Aktualnie czytana książka: "Pentagram" Jo Nesbø.
Wczorajsza wizyta u lekarza mocno mnie dobiła. Cholera jasna!! Przed ciążą bardzo dobrze reagowałam na clo, a teraz nic! Zero reakcji właściwie! Udało się wyhodować 3 pęcherzyki, które są nadal za małe i rosną strasznie wolno. 2 mm w ciągu 5 dni!! Nie mam już siły na te monitoringi, stymulacje i złudne nadzieje... Od wczoraj biorę Lamettę, 1x1 przez kolejne 7 dni. Dziwne to dla mnie, że po clo, w tym samym cyklu mam brać kolejne leki stymulujące. Lekarz wytłumaczyła mi, że skoro wyhodowałyśmy 3 pęcherzyki, które są dominujące, ale bardzo wolno rosną, to Lametta ma je troszkę popędzić.
Niby nie skreślamy tego cyklu i walczymy, ale ja w tej chwili czuję taki zawód i zniechęcenie, że nie mam nawet ochoty na wizytę w czwartek 04.05. To tylko kolejny stres. Ale muszę iść i zobaczyć jak reaguję na tą Lamettę. Jeżeli jakimś cudem Lametta cokolwiek tutaj pomoże, to w następnym cyklu wezmę ją tak jak clo 3-7 dc i nie będę nic monitorować. Co ma być to będzie...
Aktualnie czytana książka: "Wybawiciel" Jo Nesbø.
Kolejny pokręcony cykl. Tym razem jednak jestem pełna pokory i przyjmuję wszystko tak jak jest. Niech się dzieje wola nieba!!
Dzisiaj wróciliśmy z Poznania, z 3 urodzin chrześniaka mojego M. Było jak zwykle super, nie obyło się jednak bez łezki w oku. Cały dom dzieci, wesoło biegających... I ta okropna myśl, że i naszego urwisa tam wśród nich brakuje. Była jeszcze taka sytuacja, kiedy mały, jak to 3-latek biegał za moim mężem i krzyczał "tato, tato". Zabolało. Nie tylko mnie, łezka zakręciła się też w oku mojemu mężowi. Tym bardziej, że strasznie mocno kocha swojego chrześniaka i zawsze powtarza, że takiego synka by chciał
Powiało trochę smutkiem, a wcale nie chciałam, żeby tak to zabrzmiało. Myślę, że to wszystko to tylko dowód na to, że naprawdę jesteśmy gotowi by zostać rodzicami i pragniemy tego najmocniej na świecie.
Jeszcze będzie pięknie, nie ma innej opcji
Aktualnie czytana książka: "Deniwelacja" R.Mróz
Cholera jasna. Chyba jestem w ciąży urojonej. Od 2 dni czuję się zupełnie jak na początku ciąży z Zosią. Z jednej strony czuję, że może się udało, z drugiej jakiś wewnętrzny głos krzyczy "nie nakręcaj się!! Znowu nic z tego!!". Przecież te wszystkie objawy mogą mieć związek z progesteronem, który przyjmuję... I jak tu być mądrym? W tej części cyklu czas mógłby lecieć zdecydowanie szybciej...
Aktualnie czytana książka: "Stalker" Lars Kepler.
No i zaczynamy od nowa zabawę. Wczoraj szczerze pogadaliśmy z Małżem i doszliśmy do wniosku, że za bardzo się spinamy. Ta tragedia, która nas spotkała, później ciąża bratowej... To wszystko sprawiło, że wytworzyło się u nas ciśnienie, że MUSIMY. Dlatego wspólnie ustaliliśmy, że koniec z tym!! Jest nam razem dobrze, dziecko nie ma ratować naszego związku, nie ma też go cementować. Ma być po prostu owocem naszej miłości i kiedy przyjdzie na to pora po prostu się pojawi w naszym życiu
W piątek Małż idzie na badanie chłopaków, bo tego jeszcze nie sprawdziliśmy. Wiem, że raz się udało, ale może być różnie.
Jestem zaskoczona, że M podszedł do tego na takim luzie. Nie ma sprawy, idę! Jedyny warunek jest taki, że zrobi to w domu i szybko zawiezie do laboratorium - jest taka opcja. Gdyby miał to zrobić w "specjalnym pokoiku", to obawiam się, że nic z tego, bo padłby ze śmiechu
Wczoraj byłam u mojej Pani doktor po receptę i oczywiście namówiła mnie na monitoring. Nie wiem czy się zdecyduję, zobaczymy jakie będę miała podejście w tym cs
Czerwiec to dla nas fajny miesiąc - Małż ma urodziny, 2 dni później jest nasza rocznica ślubu Piękny czas na miłość!!
Aktualnie czytana książka: "Stalker" Lars Kepler (nadal).
Dzisiaj święto Mamy. Od rana spłakałam się jak bóbr. Małż przychodzi z bukiecikiem kwiatów, zaskoczona mówię, że dzisiaj przecież dzień Mamy, czyli nie mój. Na co on odpowiada "to, że nasza córka nie żyje, to nie znaczy, że przestałaś być mamą. Będziesz nią już zawsze".
No i jak tu się nie spłakać? Mam zaszczyt dzielić życie z najwspanialszym facetem pod słońcem!!!
Życzę wszystkim Mamom samych wspaniałości w dniu ich święta
Aktualnie czytana książka: "Pancerne serce" Jo Nesbø.
Wczoraj Małż zrobił badanie swoich żołnierzyków, w końcu nadszedł ten czas, aby odhaczyć ten punkt na liście. Wyniki są rewelacyjne, aż sama jestem zaskoczona. Już nastawiałam się na kolejne kłody pod nogami, a tutaj super wieści Kamień z serca!! Czekamy jeszcze na wynik morfologii, wynik ma być do 7 dni.
Życzę Wam babeczki udanego i pełnego słońca weekendu
Wiadomość wyedytowana przez autora 27 maja 2017, 11:08
Ona, znudzona nastolatka, która siedząc chora w domu czas spędzała buszując w internecie na portalu społecznościowym. On, zbuntowany nastolatek, uczeń technikum samochodowego. Znudzony feriami, rejestruje się na portalu społecznościowym, aby obejrzeć fotki nowopoznanej w realu laski. Ona znudzona ciągle tymi samymi rozmowami, klika na listę nowo zarejestrowanych na portalu. Losowo wybiera jedną osobę (w tamtych czasach w ciągu kilku minut rejestrowało się setki osób, lista ciągle była aktualizowana). Postanowiła dla zabawy do niego napisać, pogadać o głupotach, przełamać nudę. On zastanawiał się czy w ogóle odpisywać obcej gówniarce, przecież miał zobaczyć tylko fotki tej laski i spadać!! Ale odpisał. Z nudów, z ciekawości. I tak to się zaczęło. Niektórzy nazywają to Palcem Bożym, niektórzy zrządzeniem losu... Początkowe rozmowy o niczym przeniosły się na GG, potem na Skype. W końcu oboje z niecierpliwością wypatrywali żółtego słoneczka z informacją "użytkownik dostępny", aby podzielić się ze sobą jak im minął dzień, co się wydarzyło w szkole. Po kilku miesiącach takiego pisania On wpada na pomysł spotkania. Na żywo!! Jest tylko jeden mały problem. On mieszka w Wielkopolsce, Ona nad morzem. Poza tym mają naście lat i starzy na pewno się na to nie zgodzą!! Ustalili, że to On przyjedzie do niej. Starych się jakoś przekona. Z Jego rodzicami poszło całkiem łatwo. Zgodzili się pod warunkiem, że Jej mama w telefonicznej rozmowie wyrazi zgodę. Ona ciągle zastanawiała się jak ma przekonać rodziców do swojego szalonego pomysłu. W końcu wpada na pomysł małego kłamstwa. Mówi mamie, że M. to Jej kolega, który mieszkał kiedyś w jej mieście, ale się wyprowadził. Nikogo tu nie ma i nie ma gdzie się zatrzymać. Mama łyka kłamstwo i zgadza się na Jego przyjazd na weekend (po latach okazuje się, że od razu się zorientowała, że to podstęp, ale wolała wyrazić zgodę na spotkanie "kontrolowane", niż potem szukać pary zakochanych nastolatków po całej Polsce. Mądra Mama! ). Wszystko dogadali i w końcu mieli się spotkać. Mama postawiła tylko jeden warunek, On może przyjechać, ale spać ma u Jej babci. Nastał dzień spotkania. Ona pojechała po niego na dworzec, od razu wypatrzyła go w tłumie ludzi. Weekend minął błyskawicznie. Żegnali się zakochani i zapłakani. Z mocnym postanowieniem kolejnych spotkań. Na początku spotykali się co miesiąc. Później spędzili ze sobą dużą część wakacji. Mijały kolejne miesiące, dorastali razem. Ich młodzieńcza miłość nadal była mocna. Mimo dzielących ich kilometrów byli sobie wierni i cierpliwie czekali na kolejne spotkania. W końcu ich rodziny też się poznały i bardzo polubiły. Tak minęły 2 lata. On kończył technikum i nastał czas decyzji. Podjął szybką decyzję - idzie na studia i przeprowadza się do Jej miasta!!!!! Jego rodzice wiedzieli, że go nie zatrzymają. W trakcie wakacji musieli znaleźć dla niego mieszkanie. Wynajął je i 1 września przeprowadził się. Było pięknie. Ich miłość nadal się rozwijała. Tak mijały kolejne lata. Jej ojciec zatrudnił go u siebie. Jej rodzice pokochali Go jak syna. Później zmarł Jej dziadek. Szybka decyzja, M. przestaje wynajmować mieszkanie i płacić obcym, zamieszka u Jej babci. Mieszkanie jest wielkie, a babcia sama nie poradzi sobie z jego utrzymaniem. Na początku Ona miała mieszkać u rodziców, do ukończenia 18 lat. Ale szybko stało się jasne, że w praktyce Ona też tam mieszka. Skończyła 18 lat i przeprowadziła się do Niego. W pokoju, w którym spał pierwszy raz, kiedy przyjechał do Niej teraz jest Ich sypialnia Bywało ciężko, mieszkanie, w którym mieszkali z babcią było ruiną. Własnymi siłami wyremontowali je. Nie raz brakowało do 1, ale ciągle mieli siebie i to się liczyło. Po kilku kolejnych latach, w dniu Jej urodzin On się oświadczył. Ona płakała ze szczęścia. Wzięli piękny ślub. Założyli rodzinę. On nadal patrzy na Nią tak samo jak wtedy, kiedy pierwszy raz zobaczyli się na dworcu Nadal całuje Ją po rękach. Ona nadal jest w Nim szaleńczo zakochana....
Ona to ja. A On to mój Mąż Mężczyzna mojego życia!! Moja opoka, podpora i promień słońca w najbardziej parszywy dzień Dzisiaj jest nasza 2 rocznica ślubu, chociaż znamy się pół życia. Dziękuję Ci Kochany za wszystko. Za piękne lata wspólnego dorastania, za wspólne budowanie pięknego, wspólnego życia. Za miłość, która silniejsza jest niż wszystko inne.
Aktualnie czytana książka: "Dotyk zła" Alex Kava.
Dawno w trakcie odliczania do testu nie byłam tak spokojna. Urlop od termometru dobrze mi robi Po co miałabym się nakręcać super temperaturą jak w ostatnim cyklu?
Jestem od jakiegoś czasu bardziej radosna, lepiej śpię, mniej się denerwuję i zamartwiam. Trochę zajęło mi poukładanie sobie pewnych rzeczy w głowie Bardzo chcę być mamą, ale nic na siłę. Aktualnie przelewam swoje nadwyżki miłości (a jest ich więcej niż myślałam ) na małego Kazika (1 miesiąc) i Helę (5 lat), czyli moje kuzynostwo (siostra mojej mamy jest ode mnie starsza o 7 lat, więc jesteśmy sobie bardzo bliskie). I jest dobrze!!!!!
Aktualnie czytana książka: "Zabójczy wirus" Alex Kava.
Cześć Dziubki!!
Mniej mnie tutaj ostatnio, mniej się udzielam pod wykresami, rzadziej zaglądam na OF. Powód jest prosty - w tym cyklu nadal (a może jeszcze bardziej niż w poprzednim) wrzucam na luz. Jest piękna pogoda, mam super przystojnego męża, super ludzi wokół mnie i staram się patrzeć na to CO MAM, a nie na to czego NIE MAM Staram się czuć po prostu szczęśliwa
Poza tym wzięłam się ostro za siebie - dietka i ćwiczenia, co dało przez miesiąc -5 kg na liczniku!!
Z tymi ćwiczeniami to w ogóle śmieszna sprawa, bo zaczęło się od tego, że Małż zażyczył sobie w ramach urodzinowego prezentu gryfy, hantle i inne żelastwa o łącznej wadze 59 kg! BO ON BĘDZIE ĆWICZYŁ! No spoko, trochę się z niego podśmiechiwałam i zupełnie serio zastanawiałam, gdzie ja ten złom w chałupie upchnę?! Nadejszła wiekopomna chwila i kurier w pocie czoła dotachał to żelastwo na nasze 2 piętro (zuch chłopak!). Małż zbierał się do ćwiczeń, kiedy mój chomik przyspieszył i stwierdził AHA! MI TEŻ NIE ZASZKODZI TROCHĘ POMACHAĆ HANTELKAMI Z NAJMNIEJSZYM OBCIĄŻENIEM!! MOŻE UDA SIĘ TROCHĘ WYMODELOWAĆ RAMIONA?!
I tak oto machamy sobie wspólnie Małż robi klatę, a ja bicka Później wskakuję na 45 min na rower stacjonarny i... Jest super! Czuję się rewelacyjnie, kilogramy lecą, centymetry lecą, spędzamy wspólnie czas i co najważniejsze nie myślimy obsesyjnie o samewiecieczym
Oczywiście starań nie zawieszamy, nadal robimy wszystko co w naszej mocy (monitoring, leki), ale póki co naprawdę jest totalny luz!! Czego i Wam życzę
Trzymajcie się ciepło dziewczyny
Aktualnie czytana książka: "Kolekcjoner" Alex Kava.
Co u mnie? Nadal spokój. Dzisiaj jestem bardzo z siebie dumna, bo sama zrobiłam sobie 2 ZASTRZYKI Gonapeptylu!! Jeszcze 2 lata temu na samo słowo "zastrzyk" dostawałam histerii, a tu sama, samiuteńka!! Dałam radę!! Owulka ma przyjść w przeciągu 36 h. Zobaczymy jak to będzie...
Tym czasem idę poćwiczyć (jeszcze mi się nie znudziło), a później zamierzam wykorzystać mojego przystojnego męża Muszę przyznać, że odkąd nasze ciśnienie na dziecko spadło, nasze pożycie jest o wiele lepsze
Wiadomość wyedytowana przez autora 5 lipca 2017, 18:41
Aktualnie czytana książka: "Kolekcjoner" Alex Kava (nadal).
Muszę to z siebie wyrzucić, a to jakby mój pamiętnik, więc miejsce dobre.
Rzecz się działa dzisiaj w Biedronce. Stoję przy kasie, a przede mną kobieta z na oko około 4-5 letnią córeczką. Mała piękna blondynka, ale z oczu na kilometr bije smutek. Matka z wyglądu normalna, dosyć zadbana. Wszystko było ok dopóki dziewczynka cichutko nie poprosiła o batonik ("obiecałaś, że jak będę miała urodziny, to mi kupisz..."). No i się zaczęło!! Na początku był tylko podniesiony głos "co Ty sobie gówniaro wyobrażasz?! Że ja UWAGA! SRAM pieniędzmi?!". Mała grzecznie na to "ale mamusiu obiecałaś..." to zaczęło się szarpanie i WYPROSZENIE dziecka przez matkę ze sklepu!!
Nie wytrzymałam. Musiałam zareagować. Zwróciłam "matce" uwagę, że przecież to tylko dziecko. Wtrącił się też starszy Pan. Tak jak zwyzywała nas ta Pani, to nawet moi bezdomni podopieczni nie używają takiego słownika. Byłam w lekkim szoku. Na koniec dostało się jeszcze kasjerce, że FAJKI JEJ SPRZEDAĆ CHCIAŁA ZŁE!!
Stwierdziłam, że z tłukiem nie ma co się kłócić, bo to ograniczone i tępe. Tylko tej małej było mi szkoda.
Kiedy wychodziłam, spotkałam je jeszcze pod sklepem. "Matka" nerwowo odpalała fajkę... Miałam w siatce 3 batoniki, więc dałam jeden dziewczynce. Dostałam jeszcze opierdziel, że "się wpierdalam", ale olałam...
Cholera jasna!! Taka awantura o batonik za 1,49 zł!! Ja wiele rzeczy jestem w stanie zrozumieć. Że może być krucho z kasą, że można ograniczać dzieciom (z różnych powodów) słodycze... Ale takie zachowanie?! Szkoda gadać...
Wiadomość wyedytowana przez autora 7 lipca 2017, 18:22
Aktualnie czytana książka: "Śmiertelne napięcie" Alex Kava (już kończę serię )
Muszę się pochwalić, bo jestem z siebie bardzo dumna. Dzisiaj waga pokazała -8 kg!!! Najbardziej cieszę się z tego, że regularne ćwiczenia weszły mi w nawyk i szczerze powiedziawszy cieszę się na każdą godzinkę ruchu dziennie Wcześniej było to nie do pomyślenia dla mnie, bo byłam małym (a raczej wielkim) leniuszkiem hehe
Ze spraw cyklowych, to wczoraj na wizycie u mojej Pani doktor dowiedziałam się, że cykl przebiega póki co idealnie, my zrobiliśmy wszystko co w naszej mocy, aby zakończył się on powodzeniem. Teraz po prostu czekamy na cud Co raz bardziej niecierpliwie, ale czekamy... Za tydzień wszystko powinno być już jasne
Aktualnie czytana książka: Póki co żadna, ale wieczorem na pewno zacznę nową
Zaczyna się gorący okres. Nie wiem co będzie, ale nadzieja rośnie z dnia na dzień... Mam jakieś trudne do wytłumaczenia przeczucie, że to jest ten cykl, że mogło się udać. Nie wiem dlaczego. Po prostu tak jest. Jeszcze trochę i wszystko będzie jasne...
Mój odpoczynek od OF trwa w najlepsze. Nie mierzę temperatury, nie liczę który to dc, ile zostało do owulacji, itd. Jednak kilka dni temu uderzył mnie pewien temat związany z ciążą, myślę że ważny. Kilka dni biłam się z myślami, czy publikować ten wpis czy nie, postanowiłam jednak go opublikować.
Kilka dni temu rozmawiałam z przyjaciółką, która od dawna namawiała mnie na wyjście na sushi (wstyd się przyznać, ale nigdy nie jadłam sushi). W końcu dałam się namówić i postanowiłam zadzwonić do naszej wspólnej znajomej, aby zaprosić ją na wyjście razem z nami. Znajoma grzecznie podziękowała za zaproszenie, ale odmówiła tłumacząc, że ona jeść sushi nie może, bo STARAJĄ SIĘ O DZIECKO. Na początku pomyślałam sobie, że to strasznie głupie. Przecież w ciąży jeszcze nie jest i niewinne wyjście na sushi nie ma żadnego wpływu na poczęcie dziecka?! Ale po dłuższym myśleniu o tym wszystkim zrozumiałam, że przecież zachowuję się podobnie... To ja, nikt inny, całkiem niedawno okłamałam znajomych na imprezie, że nie piję alkoholu, bo biorę antybiotyk. Tak naprawdę byłam akurat 8 dpo i strasznie bałam się, że alkohol negatywnie wpłynie na implantację!! To ja przy każdej okazji, kiedy miałam pić alkohol zawsze wybierałam czerwone wino, mimo, że za nim nie przepadam, bo POZYTYWNIE WPŁYWA NA ENDOMETRIUM. Ile razy odmawiałam seksu mężowi, bo akurat w tym momencie może przecież zagnieżdżać się zarodek, a wtedy przecież seks jest niewskazany? Takich przykładów mogłabym wymieniać w nieskończoność... Do tej pory tłumaczyłam sobie, że to przecież świadome przygotowywanie się do macierzyństwa. Że przez jakiś mój zły/ryzykowny wybór znowu nie uda mi się ujrzeć upragnionych dwóch kresek. Wiele razy musiałam rezygnować z czegoś na co miałam ochotę, bo STARAM SIĘ O DZIECKO. I tak doszłam do momentu, w którym podporządkowałam temu całe swoje życie. I stałam się nieszczęśliwa... Znacie to? Wydawało mi się, że tak po prostu musi być, a to czy mi się to podoba czy nie ma drugorzędne znaczenie. I wiecie co? Gówno prawda! Przecież nasze dobre samopoczucie i komfort psychiczny ma KOLOSALNE znaczenie podczas starań o dziecko!! Świadome przygotowanie do macierzyństwa jest oczywiście bardzo ważne, ale całkowicie podporządkowanie temu swojego życia jest ok, pod warunkiem, że uda się w ciągu 2-3 cykli. Długotrwałe postępowanie w ten sposób to najprostsza droga do depresji i zatrucia życia sobie i swoim bliskim. Dlatego myślę, że najważniejsza jest RÓWNOWAGA. I chociaż będzie ciężko, to postanowiłam, że w końcu czas na to, abym zaczęła żyć!! Starać się, ale też żyć NORMALNIE. Przecież nie jestem nałogową alkoholiczką, nie biorę narkotyków, staram się dbać o siebie i swoje ciało, trzymam dietę i regularnie ćwiczę. Biorę leki, dzięki którym w tej chwili NIE MA ŻADNYCH MEDYCZNYCH PRZECIWSKAZAŃ, ABYM ZASZŁA W CIĄŻE. W końcu się uda
Za dużo już przeszłam. Straciłam moją ukochaną córeczkę w 21 tc... Przypłaciłam to depresją. Każda @ to była porażka i koniec świata (szczególnie ostatnia dziwna historia z wadliwym testem). Życie dało mi po dupie, więc ja sama nie MOGĘ już sobie dowalać. I postaram się już tego nie robić!!
Takie przemyślenia, do których skłoniło mnie zwykłe wyjście na sushi, którego nadal nigdy nie jadłam
Aktualnie czytana książka: "Awaria małżeńska" M. Witkiewicz
Cześć dziewczyny!! Co tam u Was? Od czasu do czasu podglądam co się dzieje na OF i widzę co raz więcej zielonych plusików Gratuluję każdej z Was i cieszę się razem z Wami
U mnie właściwie bez większych zmian. Jestem w trakcie 9 cs i co raz bardziej oswajam się z comiesięcznymi porażkami. Chyba już nawet przestaję traktować to jako porażki, tylko jako coś pewnego w moim życiu Mimo to nadal nie składam broni, nadal walczę. Ten cykl mam ostatni stymulowany clo+lametta. Dorzucamy też Conceive Plus, a w następnym cyklu szykuję się na SonoHSG. Trochę się boję, ale co zrobić...
Z ciekawostek wrzucam fotkę do porównania dwóch testów owulacyjnych - taniego z Allegro i droższego z Rossmanna. Oba zrobione jednocześnie,zobaczcie jaka różnica!! Oczywiście test ovu dzisiaj jeszcze negatywny, ale ciemnieje a na teście z Allegro zupełnie nic.
Wiadomość wyedytowana przez autora 1 października 2017, 20:57
"Nie płacz kochana Mamo
ja patrzę na Ciebie co rano.
Jak tylko oczka otworzę
i skrzydła anielskie rozłożę
to zaraz lecę do Ciebie
pomimo, że jestem tu- w Niebie
Lecę, by Ciebie utulić,
do serca mego przytulić
głaskać Twe włosy rozwiane
i skleić serce złamane.
I znajdziesz mnie w listku na drzewie
I wiatru ciepłym powiewie
I w jasnym słońca promieniu
I w ptaku co siadł na ramieniu.
W tatrach i szumie morza
W tęczy łuku, barwnym jak zorza
W tatusia czułym uścisku
Bo jestem tak bardzo blisko...
I śpiewam Ci liści szelestem
I kocham - przy Tobie jestem
W zachodzie i wschodzie słońca
Ja będę z Tobą do końca..."
Wiadomość wyedytowana przez autora 22 marca 2018, 08:50
trzymam za Wasz cykl ogromne kciuki! Na pocieszenie mogę powiedzieć że ja przy cyklach regularnych 28-30 dni miałam owulację nawet 21dc, w pierwszą ciążę zajść nie mogłam-jeden lekarz powiedział dosłownie że widocznie natura zdecydowała że nie nadaje się na biologiczną matkę :/ nie muszę mówić jak to przeżyłam, ale odpuściłam i zaszliśmy z mężem pół roku później- zaliczyliśmy klasyczną "wpadke" ;) przygarnęliśmy kota który zawładnął tak moim sercem i musiałam mu dosłownie matkować że 2msc po pojawieniu się w naszym domu byłam w ciąży.