Mam nadzieję zaprzestać pisania tych smętnych postów! Dzisiaj znów miałam sen o pozytywnym teście ciążowym. Mój M. stwierdził, że to może sen proroczy... ale mnie się to zdaje zbyt piękne, żeby mogło być prawdziwe. Poza tym on sam w to nie wierzył. Wiem, że powiedział to na odczepnego, żeby zrobić mi przyjemność. Jest zdecydowanie typem pesymisty i praktycznie w każdej sytuacji pisze czarne scenariusze! Twierdzi że dzięki temu upadki mniej bolą, a jak się uda to jest mega zaskoczenie i szczęście. Można i tak...
Ja jestem optymistką, tylko aktualnie pozbawioną siły. Myślę, że ciąża kiedyś nastąpi... wiem o tym, ale przyznam, że spieszy mi się. Półtora roku minęło nawet nie wiem kiedy!!! Co rusz pojawiają się u mnie jakieś zdrowotne dolegliwości...
Chyba po prostu zbyt późno zabraliśmy się za robienie małego człowieka. Ciekawe jak by to było 5 lat temu?
Miły był ten mój dzisiejszy sen... Pamiętam, że nie mogłam uwierzyć. Myślę sobie, jak to będzie wyglądało w realu. Podobno takie rzeczy przychodzą wtedy, kiedy się ich najmniej spodziewamy... To chyba mam problem, bo ja się co miesiąc spodziewam!!! Nawet jak twierdzę, że nie ma dla mnie nadziei to tak naprawdę myślę, że się udało. No i jak myślicie, co będzie w moim następnym poście??
Żywe szczęście czy płacz, krzyk i zgrzytanie zębami???
Żeby trochę zebrać w kupę myśli ograniczam się do czterech możliwości:
a) Plamienia przyjdą, a cykl będzie niespodziewanie dłuższy.
b) Cykl był bezowulacyjny.
c) Plamienia nie nastąpią, a małpa przyjdzie w terminie.
d) Małpa nie przyjdzie, bo jestem.... w ciąży!
Muszę to napisać... jestem dziwnie zaniepokojona i dziwnie spokojna jednocześnie. Dziewczyny, mówicie, że informacja o ciąży zawsze szokuje, a ciąża pojawiła się u Was wtedy, kiedy najmniej się jej spodziewałyście. A ja mam wrażenie, że to będzie TERAZ!!! Spodziewam się dzidziusia, ale nie wiem, czy jestem w ciąży, haha... taka fajna gra słów
Okej ani zabawny ten wpis, ani romantyczny... takie ot co. Testu nie zrobię, bo się boję. Czekam...
Wiadomość wyedytowana przez autora 2 września 2017, 22:11
A na teście biel, czyli NIC!
Cofając się do poprzedniego wpisu najprawdopodobniej ziścił się podpunkt b)
Cykl był bezowulacyjny... Temperatury dopiero mi spadają, a jestem w 12 dc. Cały czas plamię i nie mam śluzu płodnego. Niestety ten cykl również nie zapowiada się dobrze. I powiem Wam, że jestem załamana, ponieważ staram się o dzidzię prawie dwa lata i chociaż się nie udawało to przynajmniej cykle miałam wzorowe jak z podręcznika. A teraz???? A teraz to już sama nie wiem co myśleć.
Jutro konsultacja u mojej pierwszej pani ginekolog. (Mam do niej zaufanie, w ubiegłym roku ją zmieniłam, bo sama zaszła w ciążę). No a poza tym to myślę, że czas rozważyć inseminację.
Niestety jestem w nie najlepszym nastroju. I przestałam wierzyć, że się uda... Oczywiście walczę dalej, ale nie wierzę nawet w tę inseminację.
Wiadomość wyedytowana przez autora 4 listopada 2017, 22:07
Nowy cykl rozpoczęłam z Bromergonem i Euthyroxem. Witaj Hashimoto, witaj podwyższona prolaktyno! Co jeszcze? Może mutacja MTHFR? Chyba już zacznę łykać Acard, bo jakoś nie mam dobrych przeczuć. Jednak dzięki stronie, gdzie sprawdza się interakcję leków wiem, że acard i euthyrox się nie lubią... Jak tu być mądrym...
Czuję się jak schorowana babusia, a przecież tylko staram się o dziecko!!!
Za dwa dni owulka, a potem znów czekanie. Już się nie chcę ekscytować, bo cały czas kończy się tak samo Wysoka prolaktyna w tym cyklu nie daje mi szans, ale może bromek coś tam podziałał...
ja tez mam klika dni po owulce a juz dla mnie to jest wiecznosc! Trzymam kciuki <3 Ja juz jestem po laparoskopii i histeroskopii, oba zabiegi pod narkoza. Trzeba patrzec na to z innej str, ze bedziesz wiedziala wiecej dlaczego nie idzie, a moze wszystko ok i trzeba szukac dalej? <3
Trzymam kciuki za ten cud;)u mnie się zdarzył więc wierzę ze Tobie również się uda;)