. Zabieram się za prowadzenie mojego kalendarzyka. Wcześniej korzystałam z aplikacji na telefonie, zobaczymy co będzie. Nowy cykl, nowe nadzieje...
Czy
po północy traktować jako rano ....? Z czystej ochoty, a nie patrząc w kalendarz.... Super.
. Trzymam kciuki żeby wszystkim nam się udało
. Niech marzenia się spełniają!Dlaczego to wszystko musi być takie skomplikowane...

Udanych starań wszystkim
. Budzik dzwoni a ja wyciągam łapkę po termometr. Co za samozaparcie! Od jutra testy owu, muszę zabrać do pracy niestety... Oby wyszedł ok . A teraz tylko podusia, padam ze zmęczenia.
. Mój M śmiał się że padłam wczoraj jak kawka
. Rano wyprawiłam córcię do szkoły i ... znowu usnęłam.. Masakra poprostu. Ale dzisiaj będzie lepiej. Po 14 testuję owu i zobaczymy. Ale nie mam jakiś większych nadziei.
trzeba się zabrać do roboty!!! Oby się udało, oby się udało, oby się udało.........
Wiadomość wyedytowana przez autora 2 kwietnia 2014, 14:52
udane bardzo
, cieszyłam się z tych 2kresek na teście owu, ale to przecież nie oznacza że jajeczko się uwolni
. Mam nadzieję że tak. Znowu dopadły mnie czarne myśli - że znając moje szczęście to nic z tego nie będzie... Kurczę a gdzie moje pozytywne myślenie znikło?
katar, kaszel i bolące gardło to nie jest to o czym w tej chwili marzę. Przemarzłam w pracy i teraz wszystko wychodzi
.Dzisiaj wspominałam jak to z moją pierwszą ciążą było. Datę ślubu mieliśmy wyznaczoną na sierpień. W kwietniu zaczęłam marudzić o dziecku i że moglibyśmy spróbować. Ale zabraliśmy się za to w nieodpowiednim czasie - za późno. Mimo tego gdy pojawiła się @ ja już wyłam że na pewno nie mogę mieć dzieci, że trzeba odwołać ślub, niech sobie szuka baby, która będzie zdolna mu dać dziecko. Zastanawiam się jak on to przetrwał. A potem w maju zaproszenia, przymierzalnia sukienki, szukanie dodatków i cały ten bajzel i nagle w czerwcu mój facet mi mówi czy ty nie powinnaś już mieć @? Popatrzyła w kalendarz i mówię - No co ty za tydzień, a on że jakoś tak mu się już długo wydawało. Na drugi dzień poszłam do pracy, ale cały czas mi to nie dawało spokoju. Spojrzałam jeszcze raz w mój kalendarzyk i okazało się że jestem 7 dni po terminie
. Szybko kupiłam test i były dwie piękne krechy, aż się popłakałam. Akurat zbliżał się dzień ojca więc kupiłam malutkie skarpetki, zapakowałam i w tym właśnie dniu wręczyła prezent mojemu przyszłemu mężowi. Chwilę mu zajęło zanim zaskoczył o co chodzi z tym prezentem. A potem wizyta u gina i potwierdzenie ciąży... Gin bal się bo miałam tyłozgięcie i niedorozwój macicy, do końca 5 miesiąca brałam duphaston. Bałam się ale wszystko skończyło się dobrze. Myślałam że teraz też tak będzie... 
Niestety nie... Mam nadzieję że ten cykl będzie dla nas łaskawy...
Wiadomość wyedytowana przez autora 3 kwietnia 2014, 21:23
. Wczoraj
takie na siłę...
a w pracy oczywiście szefowa foch, że jestem na l4. Nosz k... To ja już nie mogę zachorować?cały czas latam z katarem i kaszlem do roboty jak powalone jakaś, ale z gorączką i ciśnieniem 100/70 już nie dałam rady. Cały dzień w łóżeczku....
. Urosła we mnie nowa nadzieja, ze może mnie tez sie w końcu uda... Nie wiem czy to przez chorobę czy jak ale 4 raz test owu był pozytywny. Po dniu przerwy wracamy do starań, w końcu musi sie udać!!!!!!!!
a on co? Usnął! Zmęczony biedaczek całą sobotą w domu, wrrrrrr!!!! Mam nadzieję że jeszcze nie wszystko stracone i dzisiaj to nadrobimy. Jak nie urok to....
- to teraz tylko prokreacja
:,(Mam ochotę odpuścić poddać sie. Zostały mi dwa najważniejsze badania do zrobienia - amh moje i badanie nasienia mojego męża. Nie mam kasy na nie, może to mnie tez tak dołuje.... Nie wiem co robić.... Smutno jakoś ....
