Bardzo ciekawe jest to o czym napisałaś, szczerze pierwsze słyszę o tym 🤔 Dziękuję i również mocno trzymam kciuki ✊✊🍀
I w tym właśnie problem. Chyba narazie bardziej wsłucham się w swój organizm, może łatwiej rozpoznam czy owulacja występuje. Jeśli nie, nudzę pomyśleć do którego dc będę mogła bezpiecznie stosować.
No i zbliża się franca... Jeszcze niedawno czekałam aż przyjdzie, a dziś jak zobaczyłam ślady krwi to dopadł mnie smutek. Nie sądziłam, że tak to odczuję.
Hej , rozumiem cię w pełni dziś mam 1 dc , walczę dziś sama ze sobą :(
Co do pyłku : najlepiej kupić bezpośrednio u kogoś kto sprzedaje miody ( targowiska , sklepy z eko żywnością itp) , nam 1 słoik 1/2 l wystarcza spokojnie na ok 2 msc .Pijemy rano na czczo + czasem pije wieczorem na smak :D
Do szklanki nasyp ok 1-2 łyżeczki pyłku , dodaj łyżeczkę miodu + ew. Trochę soku z cytryny zalej to przegotowaną ale nie wrzącą woda , wymieszaj i wypij :)
Większość osób zaleca przygotować sobie wieczorem , a rano tylko wypić .Polecam naprawdę , po dłuższym stosowaniu czuć że to bomba witaminowa , czuje się lepiej , widze że mam ładniejsze włosy , paznokcie , nie mam problemów z zaparciami 🤔, czuje się lepiej po prostu 😊 poczytaj sobie jeszcze na necie o pyłku w ogóle o produktach pszczelich , nie wiem jak wy ale ja wierzę w dobro natury 😊powodzenia
Odpisuje tutaj odnośnie poprzedniego postu, o wiesiolku. Nie musisz dokładnie do owulwcji brac, wystaczy ze bedziesz brała mniej wiecej do owulacji np do 14dc :) na początek musisz brac 1-2 kapsulki dziennie przez pierwszy cykl i obserwujesz jak zachowuje sie sluz, jak nie ma efektu to zwiekszasz dawke w następnym cyklu :)
Ja ostatnia @ tez ciężko przeżyłam , a właściwie negatywny test przed odstąpieniem luteiny... byłam sama w domu wiec popłakałam sobie, nie chce żeby mąż widział jak bardzo jest mi ciężko, jemu zapewne tez.... trzymam kciuki@ szybko minie bo mija naprawdę szybko i może w następnym cyklu będzie lepiej... trzeba wierzyć ..los musi się kiedyś uśmiechnąć do nas😉
Narazie tylko plamienia, typowej @ nie ma. Brzuch pobolewa, ale nie tak zupełnie jak na @ 😳 Dziś osobiście poszłam się zarejestrować do lekarza, chciała mnie wcisnąć to lekarza i złej sławie. Ostatnio znowu nabroil przy porodzie. Byłam u niego dwa razy i więcej nie pójdę. Wspomniałam o tym wyraźnie i nagle udało się zapisać do innego lekarza, w dodatku już na ten piątek 🤔 i to do lekarza, który prowadził moją ciążę, a telefonicznie powiedziano mi, że reszta lekarzy tylko dla ciężarnych 🤦♀️. Jutro przy okazji odbiorę wyniki dzisiejszego TK.
Tak poza tym wszystkim smutny dzień... Mąż jutro wyjeżdża na 5 tygodni do pracy za granicę. Z bólem oboje doszliśmy do wniosku, że przynajmniej będą pieniądze abym mogła się przebadać. Finanse już wyczerpane, a nie chcemy się zadłużać a i sporo pieniędzy idzie na rachunki. Poprzednie dwa dni spędziliśmy na fajnych wyjazdach. Człowiek choć na chwilę zapomniał o problemach. Dziś z kolei obchodzimy przyspieszone walentynki, dostałam już piękny bukiet 🥰 Pierwszy raz taka sytuacja, ale trzeba się cieszyć ☺️ Przynajmniej dwa tygodnie jakoś zlecą bo będę jeździła na fizjoterapię i rehabilitację. Mam zamiar przy okazji chodzić na dłuższe spacery.
Na samą myśl o jutrzejszym wyjeździe męża zaczynam już tęsknić, wieczorem na pewno polecą łzy. To wszystko takie do du*y 😪😥
Wiadomość wyedytowana przez autora 6 lutego 2021, 00:22
Te miesiączki po poronieniu są męczące... Ból to jedno, ale te wydłużone dni krwawienia na prawdę męczą. Wcześniej 3 dzień krwawienia był blisko końca, a tu końca nie widać. Do tego te bóle w dole brzucha i krzyża...
Przede mną jeszcze 6 dni fizjoterapii i rehabilitacji więc mam nadzieję, że przez weekend ta małpa odpuści. Na ten miesiąc za dużo się zwaliło, ale nie odpuszczam. Od środy spacery po 6,7 km ale w weekend chyba odpuszczę, czuję duże zmęczenie i przez to niechęć do jakiejkolwiek aktywności 😒
Moje miesiączki od zawsze trwają równy tydzień, bóle w dole brzucha i krzyża to normalka.. Męczę się odkąd pamiętam.. Próbowałaś Castagnus? Na mnie nie zadziałal ani trochę, ale duzo dziewczyn polecało.. 😉
Ovarin też brałam, bez konsultacji z lekarzem, Castagnus tak samo, potem po dwóch opakowaniach mówiłam lekarce o moim pms to sama mi kazała to brać przez 3 miesiace. Na ulotce nie pisze, że nie wolno bez konsultacji lekarza więc ja sobie sama kupiłam przed wizytą. Poczytaj ulotkę, przeciwwskazania itd 😊
No i dopadł mnie smutek, okropnie potworny smutek. Siedzę w kącie i płaczę, po cichutku aby nikt nie usłyszał. Ten ból, ten nieznośny ból po stracie Maluszka 😭 Nasz Maluszek za dwa miesiące byłby z nami... 💔
Musisz zostawić ten rozdział za sobą, iść do przodu. Wiem, że to napewno nie jest łatwe, zwłaszcza że już byłaś tak blisko tego szczęścia by zostać mamą, ale uda się napewno, trzeba walczyć i się nie poddawać, jak już byłaś w ciąży to znaczy, że znowu w nią zajdziesz, tylko tym razem urodzisz zdrowego silnego dzidziusia. Trzymam za Ciebie kciuki ✊✊
Też nieraz nad tym myślałam. W klinice do której chodzę jest taka możliwość skorzystania z pomocy, myślę że jak starania będą się przedłużać nie wiadomo do kiedy to chyba też skorzystam, bo czuje ze coraz gorzej się dzieje w mojej głowie, to się stało obsesją i nie umiem na niczym innym skupić myśli, ciągle tylko załamka, i negatywne patrzenie w przyszłość. Myślę że podjęłaś bardzo dobrą decyzję.
Dziękuję dziewczyny. W szpitalu oczywiście chcieli przysłać psychologa, ale nie byłam wtedy gotowa na rozmowy z "obcymi". Tolerowałam tylko obecność męża, nie chciałam nawet odwiedzin mamy...
Moniek jeśli czujesz taką potrzebę skorzystaj z pomocy.
Ja już jestem po jednej ciężkiej depresji.
Bardzo Ci współczuję i wierzę, że odpowiedni specjalista Ci pomoże, dobrze że masz tyle odwagi w sobie by prosić o pomoc, ja jeszcze nie umiem się na to zdobyć. Ale Ty zobaczysz, że będzie Ci lżej, o wiele łatwiej opowiedzieć o swoich problemach obcej osobie niż najbliższej rodzinie. Możesz mówić o wszystkim i spodziewać się skutecznej pomocy.
Z rodziną o tym nie rozmawiam, nie potrafię. Dookoła udaje, że nic się nie dzieje. Zakladam maskę i do przodu. W samotności płaczę i to bardzo często. Nie wiem jak dam radę, jak tylko o tym myślę, od razu płaczę i przy rozmowie będzie na pewno tak samo.
I o to chodzi, żebyś dała upust emocjom, ale jak tak masz to myślę że faktycznie potrzebujesz żeby się tak porządnie przed kimś wygadać, wyżalić. Inaczej na to wszystko spojrzysz po takiej wizycie.
No i mamy Walentynki, samotne walentynki. Moja Walentynka jest ponad 500 km od domu. Dobrze, że przypadło w niedzielę. Nie muszę nigdzie wychodzić więc i widoków sobie oszczędzę. Jutro wizyta u psychoterapeuty. Specjalnie przełożyłam wizytę u reumatologa bo bym nie ogarnęła. Przed terapia jeszcze ostatni dzień fizjoterapii i rehabilitacji, a potem jeszcze elektromiografia. Będę "latać" między szpitalami. Boję się, że jak powiem z "czym" przyszłam to będzie wielki płacz i nic więcej z sobie nie wydusze. Nie wiem czy to już depresja czy nie, ale jeśli nie to co?
To kolejny etap żałoby... płacz, wywal z siebie emocje... nie powiem, że w końcu będzie lepiej,bo nie będzie...ale będzie inaczej,lżej.. czas przyzwyczaja nas do życia z bólem po stracie dziecka.. gdybyś chciała pogadać, pisz na priv czasami dobrze jest się wygadać zupełnie obcej osobie, która doskonale rozumie Twój ból..
Tak, to prawda. Czas nie leczy ran tylko przyzywaczaja do bólu. Ktoś mi niedawno napisał, że mamą będę już zawsze. Słowo "mama" bardzo mnie poruszyło. Oj strach pomyśleć ile ja jutro łez wyleję. Chyba nie jestem na to do końca przygotowana ale postanowione, idę i koniec. 💪
Jej to takie przykre słowa, ale jakby nie było prawdziwe 😥 mówią też że łzy nie są oznaką słabości lecz dowodem na to że nasze serce nie wyschło. Płacz ile zdołasz łez "wyprodukować". Jakby nie było po to tam też idziesz. Żeby wyrzucić z siebie wszystkie złe emocje i uzyskać pomoc 🤗
No i pierwsza wizyta za mną. Była bardziej zapoznawcza, nawet wypytała o choroby i była w szoku słysząc o mojej okropnej wadzie serca, o problemach z kręgosłupem i operacji która ochroniła mnie przed wózkiem. Oczywiście jest tego więcej...
Jestem na etapie żałoby z podejrzeniem depresji. Zaleciła wizytę u psychiatry bo być może będę potrzebowała pomocy leków. Także póki co mam zrobić coś dla siebie, kolejne spotkanie za dwa tygodnie. Do psychiatry zapisałam się już na środę.
Ciąg dalsze jeżdżenia od lekarza do lekarza. W poniedziałek wizyta u laryngologa, w środę psychiatra. Potem kolejno, ortopeda, reumatolog, kardiolog po drodze gdzieś endokrynolog. Najbardziej czekam na wynik elektromiografii.
Dziś poszlam na długi, samotny spacer. Przeszłam ponad 9 km i dosyć się zmęczyłam, sporo pod górkę, ale dobrze mi to zrobi. Było przyjemnie ciepło, kurtka zimowa ląduje na dno szafy. Czekałam na lepszą pogodę, w końcu będzie więcej ruchu na świeżym powietrzu. Myślę nad rowerem, pewnie pomoże w rzuceniu kilogramów. Odkąd tarczyca chora, a raczej już jej połowa, bo drugą połowę "zeżarła" choroba, ciężej mi schudnąć. Od grudnia nie jem zwykłego pieczywa, tylko chlebek bez glutenu na zalecenie endo. Znalazłam jeden bardzo smaczny i nie tęsknię wcale za zwykłym. Dużo lepiej się czuję po takim chlebku, nawet mąż się zajada. Ba, nawet makaron bezglutenowy lepiej mi smakuje. Na szczęście w tych czasach łatwo o produkty bez glutenu. Na razie mam tylko ograniczyć, dalsza dieta zależy od ponownych wyników badań.
A tak poza tym odliczam dni do powrotu męża...
W poniedziałek wizyta u laryngologa, a w środę u psychiatry. Kolejny stres i płacz. Ale terapeutka poradziła aby pójść więc grzecznie pójdę. Nawet się tego nie wstydzę.
Po tamtej wizycie czujesz się choc trochę lepiej? Napewno potrzeba więcej takich spotkań.. Jazda na rowerze super sprawa, ja uwielbiam. Odliczam dni kiedy będę mogła odkurzyć swój rower i ruszyć w drogę 🚴
Narazie nic to nie wniosło. Miałam na początek zrobić coś dla siebie. Zamierzałam się do kupna chomika, jak mężowi powiedziałam co mi terapeutka powiedziała od razu "wygnał" mnie do zoologa. Chomiczek póki co zajął trochę moją głowę, wracam właśnie z kolejnego spaceru, uwielbiam to i fajnie, że pogoda sprzyja. Boję się, że mogę wymagać leków, a nie wiem czy takie leki na depresję, które można brać przy staraniach. Nie wiem czy się poświęcić i się trochę "podleczyć", czy po prostu nie zgodzić się na leki.
Byłam w szpitalu nie wiedzieć dlaczego
Działo się dużo dziwnych rzecze których za bardzo nie pamiętam 🙈
Zwracałam uwagę na brzuch, martwiło mnie, że był za mały a przecież niedługo mam rodzic 😭💔
No właśnie niedługo... Z miesiączki wychodził koniec marca, z usg 11 kwietnia. Niebawem nadejdą jedne z najgorszych dni...
Pewnie to dlatego, że dużo o tym myślę? Nie potrafię nie myśleć.
Nie da się nie myśleć. Choćbyś jak chciała to zawsze znajdziesz czas żeby myślami wrócić do tego uporczywego tematu, mam tak samo 😔 ja dawno temu jak się obawiałam że jestem w ciąży to mi się śniło że chodzę już z dużym brzuchem a wewnętrznie czuje, że nie chce tego dziecka.. I cały sen kombinuje co zrobić żeby nie urodzić.. To teraz już nie muszę kombinować 😔
Popatrz a myślałam o Tobie że dawno się żaden wpis nie pojawił, sama napisałam swój, i zajrzałam raz jeszcze czy czasem nie dodałaś nic. Taka telepatia 😊
Sama myślałam o takich tabletkach, zapytam swojego ginekologa czy mi nie przepisze, coś na ataki smutku i płaczu, ponoc takie delikatniejsze leki przepisują..
Ja zawsze plamię przed okresem, normalka u mnie. Narazie walczę z PMS 💪
Znam ból, który czujesz, mialam termin pierwszej ciąży na maj 2019, zamiast dziecka w ramionach miałam dziurę w sercu, nie mogłam patrzeć na kobiety w ciąży, na te z wózkami też nie. Widok dzieci był jak cierń w oku.. I ten cholerny dzień matki. Maj był okropnym miesiącem, mam wrażenie, że cały przepłakałam. Nie istnieją słowa, które pocieszą po stracie, pomaga czas.. Nie trać wiary i choć jest ciężko, walcz, skoro byłaś już w ciąży, znaczy że jest to możliwe
Moniek, mi przepisał psychiatra. Ale takie leki ponoć mogą zaburzyć owulację a nawet zwiększyć niepłodność. Jestem w kropce, nie wiem czy zacząć brać. Ja również często przed @ plamię, ale to dopiero 22 dc, poprzedni trwał 48 i był wywoływany. Chyba muszę iść do lekarza :(
Niki, właśnie ten ból na widok małych dzieci, jak widzę jak tatuś prowadzi wózek a obok idzie mama to serce pęka. Nawet maluszki z reklamy wywołują płacz. A teraz jak idzie wiosna, częściej się wychodzi to i więcej takich rodzin z wózkami, a ile brzuchatek będzie... 💔😭
A pytałaś psychiatrę czy mozesz się starać o dziecko biorąc antydepresanty ? Ja po poronieniu gdy dostałam takie leki od psychiatry miałam absolutny zakaz zajscia w ciążę ponieważ one mogą uszkodzic płód i zwiększają ryzyko obumarcia płodu. Dlatego ja zdecydowalam ze nie będę ich brała. Trzeba odczekać minimum 3 miesiące zanim zacznie się starac i dziecko. Dotyczy to zarowno kobiet jak i mężczyzn. Jednak jeżeli czujesz się serio zle to zacznij brac leki. Nie mozesz się męczyć sama ze sobą. Ja wtedy stwierdzilam ze dążenie do celu jakim jest ciąża bedzie korzystniejsze dla mojej psychiki niz branie tabletek wiedząc ze biorąc je nie mogę się starać o dziecko. Mi pomógł powrot do pracy, zajełam się sobą, zmienilam dietę zaczęłam cwiczyc. Wiem ze to zadna zlota recepta i kazdemu pomaga cos innego, sama musisz wybrać co dla Ciebie bedzie lepsze. Trzymam za Ciebie kciuki trzymaj się!
Właśnie nie mogę się starać biorąc je. Wykupiłam ale jeszcze ani jednej nie wzięłam. Czytałam komentarze, że leki antydepresyjne obniżają płodność, że mogą mieć wpływ na owulację jak i parametry nasienia. Jestem głupia, chyba muszę skonsultować to z ginem.
Wiesz co to nie ryzykuj, zwłaszcza że takie silne leki uzależniają. Mi znajoma mówiła że brała nawet w ciąży takie delikatne przepisane przez endokrynolog. Miała straszne lęki i napady płaczu, i dostała receptę na taki lek, wszystko się po nim unormowalo a ciążę donosiła zdrową..
Jak nie zapomnę to jutro pójdę zapisać się do Gina. Mogłabym telefonicznie, ale wtedy wsiąkają lekarza, którego unikam jak ognia, a jak położnej na miejscu mówię co jest to jakimś cudem są terminy do "normalnego" lekarza.
No i przyszła @...Nie spodziewałam się, że tak szybko zawita, przecież 9.02 dopiero mi się skończyła. Wcześniej cykl 48 dni, teraz 23 co się dzieje ze mną?
Poronienie mogło wszystko rozwalić?
W dodatku dziś płaczę jak szalona, w momentach samotnisci.
W poniedziałek jadę zbadać prolaktyne, zmieszczę się w odpowiednim czasie, chociaż tyle dobrego...
Ja po poronieniu wcale nie miałam miesiączki. Po 3 miesiącach musiałam ją wywołać lekami. Niestety organizm potrzebuje czasu żeby hormony doszły do siebie. Możesz mieć tez cykle bezowulacyjne skoro ten byl taki krotki. Myślę że powinnaś obserwować kolejny cykl. Kup testy owulacyjne, sprawdzaj śluz, spróbuj zaobserwować ile trwają fazy cyklu. Trzymam kciuki
Ja dostałam po prawie 6 tygodniach od straty. Poprzedni cykl trwał 48 dni i @ była wywoływana. Cykl na pewno był bezowulacyjny, przynajmniej tak. Mi się wydaje, mierzyłam temperaturę i wahała się między 36,3 i 36,5 no i brak odpowiedniego śluzu. W marcu i tak nie mam szansy dostać się do lekarza, a jak mam iść do byle jakiego to wolę wcale. Poprzednia @ była ciężka, dłużej trwała, dłużej bolało, a zanim nadeszła to sama siebie miałam dojść. A teraz ani nic nie boli i krwawienie dużo mniej obfite.
No te cykle po poronieniu są takie różne, krótkie długie owulacyjne lub bez ciężko cokolwiek zaobserwować. U mnie skończyło się na sztucznych cyklach czyli wywołanie clo suplementy monitoring duphaston odstawienie test i od nowa. Ja dodatkowo mam policystyczne jajniki wiec bez wspomagaczy bylo by ciężko. A probowalaś stymulacji ?
Też jestem po przejściach z pco. Najpierw długa farmakologia, na końcu laparotomia. Stymulacji jeszcze nie, zacznę jak mąż nie będzie w rozjazdach. Narazie ewentualnie naturalnie o ile uda się trafić.
Wczorajszą wizyta u terapeuty odwołana, Pani się rozchorowała. Szkoda, bo byłam już przygotowana na nią psychicznie, no ale plus, że zadzwonili aby uprzedzić.
Dziś kilka godzin strachu, potem smutek i łzy.
Nadchodzi najgorszy czas... Niebawem miałam rodzic. Nie wiem jak sobie z tym poradzę, jak to przejdę...
Poza tym, praktycznie przestałam czytać pamiętniki, nie wiem dlaczego...
Przytulam Cię bardzo mocno💜💜💜u mnie to samo, też miałam termin na koniec marca i jest mi coraz gorzej...ale musimy dać jakos radę ehh nie wiem czemu to życie jest takie okrutne...
Mąż wrócił po 5 tygodniach rozłąki 🥰
SZCZĘŚLIWA!
I narazie tyle dobrych wiadomości, w poniedziałek jadę do neurochirurga, coś się dzieje z kręgosłupem, w jednej stopie mam zmniejszone czucie, do tego ten ciągły ból... A już jedną operację mam za sobą... Nie mogę normalnie funkcjonować.
Oczywiście wizyta prywatna dlatego tylko parę dni oczekiwania...
Wiadomość wyedytowana przez autora 10 marca 2021, 02:34
No i znowu pojechał... Noc będzie taka smutna 😪 Wczoraj była urodzinowa impreza teścia, 70 urodziny a ja byłam tam obecną tylko ciałem... Gorąca noc z mężem a rano... Rano okres... Znowu cykl 23 dni...
Tydzień temu byłam u neurochirurga, prywatnie oczywiście bo inaczej się nie da. Jeden odcinek kręgosłupa jest już prawie 5 lat po operacji, teraz zaczął się dół sypać. Muszę zrobić rezonans, oczywiście muszę go wykonać prywatnie...
No niestety, jak zapłacisz to masz wszystko na już, a tak to można czekać w nieskończoność. Takie rozłąki muszą być ciężkie, ale czas tak szybko mija, że nawet nie będziesz wiedziała, kiedy to zleciało 🤗
DZIŚ NASZ KOCHANY MALUSZKU MIAŁEŚ PRZYJŚĆ NA ŚWIAT 💔😭
Widok Twojego bijącego serduszka na USG był dla mnie najpiękniejszym widokiem w życiu…
…żadne dzieło sztuki albo najwspanialsze okoliczności przyrody nie mogą się z nim równać. A dzień, w którym dowiedziałam się, że to serduszko nie bije, na zawsze zostanie najgorszym dniem w moim życiu. Mimo to, kruszynko, pamiętaj, że każdy dzień, jaki był nam razem dany, to jeden z najważniejszych dni w moim życiu.
Dziękuje Ci za te kilka prezentów, które nam w życiu dałeś. Za to, że Twoja krótka obecność w naszym życiu bardzo nas zbliżyła z tatą, że dzięki Tobie mogłam zrozumieć, jak ważny jest w moim życiu. Za to, że dzięki Tobie ja mogłam stać się lepszą osobą. Nawet nie wiesz, jak wdzięczna Ci jestem za to wszystko.
Wiem, że nikt mi już Ciebie nie zwróci. Te 9 tygodni to były jedyne dni, jakie los nam wspólnie dał. Postaram się pamiętać o tych szczęśliwych chwilach, choć wiem, że tych tragicznych nigdy nie zapomnę. Liczę jednak na to, że po burzy w końcu i dla nas wyjdzie najpiękniejsza z tęcz.
Jej to takie przykre a zarazem mądre słowa.. Zawsze będziesz mamą tego maluszka, Aniolek jest zawsze przy Tobie. Ściskam Cię mocno, i pamiętaj że nieraz jest tak źle że myślisz że już lepiej nie będzie nigdy. A potem nagle wychodzi słońce ☀
Przykład pierwszy, znajoma usłyszała za nastolatki, że nigdy nie będzie mogła mieć dzieci. Efekt? Dziś jest mamą trójki dzieci, żadnych problemów z zajściem.
Przykład drugi, znajoma z tym samym wyrokiem co z przykładu pierwszego. Efekt? Ciąża w pierwszym cyklu starań. Poronienie, kolejna ciąża w drugim cyklu starań po poronieniu.
Na fb co rusz ktoś urodził, ktoś w ciąży, a to ktoś chwali się brzuszkiem. Na mieście to samo, brzuchatki, młode mamusie a mi serce pęka. Depresja się pogłębia. Nie wiem gdzie uciec 😭
Czasem pozornie prosta rzecz staje się najtrudniejszą ze wszystkich, taką która wydaje się nierealna. Chociaż mimo wzyzstko takie przykłady powinny nas podnosic na duchu, że niemożliwe staje się możliwe.. Nam też się uda, zobaczysz ❤️
Treści zawarte w serwisie OvuFriend mają charakter informacyjno - edukacyjny, nie stanowią porady lekarskiej, nie są diagnozą lekarską i nie mogą zastępować zasięgania konsultacji medycznych oraz poddawania się badaniom bądź terapii, stosownie do stanu zdrowia i potrzeb kobiety.
Korzystając z witryny bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na użycie plików cookies. W każdej chwili możesz swobodnie zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich zapisywaniu.
Dowiedz się więcej.