X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki starania Marzenie - kiedy się spełni
Dodaj do ulubionych
WSTĘP
Marzenie - kiedy się spełni
O mnie: Mam 28 lat, mój mąż 33.Praca w korpo, siedząca. Lubimy podróżować. Ślub wzięliśmy w 2022r. Zaczęliśmy się starać z mężem od lutego 2023. Nasze największe marzenie to malutki skarb w naszym domu.
Czas starania się o dziecko: 2 lata
Moja historia: Zaczęliśmy się starać z mężem od lutego 2023, cykle miewam regularne więc byłam pewna że to potrwa 6 miesięcy max. Wyszło mi wysokie tsh, ponad 5.7 więc kilka cykli przerwaliśmy żeby TSH obniżyć. Nastąpił rok 2024, kupiliśmy mieszkanie i znowu wróciliśmy do planu. Kwiecień, maj, czerwiec dalej nic. Postanowiliśmy się udać do kliniki bezpłodności. Tam przeżyłam szok. Moje amh 2.97, męża morfologia 1%, 30 mln w całym nasieniu, słaby ruch. Przez cały wieczór czytałam, nakręcałam się i płakałam. Pani Doktor przepisała mężowi fertilman, brał 1 tabletkę dziennie zamiast czterech (niezauważyliśmy) :D PO 3 miesiącach wyniki gorsze (trochę za sprawą przeziębienia i gorączki). Po drodze miałam wykonywaną drożność jajowodów (ok), kariotypy (ok), rozszerzone wyniki badania basienia (dfi 25% :(). Niestety w tej klinice zachęcali nas do in - vitro, chcemy jeszcze powalczyć naturalnie. Zmieniliśmy doktora na naprotechnologa, chodzimy na kurs naprotechnologii. Pierwsza wizyta przebiegła bardzo dobrze, dostaliśmy skrzydeł. Zrobiliśmy hormony ANA1, ANA3 (nic nie wyszło), wyniki praktycznie książkowe (Testosteron męża w granicach normy ale mamy się nie przejmować). Miesiąc temu mieliśmy kolejną wizytę i moje USG. Okazało się że pęcherzyk nie pękł, ale to może się podobno zdarzyć i żeby się nie przejmować. uffff to się nie przejmuje. kolejny miesiąc, kolejne USG, pęcherzyk znowu nie pękł!!! Przez następne 2 h u doktora powstrzymywałam łzy. Jak tylko wyszliśmy od niego, rozpłakałam się jak bóbr, nie mogłam przestać. Cały dzień czytałam o LUF (pierwszy raz o tym słyszałam), płakałam, wyłam. Dalej odmawiam Nowennę Pompejańską, kończę 3. Obiecałam Maryji, że będę odmawiać do momentu porodu i przyjścia na świat dziecka oraz że odwiedzimy Sanktuarium. Czemu to nas spotkało... Na razie mało osób z naszego otoczenia wie oprócz mojej mamy, siostry, babci i bliskich przyjaciół. Brak mi sił.
Moje emocje: złość, smutek, gniew, BEZSILNOŚĆ, bezradność

13 kwietnia, 09:04

od wczoraj mamy odwiedziny teściów, ja przez cały piątek płakałam, wczoraj rano też ale muszę udawać że wszystko jest ok bo oni nie wiedzą nic o tym. Nie jest ok, czuję się niekobieco. Czuję że nie daję rady. Nie chcę dawać rady. Chce krzyczeć.
Każda kolejna wiadomość o ciąży jest dla mnie jak upadek. Ile ich jeszcze będzie przed naszym upragnionym marzeniem?
Chciałabym się wyłączyć ale nie daję rady.
Wczoraj mój mąż powiedział mi że nigdy w życiu mnie nie zostawi i dla niego to nie jest takie ważne jak dla mnie. Jest kochany. Wiem, że mam dużo szczęścia ale wiem też, że zasługujemy obydwoje na dziecko. Trzymajcie się!

20 kwietnia, 09:18

dzisiaj niedziela, pierwszy dzień świąt. Tydzień z teściami był pozytywny, nawet w niektórych momentach przestałam myśleć o dziecku.
Jutro Wielki Poniedziałek, ciekawe jak to będzie jak spotkam całą rodzinę. Czy będą pytania? a jeśli tak, jak na nie odpowiem? Przecież nie umiem. A może moja bratowa jest w ciąży? Mało prawdopodobne ale możliwe. Boję się. Jak nie będzie piła alkoholu to będę mocno zdenerwowana.
Ja mam iść w środę do ginekologa żeby sprawdzić moje pęcherzyki, ale na razie nie ma @, więc chyba przełożymy. Tylko plamienia.
Czasami myślę pozytywnie a nieraz zanoszę się płaczem i nie mogę się uspokoić.
Kto będzie kolejny w ciąży? Jak to przetrwam? Mam nadzieję, że szybko te święta miną bez niespodzianek, i wrócimy do normalnego trybu.
Wczoraj rozpoczęłam 4 część Nowenny Pompejańskiej.

25 kwietnia, 18:12

Minęły święta. Czy je w ogóle czułam? chyba średnio. Teściowie pojechali, to była udana wizyta, przynajmniej zapomniałam na chwilę o naszej codzienności.
Wczoraj byłam u ginekologa, pęcherzyki rosną. Mam wziąć podwójną dawkę ovitrelle, niech coś pomoże... Mam też nadzieję, że bez problemu będę mogła to przewieźć w samolocie, może skontaktuję się z linią.
Wylot już za tydzień w sobotę! Czuję ekscytację! Zapominamy o diecie, suplementacją męża zajmiemy się jak wrócimy do Polski.
Coraz bardziej chciałabym gdzieś uciec na święta w grudniu.
Jeszcze trochę czasu.
Dobra wiadomość: na święta 3 osoby ( w tym teściowa) zwróciła uwagę że schudłam. Czy to zumba czy stres? Myślę, że to drugie.
Chciałabym niedługo żeby jedna część mojego ciała MOCNO się zaokrągliła..ach, te marzenia

26 kwietnia, 09:59

wczoraj od roku zapaliłam sishę. Mam wyrzuty sumienia. Z drugiej strony, to był tylko jeden wieczór, lampka wina i trochę sishy. Należy nam się odpoczynek od badań, wizyt, stresu.
Nie mogę siebie za to karcić.
Ale i tak jestem z siebie dumna, że mija rok odkąd zapaliłam ostatniego papierosa!!! Naprawdę.