No i zbliża mi się owulka, śluz rozciągliwy i jest go dużo, więc trzeba próbować. Ostatnio w ogóle dużo się przytulamy, kto wie może tym razem się uda?

Gdy widzę małe dzieci strasznie się rozczulam, sama siebie nie poznaje, nigdy tak nie miałam... A wiadomość o kolejnej ciąży koleżanki czy kolejnym bobasie nie tylko cieszy ale w dużej mierze mnie wkurza!... Wiem to chore, ale ja zawsze musiałam być we wszystkim najlepsza, a teraz kiedy chcę być w ciąży i mi nie wychodzi a innym się udaje to dobija mnie okropnie. Chora ambicja:/ i tak ostatnio odpuściłam sobie trochę... do czasu aż w firmie wszystko się poukłada. Na razie nie myślę już o szybkiej budowie tylko o wynajęciu większego mieszkanka i spokojnym rozpoczęciu budowy. Czasami myślę, że może to, że się nie udaje ma jakiś cel? Że za jakiś czas jak staniemy finansowo na nogi, będę miała mniej stresu i to lepiej wpłynie na ciążę? Tylko co ja poradzę na to, że jestem taka niecierpliwa?
chcę dziecka już! teraz! ehhh... spokój pewnych spraw i tak nie przyspieszę...
Ciągle coś się pierdzieli, jak nie jedno to drugie... Tak marzę o powrocie do normalności, o normalnym spokojnym, sielankowym życiu ehh...
Tak ogólnie to prawda, że prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie:)
Zgodnie z moimi skromnymi obliczeniami i obserwacjami, dziś powinna być owulacja. Tylko, że jeśli dziś będzie przytulanko a mąż musi odczekać 3-5dni przed badaniem to nam trochę wszystko komplikuje... Ale byłoby czadowo gdyby tym razem się udało
Mąż żwawo zabrał się do roboty bo wiedział, że dziś mam owulację
Swoją drogą dobija mnie to jego "pilnowanie" abym trzymała miednicę wysoko tuż po. I broń Boże żebym się poruszyła czy coś... twardo 20 minut minimum i nie ma zmiłuj. Masakra, ale sama jestem sobie winna bo to w końcu ja mu puściłam "Cud poczęcia" na youtubie ehh... Chociaż z drugiej strony to miłe, że tak zależy mu na dzieciaczku:)To już 3ci mój post dziś... czuję się jakbym była uzależniona od Ovufriend
i w sumie naszła mnie taka myśl, że może powinnam swój pamiętnik innym. Bo właściwie jeśli piszę to tylko do siebie to po co to piszę, skoro wystarczy, że pomyślę i na to samo wyjdzie? hmm... może warto się przełamać

Dziś miałam bardzo wodnisty śluz i bardzo dużo, nie wiem może się myliłam co co owulacji i miałam ją dopiero dzisiaj?
Cholera to wie... Powinnam chyba zainwestować w testy owulacyjne, chociaż z drugiej strony jeśli mąż ma trochę dobrych pływaków to powinny sobie dać radę bo przecież przytulanko było 2 dni temu:P a może i dziś spróbujemy...Dziś mam okropny dzień, paskudny i parszywy mimo wszystko. Same złe wieści, dokoła wielka chmura burzowa samych złych wieści. Niech się los do mnie uśmiechnie, niech wszystko się naprostuje, bo ile można się zmagać z tym samym i w kółko z tym samym...

Wczoraj pokazałam mężowi wózek retro i jest zachwycony nim, a myślałam, ze mnie wyśmieje
Widzę jak mu zależy, a ja tak bym chciała mu wkrótce przekazać dobrą nowinę
28 mam dostać @, a 31 są moje urodziny, oj byłby to piękny prezent:) no i babciom by się powiedziało na walentynki - też pięknie ehhh...
No ale nie nakręcać się, nie nakręcać
nigdy, przenigdy takiego bólu sutków nie miałam:/ owszem przed okresem pobolewały mnie piersi, ale piersi a nie sutki... no i nie tak mocno! Mąż dziś dotknął mnie po piersi to aż zawyłam z bólu:( od razu stwierdził "na pewno jesteś w ciąży"... ehh chciałabym ale dziś dopiero 5dpo i nie wydaje mi się, żebym tak wcześnie miała jakiekolwiek objawy... Nic poza tym bólem mi nie dolega, kompletnie nic... Czy to możliwe, że to jednak objaw ciąży ?
No dziwna sprawa mam biały gęsty śluz:/ zwykle po owulacji miałam zawsze sucho... sama już nie wiem:( to nasz 3ci cykl starań - do trzech razy sztuka:) Mogłoby się udać
Badania nasienia też nie robiliśmy bo z finansami u nas bardzo krucho. Ale i tak wierzę, ze wszystko jest ok. Musi być dobrze ! W końcu !
jakbym miała być chora:( w dodatku jestem bardzo senna...Kusi mnie, żeby przetestować się jeszcze przed @ bo mam jeden test o czułości 10, ale boję się rozczarowania:( zresztą czy to jest różnica kiedy się rozczaruję? 10 dpo czy 14 dpo? jak będę czekać do @ to tylko będę sobie robić niepotrzebne nadzieje

Dziś przed przebudzeniem wstałam siku i miałam takie dziwne uczucie taką pewność, że się udało i aż czułam strach i obawę jak to będzie. A potem zasnęłam i mi wszystko minęło.
Dziś miałam delikatne bóle w podbrzuszu. Jutro wszystko się wyjaśni. Nawet nie jestem w stanie sobie wyobrazić jak byłoby cudownie gdyby tym razem sie udało. I mielibyśmy naszego dziubulka, bąbelka, najukochańszą istotkę pod słońcem ahh... Panie Boże proszę aby się udało.
Nie wystarczająco dużo krzyży zesłałeś na mnie w ostatnim czasie? Muszę mieć kolejny?...Najgorszy w tym wszystkim jest fakt, że o wszystko obwiniam męża. Wiem to nie fair itp. ale ja nie umiem inaczej. No bo same powiedzcie - jak nazwać człowieka, któremu w nastoletnim wieku wyskoczyło coś na jajkach (żylaki) i on sobie to olał bo myślał "że tak ma być".... No jak dla mnie idiota sorry... To tak jakby urósł mi 3ci cycek a ja bym sobie pomyślała "no cóż widać taka moja uroda..."
yyy... W dodatku czekaliśmy tyle czasu na wizytę u urologa, którą ni z gruszki ni z pietruszki odwołano:/ A co jeśli on ma tak złe nasienie bez szans na poprawę, że nie będziemy mogli mieć dzieci w naturalny sposób? Wiem, że nie można od razu pisać czarnych scenariuszy, ale istnieje taka możliwość...Co wtedy? Czy moja idealna macica i idealnie ukształtowane jajniki, które nawet nie znają infekcji, które zostały stworzone by począć idealne dziecko nigdy tego nie doczekają? Nie wiem czy to udźwignę. A raczej wiem - na pewno tego nie udźwignę. Nie wiem czy nie rozpadnie się moje małżeństwo... Bo znam siebie, przy każdej kłótni dawałabym mu do zrozumienia, że nie możemy mieć dzieci PRZEZ NIEGO ! Przez to, że jest kretynem, który nie umie w porę iść do lekarza. Bo co z tego, ze żylaki się wycina - nie zawsze daje to jakąkolwiek poprawę, czasami jest jeszcze gorzej.Wiem, ze to bez sensu, że obwiniam go o wszystko. Ale jestem zła.. wściekła..WKURWIONA do potęgi ntej, że tym razem też nie wyszło. Mówią "Dziecko to każdy potrafi zrobić". Nieprawda, mój mąż nie umie!!! Jesteśmy do niczego. I on i ja. Oboje. Na tyle beznadziejni, że Bóg nie chce zesłać nam dzidziusia... tyle mam dziś do powiedzenia. AMEN.
