X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki Nie sądziłam, że mnie to spotka... 3 ivf. Wciąż walczę
Dodaj do ulubionych
‹‹ 12 13 14 15 16

8 lipca 2023, 07:19

Jestem po histero. Dziś wyjście do domu. Przyjęcie miałam w czwartek, w piątek zabieg o 13 i dziś w 3 dobie wychodzę.
Na szczęście tym razem dobrze trafiłam. Szpital ma wypożyczony sprzęt jakiś z górnej półki, był tu profesor i ich szkolił.
No i załapałam się na ten super sprzęt. Trzeba przyznać, że robił wrażenie. Sala operacyjna wielka i nowa, taka amerykańska 🙂
Po zabiegu lekarz sam przyznał, że miałam szczęście że mają teraz ten sprzet bo bez tego musiałby mnie odesłać do innego szpitala. Polip był tak umiejscowiony ze normalnie by go nie Usunęli.
Udało się. Wycięty. Do tego było masę zrostów, mówił, że cała siatka i też udało się to uwolnić. Podali mi mój żel, dobrze że go kupiłam.
Mówił też, że widać gdzie miałam usuwaną tą przegrodę macicy bo ślad został. No i jedynie tych wycinków nie mam ale trudno.
Jeszcze się zastanowię czy to robić czy nie wybrać antybiotyku w ciemno.

No to chyba tyle. Reszty dowiem się z wypisu i mam nadzieję, że na wizycie kontrolnej będzie już pięknie w środku.

Wiadomość wyedytowana przez autora 8 lipca 2023, 12:02

20 lipca 2023, 14:15

Byłam na kontrolnym usg po histeroskopii i dalej jest jakaś biała świecącą plama na macicy.
Ogólnie wygląda jak polip ale lekarz mówił, że to mogą być jednak zwapnienia po zabiegach. Ten co robił histero mówił, że mam ślad w macicy po tej przegrodzie woec może to jednak to.
Chyba nie jest możliwe żeby mi się nowy polip zrobił w tydzień po zabiegu. Choć z moim peszkiem to już sama nie wiem...
Narazie odpoczywam.
Córka chora na antybiotyku woec przeciągnęłam l4 i siedzimy w domu.
Boję się... Tego, że stracę robotę zamiar szykować się do transferu.
Jakby nie patrze to miesiąc w miesiąc jestem w szpitalu i na l4. Dramat pod względem jak to widzi pracodawca.
Ale jaki mam na to wpływ? Żaden.
Jeszcze tuż przed końcem umowy czeka mnie kolejna operacja, usunięcie pęcherzyka żółciowego.
No i tym samym wbijam sobie gwóźdź do trumny i podejrzewam, że nowej umowy mogę nie dostać. Ale miałam ostatnio atak tego pęcherzyka. 3h zwijałam się z bólu takiego, że bałam się, że mam zawał. Omdlenia i ból taki, że leżałam w środku nocy na płytkach w kuchni bijac się z myślami czy dzwonić po karetkę czy to wytrzymam. Wytrzymałam ale byłam w bardzo kiepskim stanie.
Teraz sierpień i wrzesień muszę ciągnąć bez żadnego zwolnienia i dać z siebie wszystko w pracy. Może jakoś zatre złe wrażenie.

19 sierpnia 2023, 11:49

Niech ten sierpień już się kończy... Prawie co nic śni mi się, że jestem w zaawansowanej ciąży albo, że rodzę chłopca...
Niby człowiek już tak nie przeżywa ale te skrywane emocje i tak wychodzą na wierzch nawet we śnie...

28 września 2023, 08:27

Czas mija nieubłaganie. Tak mi już tęskno do tych staraniach, że szok. To co kiedyś było koszmarem teraz jest mi takie potrzebne żeby żyć.
Naprawdę. To chyba uzależnia. A może to po prostu presja czasu? Chciałabym być matką nawet jeśli geriatryczną według wytycznych 🤣

A co u nas?
Córa rośnie, zaczęła gadać i każde słowo i zdanie tak strasznie cieszy i śmieszy, dyskutujemy ma wszelkie tematy nawet te trudniejsze. Cudowna jest.
Niestety mamy małe problemy gastryczne i czeka nas diagnoza na nietolerancję glutenu. Przeraża mnie to strasznie. Nie umiem trzymać żadnej diety, a jedzenie to dla mnie wielka przyjemność. Mam nadzieję, że to fałszywy alarm ale też że mimo wszystko jakoś sobie poradzimy.

Co do starań to już się troszkę zaczynam szykować.
Biorę już b-complex methylowany, tam już mam kwas foliowy.
Do tego zestaw na odporność a tam wit d, cynk, selen.
Wieczorem hydroxyhlorochina, acard i metformax 500 ale czasami rano mam mdłości i zawroty głowy. Ponoć hydroxyhlorochina też obniża cukier i nie wiem czy łączenie tych leków nie wpływa na mnie tak niekorzystnie.
Cukier natomiast z rana po lekach 92-94 woec odstawić też nie chce, boję się, że będzie za wysoki.
Do tego jestem stałym bywalcem u dentysty.
Jakieś pomysły jak się lepiej przygotować?

7 października 2023, 11:55

Środa. 4.10.
Siedze sobie na kibelku w pracy, telefon wzięłam bo wiecie... dłuższe posiedzenie, a tu dzwoni jakiś nr. Odbieram: chirurgia szpitala. Myślę no niech to szlag, zaraz mi termin przesuną i zaś pół roku czekania w dupe jeża. A tu babka pyta: czy zabieg wtedy i wtedy, no ja potwierdzam ale atmosfera już ogólnie 💩 i to z dwóch powodów 🤣 wiadomo po co dzwonią.
A tu nagle ona proponuję: a mogłaby być Pani u nas za 2h? To zrobimy zabieg jutro.
Ja w pracy środek dnia. Cała szafa spraw. Mówię: Pani! czekaj za 2h to nie dam rady ale zapytaj o której mogę być najpóźniej, ja też spróbuję ogarnąć rzeczywistość i jesteśmy pod telefonem.

Burza. W pracy młyn, u mnie ciężko tak zostawić robotę. Cała szafa spraw, które trzeba przenieść na innych pracowników co oczywiście wiąże się z pełną akceptacją innych. No i na biurku leży moje świeżo wydrukowane podanie o umowę, która mi się kończy za 3 tyg. Leży i czeka na dobry moment. Idę, zanoszę i informuje kierownika, że idę na operacje dzisiaj więc mnie chwilę nie będzie. Chyba nie zdążył przyswoić tej informacji ale podanie rzuciłam i poszłam ogarniać robotę. No nic, niech się dzieje wola nieba.
No to jeszcze co w domu. Stary 2 zmiany, nie ma co z dzieckiem zrobić. Ale ogarnęłam. Zerwałam się z roboty, odebrałam młodą, spakowałam torbę do szpitala i odstawiłam dziecko do babci. Mąż ma jutro rano po zaprowadzeniu do żłobka lecieć na krew i skorzystać z 2 dni wolnego.

No i tym sposobem wylądowałam w szpitalu na pełnym spontanie.

Dzis jestem już w domu. Właściwie to byłam wczoraj.
Schemat był taki środa przyjęcie popołudniu-czwartek operacja-piątek wyjście.

Ogólnie ciężko mi. Bardzo mnie boli.
Przyszłam już laparoskopia i cięcie cesarskie ale teraz boli dramatycznie mocno.
Zgłosiłam to lekarzowi to uznał, że możliwe, że uszkodził się jakoś nerw i musi samo minąć.
Naprawdę ciężko mi chodzić i oddychac.

Dziwnie tak ogólnie. Brakuje mi jakiegoś organu. Mam nadzieję, że to było jednak dobre posunięcie. Że to pozwoli mi żyć jeszcze długo w zdrowiu, a także urodzić kolejne dziecko. No i ogólnie, że już będzie lepiej.

Mam wrażenie, że jakieś fatum nade mną ciąży. Już mam dość chorowania. No ale teraz to nastrój mam posępny pewnie przez ból.

Dieta lekkostrawna przez pierwsze dni/tygodnie jak się uda.
Narazie jest ok.
Lekarz mówił, żeby jeść wszystko tylko uważać i patrzeć co mi szkodzi.
Wiadomo, że dziś nie zjem schabowego ale mam go zjeść normalnie np za 2 tyg. Tylko najpierw pół porcji i sprawdzać jak się czuje.

Także powoli, małymi kroczkami do normalności.

7 października 2023, 11:55

Środa. 4.10.
Siedze sobie na kibelku w pracy, telefon wzięłam bo wiecie... dłuższe posiedzenie, a tu dzwoni jakiś nr. Odbieram: chirurgia szpitala. Myślę no niech to szlag, zaraz mi termin przesuną i zaś pół roku czekania w dupe jeża. A tu babka pyta: czy zabieg wtedy i wtedy, no ja potwierdzam ale atmosfera już ogólnie 💩 i to z dwóch powodów 🤣 wiadomo po co dzwonią.
A tu nagle ona proponuję: a mogłaby być Pani u nas za 2h? To zrobimy zabieg jutro.
Ja w pracy środek dnia. Cała szafa spraw. Mówię: Pani! czekaj za 2h to nie dam rady ale zapytaj o której mogę być najpóźniej, ja też spróbuję ogarnąć rzeczywistość i jesteśmy pod telefonem.

Burza. W pracy młyn, u mnie ciężko tak zostawić robotę. Cała szafa spraw, które trzeba przenieść na innych pracowników co oczywiście wiąże się z pełną akceptacją innych. No i na biurku leży moje świeżo wydrukowane podanie o umowę, która mi się kończy za 3 tyg. Leży i czeka na dobry moment. Idę, zanoszę i informuje kierownika, że idę na operacje dzisiaj więc mnie chwilę nie będzie. Chyba nie zdążył przyswoić tej informacji ale podanie rzuciłam i poszłam ogarniać robotę. No nic, niech się dzieje wola nieba.
No to jeszcze co w domu. Stary 2 zmiany, nie ma co z dzieckiem zrobić. Ale ogarnęłam. Zerwałam się z roboty, odebrałam młodą, spakowałam torbę do szpitala i odstawiłam dziecko do babci. Mąż ma jutro rano po zaprowadzeniu do żłobka lecieć na krew i skorzystać z 2 dni wolnego.

No i tym sposobem wylądowałam w szpitalu na pełnym spontanie.

Dzis jestem już w domu. Właściwie to byłam wczoraj.
Schemat był taki środa przyjęcie popołudniu-czwartek operacja-piątek wyjście.

Ogólnie ciężko mi. Bardzo mnie boli.
Przyszłam już laparoskopia i cięcie cesarskie ale teraz boli dramatycznie mocno.
Zgłosiłam to lekarzowi to uznał, że możliwe, że uszkodził się jakoś nerw i musi samo minąć.
Naprawdę ciężko mi chodzić i oddychac.

Dziwnie tak ogólnie. Brakuje mi jakiegoś organu. Mam nadzieję, że to było jednak dobre posunięcie. Że to pozwoli mi żyć jeszcze długo w zdrowiu, a także urodzić kolejne dziecko. No i ogólnie, że już będzie lepiej.

Mam wrażenie, że jakieś fatum nade mną ciąży. Już mam dość chorowania. No ale teraz to nastrój mam posępny pewnie przez ból.

Dieta lekkostrawna przez pierwsze dni/tygodnie jak się uda.
Narazie jest ok.
Lekarz mówił, żeby jeść wszystko tylko uważać i patrzeć co mi szkodzi.
Wiadomo, że dziś nie zjem schabowego ale mam go zjeść normalnie np za 2 tyg. Tylko najpierw pół porcji i sprawdzać jak się czuje.

Także powoli, małymi kroczkami do normalności.

17 października 2023, 12:02

11 doba po operacji. Mam już ściągnięte szwy i czuje się Córa lepiej choć boli mnie w jednym miejscu. Wychodzi na to, że narzędzia uszkodziły mi nerwy, ma to się zregenerować.

I choć początkowo myślałam, że podejdę do transferu w kolejnym cyklu po laparo to jednak dam sobie miesiąc zapasu. Niech tam się wszystko dobrze w środku wygoi.
Na początku listopada zaczyna mi się już okres. To za wcześnie. Myślę, że jak pójdę w grudniowym cyklu to spokojnie wyrobię się przed świętami i ewentualną przerwą w klinice.

Rok temu mój szczęśliwy cykl z Igorkiem zaczął się 17 listopada. W tym roku jeśli nie będzie komplikacji to będzie przesunięcie o jakieś 2-3 tygodnie.

Dziwnie, że to już rok... Powinnam tulić w ramionach 2 miesięczne dziecko, a jak narazie zalewa mnie tęsknota... Ale też i nadzieja.

Nadzieja to takie dziwne uczucie. Trzyma nas przy życiu kiedy nie zostało już nic innego. Są momenty, że pragniemy jej się pozbyć, przestać mieć nadzieję, a są takie gdy w samotności pragniemy żeby przyszła, objęła nas ramieniem i powiedziała do uszka: "przejdźmy przez to razem".
Moja nadzieja już tu jest. Już razem idziemy.

27 października 2023, 15:38

Omg mam anginę.
Ale ból, ja pierdziele. Ani szyja ruszyć ani śliny przełknąć. Do tego dreszcze i ból mięśni, jeszcze ucho daje znać.
Od dzisiaj antybiotyk ale potrzeba kilku dni na poprawę.
Mam 3 dni na kurację bo od poniedziałku wracam do pracy.

Moj żołądek na teraz nieźle kombo bo z jedzeniem jest problem ale prochy łykam na potęgę bo nie da się żyć. Dzisiaj Izę sprzedałam do mamy. Mam nadzieję, że się nie zarazi.
Ja sama nie wiem gdzie złapałam anginę siedząc w domu. Ale byłam w przychodni na badaniach, a później u lekarza.

11 listopada 2023, 18:22

Dramat z każdej strony. Po zakończeniu antybiotyku przez 12 dni od razu na nast dzień zaczęłam się gorzej czuć. Na początku osłabienie, ból mięśni, drapanko w gardle jakby mnie przewiało.
Po 2 dniach od nowa czopy ropne w gardle. Dziś umieram. Dostałam kolejny antybiotyk z infolinii od lekarza ale to wystarczy? Ani wymazu teraz ani nic. A wszystko boli, mięśnie, zimno mi, gardło strasznie... Boję się o Izę, ona też na antybiotyku bo ma ropne zapalenie ucha ale ma też mokry kaszel i furczy jej w klatce.
Nie wiem co mam robić.
W pon muszę iść do pracy, a ona do żłobka.
Po prostu jestem załamana.

Wizja transferu mocno się oddala. Dopóki tego nie wyleczę nie podchodzę bo na immunisupresji znowu mogę coś złapać.
Musze pilnie ogarnąć wizytę u laryngologa i niech wdraża konkretne działania.

No i bebech boli. Dalej boli mnie ten pępek i doszedł żołądek. Tamten antybiotyk ledwo zniosłam a teraz zaraz kolejny.
Tylko patrzeć aż dojdzie mi zapalenie grzybicze pochwy po takim kombo.
Rozkładam ręce i nie wiem co robić.

13 listopada 2023, 13:03

Żyjemy. Antybiotyk zaczął działać i wczoraj już nie miałam gorączki. Także dziś poszłam do roboty choć opierdalam się jak mogę. Właśnie wcinam ciepłą zupkę ogórkową.
Jutro idę do laryngologa. Zobaczymy czy coś wdrożyć dodatkowo czy uzna, że antybiotyk który biorę będzie ok. Muszę z nią porozmawiać o tym ropniu i zaznaczyć, że do transferu wchodzę na immunisupresje i wolę uniknąć nawrotu. Czytałam trochę na necie, że nacinają takie gulki i uwalniają ropę żeby się wygoiło jak należy. Ale czy to przejdzie czy uzna że wymyślam to się okaże. Wolę poczekać miesiąc czy 2 na transfer ale być przygotowana jak należy.

Młodej załatwiłam opiekę jeszcze na 2 dni bo chyba przedłużę jej antybiotyk chociaż o dobę. Na szczęście intensywne inhalacje u niej też pomogły przez weekend i jest o niebo lepiej. Coś tam jej się odrywa ale to już zwykły mokry kaszel, nie męczy jej.

Naprawdę potrzebuje odpocząć. Mąż 2 zmiany i cały tydzień będę sama z córcia w domu. Ona się nudzi strasznie. Musimy zacząć odrobinę spacerować bo ostatnie tygodnie w domu załatwiły nasza odporność totalnie. Myślę, że wyjdę z nią dziś chociaż na 20-30 minut. Bo pójdzie do żłobka wyjdą na spacer i będzie od nowa chora. Już to znam.

Jeszcze tej nocy miałam taki refluks, że gorycz i żółć podchodziła mi do gardła chyba 20 razy. Próbowałam spać na siedząco, wzięłam leki IPP i wciąż przy każdym minimalnym ruchu wlewało mi się do buzi.
Gardło dziś boli jak cholera, w mostku piecze, typowa zgaga refluksowa ale chyba nigdy nie miałam tak źle.
Ponoć to jedno z powikłań usunięcia pęcherzyka. Wczoraj nic strasznego nie jadłam żeby było po złej diecie. No chyba, że ten antybiotyk mnie tak wykańcza. W sumie mam nadzieję, że skończę go brać i unormuje żołądek.

Wiadomość wyedytowana przez autora 13 listopada 2023, 13:17

16 listopada 2023, 16:57

Jestem po kontroli unlaryngologa
Na szczęście to nie ropień ale torbiele w migdałach przez to, że swoje już zniosły w chorobach.
Dr Zaleciła usunięcie migdałów ale sprawdzałam i na całym dolnym Śląsku terminy od 2025 🤦‍♀️
Wzruszyła mi tym migdalem tak, że okropnie bolało ale mówiła, że te torbiele jak się oderwać to mogą się zmniejszyć.
No i na takie ruszanie mam przyjść jeszcze za 2 tyg.

Narazie zostaje na antybiotyku i pozostaje trzymać kciuki żeby ta angina już nie wróciła.

17 listopada 2023, 21:54

Rok temu zaczęłam cykl, w którym zaszłam w ciążę z Igorkiem. Są dni kiedy czuje tą ciążę i jej stratę każdą komórką swojego ciała.

2 grudnia 2023, 16:35

Grudzień. Bądź tym cyklem proszę 🙏

12 grudnia 2023, 10:58

Dobra jak zawsze coś musi iść nie tak ale nie jestem bez winy, sama się przyczyniłam do swojego stresu.

Miałam zrobić badanie proga w 9 dniu cyklu. To była sobota. Zapomniałam 🤦
Ale myślę co tam,pójdę w niedzielę, nie raz byłam w laboratorium przy szpitalu. I co? W niedzielę już zamknięte.
No to poleciałam w poniedziałek rano 11 dc, nie tak źle. Byłam pod laboratorium jeszcze przed otwarciem. Babka zapewniała, że wynik będzie popołudniu.
Cały dzień i pół nocy odświeżam wynik, nie ma.
12 DC dzisiaj i wizyta. Wyniku nie ma. W labo dostałam informację, że pojechał do Wrocławia. Dzwonię, a tam się okazuje, że mają awarie maszyny.
Boziu czy tylko ja mam takiego pecha?
Miało być bez stresu od ja od wczoraj z kibla nie schodze.

Wizyta. Endometrium 12 mm, duzo a to oznacza że wynik progesteronu może wyjść już zły.
Tym sposobem wszystko trzeba będzie odwołać.
Zrobiłam badanie proga raz jeszcze.
Jeśli wynik będzie ok to od jutra wdrażam progesteron, pojutrze wracam do kliniki na wlew z acofilu. Jeśli będzie powyżej 0,8 to pozamiatane.

Także modlę się o ten wynik o żeby był dobry. Stres już krąży w mojej krwi. Nie umiem myśleć o niczym innym. Nie wiem czy wykupować receptę. Acofil pewnie trzeba zamówić.

Na wizyty muszę ogarnąć urlop na żądanie. Chwała, że mam akurat jeszcze 2 dni. Będzie na wlew i transfer.

Trzymajcie kciuki za wyniki! Oby były szybko i oby były dobre 🙏

13 grudnia 2023, 10:17

Jest wynik: 0,2.
Działamy dalej!

18 grudnia 2023, 16:23

Jest już ze mną maluszek 3BB 💚💚💚💚

Transfer poszedł sprawnie,dołożyłam kleik i niech się dzieje magia!

Mimo, że to duże ryzyko to zjadłam tego maka... A co tam... Mam nadzieję, że mi nie zaszkodzi.

Sam transfer poszedł gładko. Rano wydeptałam ścieżkę przez chałupę ale później napawałam się tym euforycznym stanem szczęścia, że zabieram dziecko do domu.

Jesteśmy razem. W tym momencie mam go w brzuszku, moje maleństwo. Zostań ze mną, błagam 🙏

20 grudnia 2023, 18:28

Progesteron dzień po transferze 19. Szału nie ma.

21 grudnia 2023, 14:28

Doktorek odpisał, że wynik ok i leki bez zmian.

Także biorę swój standard.

Utrogestan dopochwowo 2x200 (rano i wieczorem)
Duphaston 3x1
Besins 100 3x1

W południe zamiast besins 100 będę brała 200. To nie duża zmiana ale głowa spokojniejsza.

A tabletek w domu mam do wyboru do koloru. W zapasach znalazłam luteinę, lutinus, luteinę pod język i jeszcze prolutex.

Krwotoki w poprzednich ciążach nie pomagają ale narazie nic się nie dzieje. Jeśli beta będzie pozytywna w ten progesteron nie odbije do góry to wdroze ten prolutex.

Ogólnie zaczynam mieć stresa. Dopiero 3 dpt a ja już chciałabym znać rozwiązanie tej zagadki.
Z drugiej strony tak cudownie być w tym ciążowym stanie, że nie wiem co poczne gdy to marzenie się skończy.

Zostań ze mną mój maluszku 💚

23 grudnia 2023, 16:57

5 dpt mam taki smutek w sobie jakbym wewnętrznie wiedziała, że si nie udało.

Ale szczęścia szukam w córce. Uśmiecham się do niej,nawet jak wymuszam ten uśmiech od ucha do ucha ale zaraz mi lepiej.

Dziś nawet poszłyśmy na basen,dźwigam ja do suszarki itd ale wydaje mi się że to na chwilę odczuwam zupełnie inaczej nic rok temu gdy musiał tego klocka dźwigać po schodach na 4 piętro. To ten brzuch napinał się okropnie.

Mój transfer zbiegł się z czasem kiedy czuję, że mogę zjeść wszystko i nie skończę na sorze. Także nerwy leczę słodyczami, pizza i nawet chipsy zjadłam.
Dieta po transferze... Przecież jak się nie uda to będę się chwiała za to pochlastac ale nie umiem inaczej rozładować emocji. Naprawdę nie mogę.

Te święta to jednak będzie wielki stres.

Wraca w głowie zarys mojej rodziny sprzed roku. Malutka Izunia, a ja w ciąży. Sesja że skarpetkami przy choince. Ta radość że życzenia świąteczne właśnie się spełniają...

A w tym roku... To tylko wspomnienie... Tak piękne, tak ulotne, ta chwila tak ważna, tak już daleka...

Prosiłam 3 razy męża żeby poszedł mi chociaż po test ale jest nieugięty.
Zrobiłam sobie zimową herbatkę z pomarańczą, miodem i cynamonem ale zabrakło mi goździków to mni nie puścił w obawie, że pójdę po test.

26 grudnia 2023, 19:00

Wieczór 8 dpt.
Kupiłam testy bo jutro jestem w domu sama więc przy becie też byłabym sama.

Białe, nie udało się 😢😢😢
‹‹ 12 13 14 15 16