Czy po północy traktować jako rano ....? Z czystej ochoty, a nie patrząc w kalendarz.... Super.
Dlaczego to wszystko musi być takie skomplikowane...
Udanych starań wszystkim
Wiadomość wyedytowana przez autora 2 kwietnia 2014, 14:52
Dzisiaj wspominałam jak to z moją pierwszą ciążą było. Datę ślubu mieliśmy wyznaczoną na sierpień. W kwietniu zaczęłam marudzić o dziecku i że moglibyśmy spróbować. Ale zabraliśmy się za to w nieodpowiednim czasie - za późno. Mimo tego gdy pojawiła się @ ja już wyłam że na pewno nie mogę mieć dzieci, że trzeba odwołać ślub, niech sobie szuka baby, która będzie zdolna mu dać dziecko. Zastanawiam się jak on to przetrwał. A potem w maju zaproszenia, przymierzalnia sukienki, szukanie dodatków i cały ten bajzel i nagle w czerwcu mój facet mi mówi czy ty nie powinnaś już mieć @? Popatrzyła w kalendarz i mówię - No co ty za tydzień, a on że jakoś tak mu się już długo wydawało. Na drugi dzień poszłam do pracy, ale cały czas mi to nie dawało spokoju. Spojrzałam jeszcze raz w mój kalendarzyk i okazało się że jestem 7 dni po terminie . Szybko kupiłam test i były dwie piękne krechy, aż się popłakałam. Akurat zbliżał się dzień ojca więc kupiłam malutkie skarpetki, zapakowałam i w tym właśnie dniu wręczyła prezent mojemu przyszłemu mężowi. Chwilę mu zajęło zanim zaskoczył o co chodzi z tym prezentem. A potem wizyta u gina i potwierdzenie ciąży... Gin bal się bo miałam tyłozgięcie i niedorozwój macicy, do końca 5 miesiąca brałam duphaston. Bałam się ale wszystko skończyło się dobrze. Myślałam że teraz też tak będzie...
Niestety nie... Mam nadzieję że ten cykl będzie dla nas łaskawy...
Wiadomość wyedytowana przez autora 3 kwietnia 2014, 21:23
Mam ochotę odpuścić poddać sie. Zostały mi dwa najważniejsze badania do zrobienia - amh moje i badanie nasienia mojego męża. Nie mam kasy na nie, może to mnie tez tak dołuje.... Nie wiem co robić.... Smutno jakoś ....