Jest mi bardzo przykro. Marzę o maleństwie. Cóż, nie będę naciskać, nie chcę by starania o dziecko kończyły się kłótnią, to ma być przyjemnością i naszą wspólną radością.Dziś mam doła z tego powodu, ale co zrobić? nadzieja odebrana.
we wtorek zmarł moich rodziców najukochańszy piesek, suczka yorczka, nikt się nie spodziewał, nie wiadomo jak to się stało... ehhh nie będę wspominać nie chcę znów płakać za moją kochaną niunią
::: byliśmy na weekend u moich rodziców, jedynie kochany wnusio trzymał ich w pionie by nie płakali, moi rodzice należą do tych miłośników zwierząt, dla których pies jest przyjacielem i jest członkiem rodziny.Z mężem ustaliliśmy, że teraz mąż będzie łykać witaminy na odporność i w przyszłym miesiącu zaczniemy starania. Dołuje mnie to bo nie wiem czy znów coś nie wymyśli. Pytam go czy chce... mówi, ze tak ale ja już nie wiem sama.
Dziś ciężki poranek, synek robił wszystko by przeciągnąć wyjście z domu, na szczęście udało się i nie spóźniłam się do pracy, choć troszkę nerwów miałam z rana.
pracuję od 7 rano i muszę jeszcze synka zawieźć do przedszkola. Piękne słonko za oknem a ja najchętniej bym przymknęła oko.Nie pamiętam bym miał tak długo śluz płodny, w zeszłym zaznaczałam w notesie, miałam 5 dni ale nie tak intensywnie jak teraz jestem w szoku. Teraz będę się obserwować wnikliwie w te moje długaśne cykle.
Wiadomość wyedytowana przez autora 15 września 2014, 14:35
Mój synek za to obudził się w bardzo dobrym nastroju
jestem z niego dumna dziś. Kochane moje słoneczko. Cieszę się, że synek chodzi z chęcią do przedszkola, a dzięki temu ja jestem spokojna w pracy. ten czas tak szybko leci, dopiero go urodziłam, a już przedszkolak.Dziś kolejny słoneczny dzień
po pracy odbieram synka i jedziemy na działkę (mamy w kompleksie działek ogrodniczych, ale nie uprawiamy warzywek
mamy tylko drzewka i krzewy owocowe). Synek sobie pobiega, pobawi się w piaskownicy, a mąż popracuje. Ja odsapnę od domu i sprzątania, prasowania i gotowania
taki plan a co z niego wyjdzie?
szaleństwojestem troszkę jakaś rozbita. Śluz płodny sie skończył i wg moich wyliczeń zobaczymy czy słusznie @ przyjdzie za 16 dni, zobaczymy czy się sprawdzi.
synek sobie wymyślił, że idzie do przedszkola w swojej ulubionej bluzce w myszka miki, ale to bluzeczka w której śpi (dostaliśmy od znajomych po ich synku jak wyrósł).Płaczu było co nie miara, gdyby nie to, ze była zachlapana to już bym odpuściła, obiecałam że dziś mu upiorę i jutro założy. W domu nie chciał jeść pomyślałam no nic wezme kaszkę w kubeczku z niekapkiem i wypije w aucie, ale w aucie nie chciał i płacz bo chce zabrać do przedszkola, a wiadomo nie można bo inne dzieci też by chciały. Dopiero jak wszedł do przedszkola i zobaczył dzieci był szczęśliwy ale moje nerwy dziś naruszył, choć staram się być zawsze spokojna.Dziś zmierzyłam temperaturę i wydaje mi się, że muszę być po skoku bo jak staraliśmy się o synka to taka temperaturę miałam właśnie po a przed ok 36.7. Postaram się mierzyć w tygodniu, odpuszczę w weekendy bo nie mam zamiaru budzić się o 5
najchętniej przesiedziałabym w domu ale niestety nie mogę wziąć wolnego, mam parę dni w razie czego na przedszkole, a umowę w pracy mam do końca października. Teraz przysługuje mi umowa na stałe i liczę, że taką dostanę.W sobotę jedziemy z mężem do Warszawy, mąż dostał z pracy bilety do cyrku francuskiego. Podobno najpiękniejszy cyrk na świecie
nie mogę się doczekać. Nie ma tam zwierząt tylko pokazy akrobatyczne i trwa 3,5 godziny więc postanowiliśmy, że synek zostanie u dziadków (moich rodziców), a my jak za dawnych czasów zrobimy coś sami. Od kiedy synek się urodził cały nasz świat się zmienił, nigdy nie został na cały dzień u dziadków, mimo, że to ich oczko w głowie i on dziadków uwielbia, nie umiem jakoś, ciągle mi go mało. Za dużo to rozłąka jak jestem w pracy
Ale cóż synek ma prawie 3 latka, dziadkowie nie mogą się doczekać soboty, a my pooglądamy piękne widowisko i wieczorem wrócimy i zostaniemy u moich rodziców na noc.Nic mi się nie chce dziś, mam lenia... mąż dziś ma drugą zmianę, ja odbiorę synka z przedszkola, zrobimy małe zakupy i będziemy szaleć w domu
Wieczorem jedziemy do moich rodziców, a jutro na spokojnie się zorganizujemy i jedziemy do Warszawy do cyrku de solei
KOOZA. Super, ze mąż dostał te bilety, ale jak zobaczyłam na bilecie cene to bym nigdy nie poszła na to za własne pieniążki. 253 zł za jeden bilet... 506 zł za 2, szok prawda? Mamy kawałek drogi bo ok 2,5 godziny będziemy jechać autem w jedną stronę ale myślę, ze warto. Synek zostanie u dziadków, już kupili ciastolinę - plac zabaw i będą się bawić
kupili też książeczki z naklejkami, które mój mały uwielbia, a dla rozpieszczenia oczywiście kinder jajo, monte i nutella na kanapeczki. Cały dzień będzie z dziadkami, pierwszy raz. Teściowa pyta męża a gdzie będzie Olek jak pojedziecie? Mąż na to u teściowej. Ta, ze przecież ona tez może zostać krzywdy mu nie zrobi... dla synka krzywda by była bo nie zna dziadków, co oczywiście mąż swojej mamie powiedział. Mieszkają w tym samym mieście, a byli u nas z rok temu, M tez ma dość i jeździmy rzadko, ostatnio jak wyszliśmy od nich na klatce synek pokazuje na drzwi i mówi ciocia i wujek, a nie że babcia i dziadek. Moi rodzice to szaleją zakochani we wnusiu. M ma siostrę a ta 2 dzieci i do niej jeżdżą siedzą z dziećmi, pomagają, ja już się przyzwyczaiłam i mam to gdzieś, mąż widzę tez wyluzował.
Wiadomość wyedytowana przez autora 19 września 2014, 13:33
skad taka zmiana, a wieczorem o 21 37.3 jej jak organizm kobiety jest dziwnie skonstruowany. Myślałam, ze moze się nieznacznie różnić ale aż tak? dodam, ze czję się świetnie.
Wiadomość wyedytowana przez autora 19 września 2014, 21:10
rozchorował się
zaczęło się przedszkole i pierwsza choroba, w sobotę mocno gorączkował, podleczyłam i w niedzielę gorączki nie było, w poniedziałek mąż został z nim w domu a ja musiałam iść niestety do pracy pilne terminy
a po południu poszłam do lekarza i zostałam z małym do końca tygodnia. Dziś zdrowy i szczęśliwy od samochodu do przedszkola przemierzył drogę biegiem, stęsknił się
jej jak patrzę jak przyprowadzają mamy dzieci zapłakane to ja idę szczęśliwa i taka dumna... moje dziecko nie płacze. Idzie szczęśliwy mówi, ze będzie sie bawił z dziećmi, że będzie tańczyć pszczołę (co by to nie było:) i będzie śpiewać jagódki. Jak ja go kocham, najbardziej na świecie.Ostatnio mam cały czas dziwne sny... to mi się śni, że mam już drugie dziecko albo jednej nocy, że wyjechałam z mężem do rodziny i patrzę a mi mleko z piersi leci i stwierdziłam, że na pewno jestem w ciąży i musze zrobić test i że miałam tylko 15 zł i chodziłam szukałam apteki i albo nie było wcale albo drogie i nie było mnie stać...
i co śmieszne zawsze mi się śni, że mam lub że jestem w ciąży i będę miała córeczkę

Moja mama i jej przyjaciółka wróży z obrączki i wywróżyły mi że będę miała synka i za jakis czas córcię i chyba mi sie to mocno wkręciło
a nigdy się żadna z nich nie pomyliła
dziwne to jest ale serio moim koleżankom mama nieraz wróżyła i zawsze się sprawdzało
cieszę się, że ten cykl dobiega końca, czuję, że @ nadejdzie na dniach
mąż wczoraj poprosił o witaminy, poczytałam troszkę opinii i kupię mu salfazin i zastanawiam sie czy nie dawać mu tez kwasu foliowego bo podobno i on dobrze na mężczyzn działa, a czy to prawda? raczej nie zaszkodzi
możemy łykać razem a co....
za parę minut koniec pracy, lecę po synka do przedszkola, zapytam jak po przerwie tygodniowej się sprawował i czy jadł coś 
Mam 2 przyjaciółki takie od serducha
Obie po ok 2 latach starań o dzieciaczki zaszły w ciąże
różnica między nimi to 2 tygodnie. Niesamowite, niemal razem będą rodzić. jedna jest w 13 a druga w 11 tygodniu. teraz moja kolej, musze dołączyć

@ się zbliża i zbliża ale pewnie jak zawsze dostanę o świcie, wstaję z łóżka i jest....
wczoraj po południu przyszła @ i to jak szybko, ostatnie cykle takie długie a w 33 dniu cyklu super
ale dziś mnie tak okropnie boli brzuch, @ baaaaardzo obfita a ja nie mam nic przeciwbólowego. Na 11 musze jechac w teren, mam nadzieję, że szybko pójdzie mi praca bo nie dam rady zbyt wiele chodzić dziś.Wczoraj jak odebrałam synka z przedszkola Pani mówi, że z grupy 16 dzieci była tylko 6ka
szok co? Z czego 2 dzieci mają ospę, teraz modlić się by mój mały nie zaraził się, mój mąż na nic zakaźnego nie chorował
to oznaczało by kolejny miesiąc starań w plecy
czas pokaże
Wiadomość wyedytowana przez autora 1 października 2014, 08:35
ehhh ale zawsze to czas szybciej zleci 
Dziś mi było smutno, zaprowadziłam synka do przedszkola, a on mi mówi nie chcę mamie dać buziaczka
eejjj jeszcze chyba za wcześnie na ten moment
Myślałam, że do czasu pójścia do szkoły na pożegnanie będę dostawać buziaki. Wczoraj powiedział, że da dla Mai buziaka, dziewczynki z jego grupy... no nie... on nie ma 3 lat a tu takie teksty 
Kupiłam mężowi Salfazin i dzielnie łyka
daję mu też kwas foliowy, nie protestuje
oby ospa do nas nie dotarła.
Wczoraj zagadałam do męża, że teraz przeziębiony i pewnie znów nie będzie chciał się starać o drugiego maluszka
Mąż od razu zły... że traktuję go jak reproduktora, czy nie możemy tak normalnie? On nie chce nic słyszeć o dniach płodnych. Tylko, że nie potrafi pojąć tego, że my kobiety mamy tak mało czasu na zajście w ciążę, że z całego cyklu jest to zaledwie kilka dni. Mój mąż ma tak, że jak przeziębiony to już uważa i nie kochamy się do końca albo wcale... albo wypije piwko bo np miał gorszy dzień w pracy i wtedy tez uważa 
Mam powoli tego dość, bardzo pragnę dziecka ale widocznie muszę się cieszyć, że już mam swojego najsłodszego na świecie synka i na więcej nie mogę liczyć. Chce mi się momentami płakać, że mój mąż tego nie rozumie. Trudno.
Postanowiłam, że zacznę ćwiczyć w domu, włączę Chodakowską i będę wylewać poty. Po ciąży zostało mi 5 kg na plusie, których nie mogę zgubić. Brzucho się zrobiło i skoro tak ma być to się biorę za siebie, będę może miała lepszy nastrój i więcej sił psychicznych. Zrobię to dla siebie.
Pobolewa mnie chwilami brzuch, to z jednej to z drugiej strony. Właśnie przeczytałam, że testy owulacyjne trzyma się 10 sekund w pojemniczku z moczem, a ja mądra głowa trzymałam może ze 2 sekundy hehe nie wiem czy to coś zmienia czy nie? robię testy pierwszy cykl, teraz będę robić prawidłowo.
Zastanawiam się też jak to jest z owu jest przed? w dniu skoku czy jak? zgłupiałam

Mam nadzieję, że uda mi się dziś męża wykorzystać hehe przydało by się bo nie wiem kiedy skok.
marzę by się udało w tym cyklu ale czy uda mi się jeszcze zmolestować męża? muszę spróbować dzisiaj ehhhh a on się czuje jak reproduktor ... biedny
i zamiast czerpać z sexu przyjemność on przerywa i gada ... czy wystarczająco długo bierze witaminy? czy przeziębienie nie zaszkodzi... i wtedy to faktycznie nie kochanie się a reprodukcja wychodzi
budzę się co chwila, ok 20 min przed budzikiem. Dziś wstałam z bólem głowy ehhhh i jak tu funkcjonować cały dzień. Wczoraj nie udało mi się męża wykorzystać, położył się do łóżka i od razu chrapał, później przyciągnął mnie do siebie i ja już myślałam.... a on zaczął chrapać mi w ucho, nie udało mi się go dobudzić. Owu jeszcze raczej nie było, choć wczoraj jajniki dawały o sobie znać. Skoro owu nie było to dziś mam jeszcze szansę... Widzę, że temperatura stopniowo wzrasta ale co będzie to zobaczę jutro jak zmierzę.

"Tuż przed wystąpieniem owulacji śluz traci swą rozciągliwość. Jest to śluz typu P, produkowany przez najwyższą partię szyjki macicy. Jest on rzadszy i mniej rozciągliwy, niż śluz S ale jest niezwykle śliski i to się daje odczuć u wejścia pochwy. Ostatni dzień produkcji śluzu P jest najbardziej płodnym dniem cyklu. Jest to dzień, w którym z pęcherzyka Graafa uwalnia się komórka jajowa."

nie martw się ... wszystko się uda ... mąż potrzebuje czasu :D ja już kilka razy usłyszałam od mojego, że traktuję jak reproduktora... odpuściłam jednak zdarzało się, jak TEN dzień się zbliżał, mówił, że jest zmęczony, że rano wstaje do pracy, że nie ma ochoty, ja wstawałam, szłam do łazienki i płakałam pół nocy...
no własnie odpuściłam, mam nadzieję, że jednak zadziałamy w następnym cyklu :)
Ostatnio ktoś na forum napisał, że "fizjonomia nie jest sexy" ;) i coś chyba w tym jest, jakoś tak mężczyzn to odpycha często. Tak sobie myślę, że może warto "zapakować" tę informację w jakieś bardziej pociągające słowa, albo w to ogóle pominąć i skoncentrowac się na bardziej spontanicznych (z męskiego punktu widzenia) działaniach :) w każdym razie życzę powodzenia i nie poddawania się w marzeniach, ściskam :)
Kasia jak u mnie się zbliżają płodniaki to ja nie mówie mojemu M. wydaje mi się ze to trochę na siłe, chociaz i tak staram się "organizować" przytulanko nawet jak średnio on ma ochotę, potem mówi, że go gwałcę :) cóż takie życie. Teraz jakbym liczyła tylko na spontaniczność to nie wiem kiedy bym zaszła w ciąże... chociaż z Hanią zaszłam jak właśnie się pokłóciliśmy o staranka i odpuściłam, ale odpuściłąm już po przytulaniu. Teraz nie chciałabym się o to kłócić. Ale ciężko jest zapomnieć o staraniach podczas seksu jak gdzieś to siedzi w głowie :/
A może po prostu nie mów "mam dni płodne", może właśnie to go blokuje, że wie, że się kochacie dla poczęcia maluszka. Korzystajcie z przyjemności jaką jest seks! Wszystko bez spięć i nacisku, a na pewno się uda. Trzymam kciuki. :*