No i zbliża mi się owulka, śluz rozciągliwy i jest go dużo, więc trzeba próbować. Ostatnio w ogóle dużo się przytulamy, kto wie może tym razem się uda?

Gdy widzę małe dzieci strasznie się rozczulam, sama siebie nie poznaje, nigdy tak nie miałam... A wiadomość o kolejnej ciąży koleżanki czy kolejnym bobasie nie tylko cieszy ale w dużej mierze mnie wkurza!... Wiem to chore, ale ja zawsze musiałam być we wszystkim najlepsza, a teraz kiedy chcę być w ciąży i mi nie wychodzi a innym się udaje to dobija mnie okropnie. Chora ambicja:/ i tak ostatnio odpuściłam sobie trochę... do czasu aż w firmie wszystko się poukłada. Na razie nie myślę już o szybkiej budowie tylko o wynajęciu większego mieszkanka i spokojnym rozpoczęciu budowy. Czasami myślę, że może to, że się nie udaje ma jakiś cel? Że za jakiś czas jak staniemy finansowo na nogi, będę miała mniej stresu i to lepiej wpłynie na ciążę? Tylko co ja poradzę na to, że jestem taka niecierpliwa?

Ciągle coś się pierdzieli, jak nie jedno to drugie... Tak marzę o powrocie do normalności, o normalnym spokojnym, sielankowym życiu ehh...
Tak ogólnie to prawda, że prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie:)
Zgodnie z moimi skromnymi obliczeniami i obserwacjami, dziś powinna być owulacja. Tylko, że jeśli dziś będzie przytulanko a mąż musi odczekać 3-5dni przed badaniem to nam trochę wszystko komplikuje... Ale byłoby czadowo gdyby tym razem się udało




To już 3ci mój post dziś... czuję się jakbym była uzależniona od Ovufriend



Dziś miałam bardzo wodnisty śluz i bardzo dużo, nie wiem może się myliłam co co owulacji i miałam ją dopiero dzisiaj?

Dziś mam okropny dzień, paskudny i parszywy mimo wszystko. Same złe wieści, dokoła wielka chmura burzowa samych złych wieści. Niech się los do mnie uśmiechnie, niech wszystko się naprostuje, bo ile można się zmagać z tym samym i w kółko z tym samym...

Wczoraj pokazałam mężowi wózek retro i jest zachwycony nim, a myślałam, ze mnie wyśmieje









Kusi mnie, żeby przetestować się jeszcze przed @ bo mam jeden test o czułości 10, ale boję się rozczarowania:( zresztą czy to jest różnica kiedy się rozczaruję? 10 dpo czy 14 dpo? jak będę czekać do @ to tylko będę sobie robić niepotrzebne nadzieje


Dziś przed przebudzeniem wstałam siku i miałam takie dziwne uczucie taką pewność, że się udało i aż czułam strach i obawę jak to będzie. A potem zasnęłam i mi wszystko minęło.
Dziś miałam delikatne bóle w podbrzuszu. Jutro wszystko się wyjaśni. Nawet nie jestem w stanie sobie wyobrazić jak byłoby cudownie gdyby tym razem sie udało. I mielibyśmy naszego dziubulka, bąbelka, najukochańszą istotkę pod słońcem ahh... Panie Boże proszę aby się udało.

Najgorszy w tym wszystkim jest fakt, że o wszystko obwiniam męża. Wiem to nie fair itp. ale ja nie umiem inaczej. No bo same powiedzcie - jak nazwać człowieka, któremu w nastoletnim wieku wyskoczyło coś na jajkach (żylaki) i on sobie to olał bo myślał "że tak ma być".... No jak dla mnie idiota sorry... To tak jakby urósł mi 3ci cycek a ja bym sobie pomyślała "no cóż widać taka moja uroda..."

Wiem, ze to bez sensu, że obwiniam go o wszystko. Ale jestem zła.. wściekła..WKURWIONA do potęgi ntej, że tym razem też nie wyszło. Mówią "Dziecko to każdy potrafi zrobić". Nieprawda, mój mąż nie umie!!! Jesteśmy do niczego. I on i ja. Oboje. Na tyle beznadziejni, że Bóg nie chce zesłać nam dzidziusia... tyle mam dziś do powiedzenia. AMEN.

