Zapisz się i otrzymuj powiadomienia o
zniżkach, promocjach i najnowszych ciekawostkach ze świata! Jeśli interesują
Cię tematy związane z płodnością, ciążą, macierzyństwem - wysyłamy tylko
to, co sami chcielibyśmy otrzymać:)
O mnie: Kobieta w wieku 28 lat, wiele w życiu przeszła, ale fizycznie i psychicznie wciąż niezłomna.
Czas starania się o dziecko: Od stycznia 2024
Moja historia: Jestem 3,5 roku po ślubie. Rok sielanki, a potem wszystko pod górę. Ponad 2 lata szukania i diagnozowania choroby serca. Traktowanie jak wariatkę, przed lekarzy i przez najbliższą rodzinę. To bolało najbardziej. Po pół roku od zabiegu, gdy sytuacja się umiarowiła została podjęta decyzja o dziecku.
Styczeń 2024 : Towarzyszyło mi wiele emocji robienie testów owulacyjnych, sprawdzanie objawów, ale gdy przyszedł okres to było jak znów uderzenie w policzek. Popłakałam sobie troche nad moim losem, ale stwierdziłam, że to dopiero 1 miesiąc, że może nie trafiliśmy itp.
Luty 2024: Bardzo czekałam na ten czas po owulacji, notowałam objawy i byłam pewna w 90%, że się udało. Jakoś 3 dni po owulacji miałam skurcze brzucha jak na okres, przez cały dzień czułam się mega osłabiona tak jak by mnie zaraz miało rozłożyć, ale na drugi dzień jak ręką odjął. Po tygodniu zaczął mnie kłuć dziwne brzuch, w nocy obudził mnie krótki ból tak jak by wgryzienie, od razu pomyślałam, że to może dzidzia się zadamawia. Zrobiłam test po niecałych 48 godzinach i ujrzałam bladą kreskę! Miałam łzy w oczach. Na następny dzień zrobiłam betę i okazała się ujemna... Pomyślałam że oszukał mnie test. Trochę się zdziwiłam tym faktem, ale potem przeszło mi przez myśl, że to mógł być biochem...
Marzec 2024: Mam wiele nadziei na ten miesiąc i bardzo sie boję, że sie zawiodę. Od tego miesiąca biorę Fertisim, mąż był na badaniu nasienia i wyszła morfologia 3%. Nie ma tregedii z jego wynikami. Ale zakupił suplementy i zażywa.
Moje emocje: Jestem sfrustrowana, po prostu. Ciągle w życiu mamy pod górkę. Życie jest bardzo niesprawiedliwe. Boję się, że może upłynąć jeszcze kilka miesięcy zanim ujrzę 2 kreski. Nie wiem czy znajdę na to tyle siły...
Zaraz dni płodne. Ostatnio zaczęłam się po prostu bać. Czy ja dam radę być mamą, czy mnie to nie przerośnie...Nie wiem czemu naszły mnie takie myśli...😪
Mąż był tydzień temu na badaniach nasienia. Ogólnie wszystko w normie oprócz morfologii - 3%. Staram się dużo o tym nie myśleć, wdrozylismy suplementację i zobaczymy. Mam nadzieję, że nie będziemy musieli długo czekać na efekty.
Wczoraj miałam owulacje, oczywiście musieliśmy podziałać😀 Zdziwiłam się bo pojawił mi się płodny śluz - rozciągliwy, bo wypiciu parę razy Fertisim. Dawno go nie widziałam. Ciekawe czy przez brak śluzu płodnego nam się nie udawało? 🤔 Mam mieszane uczucia. Niby staram się wszystkiego pilnować, ale gdy przychodzi okres mam wrażenie, że coś przeoczyłam. Że coś mogłam zrobić lepiej, ale co? Monitoruje cykl, robię testy owulacyjne, biorę witaminy, pije okropne fertisim i NIC. Zastanawiam się jakim cudem niektórzy,, wpadają ''. Bo mają mniej stresu? Bo się tym nie przejmują. Czemu to wszystko jest takie niesprawiedliwe?
No nic, teraz zostaje tylko czekać. Najgorsze jest to, że wzięłam sobie urlop cały tydzień i nie mam czym się zająć na tyle godzin
Pamiętaj, że przy idealnych warunkach, zdrowej parze, szansa na zajście w danym cyklu to zawsze "tylko" około 30%. Ta szansa nie zwiększa się z każdym cyklem, w którym się nie udało. To, że w poprzednim nie wyszło nie spowoduje, że teraz ta szansa jest większa. :) Dlatego statystycznie uznaje się, że trzeba dać sobie rok na działania i jeśli po roku ciąży nie ma, to znaczy, że coś jest nie tak. Ale pewne badania zawsze jest dobrze wykonać szybciej, żeby nie tracić bez sensu tego roku czasu, tylko już zacząć ewentualne leczenie. :)
Nie lubię takich statystyk. Bo niby czemu ja jestem winna, że mam czekać niby cały rok, aby lekarze stwerdzili, że coś jest nie tak? Czemu Gruba Grażyna, nie dbająca o siebie i Roman, który ma nadwagę, który lubi codziennie popijać piwko mają 6 dzieci?! I wątpię, że były planowane. Czemu za każdym razem im się udawało? Hmmm?
Życie nie jest sprawiedliwe i tego nie zmienisz. Nie ma 100% szans na ciążę przy najlepszych warunkach, jakie mogą zaistnieć, nawet u koni czy innych zwierząt. Nic na to nie poradzisz, mamy trudniej. To że niektórzy trafiają złote strzały? Bywa. Sama nie wiem jak. Sama jestem wpadką, która jest dla mnie abstrakcyjna, bo ja walczę 2 lata i po drodze natknelam się na nowotwór. Jedni raz zagrają w lotto i wygrają miliony, inni zrobią dziecko albo 6 od razu. A inni dostaną w gratisie niepłodność, niedrożne jajowody, raka i alzheimera. Takie to już życie jest.
Dziś 26.03.24r.-8/9 dpo. 2 dni temu miałam nitki płodnego śluzu, rozciągał się bardzo ładnie. Zdziwiłam się czemu taki mam 😯 Najpierw pomyślałam, że to może następna owulacja, ale po teście okazało się że nie. W internecie piszą, że to zwiastun miesiączki albo ciąży. Nie pamiętam, żebym miała taki objaw zbliżającego się okresu.
Dziś czuje się średnio,brzuch coraz bardziej doskwiera, mam podwyższoną temperaturę i coraz większe myśli że nic z tego. Okres pewnie będę mieć idealnie na święta. Świetnie. Od momentu gdy zaczęliśmy się starać, mój 1 dzień okresu jest okropny. Nigdy takich boleści nie przechodziłam 2 razy pod rząd 😪Jak zbliża się miesiączka to zaczynam się wewnętrznie bać tego bólu 🥺 Ehhh
Zobaczymy, chciałabym zatestować w piątek to byłby 11/12 dpo. Chciałabym zrobić mojemu niespodziankę w święta, ale raczej nic z tego...I raczej już w tym roku nie urodzę, to był ostatni miesiąc nadziei na bobasa w tym roku...
03.04.2024r.
Następny miesiąc minął. Trzeci. Miałam nadzieję, że do 3 razy sztuka, ale nie. Myślałam, że może będę mieć niespodziankę na święta, a potem prezent na 6 grudnia - bo tak by wypadł termin porodu. Ale nie. Przyszedł okres. Nawet już nie chciało mi się płakać. Zaczynam następny cykl. Jeszcze głębiej schowałam malutkie buciki, które miałam podarować mężowi w prezencie...
Nie mam pomysłu, czy mam zrobić jakieś badania, iść do lekarza czy coś innego. Nie wiem w, którym kierunku mam iść. Na razie czekam, aż mojemu poprawią się wyniki. Może w międzyczasie powinnam pójść do ginekologa, ale co on mi pomoże? Na razie czekam, żeby przetrwać okres. A potem czekanie na dni płodne i robienie testów - przy tym mam przynajmniej frajdę. Bo za każdym razem widzę 2 kreski 🤭
Dziś 16 dc, przegapiłam owulację 🙈 Tak mi szybko zleciał czas od końca okresu do owulacji, że nawet nie skupiłam się na objawach. Przez weekend byłam na wyjeździe integracyjnym i nawet mi do głowy nie przyszło, że owulacja ma być tuż, tuż. Nastawiałam się, że będzie koło 17,18 dnia, a nie 15 czy 16 😅 Dobrze, że działaliśmy z mężem co drugi dzień. Zastanawia mnie tylko, że nie miałam bólu owulacyjnego, który u mnie trwa z parę godzin czułam delikatnie lewy jajnik ale to przez jakieś 5 minut... No nic, zobaczymy czy jakiś bociek coś przyniesie. W tym miesiącu widziałam chyba z 20 i się zastanawiałam czy coś dla mnie mają 😆
Ten cykl jest jakiś ,,cichy''. Mam obawy, że może to być bez owulacyjny. Prawie nie czuje podbrzusza czy jajników. Już od 8 dc czułam kłucie w podbrzuszu i jajnikach, przed owulacją to ja chodzić nie mogłam, tak to wszystko czułam, a teraz cisza 🙄 W ogóle ten cykl tak bardzo szybko mi zleciał, dziś jestem 5 dpo i dopiero wczoraj zaczęłam się troszkę nakręcać, że test mogę już zrobić za tydzień. Wiem, nie powinnam, ale i tak mi się wydaje, że późno zaczęłam 🙈 Z każdym cyklem nakręcam się coraz mniej, i tak jak bym miała coraz mniej zapału? Tak jak bym wiedziała od górnie, że na razie nie prędko zajdę w ciążę... Ehhh sama nie wiem co o tym myśleć...
Nie no, ja oszaleje z tym cyklem... Dziś jestem 2 dpo... Przez weekend miałam piękny śluz płodny i się dziwiłam czemu mam go tak dużo, jak przecież ostatnio w II fazie cyklu miałam go troszeczkę i co 2-3 dzień. Pokusiłam się o zrobienie testu owulacyjnego i w niedzielę wyszły fajne kreski, a w poniedziałek to już w ogóle była kreska bardziej czerwona od testowej... Dobrze, że zdążyliśmy jeszcze podziałać, bo bym się obwiniała 🙈 Kurcze to już 4 miesiąc starań i czuję po mału presję, boję się, że zanim wyleczę moje utajone Hashimoto może trochę minąć... W dodatku mam nadzieję, że mojemu poprawią się wyniki nasienia. Jeszcze pal licho jak by jedna ze stron miała problem, a tu są dwie strony winne 😟No nic, czekamy do 5 maja. Wtedy zrobię 1 test.
Dziś mój 10/11 dpo. Stwierdziłam, że zatestuje 12 dpo. Trochę mnie dzisiaj korciło, ale chyba strach zwyciężył. Boję się zobaczyć bieli... Trochę się nakręciłam, mimo małych objawów, że to może być TO. W poprzednich cyklach już od samej owulacji bolały mnie piersi, kuło podbrzusze i nie było NIC. Teraz mam na odwrót, piersi w ogóle nie bolą, są ciut większe. Od 2-3 dni zaczynam czuć bardziej podbrzusze. I tyle. Nawet nie czułam zbytnio jajników w tym cyklu. Coś czuję, że mogę się rozczarować i wybuchnąć płaczem 2 razy bardziej. Bo w tamtym cyklu po prostu przyjęłam porażkę, wstałam i szłam dalej. W tym miesiącu może być gorzej.
Wydaje się tak nie dawno, że zaczęliśmy starania, a tu zaraz 5 miesiąc stuknie. Czuję presję 😟
Dziś jest mi tak okropnie źle. Najchętniej odcięła bym się od tego wszystkiego i zamieszkała w domku na drzewie. Sama. Sama.
Kolejna znajoma urodziła, udało im sie zajść miesiąc po ślubie, bez żadnego problemu. A ja nadal w martwym punkcie. Czemu kurwa?! Co ja takiego zrobiłam?
Czemu, aż tak obrywam po dupie? To nie na moje szczupłe ciało ważące tylko 45 kg. A jednak jakoś to muszę kurwa dźwigać...
Coś czuje, że jak już mnie życie złamie to będzie koniec. Amen na całego. Nie będę nawet mieć zamiaru się podnosić.
Chciałabym zacząć nowe kolejne życie. Od samych narodzin. Mam nadzieję, że będzie lepsze niż to.
Jeśli liczyć zgodnie z wpisem, to jesteście na początku starań, a Twój stres i poddenerwowanie mogą mieć wpływ. Jeśli nie jesteś może zasięgnij wsparcia specjalisty? Zajście w ciążę na pstryknięcie palcem zdarza się u nie wielu par. Powodzenia.
Nie potrzebuje specjalisty, ale to że nie mogę zajść to nie jest jedyny mój problem w życiu, który mam. W życiu bardzo dużo przeszłam. Pamiętnik traktuje jako formę wyżalenia się. Na co dzień chyba każdy może mieć słabsze dni? Tak? To nie oznacza, że musi chodzić do specjalisty bo ma smutny dzień...🙄
5cs. Miałam cichą nadzieję, że pojedziemy we trójkę nad morze... Ale jednak nie. Na szczęście dziś 5 dc i czuje się lepiej, mniej krwawienia i nie mam okropnych bóli...
Zamówiłam badania na anemię, zobaczymy czy coś wyjdzie. Umówiłam się do ginekologa, wizyta dopiero w lipcu, ale myślę że zleci. I dostałam darmową wizytę w poradni leczenia niepłodności, ważne że mój chce iść. Będę dzwonić i pytać się o szczegóły. Coś się dzieje, mam nadzieję że nie na marne.
Śnił mi się dzisiaj jeleń z porożami, czytałam że to dobrze świadczy 🙂 Jest zwiastunem dużych zmian w życiu, a także potomstwa 🙂W 1 dc okresu leciały nad nami 2 boćki, pomyślałam że to jakiś znak bo zazwyczaj albo leciał pojedynczo albo leciały grupowo...
Dziś 7 dc, na szczęście kończy mi się okres 😀 No nie miałam lekko w tym okresie...🥺
W sumie to jest 5 miesiąc starań i robimy miesięczną przerwę, bo w sierpniu kończy mi się umowa i jak bym zaszła w ciążę (Tak, mogłabym mieć takie,, szczęście '') to możliwe, że by mi nie przedłużyli umowy... Także nie wiem jak ja wytrzymam ten czerwiec bez kontroli i czekania na okres 😪
W styczniu myślałam, że w maju to ja już w ciąży na pewno będę 😅 Ale ten czas tak szybko leci 🥺 Smutno mi z tego powodu. Najgorsza to jest ta niepewność kiedy to nastąpi, boję się że może to trwać co najmniej rok... To nie jest na moją cierpliwość...
16.06.24r. 5 dc.- 5 miesiąc starań zakończony teraz miesięczna przerwa i zobaczymy. Nie tak wyobrażałam sobie czerwiec... Mam teraz wizytę w poradni kardiologicznej, pół roku temu myślałam, że na pewno będę w ciąży i, że będę pod dobrą opieką. Głupia ja! No cóż - życie pokazało swoje zdanie. Coraz bardziej mnie to boli i coraz bardziej się obawiam, że nasze próby mogą się przedłużyć o wiele dłużej niż myślę. Przecież statystyki mówią, że w ciągu 6 miesięcy 80% par zachodzi w ciążę... Nam został jeszcze 1 miesiąc i to po przerwie... Wątpię, żeby się udało. Nie wiem jak ja zniosę miesiąc bez starań, mam nadzieję że szybko mi to zleci 🥺 W czerwcu robiłam badania na anemię i oczywiście, że mi wyszła. Dość poważna, zażywam tabletki od tygodnia i jak na razie w czasie miesiączki jest okey, nie wiem czy to ma na to wpływ, ale wydaje mi się że tak. Miałam bardzo ciężkie okresy odkąd zaczęliśmy się starać, czemu? Nie wiem, też jestem ciekawa. Może się coś zadziałało, a następnie nie chciało iść dalej bo coś blokowało? Mogę tylko gdybać.
Na początku lipca umówiłam się do ginekologa, zobaczymy co mi powie. To już jest jakiś krok. Mam nadzieję, że nie oleje sprawy i nie powie, że mam się martwić jak minie rok 🙄Bo lekarze są do tego zdolni.
Wiem, że siedzi we mnie dużo emocji i będę musiała mieć taki dzień na wypłakanie się. Całe moje życie jest ciężkie, każdy mój cel, który chce osiągnąć ma pełno problemów... Mam poważny problem w domu rodzinnym z siostrą, która się rozwodzi, nie chce żeby to na mnie bardzo wpłynęło, chociaż zauważyłam już, że się budzę w środku nocy i o tym myślę... Ehhh. Chciałabym mieć luzackie życie, bez przejmowania się przyszłością i przeszłością...
14 lipca zaczęłam swój 6 miesiąc starań i myślę, że nie ostatni. Po ostatnich badaniach mojego męża, wyniki nie napawają mnie optymizmem. Morfologia spadła z 3% na 2 %. Pomimo brania cynku, selenu i Fetisimu. Nie wiem co o tym mam myśleć ☹️
Moje obfite okresy nie były spowodowane żadnymi mięśniakami, tylko pewnie anemią, więc trochę mi lżej. Ale mam podejrzenie nieprawidłowości genu Mthfr, w środę będę robić badania.
Ten rok będzie cięższy niż poprzedni, choć myślałam, że gorzej być nie może. Może być. Dużo myślę i siedzi mi to na psychice. Zaczęłam się zastanawiać czy warto nadal próbować czy ja to udźwignę. Bo znając moje szczęście to na pewno będą jakieś nie przyjemności związane z ciąża i z dzieckiem. No i jak tu się cieszyć na spokojnie staraniami, a potem ciążą?Problem goni problem...
Teraz mam urlop i mam czas, żeby się wyciszyć, nie chce dużo o tym myśleć... Ale się tak nie da.
Niby czekałam na ten czas, po przerwie, żeby starać się nadal. Ale nie wiem czy będę mieć odwagę? Niby liczyłam się z tym, że może nam się trafić chore dziecko, ale nie wiedziałam, że jestem tego tak bliska...
U nas już 11 miesiąc, przez 10 miesięcy nie miesiączkowałam tak więc, nie było owulacji i szans na ciążę. Biegam od lekarza do lekarza. Wszyscy również mi mówią: "macie jeszcze czas", "ludzie starają się latami, a wy dopiero kilka miesięcy", "na was przyjdzie czas" itd. Wiem co czujesz, wiem jak boli każdy miesiąc, każdy negatywny test, wieść o ciąży znajomych czy rodziny.
Myślę, że u mnie rozpoczął się etap pogodzenia, że nie będziemy mieli łatwej drogi jak inni ale uda się w końcu i los nam się odwdzięczy za to.
Polecam Ci podcasty na spotify od Akademii Płodności - naprawdę potrafią wpłynąć pozytywnie na myślenie o staraniach i pomóc przeżyć ten ciężki czas.
28.07.24r. - dziś 15 dc, za kilka dni mam mieć owulację. Ale nie wiem czy z niej skorzystać... Bo nie przedłużają mi umowy 😐 Myślałam, że temat pracy mam pewny, kierowniczka mówiła na początku roku, żeby rozpisać urlopy, bo każdej przedłuży umowę. No, ale jednak tak się nie stało. Nie wiem co teraz mam zrobić. Boję się, że jak zajdę w ciążę to będzie nam trochę ciężko. Bo niby pracując miałabym płacone wynagrodzenie, a tu nic. Z drugiej strony znów mam czekać kilka miesięcy na starania? A i tak nie wiadomo kiedy zajdę 😟 Non stop problemy. Średni czas jaki szukałam pracy to ok. 3 miesiące. To dużo, zwłaszcza teraz jest martwy sezon to już w ogóle będzie ciężko.
Ehhh ☹️
Wiadomość wyedytowana przez autora 1 sierpnia, 09:40
Wczoraj zaczęłam 7 miesiąc starań 🙃 Stwierdziłam, że nie odpuszczamy starań. Co ma być to będzie. Damy radę. Chociaż wiadomo, że fajnie by bylo złapać pracę na umowię i mieć z tego korzyści.
Nie mam zamiaru już z tym zwlekać. Zawsze czekałam na odpowiedni moment :na w miarę zdrowe serce, na to, że dziewczyn nie chciałam zostawiać w pracy na sam koniec roku, na to, że mogą mi nie przedłużyć umowy. Zawsze stawiałam coś ponad siebie. Teraz pierdziele. Wiem, że jeżeli ciąża mi się trafi wtedy kiedy świeżo podpisze umowę i będzie to wyglądać dziwnie. Cóż. Teraz myślę tylko o naszej rodzinie.
W końcu moi rodzice, postanowili działać coś w sprawie działek, także myślimy też o kredycie na dom. Mam nadzieję, że mimo wszystko znajdę szybko pracę i szybko zajdę w ciążę. Żeby chociaż trochę czuć się bezpiecznie z dzidziusiem. I to nie jest tak, że brakuje nam pieniędzy. Mój mąż ma działalność gospodarczą, ale jestem nauczona, że mam swoją pracę i pieniądze. I oczywiście nie po to pracowałam tyle lat żeby nie dostać pieniędzy z chorobowego na ciążę... Zobaczymy co nam los przyniesie. Chciałabym urodzić w maju, tak bardzo mi się marzy poród w tym miesiącu. We wrześniu mamy rocznicę ślubu, już 4 i moje 29 urodziny... 🤔Dodatkowo urodziny mamy, teściowej, brata i szwagra. Może dojdzie kolejna data do świętowania tylko dla nas?
PS. Piccolo chłodzi się już od grudnia 😅
A małe trampki kupiłam już w październiku 😢
Ja miałam to samo, rezygnowanie z czegoś, bo jak zajdę w ciąże.
I tak zrezygnowałam z tatuażu, urlopu w Anglii, olałam cele roczne w pracy, bo przecież zaraz zajdę w ciążę i mnie ominie rozmowa roczna, nie pojedziemy na wakacje bo trzeba oszczędzać na wyprawkę i tak nam minął rok..
Wrzesień. Zawitał nas trochę pochmurno, ale lubię ten miesiąc bo są moje urodziny. W tym roku lubię go trochę średnio bo to mój 1 miesiąc bez pracy i 7 miesiąc starań. Nie ukrywam, że bardzo liczę na ten miesiąc. Może mały prezencik od losu na urodziny? I w dodatku wychodziłoby idealnie, bo chciałabym w maju urodzić... Boję się, że może zaboleć 5 razy bardziej niż dotychczas. Niby mam w głowie to, że przecież przez tyle czasu się nie udawało to czemu miałoby się teraz udać? Ehhh. Jak by człowiek wiedział, kiedy to zaskoczy to by się mniej stresował, a tak to by tylko odliczał 😅 Zaraz powinnam mieć owulację. Ciekawe z którego jajnika i czy nie utworzą się potem pęcherzyki 🙄 Pod koniec września mam wizytę u ginekologa, zobaczymy co powie.
Wrzesień mam zawsze gorący ze względu na imprezy. Urodziny mamy, brata, teściowej i szwagra 😅 Dobrze, że ja mam na samym końcu to zawsze sobie odpocznę jakimś wyjazdem😀 No, ale tak jak pisałam wyżej od dziś jestem bezrobotna 😅 Także zobaczę jak stoję z kasą to może się gdzieś wybierzemy. Dobrze by mi to w sumie zrobiło ☺️Aaa no właśnie, 26 mamy rocznicę ślubu 😀 Także tydzień przed testuję i zobaczymy czy będzie niespodzianka czy okres 🙄 Jak się uda to mam mały plan 🙃 Trzymajcie kciuki 😘
23.09.24r.- 38 dc
Tydzień temu zrobiłam test i wyszły delikatne 2 kreski. Pojawiły się po kilku sekundach, już wtedy wiedziałam na 100 %, że coś z tego będzie. 2 dni później (18.09)zrobiłam betę 63.74. To był 13 dpo? Tak jakoś. W piątek byłam u ginekologa bo i tak miałam już zarezerwowany termin jakiś czas temu i nie spodziewałam się, że mnie nastraszy ciąża biochemiczną. Żadnej empatii, żadnego pocieszenia. Stwierdziła, że mam za grube endometrium i, że to trochę nieciekawie wygląda, tak jak by to była ciąża biochemiczna. Wyszłam ze strachem w oczach. Na drugi dzień(21.09) zrobiłam betę i wyszła 168.30. Czyli przyrost ok. 90%. Trochę się uspokoiłam, ale nadal mam mieszane uczucia czy wszystko jest okey. W środę robię następną betę, w piątek mam do niej przyjść. I raczej to będzie druga i ostatnia wizyta u tej Pani. Podejrzewałam u siebie endometrioze albo Pcos, byłam u kilku lekarzy, mówiłam im o swoich problemach i nikt nie raczył się skłonić do tych chorób...Mówili, że wszystko jest okey. No nie było, bo z miesiąca na miesiąc cierpiałam coraz bardziej.
Progesteron miałam wysoki bo ok. 28. Nigdy z progesteronem nie miałam problemów. Czuję się w miarę okey, czuję piersi, jestem bardziej głodna, hormony buzują, mam delikatne mdłości. Myślę że nic nie wskazuje na to, że miało coś być nie tak.
Boję się, że mój ulubiony miesiąc wrzesień, może stać się przykrym przeżyciem, trzymajcie kciuki za kropka 😓❤️
Wiadomość wyedytowana przez autora 23 września, 15:48
Smutno mi jak nie wiem co. Czekam na poronienie. Beta prawidłowo nie rosła. Niech to się już zacznie i jak najszybciej skończy. Od czwartku mam już jakieś plamienia i codziennie jest ciut więcej, ale bez szału. Niby dostałam skierowanie na łyżeczkowanie bo miałam grube endometrium 2,74. Ale stwierdziłam, że na razie nie chce. Jak będę się czuć strasznie źle i nie będę sobie mogła z tym poradzić to pojadę do szpitala. To są moje najgorsze urodziny ever, po drodze zachaczyliśmy jeszcze o 4 rocznicę ślubu...Cały tydzień w niepewności, kłucie na betę, potem czekanie, w między czasie musiałam jeszcze pozałatwiać bezrobocie... To nie było na moje nerwy, ale dzięki Bogu na razie z tym spokój. Zamiast łez radości, były łzy smutku i rozgoryczenia. Znów los zrobił tak jak chciał. Tłumaczę sobie, że natura wie co robi, i że z drugiej strony wiem, że coś pykło. No, ale czemu znów w taki sposób los chce z nas drwić? Bóg sobie z nas kpi... Za każdym razem gdy mówię że mam dość, to Bóg jeszcze więcej daje do pieca i pokazuje mi, że jeszcze dużo wytrzymam... Przez wahania hormonów w dodatku tak strasznie mi świruje serce, że nie wiem przez co szybciej umrę. Przez arytmie czy przez ból rozgrywający serce po stracie... Serio. Mam dość. I wiem, że ludzie wiele przechodzą. Ale ja mam takie wrażenie, że przez ostatnie 3 lata nie miałam, żadnego spokoju. Ciągle się czymś człowiek zamartwiał,nawet wtedy kiedy nie chciał to życie go sprowadzało na ziemię...
30 września zakończyłam swoją ciążę i zaczęłam nowy cykl. Mam nadzieję, że z następną ciążą.Okres dłużył mi się strasznie. Ale już jestem po, więc to najważniejsze. Wczoraj byłam u lekarza i było wszystko okey. Mała rzecz, a cieszy 🙂. Na prawym jajniku już jest pęcherzyk dominujący 7 mm. Mam nadzieję, że do 2 tygodni owulacja przyjdzie bo mam wtedy iść na 2 nocki do pracy 😅. Bardzo się cieszę, że samo się oczyściło, bo nie wyobrażam sobie iść wtedy do szpitala... Nie zniosłabym tego psychicznie. Pani doktor powiedziała, że można się starać od razu. I tak zrobimy 😀 Nowy cykl nowe nadzieje. Dużo czytam na temat poronień i szans ciąży po nim. Mam duże nadzieję. Tylko boję się, że się nakręcę i że to może zaboleć 😓
W niedzielę wyjeżdżamy na 2 dni do Szczawnicy, żeby sobie odpocząć. Mam nadzieję, że nabierzemy sił i zresetujemy głowę po tym co nam się stało.
Hej, przykro mi, że Cię to spotkało. Ze swojej strony mogę tylko doradzić, żeby naprawdę się nie napalać na kolejną ciążę. Idzie prawie oszaleć i mówię z własnego doświadczenia.
Wszędzie widzi się informacje, że po poronieniu szybko się zachodzi - nie wszystkie kobiety niestety i widać to na forum. Obyś nią nie była i znowu cieszyła się z II :)
Tak, staram się nie napalać. Trochę ratuje mnie szukanie nowej pracy.
Dziękuję za,, sprowadzenie'' na ziemię :)
Treści zawarte w serwisie OvuFriend mają charakter informacyjno - edukacyjny, nie stanowią porady lekarskiej, nie są diagnozą lekarską i nie mogą zastępować zasięgania konsultacji medycznych oraz poddawania się badaniom bądź terapii, stosownie do stanu zdrowia i potrzeb kobiety.
Korzystając z witryny bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na użycie plików cookies. W każdej chwili możesz swobodnie zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich zapisywaniu.
Dowiedz się więcej.