Rzadko piszę ostatnimi czasy, ale to dlatego, że mam tyle prac w domu i ogrodzie... Nawet nie zdawałam sobie sprawy jaki mam syf w domu... Ogród też w kiepskiej formie... W przyszłym roku trzeba będzie już nadać mu jakiś kształt bo marnie to wygląda... Już trochę zaczęliśmy, ale gdzie tam jeszcze do mojego wymarzonego ogrodu... Cieszę się bo przychodzę z pracy, mam kupę zajęć w domu i nie mam czasu się zbytnio zamartwiać

Jutro badanie nasienia... Trochę mój mąż się stresuje, ja staram się o tym nie myśleć i staram się go wspierać, ale tak naprawdę też gdzieś to w mojej głowie siedzi...
Dzisiaj śluz już robi się coraz ładniejszy i widać, że organizm przygotowuje się do owulki, o ile w ogóle będę ją mieć... w każdym razie jeżeli będzie to zbliża się wielkimi krokami. Na razie pościmy przed jutrzejszym badaniem, ale od piątku będzie szaleństwo

W poniedziałek idziemy na morfologię i mocz. U laryngologa już byłam i wiem, że mam problem z gardłem, czyli żadnej niespodzianki nie ma. Mam za to mnóstwo leków, ale na szczęście żadnego antybiotyku... Mam nadzieję, że wreszcie się wyleczę... Mam też zlecone prześwietlenie zatok, jak już wybiorę wszystkie lekarstwa.
Lecę jeść, kąpać się i spać

Właśnie odebraliśmy wyniki. Oczywiście na ich widok rozpłakałam się histerycznie, po czym przyjechałam do domu, wczytałam się dokładnie w normy i wyniki, poczytałam na necie i okazuje się, że wyniki są świetne






buziaki :-*
Hej wszystkim

Może coś mi poradzicie bo naszły mnie wątpliwości. Jutro chcę zrobić badania z krwi i moczu. Chcę zrobić badania podstawowe, glukozę, cholesterol, TSH, FT3, FT4, potas, OB, Aspat, Alat, żelazo, magnez, sód, Rh i grupa krwi (bo nie znam), prolaktyna, testosteron, progesteron, LH, FSH, i przeciwciała: różyczka, toksoplazmoza, ospa wietrzna, cytomegalia, HCV i mocz podstawowy. Nie wiem tylko czy w środku cyklu można robić te hormony??? Czy jest jakiś określony czas cyklu, w którym powinno się je robić. Na internecie są sprzeczne informacje na ten temat.A może jakiegoś badania brakuje? Wolę zapytać bo wiem, że niektóre z Was robiły już badania zlecone przez lekarza. Bardzo proszę o pomoc

Dni płodne mijają, zdecydowanie śluz nie jest już tak rozciągliwy, ale nadal jest jak białko jaja kurzego. I to koniec informacji o śluzie. W tym cyklu nie będę się nim sugerować bo przekonałam się, że obserwacja śluzu po owulacji bywa mylnie przeze mnie interpretowana...
Dzisiaj dostałam część wyników swoich i męża. U mnie wyniki są całkiem dobre, ale mąż niestety ma gorzej... Coś nie tak z wątrobą i do tego niezmiennie cholesterol, z którym ma problemy od lat. W tym, bądź przyszłym tygodniu umówię go do lekarza. Niech skonsultuje te wyniki. U mnie jedyne co mnie stresuje to za niskie OB... ??? I jestem odwodniona


Jeszcze nie mam wszystkich wyników. Brakuje testosteronu i przeciwciał ospy. Nie wiem czy ona w ogóle ten testosteron zakreśliła... W piątek znowu się kłuję, tym razem na progesteron i jeżeli nie będzie wyniku z testosteronu to od razu poproszę żeby też go zaznaczyła. Zostaną do zbadania: prolaktyna, LH i FSH, ale to w pierwszych dniach cyklu, czyli za niecałe już 2 tygodnie, a jak będę miała komplet wyników to w najbliższy piątek po ich uzyskaniu idę do gina. Niech działa wreszcie



A tak nawiasem to nienawidzę pobierania krwi... Nigdy nie mdlałam, ale po prostu nie cierpię tego i boję się, a na igłę to już w ogóle nie mogę patrzeć



Papalutki

Już po dniach płodnych, tak mi się przynajmniej wydaje, ale to bardzo prawdopodobne bo dziś nie czuję już pracy jajników. W tym miesiącu też nie czułam wyraźnie jakiegoś bólu, który mógłby być owulacyjny. Śluz był i w sumie nadal trochę jeszcze jest rozciągliwy (?) i przezroczysty, ale było go mniej niż ostatnio. Pewnie stało się tak dlatego, że nieregularnie brałam wiesiołek, ale postanowiłam, że wyluzuję i już się tak nie spinam z tym żeby zażywać leki bo jak do tej pory nic to nie dało. Przed owulacją zamiast kwasu foliowego zaczęłam pić inofem. Zobaczymy jak na mnie podziała. Piję jedną saszetkę dziennie.
Wracając do okresu płodnego w tym cyklu, to czułam pracę jajników. Nawet tego prawego! Wcześniej nie było o tym mowy i ani razu ta praca nie była aż tak wyczuwalna. Nie wiem czy miałam owulację, ale cieszę się z każdego postępu


Co do moich badań to wiem, że niektórzy mogą uznać mnie za wariatkę, że robię ich tyle, wydaję tyle kasy (poszło już 600zł, a to jeszcze nie koniec), ale ja po prostu czuję taką potrzebę. Coś mi mówi, że powinnam je robić. Może dzięki nim będę wiedziała, że coś jest nie tak, a może po prostu okaże się że wszystko jest OK i będę spać spokojnie i czekać na spełnienie moich marzeń

W tym cyklu nie liczę na to, że się uda. Już mam w głowie plan na dalsze badania jak zacznę nowy cykl. Nie zamierzam się obserwować i pisać tutaj o śluzie albo bólu piersi. Obserwacje jak do tej pory w niczym mi nie pomogły tylko mnie zestresowały. Napiszę o wyniku testu, czyli o twardym fakcie, a nie będę Wam i sobie zaśmiecać głowy moimi domysłami. Nie zamierzam robić sobie nadziei. Pogodziłam się już z losem



Wczoraj rozpłakałam się 3 razy










Dzięki odmawiania różańca czuję ogromny spokój, nie stresuję się wynikiem najbliższego testowania. Nie ma spiny





Ale jestem szczęśliwa


Po dniach wzruszenia nastały dni wkurzenia... Oberwało się dzisiaj mojemu mężowi i strasznie wkurzona chodziłam w pracy bo zdenerwowała mnie moja szefowa...


A teraz trochę o moim samopoczuciu

Standardowo jak przed @ bolą mnie piersi, tylko trochę bardziej niż w zeszłym miesiącu, ale to pewnie przez nieregularne branie wiesiołka... Zaczęły też boleć trochę wcześniej, tak jakby zaraz po owulacji, ale tak też już się zdarzało. Jedyna różnica to kłucie jajników, które towarzyszy mi od piątku. Od piątku kłuje mnie jajnik lewy, a dzisiaj dołączył się też prawy. Kłucia są do wytrzymania, ale są bardzo wyraźne i nie trwają cały czas. Przychodzą w różnych momentach i porach dnia. Nawet podczas snu. Kończą się po kilku minutach. Z soboty na niedzielę spałam do 12 bo nie mogłam usnąć, z niedzieli na poniedziałek znowu się to powtórzyło, a na rano musiałam iść do pracy. W wyniku tego spałam 3 godziny. Może jest to też powód dla którego dzisiaj mam biegunkę... No tego jeszcze nie było... Zawsze coś... O śluzie nie wspominam bo, tak jak pisałam wcześniej, nie ma to sensu... Także z całym nastawieniem czekam na @.
Na czwartek umówiłam męża na konsultację w związku z jego wynikami z krwi, a w przyszły wtorek idę na hormony. Zostało mi FSH, LH, Prolaktyna i progesteron (nie dałam rady iść go zrobić w piątek) no i chyba testosteron





Papalutki :-*
Nadal problemy z żołądkiem, ale jest już lepiej... Do tego mega zgaga


No i zrobiłam test


Boże dziękuję :* Teraz proszę, tylko mi Go nie zabieraj :**
Jezu jak się cieszę... A jak się martwię... A w jakim szoku jestem... Jutro powtórzę test. Na bętę nie idę. Co ma być to będzie... Boże... Ja w to nie wierzę...
Wiadomość wyedytowana przez autora 8 sierpnia 2015, 08:32
Pozdrów swojego męża od mojego i przekaż ,że niech się nie stracha za dużo, bo będzie ok. Ja już po wizycie u gin- szczegóły pod wykresem. Trzymam za Was mocno kciuki. Będzie dobrze zobaczysz!!!!!!!!
Dobrze ze znalazlas sobie zajecie i nie myslisz tylko o ciazy. Cos czuje ze dzieki temu wskoczysz jeszcze w wakacje na druga strone :-D z calego serca zycze zeby sie udalo :-)
Grunt to się nie zamartwiać i znaleźć sobie zajęcie, chociażby wysprzątać dom ;) czekam na fiolecie ;)
Na mnie też czeka praca w ogrodzie i w domu, ale wracając z pracy nie jestem w stanie nic zrobić - niestety upały na Podkarpaciu dają w kość. Trzymam kciuki za badanie :)