
Oto moja historia... w skrócie

4 miesiące to nie jest długi okres czasu. Niektóre z Was starają się znacznie dłużej. Nawet po kilka lat... Ja jednak też mam przeczucie że u mnie to tyle czasu potrwa

Ale byłam głupia... Myślałam, że też mi się uda tak szybko jak wszystkim dookoła (no prawie wszystkim)

Mam tylko nadzieję, że kiedyś się doczekam



Już połowa tabletek na zapalenie za mną. Nic mnie nie boli więc mam nadzieję, że na tych tabletkach się skończy i będę mogła znów starać się o upragnione maleństwo...



Zaczęłam w tym cyklu brać wiesiołka i zaczynam dostrzegać różnicę! W tym miesiącu biorę go cały cykl bo nie staramy się o dzidziusia, a w przyszłym będą go brać tylko do 13 d.c.
Nigdy nie miałam śluzu w takich ilościach. Teraz zaczynają mi się dni płodne i śluz jest zdecydowanie bardziej wodnisty, narazie delikatnie rozciągliwy i jest go znacznie więcej. Wcześniej miałam problem z odróżnieniem czy to właśnie "ten" śluz. Teraz już to nie będzie takie trudne

Od przyszłego cyklu, jak już skończę zażywać te wszystkie świństwa na zapalenia itp. to zamierzam dodatkowo wystartować z siemieniem lnianym. Może to mi pomoże...

Od zeszłego tygodnia czuję się trochę przygnębiona i przytłoczona... Może to przez pogodę, albo leki, ale na pewno to, że ten miesiąc jest wyłączony ze starań też ma na to jakiś wpływ... Mój optymizm powoli gaśnie


Jestem właśnie po dniach płodnych. To był pierwszy miesiąc (dzięki wiesiołkowi), w którym bez problemu określiłam dni płodne. Nie jestem pewna, ale wydaję mi się też, że pierwszy raz poczułam ból owulacyjny. Nie wiem czy cieszyć się czy płakać...
Dzisiaj czuję lekkie kłucie jajnika, ale nie boli tak jak wtedy gdy zdiagnozowano PCO... Masakra... Niech czas do kolejnej @ zleci jak najszybciej bo oszaleję...




Dzisiaj ostatni raz zażyłam voltaren. Jeszcze zostały 3 dni i skończę zażywać orgametril. Został tydzień do @ i wreszcie zakończy się ten okropny cykl...
Mam sajgon w szkole, a w lipcu, po egzaminach jedziemy na wakacje, więc nie będę tyle myśleć, będę mieć napięty grafik i łatwiej będzie mi wytrwać

W zeszły czwartek zamówiłam zioła nr 3 o. G.Sroki. Nie ukrywam, że pokładam w nich ogromną nadzieję...
Jeżeli nie zajdę w ciążę to mam nadzieję, że chociaż trochę mi pomogą na te moje dolegliwości... Musi być dobrze

No i najlepsza na tę chwilę wiadomość




Jeszcze tak z 5kg i będzie git

Dobranoc wszystkim :-*



Świństwa wczoraj oficjalnie odstawione i nie zamierzam wracać do ich zażywania choćby nie wiem co... Mam nadzieję, że mój lekarz wiedział co robi przepisując mi te leki...
Dzisiaj dostarczono moje ziółka

Jestem dobrej nadziei




Dzisiaj pierwszy dzień picia ziółek


Może mój gin specjalnie nie chce mnie martwić i dlatego chciał zrobić dokładniejsze USG w razie gdyby coś zaczęło mnie znowu boleć... Mam złe przeczucie... Wydaję mi się, że jeżeli w najbliższym czasie nie zobaczę dwóch kreseczek to padnie diagnoza o niepłodności... Czuję to w kościach... Za bardzo zawsze chciałam mieć dziecko i zawsze czułam, że to może być jedyne czego od życia nie dostanę... Nawet powiedziałam to kiedyś mojemu mężowi, gdy jeszcze nie myśleliśmy o dziecku... Od zawsze tak czułam...


O Acardzie nie słyszałam tzn. wiedziałam, że niektóre dziewczyny go biorą, ale nie wiedziałam na co... Nad tym też się zastanowię, ale muszę skonsultować to z lekarzem. W lipcu, jak wrócę z urlopu, zamierzam odwiedzić gina i pogadam z nim o skrzepach...
Ostro piję ziółka, biorę wiesiołek do przyszłego wtorku i te wszystkie inne witaminki, cynki itp. Oby to wszystko się opłaciło bo już nie mogę na te tabletki patrzeć

Nie wspomniałam jeszcze o tym, że swego czasu chodziłam do bioenergoterapeuty, któremu bezgranicznie ufałam. Ma niezwykły dar, ale niestety, przestał przyjmować w mojej miejscowości.Jednego razu, podczas sesji pomyślałam (nie mówiłam tego na głos) o tym, że chciałabym mieć dziecko, wtedy się jeszcze nie staraliśmy. Wziął moją dłoń, kazał zgiąć palce w piąstkę i z moich kosteczek wyczytał, że będę miała dwóch synów!!! Zareagowałam: o nieee! hehe Chciałam mieć córkę, a teraz to chciałabym mieć dziecko, nie ważne jakiej będzie płci... Nie wiedziałam wtedy jaki to wyczyn... Nie wiem dlaczego, ale mu wierzę i jak sobie o tym przypominam, to odzyskuję wiarę w to, że kiedyś los się odmieni...


A tak z innej beczułki

Ja:
*kwas foliowy (w przyszłości zastąpiony będzie inofoliciem, no chyba, że nie będzie takiej konieczności

*magnez
*wit. B6
*cynk
*wit. C (2 razy dziennie bo ostatnio z odpornością kiepsko...)
*kapsułki z olejem z wiesiołka (2 x dziennie po 2 do 12 dc)
*przed snem szklanka ziółek o. G. Sroki, mieszanka nr 3
M:
*cynk
*wit. E
*kwas foliowy
*magnez
*wit. B6
*wit. C
*przed snem szklanka ziółek o. G. Sroki, mieszanka nr 3
W tym miesiącu nie jest tego aż tak dużo... gorzej było w zeszłym, ale i tak nie mogę patrzeć na te moje dzienne dawki... Pociesza mnie fakt, że to dla mojego maleństwa

Dzisiaj odstawiłam wiesiołek (oby na zawsze


Muszę się przyznać, że w tym miesiącu mam zwiększone... libido!!! Oby tak było w dni płodne

Nie wiem, czy to przypadkiem nie zasługa ziół... Wcześniej nie było z tym aż tak dobrze... To znaczy nie było też źle, ale nie było AŻ TAK!!! a tu zaczęłam pić zioła i BUM! hmmm... ciekawe...
Mój nastrój na dziś: niepoprawny optymizm

hmmm chyba mam dni płodne... chyba bo nie jest to tak oczywiste jak w zeszłym miesiącu... Śluz jest ale jakby trochę go mniej.Jest rozciągliwy ale nie taki wodnisty... dziwne to... Poza tym minął właśnie 15 dc w zeszłym miesiącu jestem prawie przekonana że właśnie w tym dniu cyklu miałam owulkę bo ją odczułam... Za to dzisiaj nic, żadnych bóli, oprócz ogólnego złego samopoczucia i strasznego zmęczenia. Cały tydzień miałam dużo energii a dzisiaj katastrofa... Nawet w pracy to zauważyli. Podobno też źle wyglądałam... Nie wiem co o tym myśleć...
Moje serce mówi mi, że się uda, a rozum, że to nierealne i nie możliwe. Mam ogromne przeczucie, bardzo silne, że się uda. W życiu takiego czegoś nie czułam, ale z drugiej strony ciąża wydaje mi się tak abstrakcyjna...
No i ta moja niedowaga...

A tak z optymistycznej strony to serduszkowaniu nie ma końca

Heh żaliłam się, że śluz do niczego, a wczoraj o 15:00 pojawił się w ogromnej ilości




Jeszcze tydzień i urlop. Pod koniec urlopu powinnam dostać @. Modlę się żeby nie przyszła i żebym w niedzielę (to będzie 12.07.15)zatestowała


Właśnie wstałam... spałam 3 godziny. Wróciłam z pracy i po prostu musiałam się położyć. Ta pogoda kiedyś mnie wykończy... Właśnie mam zgagę --> wynik zbyt dużej ilości słodyczy.
Od wczoraj mój śluz jest kremowy. Zawsze mam 2 dni kremowego śluzu kilka dni po owulacji, ale dzisiaj jest go znacznie więcej. Mam nadzieję, że to nie infekcja. Na wszelki wypadek zażyję LacibiosFeminę, którą chomikuję w lodówce na czarną godzinę. Nie chce żeby mi się coś teraz przypałętało bo urlop będzie stracony

Brak jakichkolwiek objawów PMS... O tej porze już odczuwałam delikatny ból piersi, szczególnie po bokach, przy dotyku... Tym razem nic. Śluz nadal kremowo-przezroczysty, czyli utrzymuje się dłużej niż zwykle i jest go znacznie więcej... Wydaje mi się, że może być to infekcja z tym, że nic mnie nie piecze, swędzi itp. Poza tym nie dzieje się ze mną nic a nic. Zwariować można...
snowhite, z niecierpliwością czekam na wynik Twojego niedzielnego testowania


Nadal brak bólu piersi. To już robi się dziwne bo jest równo tydzień do @, a zazwyczaj już ból był wyraźnie odczuwalny... Śluz z kremowego zrobił się przezroczysty i nadal jest go sporo. Co więcej, dzisiaj cały dzień czuję takie mrowienie albo pulsowanie, nie wiem jak to określić, jest umiejscowione w dole brzucha... Nigdy czegoś takiego nie czułam. Ale nie wiążę z tym nadziei... Bardziej zastanawia mnie brak PMS...
Po jutrze wyjeżdżam do Włoch i znikam na tydzień, żeby wrócić i zatestować pozytywnie w przyszłą niedzielę



dzisiaj znowu spanie







piersi nie bolą nadal, nie są też nabrzmiałe. To chyba jedyna taka znaczna różnica w tym cyklu. Śluz jest bezbarwny, wodnisty, ale nie jest go już dużo, raczej normalnie, więc nadzieja powoli ulatuje... Myślę już o następnym cyklu i jak się nie powiedzie to zaplanuję jakieś badania dla mnie i dla męża. Na razie z krwi, a we wrześniu planuję zbadać M. nasienie. Tak dla świętego spokoju

Nie mam ochoty na kawę, wystarczą mi teraz 2 łyki i koniec, więcej nie przełknę, a wcześniej piłam po 2 kubki dziennie. Na alkohol też nie mam ochoty, to dobrze bo w razie gdyby coś


Jutro wyjeżdżam, postaram się jeszcze odezwać, a potem zamilknę na tydzień

No i u mnie już pozamiatane, ten cykl spisuję na straty. Wszystko wróciło do normy, piersi pobolewają po bokach, tak jak zwykle, śluz jest przezroczysty, jest w normalnej ilości. Wczoraj byłam rozdrażniona jak przed każdym PMS-em. Także u mnie standard... Nadzieję mam, ale nadzieję będę mieć zawsze dopóki nie zobaczę @. Ale nie jest to już tak silna nadzieja jak dotychczas. No nic... Pora nastawić się pozytywnie na urlop


Wyjeżdżam o 14:00. Zajrzę w przyszłą niedzielę i nadrobię zaległości

snowhite będzie dobrze! Nie jesteś sama! Wszystkie tu walczymy razem z Tobą! :-****
Do usłyszenia


Wakacje udane. Nawet nie spodziewałam się, że będzie tak super i że ten wyjazd tak niesamowicie mnie zmieni i to na lepsze

Podczas urlopu nie dostałam @ to też miałam cichą nadzieję, że dzisiaj rano zakończy się to pozytywnym testem



Dzisiaj rano wstałam zrobić test, ale nawet go nie wyjęłam z szafki bo ujrzałam plamę zwiastującą @, która już zdążyła się rozkręci. Serduszko trochę mnie ukłuło, ale nie rozpaczałam. Podczas wycieczki zwiedziłam wiele bazylik we Włoszech i dowiedziałam się nieco więcej o niektórych świętych męczennikach. Wiem już, że każde cierpienie i ból mają jakiś cel. Moje cierpienie pomaga komuś innemu, a czasem i mnie samej. W cierpieniu można również znaleźć optymistyczne strony. Dzięki temu, czego się nauczyłam, rozpacz nie przyszła. Podziękowałam dzisiaj Bogu za to, że jest tak miłosierny i pozwolił mojej @ przyjść w punkt, regularnie, dzięki czemu nie musiałam znosić jej podczas mojej podróży bo to dodatkowo by mnie umęczyło, a droga była bardzo długa. Poczekał aż wrócę do domu.
Teraz zaczynam od nowa kolejny cykl. Będzie co ma być. Pozostawiam to Jemu i Jemu się zawierzam. On wie, co dla mnie i mojego dziecka najlepsze. Jestem pewna, że kiedyś obdarzy mnie tym darem

Zajmę się teraz ogrodem i wykończeniem domu. Mamy zamiar wylać również taras, więc będę mieć zajęcie i nie będę za wiele myśleć. Będzie co ma być i co jest zapisane

Plan na ten miesiąc:
*udać się do laryngologa i wyleczyć problemy z gardłem i uszami, które dokuczają mi prawie co miesiąc i czasem kończy się to anginą...

*zrobić konkretną morfologię sobie i mężowi bo dawno tego nie robiliśmy i wypada sprawdzić czy wszystko w porządku. Jeżeli coś będzie nie tak, to z wynikami udam się do gina. To póki co tyle

Może w przyszłym miesiącu lub we wrześniu pomyślę o badaniu nasienia męża, ale gdzie tam do września

@ zbliża się ku końcowi


Po rozmowie z mężem doszliśmy do wniosku, że zrobimy, co w naszej mocy, a resztę zostawimy Bogu. Zaczynamy od podstawowych badań. W przyszłym tygodniu umówiłam męża na badanie nasienia. Uznaliśmy, że nie mamy zamiaru czekać na to badanie rok, skoro drobne odchyłki od normy można poprawić dzięki suplementacji. Za dwa tygodnie w poniedziałek robimy podstawową morfologię i badanie z moczu. Dodatkowo tarczyca, cukier, Rh i grupa krwi u nas obydwu oraz cholesterol u męża. W przyszłym tygodniu chciałabym jeszcze iść do tego laryngologa bo nadal mam ropę na gardle, ale najpierw muszę się do Pani doktor dodzwonić...
Poza tym nadal piję ziółka, biorę wiesiołka. W domu robię porządki także nie mam czasu myśleć, modlę się codziennie i dzięki temu moje samopoczucie jest dużo lepsze, mniej się stresuję i czuję spokój


hej :) rozejrzyj się TUTAJ dookoła ;) tutaj więcej nas dzielnie walczy i czeka :) trzymam kciuki żeby szybko się udało :)
Trzymam kciuki. No ja też tak myślałam że to takie łatwe a już 16miesięcy za mną... A naokoło wszyscy w ciąży... Mam nadzieję że Tobie przynajmniej się uda :) Będzie dobrze! 4miesiące to jeszcze nie długo ;) Więc czekaj na fasolka! <3
miałam tak samo, jak podjęliśmy decyzje o staraniach tak nagle moje cykle powywracały się w cały świat :( trzymam kciuki ;*