6 miesiąc starań po odstawieniu tabletek anty.
Pierwszy miesiąc starań po powrocie męża z kursu.
Moje owulacje przypadały dotychczas z reguły w połowie tygodnia, gdy męża w domu nie było. W tym upatruje problem. I pokładam duże nadzieje w kolejnych cyklach, kiedy to już od jutra będzie w domu Rzuciłam się nawet na pakiet premium, tak więc będzie można ponownie podglądać mój wykres choć wciąż uważam, że cena 30zł to przegięcie.
Moja koleżanka ciągle mówi, że dobry aparat przy dziecku to podstawa, bo tak szybko rośnie, że trzeba to uwieczniać na zdjęciach. Aparat kupiłam, dziecka wciąż nie ma ale jak to ona mówi "będziesz miała czas żeby nauczyć się obsługi"
Wiadomość wyedytowana przez autora 8 lutego 2018, 12:17
Byłam dzisiaj u endokrynolog. Euthyrox zwiększony z 37,5 na 50. Zaleciła przyjmować suplement ovarin. Ma spoko opinie, ale trochę drogi, prawie 60zł za niego dałam. Ale ja ma pomóc to biorę. Za 3 miesiące jak nadal nic z tego to mam zrobić prolaktynę, glukozę i insulinę. I tak zapewne zrobię to szybciej... w pon ginekolog, który pewnie będzie mi kazał spadać na bambus, bo nie minął rok starań, ale idę.
Wiadomość wyedytowana przez autora 15 lutego 2018, 20:07
Byłam dziś u ginekologa na NFZ. Najpierw się nasłuchałam, że 6 miesięcy starań to jeszcze nie starania, że za wcześnie jeszcze na diagnozowanie niepłodności. Że dopiero po dwóch latach jest na to czas, bla,bla,bla. Pogadał, pogadał, ale skierowanie dał jak to powiedział z uwagi na to, że jestem obciążona genetycznie cukrzycą (chorowałam w przeszłości na cukrycę typu II). Dostałam skierowanie na FSH, LH, WOLNY TESTOSTERON, DHEAS, ANDORSTENDION. Dodatkowo jak będę robiła te badania to zrobię już prywatnie zlecone przez endo, czyli prolaktyne, glokoze na czczo i insuline. Na badania mam iść 2-3 góra 4 dnia cyklu.
Zrobił mi też usg i w lewym jajniku mam pęcherzyk 22,3mm i 20,1mm. Powiedział, że aby zobaczyć czy pęknie to powinnam przyjść w śrd, ale on w gda przyjmuje tylko raz w tyg i mi tego nie zrobi. Jak spytałam o prywatną wizytę to powiedział, że prywatnie też nie ma już miejsc. Ale na przyszły cykl idę na 100%, mam już od niego namiary na gina prywatnie, bo on przyjmuje w innej miejscowości i mówi, że nie ma sensu dojeżdżać. O ile do tej pory nie zajdę w ciąże haha Powiedział, że mam tylko nie iść do invicty, bo wyląduje z in vitro
Test owulacyjny zrobiony dzisiaj negatywny ale kazał się nim nie sugerować...
Tak więc nie pozostaje nic innego jak serduszkować intensywnie!
Z uwagi na to, że mam podejrzenie tej insulinooporności profilaktycznie zaczęłam już dziś dietę bez cukrową. Masakra, cukier jest wszędzie! Nawet w każdej wędlinie w sklepie a z uwagi na niedoczynność dołączy do tego dieta bez laktozy i bezglutenowa haha.
Spróbować warto... może w końcu schudnę, bo coraz grubsza się robię.
Temperatura względem wczoraj skoczyła ogromnie. Wczoraj 36,28, dzisiaj 37. Jednak nie ogarnęłam i zmierzyłam temp. dzisiaj 2h później niż zawsze, bo zapomniałam zmierzyć o 6 a tak to zawsze mierzyłam jak mąż wstawał do pracy.
Tak czy inaczej jeżeli owulacja miała być to moim zdaniem była, bo we wt miałam śluz płodny rozciągliwy.
Wydaje mi się jednak, że mam lekką infekcje pochwy...
Czas rozpocząć nakręcanie się na ciąże! hahaha
Nie pisze, bo nie ma o czym. Jest oczekiwanie, próżnia, czy się udało, czy nie? Czuje kłucie jajników. Temperatura powoli rośnie, ale to mnie akurat nie napawa nadzieją, bo wykresy zawsze mam piękne.
Zaczęłam się odchudzać, moja druga strona mówi mi, że jak jeszcze się nie uda to dobrze, wtedy przynajmniej trochę schudnę.
Przyszły cykl jak się nie uda planuje z monitoringiem. Dwóch lekarzy mam na oku, ale jeden stosuje naprotechnologie, nie do końca wiem z czym to się wiąże i czy go chce Bo akurat w tej kwestii to obojętne mi metody, byle do celu
A drugiego polecał mi mój gin do którego chodzę na nfz. Dzwoniłam do niego przed chwilą i monitoring powinnam rozpocząć od 5dc. Babka w rejestracji mówiła, że mogę się już zarejestrować, ale to bez sensu skoro mogę dostać okres innego dnia. Zadzwonię więc w tym dniu kiedy dostane i będę liczyła, że będą terminy.
Wiadomość wyedytowana przez autora 27 lutego 2018, 12:14
Usłyszałam dzisiaj, że moja dyrekcja chodzi i mówi, że ja to muszę być w ciąży, bo "ona taka blada jest". Jak mnie koleżanka dziś zobaczyła to usłyszałam "kiepsko wyglądasz"- dzięki!
Wczoraj poszłam spać o 20:30, a dzisiaj drzemka w ciągu dnia była konieczna.
A jakoś przedwczoraj, gdy bolały mnie dziwnie jajniki i jakby szyjka macicy (?!), miałam mini brązową plamę na gaciach, ale że była brązowa, a nie czerwona to zignorowałam ten fakt. Teraz czytam, że plamienie implantacyjne może mieć brązowy kolor.
A najlepsze, że na te wszystkie domniemane objawy ciąży to jest nawet za wcześnie.
Niech ja lepiej zajdę już w tą ciąże, bo mi na banie siądzie.
Temperatura przyzwoita. Dzisiaj i wczoraj 36,93 o 5 rano.
Okres powinnam mieć środa/czwartek. Od piątku mam już bóle miesiączkowe. Dziwne. Już dość dawno ich nie miałam na tyle dni przed miesiączką. Podbrzusze czuje praktycznie cały czas, tak jak pisałam bóle są podobne do tych miesiączkowych, ale nie aż tak silne. Temperatura dalej na poziomie 36,9. Nie zamierzam robić testów przed miesiączką. Dopiero jeżeli się spóźni to zrobię. Ale czuje, że znowu nic z tego.
Miałam robić ten monitoring owulacji w następnym cyklu, ale wyskoczyła mi dodatkowa robota przez co mój czas się uszczupli rozważę jeszcze czy go nie przełożyć na jeszcze kolejny... choć chyba nie chce czekać. Za to na bank na początku cyklu idę badać hormony.
Temperatura toczy walkę Przedwczoraj 36,9, wczoraj 36,74, dziś 36, 8. Miesiączki spodziewam się jutro, góra pojutrze. Chodzę senna, zmęczona, łatwo mnie wnerwić i mam bóle podobne do miesiączkowych, ale o wiele słabsze, a cycki to mi zaraz stanik rozerwą haha Wczoraj natomiast śniło mi się, że urodziłam dziecko i moim zmartwieniem było to, że nie miałam laktacji. Oj siada na banie, siada Jeżeli okres dostane dziś lub jutro to w pt chce iść hormony zbadać.
Wiem, że moje objawy mogą podjeżdżać lekką ciążą, ale serio... prawie nie mam nadziei, że to ten cykl.
Była nadzieja po moim dzisiejszym skoku temperatury, ale się zmyła. Beta ujemna.
Czekam na okres, niech już przyjdzie jak musi. Chce w końcu zbadać hormony, a na wtorek zapisałam się do ginekologa specjalizującego się w niepłodności i jadę z monitoringiem. Wydaje mi się, że moje pęcherzyki nie pękają... trzeba to sprawdzić.
Czas działać, bo za długo to trwa.
Zdołowana idę oglądać serial.
Już dawno mój cykl nie trwał tyle A tak bardzo chciałam dzisiaj iść zbadać hormony i dupa... ciekawe czy ginekologa z wtorku też nie będę musiała odwołać
Liczę, że okres przyjdzie najpóźniej jutro wtedy jeszcze będzie nadzieja na wtorkową wizytę...
Ja pier**** chcesz okres to go nie ma, nie chcesz to nadchodzi.
Wczoraj miałam mini czerwoną plamkę na bieliźnie i myślałam, że to już, jednak nie
edit.
Przejestrowałam się z wizytą u ginekologa na następną sobotę. Po co mam się stresować czy mi się miesiączka skończy do wtorku... sobota nawet wygodniejsza, nie będę musiała się spinać przed pracą. Wybrałam tego ginekologa od naprotechnologii, ale tylko dlatego, że ma bardzo dobre opinie w internecie, no zobaczymy...
Czuję, że okres nadchodzi haha
Wiadomość wyedytowana przez autora 9 marca 2018, 07:23
Witaj!
A jeszcze rano jęczałam, że mój cykl jest za długi hahaha. Choć ostatecznie wyszło 29, więc standardowo. Miesiączki mam mega regularne, 28-29dni, chociaż tyle dobrze.
W nowy cykl wchodzę z optymizmem i pełna nadziei, że niedługo czegoś się może dowiem.
W 5 dniu cyklu, czyli we wtorek idę na badania hormonalne- FSH, LF, DHEAS, ANDORSTENDION, WOLNY TESTOSTERON, PROLAKTYNA+ glukoza i insulina na czczo i kontrolnie TSH. W przyszłą sobotę wizyta u ginekologa i mam nadzieje monitoring cyklu.
Za to dzisiaj, aby uczcić 1 dc i o ile dobrze liczę 7 cykl starań idziemy z mężem na randkę, a co.
Boli... niech te przeciwbólowe zaczną działać.
Wiadomość wyedytowana przez autora 9 marca 2018, 11:27
Byłam wczoraj na badaniach. Na pierwszy rzut oka chyba nie mam w nich czegoś bardzo niepokojącego, ale lekarzem nie jestem w sobotę idę do ginekologa to mu je pokaże.
Badania robiłam w 5dc
Wkurzyłam się jedynie na TSH, bo przed jakimikolwiek hormonami było 3,6, po letroxie w dawce 37,5 było 2,1. A od kiedy biorę 50 to mam znowu 3,6!!! wtf?! Póki co nie świruje, do endo też nie idę. Wrócę do łykania letroxu w środku nocy. Bo może kawę za szybko piłam po łyknięciu, może inne suple brane równocześnie nie dawały mu się dobrze przyswoić. Byłam też chora w zeszłym tygodniu co też może wpłynąć. Powtórzę badanie w kwietniu.
A inne wyniki wyglądają tak (w nawiasie normy dla fazy folikularnej)
LH- 7,77 (2,4-12,6 mlU/ml)
FSH 7,24 (3,5-12,5 mlU/ml)
DHEA-s 140,2 (65-407 mlU/ml)
ANDROSTENDION 1,64 ng/ml (0,4-3,4)
PROLAKTYNA 314,9 (102-496)
GLUKOZA 93
INSULINA 7,04
Ze wzoru wychodzi nawet, że nie mam chyba insulinooporności nawet. Choć glukoza dość wysoko.
Na wynik testosteronu wolnego muszę jeszcze poczekać.
Także niby wszystko w normie według wartości referencyjnych. Zobaczę jeszcze co powie na to lekarz.
Jeżeli w tym cyklu monitoring wyjdzie ok to w kwietniu bierzemy się za męża
Wiadomość wyedytowana przez autora 14 marca 2018, 12:11
Byłam u ginekologa i powoli zaczyna się coś klarować.
Moje endometrium wynosi 3mm!!! 3 ku*** mm!. Czy ginekolog państwowy serio tego nie widział na usg w zeszłym miesiącu, serio?! Toż to jakaś patola. A ten uparcie twierdził, że wszystko super, ekstra, nic tylko dzieci robić. Do tego mam torbiel. Tego też nie widział?
Dobra trudno... 7 miesięcy zmarnowane.
U lekarza mam zjawić się ponownie w 14-15 dnia cyklu, ale nie dam rady i pójdę dopiero w 16dc, eeeeh. No trudno, może i tak mu się uda wtedy zobaczyć czy owulacja była.
Jeżeli chodzi o leczenie póki co będzie się prezentować ono tak:
-już na fotelu ginekologicznym dostałam jakiś lek na podleczenie stanu zapalnego, plus dziś mam sobie zapodać gynalgin i współżycie zacząć od wystąpienia śluzu płodnego
-glucophage 750mg raz dziennie- na zbicie glukozy
-dostinex- 1/4 tabletki raz w tygodniu- tu na zbicie prolaktyny, która kurna niby jest w normie? ale jak widać niewystarczająco
-acard i olej z wiesiołka do 16dc
-luteina od razu od dnia, gdy dowiem się, że jestem w ciąży
-letrox póki co zostaje 50, po około 4tyg powtórzę TSH i wtedy zobaczymy czy trzeba zwiększyć
O ovarinie nic nie mówił, wręcz nawet nie zna tego suplementu, ale wykupiłam kolejne opakowanie więc będę go brała, aż się skończy. Zaszkodzić nie powinien
Generalnie mam mega pozytywne wrażenie po wizycie, lekarz bardzo uprzejmy, zainteresowany moimi staraniami, a nie jak ten państwowy co mnie ciągle spławiał na drzewo, bo przecież nie minęły 2 lata...
Szkoda gadać.
Wiadomość wyedytowana przez autora 17 marca 2018, 12:32
Tonę w śluzie nie pamiętam żebym kiedykolwiek tyle miała. Wczoraj nawet musiałam włożyć wkładkę, bo masakra. Póki co niestety śluz wodnisty, rozciągliwy jeszcze nie.
Bardzo bałam się pierwszej dawki dostinexu, bo naczytałam się w necie, że może być masakra. Nie było źle. Pierwszej nocy po zażyciu spałam 11h i mam większe pragnienie. Chodzę też bardziej zmęczona, ale to może być też wina glucophage. Generalnie da się wytrzymać.
W ramach walki z cienkim endometrium zaczęłam też pić wino czerwone wytrawne. Naczytałam się, że może pomóc to pije
Jestem bardzo ciekawa czy moje endometrium coś podrosło. W sobotę powinnam się dowiedzieć. Boje się tylko, że przyjdę za późno, aby stwierdzić czy owulacja była... Bo tak jak pisałam miałam przyjść 14-15dc a zmuszona jestem iść dopiero 16dc.
Obstawiam, że owulacja była dzisiaj:
-temp. wczorajsza to 36,54, dzisiaj rano 36,12, a przed chwilą ponad 37
-około 9 poczułam ogromny ból jajników, taki przeszywający i po chwili już ok
-śluzu mam ogrom, do tego piękny, rozciągliwy. Myślałam, że wczoraj tonęłam w śluzie, dzisiaj to jest dopiero masakra.
Zobaczę czy kalkulator owulacji potwierdzi moje przypuszczenia.
Ale nawet jeżeli owu była to co z tego skoro endometrium najprawdopodobniej i tak nie da rady
Wróciłam od ginekologa w totalnej rozsypce. Według moich obserwacji i kalkulatora owulacja rzekomo była środę, czyli tak jak przypuszczałam. Ginekolog niestety po usg nie może tego stwierdzić. Mówi, że jedno jajko niby nadal jest, ale skoro temperatura skoczyła to owulacja powinna być. W czwartek mam iść zbadać TSH, FT4 i progesteron i do niego zadzwonić. Mówi, że na podstawie progesteronu określi czy owulacja była. Endometrium urosło z 3mm na 8 mm- jakiś plus.
Jeżeli nie zajdę w tym cyklu w ciąże czeka nas badanie nasienia męża (i tak to planowaliśmy), badanie drożności jajowodów. Podejrzewa też, że może mam zespół policystycznych jajników i ta osłonka wokół jajeczka jest tak gruba, że jajeczko się nie może wydostać i wtedy robi się jakieś nakłucie. MOŻE, MOŻE, MOŻE. To dopiero początek a ja już mam dość. Mam się zjawić w przyszłym cyklu 12-13 dnia.
W tym miesiącu z 600zł poszło a tu się dopiero początek zapowiada.
Mąż w pracy, nie mam się komu wygadać, mama twierdzi, że przyjdzie na mnie czas-- no pewnie kiedyś może i tak, ale jak jest jakiś problem to się mogę tak do śmierci starać bez badań.
Na chwilę obecną dół masakryczny. Błagam niech ten cykl będzie szczęśliwy żebym tych wszystkich badań nie musiała robić.
Wiadomość wyedytowana przez autora 24 marca 2018, 12:21
Za godzinkę idę badać progesteron i hormony tarczycy. Z wynikami mam dzwonić do gina, on mi na powiedzieć czy owulacja była w tym cyklu.
Mój wykres w tym cyklu jest zupełnie inny niż zawsze. Owulacja wykryta przy dużym spadku, później bardzo stała temperatura na poziomie 36,6 z minimalnymi odchyleniami, wczoraj wzrost do 36,81, a dzisiaj spadek do 36,48. A w głowie oczywiście nadzieja "a może to spadek implantacyjny???". Czekam na wyniki i jutrzejszy pomiar.
Edit.
Progesteron: 13,7
TSH: 2,25
FT4- 1,43
Mam zwiększyć dawkę letroxu, progesteron jak to ujął ginekolog "zasadniczo dobry", ale preferują powyżej 20. Jednak skoro był to cykl bez stymulacji to ok. W razie ciąży mam włączyć luteinę.
Wiadomość wyedytowana przez autora 29 marca 2018, 16:40
Kolejny cykl raczej nie mój.
Test w 10 i 12 dpo negatywny. Wiem, że póki miesiączki nie ma to pozostaje jeszcze cień szansy. Ale wątpię w niego, w 12dpo powinno być już coś widać. Temperatura przyzwoita- zresztą jak zawsze.
Śniło mi się dzisiaj w nocy 2 razy! że wyszedł mi pozytywny test. Masakra. A z samego rana takie rozgoryczenie.
No cóż, pozostało mi dalej latać po lekarzach, robić badania i wydawać kupę kasy.
Okres powinien przyjść w czwartek.
Beta ujemna. Mogę spokojnie czekać na okres bez wkręcania sobie objawów ciążowych. Okres powinnam dostać niby jutro, góra piątek. W pon mąż idzie zbadać nasienie, u mnie też w następnym cyklu dalsze poszukiwanie przyczyny.
Halooooo okres, gdzie jesteś? skoro już masz przyjść to chodź...
Chcę rozpocząć nowy cykl, bo jak wiadomo nowy cykl nowe szanse!
Taaa.
Powodzenia w nauce fotografowania :D jakby co, sluze pomocą :D