Dziś zaczynam pierwszy cykl kiedy mam zamiar się obserwować. Mierzyć temperaturę, obserwować śluz no i może szyjkę macicy... ale to już mi się wydaje być zaawansowaną sprawą, której pewnie nie ogarnę
No i cóż... wierzę, że niedługo się uda
Starania jednak mogą być utrudnione przez to, że mąż jest na szkoleniu i wraca niestety tylko na weekendy.
Wiadomość wyedytowana przez autora 14 listopada 2017, 07:41
Przyszły mi dzisiaj testy owulacyjne z allegro. Różne opinie czytałam na ich temat, ale tanie były to wzięłam Nawet dostałam w gratisie kilka testów ciążowych, będzie do nałogowego testowania Boję się tylko, że wyjdzie mi na teście owulacja, a mąż będzie 400km od domu, co jest bardzo prawdopodobne…
Zdziwiona jestem regularnością moich cykli po odstawieniu antykoncepcji. Obawiałam się, że na początku wszystko będzie rozjechane, ale póki co jest dobrze. Chociaż nie jestem pewna czy miewałam owulacje w tych cyklach.
Jakieś 4 lata temu odbiło mi i zgłosiłam się na dawstwo komórek jajowych. W związku z tym przeszłam szereg badań na płodność i skoro mnie wzięli to chyba wszystko było dobrze. Miałam jedynie torbiel na jajniku, którą zaleczyli antykoncepcją i za wysokie TSH. Tą lekką niedoczynność leczę euthyroxem (w zasadzie niedoczynność to chyba za dużo powiedziane. TSH przed leczeniem miałam 3,6). Budzi to we mnie nadzieje, że nic się nie schrzaniło przez te 4 lata i nie powinnam mieć nie wiadomo jakich problemów z zajściem w ciążę. Ale może być różnie. Zawsze jeszcze jest mąż, a tam to nie wiadomo co w trawie piszczy, bo nigdy nie był badany.
Ale jak to lekarz mi powiedział. Rok, dwa lata starań to norma i do tego czasu mam się nie spinać. Taaaaaa
Tego się trzymajmy.
1dc- 36,09
2dc-36,20
3dc-36,74
Także no... nie za duży ten przyrost?
3 dc dzisiaj, miesiączka zbliża się ku końcowi i czekam na owulację... mam nadzieje, że wypadnie w przyszły weekend, a nie we wtorek, czy środę, gdy męża nie ma w domu
No i znowu zostaje słomianą wdową... mąż wraca na kurs, a ja do piątku zostaje sama z dwoma psami Przez to nie lubię niedzieli wieczorem i poniedziałków... smutno mi wtedy.
Poserduszkowaliśmy trochę, ale że tak powiem bardziej "rekreacyjnie" bo na owulacje nie ma co liczyć tak szybko.
Liczę, że wypadnie w przyszły weekend, jak mąż będzie w domu, a nie w środku tygodnia jak już wyjedzie co prawda zapowiadają się goście dwa weekendy z rzędu więc może być mały problem z serduszkowaniem, ale nie ma to tamto, trzeba działać
Wstawanie o 5 na mierzenie temperatury jest upierdliwe, gdy mam do pracy na popo. Ale chce ten cykl rzetelnie prowadzić.
Jednak mam problem z obserwacją śluzu, o obserwacji szyjki macicy nie wspominając... na to drugie nawet się nie porywam.
Dokopałam się wczoraj do moich wyników badań, które zrobiono mi podczas mojej "przygody" z dawstwem komórek. Wcześniej ich nie analizowałam, bo średnio mnie to wszystko interesowało. Wszystkie badania jak się spodziewałam wyszły ok, jedynie estradiol mnie przeraził. I to jak... okazało się, że przed rozpoczęciem stymulacji miałam go na poziomie poniżej 5, co oznacza, że był on jak u kobiety po menopauzie w mojej głowie pojawiło się tylko "COOOOOOOOO?! JAK TO MOŻLIWE?!" Zastanawiam się czy nie miało na to wpływu to, że był on badany 3 dni po odstawieniu antykoncepcji hormonalnej z tego co pamiętam... Po stymulacji tak czy inaczej udało się wyhodować kilka czy tamkilkanaście pęcherzyków do pobrania (nie wiem nawet ile). Jak ten cykl zakończy się niepowodzeniem to chyba trzeba się wybrać ponownie to sprawdzić. Bo jednak od ostatniego badania minęły prawie dwa lata.
A więc tak:
w lipcu 2015 AMH 3,14- tak więc chyba git, prawidłowa płodność zaczyna się powyżej 1,2
styczeń 2016 wszystkie przeciwciała ok
DHEAS 116- w normie
Progesteron też był w normie.
Badania jak widać niezbyt świeże, ale coś tam o mojej płodności mówią
Niedziela wieczór i znowu zostałam słomianą wdową... eh. Jak ja tego nie lubię. Przez sobotę i niedziele temperatura nie mierzona, bo weekend był imprezowy i byłoby to bez sensu. Ciekawa jestem jaka będzie jutro rano. Od wczoraj czułam ból owulacyjny (a przynajmniej wydaje mi się, że to ból owulacyjny ). Wygląda on u mnie tak, że chwilo czuje ból jak przy miesiączce, chwile później kłucie, a jeszcze później uczucie pełności w podbrzuszu, które nasila się przy chodzeniu. A do tego uczucie "nawilżenia". Udało nam się poserduszkować mimo gości. Mam nadzieje, że plemniki dożyją do owulacji (która mam nadzieje, że nadejdzie), bo do przyszłego piątku nie będzie okazji poprawić
Znikam oglądać moje guilty pleasure "Client list" i spać, bo przed 5 trzeba wstać
Ovufriend daje mi zielone światło i sugeruje dni płodne, a tu nie mam z kim dzieci robić. Nie lubię tego. Mam nadzieje, że owulacja już jednak może była w weekend, ewentualnie wczoraj... nadzieja matką... Mini wzrost temperatury w sumie był... zobaczymy jutro rano.
Wiadomość wyedytowana przez autora 28 listopada 2017, 16:21
Chyba udało nam się wstrzelić z owulacją w weekend
temp. z wczoraj to 36,46
a dzisiaj już 36,74 więc ładny skok.
Ovufriend wyliczył mi owulacje na niedziele, ale to różnie może być, bo sob, nd nie mierzyłam temperatury i wpisałam tam z piątku... Ale w niedziele miałam najsilniejsze bóle owulacyjne, więc może akurat...
Ovufriend ciągle przesuwa mi dzień owulacji. Najpierw była niedziela, później poniedziałek, dziś już, że wtorek... coś czuje, że ten cykl jest spisany na straty, bo ostatnie serduszkowanie było w niedziele. Choć niby szanse wciąż są... Od połowy grudnia mąż będzie w domu, więc może wtedy się uda, bo dni płodne mają być jakoś w okolicach świąt. Jeżeli ten cykl faktycznie będzie nieudany to zaczynamy chyba łykać olej z wiesiołka.
Popłakałam się dziś rano w pracy... tak po prostu, w zasadzie bez żadnego większego powodu. I to tak, że aż się zanosiłam.
WTF?
Nie pisze za wiele, bo w zasadzie nie ma o czym.
W pracy sajgon, nadgodziny, jedna musi robić za 3 i tak się kręci.
W zeszłym cyklu tego dnia miałam już bóle miesiączkowe i strasznie mocno bolały mnie piersi. Póki co cisza w eterze. Jedynie w niedziele dość mocno kuł mnie prawy jajnik i trochę wczoraj, ale zdecydowanie mniej. No i zmęczona chodzę, ale raczej nie ma co się dziwić jak w pracy kombo.
Za tydzień powinnam dostać okres... poczekamy, zobaczymy.
Temperatura poowoli rośnie. Dzisiaj o 4:30 było 36,83, więc chyba spoko.
No to zmykam z psiakami na spacer i oglądam serial wczoraj zaczęłam nowy na netflixie- dark. Zapowiada się dobrze.
Temperatura powolutku sobie rośnie... dzisiaj o 4:30 wskazywała 36,98 i tak dzień po dniu pokazuje nieco więcej. Jednak czuje nosem, że za chwile zaliczę spadek i nadejdzie okres. Co zrobić takie mam przeczucie, a one niestety z reguły się sprawdzają ale z drugiej strony lepiej tak, niż się niepotrzebnie nastawiać. W zasadzie nie czuje nic co by mogło wskazywać na ciąże. Chodzę zmęczona i senna, ale to raczej kwestia pory roku i pracy. Rano czułam w dole brzucha takie jakby ciągnięcie/ rozciąganie, ale przeszło. Może pierwsze oznaki okresu
Wiadomość wyedytowana przez autora 8 grudnia 2017, 13:01
Test z moczu za 1zł z allegro negatywny
Wiem, że na taki test teoretycznie może być za wcześnie, ale nie żywię na to nadziei Muszę podejść do apteki po olej z wiesiołka.
Jeżeli ten cykl będzie trwał tyle co ostatni to jutro powinnam dostać okres. Ovufriend wyznacza mi go na wtorek. Póki co objawów okresu brak, objawów ciąży również kurna, oby mi się cykl nie rozjechał... temperatura póki co się trzyma dość wysoko.
Chociaż jak się tak skupie to podbrzusze zaczyna boleć haha
Wiadomość wyedytowana przez autora 10 grudnia 2017, 10:35
Temperatura z 4:30 to 36,91, więc wciąż przyzwoita. Od rana mam bardzo lekkie bóle miesiączkowe, ale takie słabe to ja czułam tydzień przed, a nie w dniu miesiączki lub dzień przed... no zobaczymy, może się wredota po prostu przesunie...
Dopiero od tego cyklu zaczęłam dokładniej wszystko śledzić, więc nie mam pojęcia.
Jednak w razie gdyby do czwartku się nie zjawiła to idę chyba na bete, bo w pt wychodzę z koleżankami z pracy i chce ze spokojnym sumieniem piwo wypić Tzn. wolałabym nie móc go wypić, ale wiecie
Ogólnie nie wiem czy to możliwe, ale mam dziwne przeczucie, że moja owulacja mogła być tydzień później niż wyznaczył mi ovufriend. Bo tego dnia bardzo mocno bolał mnie prawy jajnik i dopiero od tego poniedziałku temperatura zaczęła wzrastać... sama już nie wiem.
Wiadomość wyedytowana przez autora 11 grudnia 2017, 13:08
Zwariuje czekając na ten okres. Temperatura spadła, ale wciąż jest powyżej kreski. Wczoraj wieczorem czułam lekkie bóle miesiączkowe i kłucie w jajniku. Dzisiaj cały dzień cisza.
Halo okres, gdzie jesteś? Jeżeli już musisz przyjść to przyjdź teraz...
Generalnie szajba mi odbija. Mam taką dyre co ciągle każdego pyta czy przypadkiem w ciąży nie jest. No więc wlatuje mi dziś do sali i tekst "Jesteś w ciąży?", na co ja "Nie, jeszcze nie jestem". A ta dalej drąży "bo jak jesteś to ja muszę wiedzieć czy mi zaraz na zwolnienie nie pójdziesz", to ja na to głupia "Nie, nie jestem, ale chciałabym być i niech mnie pani o to nie pyta więcej, bo płakać będę"...
i się rozryczałam
HAHAHAH brawa dla mnie.
Ta osłupiała, powiedziała że do 30 mam czas, zdębiała i poszła.
Może już mnie więcej nie zapyta, co?
Ku*** co za ludzie żeby o takie rzeczy ciągle pytać? Zero taktu, zwłaszcza, że babka sama jest bezpłodna i nigdy dziecka nie urodziła.
No cóż... zaczynam 4 cykl starań po tabletkach antykoncepcyjnych.
Przejdę się dziś po olej z wiesiołka, bo mam problem z obserwacją śluzu. Rozumiem, że mam go brać do owulacji tylko?
Aha dodam jeszcze tylko, że mąż w sobotę przyjeżdża do domu i będzie 3 tygodnie, tak więc będziemy próbować. Bo jednak ciężko jest wstrzelić się z owulacją akurat w weekend
Wiadomość wyedytowana przez autora 13 grudnia 2017, 09:15
Początku cyklu są takie nudne... zero emocji przy połowie cyklu coś już się zaczyna
"czy będzie owulacja?", "czy temp. wzrośnie?"
"pod koniec- jestem w ciąży, czy nie?"
a początki takie... nijakie.
Ale skoro nie jestem w ciąży to idę dziś na imprezkę, a co;)
Tak jak wspominałam włączyłam suplementacje olejem z wiesiołka.
Mąż wrócił do domu na 3 tygodnie jak ja się ciesze
Starania pełną parą czas zacząć.
Wiadomość wyedytowana przez autora 27 grudnia 2017, 12:06