

W sobotę walentynki, raczej nic szczególnego nie będziemy robić, zrobię jakąś pyszną kolację, winko i świece i już. W niedziele jesteśmy chrzestnymi na chrzcie małego dziubulka:) Obyśmy wkrótce i my doczekali naszego małego szczęścia



W niedziele byliśmy chrzestnymi na chrzcinach. Maluch jest przesłodki. Jak bardzo bym chciała mieć takiego swojego szkraba to tylko dobry Bóg wie


Mój mały dziubulku wiem, że gdzieś tam jesteś i czekasz. Pojaw się u mamusi w brzuszku, tak bardzo Ciebie pragnę, tak bardzo będę Cię kochała...Proszę przyjdź. To ta pora. Jestem gotowa.
A dziś byliśmy u profesora na omówieniu badania i ocenił męża na 4 w skali 1-5





Dziś tempka poszła do góry po wczorajszym spadku. Wygląda jak implantacja, ale nieraz bywa tak, że spadek wygląda na implantację a ciąży nie ma, więc nadal staram się podejść spokojnie do tematu.
Cycuchy duże i nabrzmiałe, delikatnie bolesne, ale i tak fajne - czuję się jakbym miała silikony

http://ovufriend.pl/pamietnik/my-chcemy-miec-dziubulka,1602,2.html#
Idziemy dziś na odwietki do dzidziusia znajomych


Tempka nadal w górze. Niech tak zostanie...
Cholera nie wiem ile razy muszę to napisać, żeby ten durny łeb to zrozumiał. Wczoraj 10 dpo, mierzę tempkę - spadła... dół idę do łazienki robię test. Negatyw, zero złudzeń... odkładam i idę robić mejkap itp. Przychodzę za pół godziny na teście cień cienia. Pokazuję mężowi - musi się przypatrzeć ale też widzi. No to jest nadzieja, od razu humor lepszy. Dziś 11 dpo. Mierzę tempkę spadła, no to biorę 2 testy ciążowe i idę robić (innych firm żeby nie było). Znowu negatywy... w sumie co ja sobie wyobrażałam głupia. Czuję smutek i złość na samą siebie. Trudno, trzeba pogodzić się z porażką, ale testy znowu odkładam. Wracam z pracy i znowu czort mnie podkusił spojrzeć na te testy... znowu cienie i mętlik w głowie...
No przecież jestem farmaceutką, wiem, ze testów nie ogląda się po czasie, wiem, ze zachodzi reakcja itp. Ale z drugiej strony naczytałam się historii w których cień po czasie okazywał się być ciążą i znowu pojawiła się ta złudna cholerna nadzieja

Zresztą zgodnie z moimi obliczeniami @ nadejdzie jutro, więc nadzieja potrwa krótko. Brzuch boli jak na @ więc cóż... pozostaje czekać...
Mój aniołku pamiętaj, ze mamusia na Ciebie czeka i już bardzo Cię kocha... do zobaczenia wkrótce :*
Wiadomość wyedytowana przez autora 2 marca 2015, 16:49
5cs czas zacząć...
BZDURA BZDURA BZDURA !!!
Czemu się nie udało ??




Jestem, żyję, oddycham by być kiedyś mamą...
Mówi się, ze cierpliwość jest gorzka ale jej owoce są słodkie.
Słodki owocu naszej miłości pojaw się w końcu błagam


Tak bym chciała, żeby moje życie się poukładało. Aby spełniły się moje marzenia o spełnieniu zawodowym, godnym życiu, pięknym domu z ogrodem po którym biegać będą pieski, podróżach z rodziną. Z pełną rodziną, z dziećmi, by móc pokazywać im świat i cieszyć się każdym ich uśmiechem, każdym zdobytym doświadczeniem ahh to takie piękne marzenia. Lubię czasami zamknąć oczy i po prostu zacząć marzyć... No bo cóż mi zostało, jeśli nie marzenia???...


Zastanawiam się ostatnio jak nam się finansowo poukłada gdy pojawi się dzidzia. Oby wszystko się wyprostowało i zmartwienia finansowe zniknęły raz na zawsze!
W moich marzeniach już widzę nas idących po parku i pchających wózeczek z malutką istotką

Wspieram Cię kochana i łączę się w bólu :-)