Nie kochałam się od 9tego lipca na domiar złego przypałętało się jakieś przeziębienie mokra jestem jak szczur w kanalizie i tak samo caputkam od tego potu kołderkę wykręcać można. a przecież mam tyljo 37,4 stopnie Męzowaty nadal przy kompie jak wraca z pracy to zmęczony a ja wiecznie chcąca i czekająca na cud że mu się zechce wrr
Są takie dni że wszystko jest w porządku żyję sobie spokojnie pogodzona z myślą że nigdy nie będę mamą a czasem wystarczy zdjęcie małych stópek i ryczę jak bóbr; na dodatek mam 45dzień cyklu jestem osłabiona i wystraszona bo od 1go mam zacząć pracę a nic nie wiem poza wypisaniem kwestionariusza osobowego
Wiadomość wyedytowana przez autora 30 lipca 2014, 14:54
Są momenty gdy nadzieja wraca ale jakoś nie widzę owulki w tym cyklu jakieś dziwne te temperatury
wpadam tu sporadycznie nadzieja coraz mniejsza....
cieszę się z tymi którym się udało chociaż serce boli
wróciłam nie wiem na jak długo w lutym byłam u gina zrobił usg i stwierdził ze jak na razie u mnie nie widzi przeciwwskazań i mam jeszcze szanse na razie mąż ma zrobić badania i tu jest problem bo nie chce a kosztują ok 300zł i robione są 30 km od nas
Jakoś dziwnie się czuję nie umiem tego określić nawet niby nie mam siły i energii a jednak wszystko robię w tym samym czasie pobolewa mnie żołądek tak jakbym miała wzdęcie i jakby w jelitach na dole zalegało a przecież co dzień się wypróżniam mam do tego nerwa i czasem ryczeć mi się chce durne to