Tydzień dla Płodności   

Nie przegap swojej szansy!
Umów się na pierwszą wizytę u lekarza specjalisty za 1zł.
Tylko do 30 listopada   
SPRAWDŹ
X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki starania NIEZAPISANA KARTA
Dodaj do ulubionych
1 2
WSTĘP
NIEZAPISANA KARTA
O mnie: Pragnę dziecka. Co tu więcej pisać :)
Czas starania się o dziecko: Od zawsze... ;)
Moja historia: Poczułam, że jestem gotowa na macierzyństwo... Ale co z tego. Poczułam, że chcieć to nie zawsze móc!!
Moje emocje: Są intensywne, w wielu kolorach i odcieniach, czasem więzione we wnętrzu, innym razem wyrzucane z siłą Wielkiego Wybuchu... Cała JA! :D

20 maja 2016, 18:53

Witam! Kogo? Sama nie wiem... ale zawsze miała wrażenie, że pisanie pamiętnika jest rozmową, rozmową z kimś bliskim, kto Cię wysłucha, zrozumie, doradzi... może pamiętnik jest właśnie takim przyjacielem, którego warto mieć w sobie.
Przed chwilą "przeczytałam pamiętnik" jednej z dziewcząt. Pisała o swoich staraniach ciążowych, problemach zdrowotnych i w końcu o pozytywnym teście! Pomyślałam, że jak też zacznę pisać pamiętnik to może też napiszę w nim o pozytywnym teście. Pokrętne nieco rozumowanie. Nie nastawiam się zbyt mocno, ale jakaś dziwna nadzieja się we mnie tli, że może tym razem się uda.
Od kiedy robimy dzidziusia? No można powiedzieć, że projekt DZIECKO był postanowieniem noworocznym. Ale ten moment określiłabym raczej jako beztroskie odbezpieczenie się. Natomiast od kwietnia "poczynanie" było bardziej wyrachowane. Tzn. zaczęło się mierzenie śluzu, notowanie różnych odczuć, obliczanie owulacji i wdrażanie się w wiele wielce ciekawych kwestii.
Maj - miesiąc urlopu chorobowego, dużo wolnego czasu i totalne zafiksowanie na punkcie zachodzenia w ciążę. Cieszę się tym czasem. Bo dlaczego nie? :) Jest pięknie. Poza tym odkryłam OvuFriends, zaznaczam tu temperaturę, a mój pierwszy w życiu wykres jak na razie ma kształt nadbałtyckiej mewy. (Niemniej spodziewam się teraz poowulacyjnego wzrostu temperatury, więc mewa już nie będzie mewą... Chyba, że taką na sznurku...) Generalnie wciąż się dokształcam, biologia kobiety i fizjologia poczęcia stają się dla mnie, przynajmniej w teorii, całkiem jasne i przystępne. Bardzo mnie ta wiedza uspokaja i napełnia nadzieją, że skoro chodzi tylko o spotkanie plemnika z jajeczkiem - to musi się udać.
Teraz już kończę to pisanie. Chcę zrobić zaproszenia na moje 30. urodziny. Nad prezentem też popracuję, ale to wieczorkiem ;) Żegnam

Wiadomość wyedytowana przez autora 20 maja 2016, 19:12

25 maja 2016, 21:28

No tak... słomiany zapał... jak we wszystkim (prawie, bo na przykład o Dzidźkę staram się bez przerwy i w ogóle mnie to nie męczy ;)). W każdym razie pisanie pamiętnika nie idzie mi szczególnie dobrze i przyznam się, że już miałam myśl, żeby zarzucić ten proceder! Co mnie powstrzymuje? No choćby te kilka osób, które odezwały się do mnie i wspomniały, że będą zaglądać. Poza tym szalenie podobają mi się happy endy w takich pamiętnikach i zwyczajnie nie mogę się doczekać, kiedy napiszę swój własny!!!!!!!
Kolejny i chyba najistotniejszy argument jest taki, że jestem niezwykle sentymentalna i lubię pamiętać szczególiki z przeszłości, wspominać, rozczulać się itd... Te moje dzisiejsze starania, jutro będą przeszłością, więc może warto napisać, to co mnie zajmuje, co jest dla mnie ważne, interesujące, by po jakimś czasie móc sobie o tym przypomnieć. A pomijając sentymentalizm, to uważam, że forum czy pamiętniki są skarbnicą wiedzy. Nie chcę przez to powiedzieć, że przyjmują każde słowo bezkrytycznie, chodzi raczej o to, że co dwie głowy, to nie jedna :)
Z anegdotek to muszę napisać, że w weekend, czyli w dniu mojego jajeczkowania kupiłam Gazetę Wyborczą (zazwyczaj nie kupują żadnych gazet). Plan jest taki, żeby powycinać z niej kilka informacji i kiedyś opowiedzieć Juniorowi, co się działo w Polsce w dniu, kiedy powstał z połączenia dwóch komórek. Będę trzymać te wycinki razem ze zdjęciem USG :)

4 dni po owulacji
3. dzień z Duphastonem

Wiadomość wyedytowana przez autora 25 maja 2016, 21:30

27 maja 2016, 16:50

No dobra... miałam się za luzaczkę, ale w tym miesiącu chyba jednak zaczęłam lekko wariować. To mój pierwszy cykl, w którym w pełni świadomie obserwuję, co dzieje się z moim organizmem (śluz, szyjka, tempka, nastroje, testy owu itp). Z racji sporego zaangażowania w te sprawy ubzdurałam sobie, że tym razem musi się udać! No i żeby tylko to... Jestem obecnie 5 dni po oulacji. Do tej pory zaobserwowałam u siebie następujące objawy ciąży:

-podwyższona temperatura,
-brak śluzu płodnego,
-twarda i zamknięta szyjka macicy,
-brak apetytu, mdłości,
-wrażliwość na zapachy,
-częstomocz,
-pogorszenie cery,
-ból pleców,
-zawroty głowy,
.... i swędzenie pępka (sic!)

To jakaś paranoja z tym pępkiem, od dwóch dni czuję tylko ten pępek, nie mogę się skupić na czymś innym, nie mogłam nawet zasnąć... Oczywiście od razu wygooglowałam potrzebne info i co się okazało...? Że faktycznie swędzenie pępka towarzyszy ciąży! Tylko w III trymestrze ;/ Olaboga!!! Kończę, bo chyba nic mądrego już dziś nie napiszę.

Dodam tylko, że za dwa dni spodziewam się krwawienia implantacyjnego i w związku z tym już od dziś noszę białe majty (lepiej będzie widać) :)

31 maja 2016, 20:02

Ludzie ratujcie!!! Co tam pępek! Teraz mam kolejny problem! Który, parafrazując klasyka, mogłabym ująć w słowach: "Testować, nie testować - oto jest pytanie..."

Jestem w 9 dpo. i testowanie chyba nie jest najrozsądniejszym wyborem, bo istnieje duże prawdopodobieństwo, że wyjdzie negatywnie. I co... No to, że stresu się najem, test zmarnuje, a wynik i tak może być przekłamany! I pewnie doczekałabym do dnia spodziewanego okresu (04.06), gdyby nie to, że jutro jest nomen omen Dzień Dziecka.

Skoro Dzień Dziecka to naprawdę świństwem byłaby, gdybym nie miała dwóch kresek! ;) Taki prezent od losu każdemu się przecież należy! Ja jestem gotowa odebrać go sobie jutro.

Szczerze, nie wiem, co zrobię, ale test już włożyłam do szafki w łazience - a dodać muszę, że jest ona całkiem blisko klozetu... I w sumie nie wiem, jakie musiałyby być wielkie pokłady mojej pokory, cierpliwości i spokoju, żeby na ten test jutro nie nasikać. Z drugiej strony wciąż zdarza mi się zaskakiwać siebie samą, więc kto wie...?

Pozdrawiam wszystkie czerwcowe staraczki. Już jutro na wielu mapach temperatury pojawią się pierwsze zielone kropki. Trzymam kciuki. :D

Wiadomość wyedytowana przez autora 31 maja 2016, 20:02

1 czerwca 2016, 20:26

Oczywiście, że zrobiłam test! Oczywiście, że... był negatywny. Mogłam Was posłuchać, dziewczyny. Jedna kreska, to zdecydowanie nie jest dobry widok. Do tej pory nie wzruszałam się zbyt bardzo. A teraz muszę z przykrością stwierdzić, że oczy mi się zaszkliły. Pierwszy raz! :(
I jeszcze jedno... Od wczoraj mam plamienie, które zdecydowanie obniża poziom mojego optymizmu...

A jeszcze wczoraj, leżąc sobie, myślałam o moich nabrzmiałych piersiach i dosłownie czułam w nich mleko!! SERIO! :D

13 czerwca 2016, 20:24

W tym cyklu, spokojnie, spokojnie, spokojnie... Notuję temperaturę, obserwuję śluz, pewnie, jak dostanę wyraźniejszy sygnał od organizmu, zacznę używać testów owulacyjnych, ale nie szaleję. Szczerze... to nie wiem nawet w jakim dniu cyklu jestem! Czy to siła charakteru, czy raczej prozaiczny brak czasu? Nie wnikam.... grunt, że jest... spokojnie :)

Czerwiec to mój ulubiony miesiąc. Miesiąc wielu zmian, ciepły miesiąc, miesiąc radości, oczekiwania i miłości... Miesiąc moich urodzin!!! :D W tym roku są to okrągłe 30-ste urodziny. Od ponad tygodnia trwa moje świętowanie! Zaczęło się od rewelacyjnego przyjęcia-niespodzianki!!! Później już tylko lepiej, rodzina, przyjaciele, zewsząd płynące życzenia i... prezenty ;) Pewnie można się domyślić, jakie życzenie wypowiedziałam, zdmuchując świeczki? ;) Oby się spełniło! Mam zamiar sprawdzić to jeszcze w czerwcu, dlatego zostaję wśród czerwcowych staraczek!!!

Piszę tak zwyczajnie, trochę sentymentalnie... ale tak właśnie teraz czuję...

17 czerwca 2016, 22:27

Jutro lecę do kiosku po Wyborczą! ;) Mam nadzieję, że będzie owulacja, chociaż testy mnie nieco zwodzą. Najpierw jasny, potem dwa dni ciemniejszy, a następnie znów jasny... a ja czekam na taki idealnie ciemny! Pozostaje zatem tylko weekend! Weekend, relax, pękający pęcherzyk - wszystko się zgrywa w zgrabną całość! No może poza tym, że mojego chłopa nie będzie... ale co tam, listonosz w soboty też chodzi ;) A tak serio to w tym miesiącu staramy się seruszkować jednak co dwa dni! Dajemy maluchom czas na regenerację ;)

A takie piękne i dramatyczne sceny planuję u siebie w najbliższym czasie.

https://www.youtube.com/watch?v=m0Z6hFdIR4A

Trzymajcie kciuki, dziewczyny!
Wam życzę własnych dramatycznych ujęć ;)

26 czerwca 2016, 12:42

Miała być bez świrowania i (odpukać) jest! Czekam do dnia testowania, na razie bez żadnego plamienia, więc in plus. Z interesujących objawów to pojawiło się przeziębienie, które, jak niektórzy twierdzą, również może być objawem ciąży. W związku z moją niedyspozycją leniuchuję ile się da i szukam domowych sposobów na leczenie. Czy mój wykres coś ciekawego mówi? Pewnie nie da się tego jednoznacznie określić. Skoki temperatury pojawiły się, ale jeden mógł być spowodowany pominięciem dawki Duphastonu, a drugi stanem chorobowym... [Chociaż wersja bardziej optymistyczna zakłada, że to IMPLANTACJA] :D

Chciałam jeszcze napisać o cieście francuskim. Cisto francuskie podkopało moją wiarę w to, że będę dobrą matką! Jak? Już wyjaśniam: wczoraj postanowiłam przyrządzić dla siebie (chłop na wyjeździe) pyszną zapiekankę z warzywami. Poszukując na opakowaniu ciasta francuskiego sposobu pieczenia natknęłam się na skład, a tam - ALKOHOL ETYLOWY!!! Pomyślłam "trudno muszę to upiec, bo inaczej wszystko się zmarnuje, najwyżej nie zjem." A kiedy upiekłam, stwierdziłam, że jestem głodna, a tego alkoholu pewnie jest tyci tyci ... i zjadłam!
Dlatego właśnie zdołowałam się - nie potrafiłam odmówić sobie kawałka ciasta, chociaż wiedziałam, że mogę być w ciąży. Następnego dnia postanowiłam pobuszować trochę w sieci i znalazłam to:

"Alkohol dodawany do wypieków przed ich pieczeniem sprawia, że ciasto zyskuje oryginalny smak i staje się pulchniejsze, natomiast sam alkohol pod wpływem ciepła traci swoje "procenty"."

Jaka nauka? Najpierw czytam - potem jem!

27 lipca 2016, 19:15

U mnie kolejny cykl... już końcówka, ale bez niepokoju i wyczekiwania na cud, bo jak zwykle okres uprzedziły plamienia. Piszę to ze spokojem, bo już mi naprawdę szkoda nerwów! I tak już nic nie zmienię, więc po co tak naprawdę się spinać!

Lipiec ogólnie był luźny ze względu na urlop, pojeździłam sobie, pozwiedzałam, zdobywałam górskie szczyty, olałam mierzenie temperatury i w sumie dobrze mi było. Miałam jednak cichą nadzieję, że ten spokój przełoży się na zieloność na wykresie...

NO COMMENT...

W tym miesiącu wysyłam lubego na badania nasienia. Nie napiszę tu nic lepszego, niż to co zostało już napisane, dlatego zacytuję klasyka:

"A to wiedz, że gdy się białogłowa przeciw tobie zaweźmie, choćbyś się w szparę w podłodze skrył, jeszcze cię igłą stamtąd wydłubie"

H. Sienkiewicz

9 sierpnia 2016, 21:33

Nietrudno się domyślić, moje znienawidzone plamienia przerodziły się w okres! I tak rozpoczęłam kolejny cykl starań o dziecko! Już 7. Dużo i niedużo jednocześnie. W porównaniu ze staraniami niektórych forumowiczek to przedszkole. Ale jak pomyślę, że mogłabym chodzić właśnie z całkiem wydatnym brzuszkiem i urodzić jeszcze w tym roku, to robi się trochę smutno.

No nic... bez gdybanie, proszę! ;) Fakty i tylko fakty. Są dobre wyniki badań, jest sport i względnie zdrowa dieta, jest miłość i seks. Nie ma dziecka. Karta pozostaje NIEZAPISANA! Trochę to irytujące!

Na najbliższy czas przewidziane mamy badanie nasienia (niestety termin dopiero na wrzesień, czyżbyśmy nie tylko my mieli kłopot?). Poza tym badaniem, które może rzucić sporo światła na sprawę pojawiła się również myśl o nietolerancji pokarmowej jako źródle moich trudności z zajściem w ciążę. Jest kilka rzeczy (wzdęcia, atopowa skóra, dyskomfort po jedzeniu) które przemawiają za tym, że może mnie to dotyczyć. Dla zainteresowanych podsyłam:

http://laboratoriumdiety.pl/dieta-nieplodnosci/
https://www.youtube.com/watch?v=CUvpoI9Xcsk

Doszukiwanie się jednostek chorobowych pachnie nieco hipochondrią, ale i tak uważam że lepsze to niż "zaklinanie monitora". (Ten etap, mam nadzieję, już za mną). W najbliższym czasie (ok. 2 cykli) mam zamiar sprawdzić te dwa tropy.

I ostatnia sprawa, którą głośno chciałam powiedzieć. Chcę i potrzebuję ginekologa, które wesprze mnie w moich staraniach o dziecko! Do tej pory było kilku lekarzy, jeden od torbieli, drugi od duphastonu, trzeci po znajomości, czwarty to kobieta... niestety w 8. m-cu ciąży! Chcę jednego, do którego zabije mi serce, i który przedstawi mi jakiś plan działania. Bo na beztroskie zachodzenie w ciążę nie mogę sobie pozwolić...

W następnym wpisie przedstawię tego jedynego! ;) Tymczasem bywajcie staraczki i trzymajcie za mnie kciuki, jak ja za was trzymam!

17 sierpnia 2016, 18:57

No to robię sprawozdanie w odniesieniu do ostatniego wpisu. Badanie nasienia umówione! Termin na połowę września! Temat nietolerancji pokarmowej stoi w miejscu - mam nadzieję, że jutro uda mi się umówić i skonsultować sprawę z rodzinnym.

Za to odbyłam wizytę u ginekologa - lekarki, która pracuje na Polnej (poznaniacy wiedzą o co chodzi), jest młoda, ale ambitna i zaangażowana. Na wizycie poświęciła mi dużo czasu. Wyszłam o 22.30! Sic!

Poszłam po plan działania... a pani doktor zaproponowała mi, o dziwo, plan spokojnego zachodzenia w ciążę jeszcze przez cztery miesiące (do pełnego roku). Nie wiem dlaczego, może przez widok wypasionego pęcherzyka owulacyjnego, może przez tłuściutkie endometrium... ZGODZIŁAM SIĘ!! Za jednym wyjątkiem, badaniem nasienia - nie widzę sensu rocznych starań, jak za 150 zł można wiedzieć jaki jest stan armii i ewentualnie wdrożyć terapię, żeby starania miały jakikolwiek sens.

Pani doktor powiedziała mi, że badania, które wykonuje się w celu zdiagnozowania przyczyn niepłodności są bardzo drogie i wykonuje się miej więcej w jednym czasie. Nie ma sensu sprawdzić jedno, a za jakiś czas coś innego... Ważna jest kompleksowość badań, żeby mogły być one znaczące.

Powiem szczerze, że odczułam ulgę! Nie chcę się stresować, bo wiem, że nie prowadzi to do niczego dobrego! Myślę, że w moim przypadku czynnik psychologiczny może mieć duże znaczenie! A więc lekko bezstresowo i skutecznie! O tak! :D

PS Wyluzowałam, ale nie żebym nie przesiadywała na OF :) Lubię Was podczytywać i oglądać Wasze wykresy. Sierpień jest genialny i mam ogromne przeczucie, że taki też będzie dla mnie! Jutro spodziewam się IMPLANTACJI :) W poniedziałek 10 dpo - wielkie testowanie!

21 sierpnia 2016, 22:45

W dzisiejszym wpisie trochę pofantazjuję... Już prawie 10 dpo, a plamienia nie ma! Jestem w siódmym niebie, bo dawno nie miałam tak dobrego wyniku. Marzyłam o tym, żeby choć raz zatestować bez plamienia, które na dobrą sprawę zasadniczo przesądzały o wyniku testu! I w końcu zrobię tak jutro. Objawów nie będę szukała na siłę, bo już ten etap starań mam za sobą, ale faktem jest, że praktycznie od owulacji nabrzmiały mi piersi, mam delikatne kłucie w podbrzuszu i małe jelitowe dolegliwości. Mogą to być oznaki ciąży, a mogą nie być... Nie jest to ważne. Ważne jest że dobrze się czuję i mam w sobie dużo pogody ducha i spokoju. Bąbelku, jesteś u mamy w brzuchu? KOCHAM CIĘ!!! :D

22 sierpnia 2016, 17:16

Dzisiaj miałam piękny sen! Pierwszy raz w życiu śniło mi się, że robię test ciążowy... Nie uwierzycie, ale miałam dwie kreski (sic!), pamiętam dokładnie uczucia jakie towarzyszyły mi we śnie... szczęście i przerażenie jednocześnie... jej... pięknie było!
Budziłam się w środku nocy, wierciłam... w końcu zadzwonił budzik. Najpierw temperatura, niestety był znaczny spadek, ale bez paniki po prostu zrób test. Poszłam do łazienki i po podtarciu się tak naprawdę już nie musiałam robić testu! Przyszło PLAMIENIE :(
Początek dnia miałam fatalny! Nie dość, że musiałam pogodzić się z kolejną porażką ciążową, to w pracy dowiedziałam się, że mój podopieczny poważnie zachorował! Do tego zaczęłam obawiać się wybuchu wojny i poczułam strach o dziecko, którego nie mam! Jej... co za dzień! To zdecydowanie nie jest siódme niebo ;)

16 września 2016, 18:47

Kolejny cykl i kolejne testowanie przede mną! Podejście u mnie chyba NEUTRALNE. Sama nie wiem... może się oszukuję? :) Tak czy inaczej nie modlę się do swojego wykresu.
Teraz objawy! Hmmm... jak mam być szczera to nie ma żadnych objawów! Ciężkie piersi - tak (jak co miesiąc), mdłości - tak (jak co miesiąc, niech żyje refluks), pojawiła się bezsennność, codziennie wstaję przed budzikiem, ale to raczej skutek natłoku obowiązków w pracy. Z nowości mam dużo rzadszy śluz. To łączę z przyjmowaniem inofemu w tym cyklu. Żadnego plamienia implantacyjnego, żadnej senności, spadku mocy witalnej.... heh....

JUŻ chciałabym być w ciąży.... tak mi się dłuży i nudzi życie bez dziecka! Dziewczyny na forum zachodzą i chwalą się kropkami, a u mnie nic. Kiedy ja zamieszczę szczęśliwy wpis?? Na razie nie mam plamień, więc jak za dwa dni nadal ich nie będzie to w niedzielę zatestuję!

PS Tak się trochę chwalę, że zdystansowałam, ale dzisiaj byłam w osiedlowym spożywczaku i w dziale między sokami a chemią znalazłam śliczne małe skarpetki (rozm. 16-18) z napisem 50% MUM na jednej i 50% DAD na drugiej... Oczywiście, że je kupiłam!!!!!! :D

29 września 2016, 13:41

No to było tak jak pisałam wcześniej... zero objawów - zero ciąży ;) Kolejny cykl w toku, za ok. 6 dni jajeczkowanie. Nie wiem, jak dokładnie to będzie wyglądało, bo pochorowałam się. Na szczęście bez temperatury!
Mój luby zadecydował, że w tym cyklu on przejmuje stery i będzie koordynował działania. Oddałam mu pałeczkę bez większego żalu, próbowałam już 8 razy, więc może faktycznie lepiej pójdzie jemu. Ja z liczeniem jestem na bakier, On - umysł ścisły ;)
Trzymajcie kciuki :D

13 listopada 2016, 20:46

Nawet mojemu M. nie wyszło liczenie, wrześniowe plany również spaliły na panewce. Teraz to ja już sama nie wiem... jak nie on, to kto? ;)
Październikowy cykl rozstrzygnie się lada moment... Ale nie mam wielkich nadziei, a jak mam być szczera, to moje nadzieje są minimalne. Dwa dni temu robiłam test i NIC. PUSTO!!!!!!!! Do tego pojawiły się, jak zawsze, plamienia. Ale okres jeszcze się nie pojawił, stąd ten cień niepewności u mnie.

A tak ogólnie to, nie mam ochoty się rozpisywać...

Może kiedyś, może w niedalekiej przyszłości będę się śmiałą z tych wpisów. Na razie jestem zdołowana, bez energii, bez nadziei na zmianę w życiu.

Pozdrawiam Was dziewczyny te optymistycznie nastawione, te nerwuski zniecierpliwione, te realistki cierpliwie czekające i te pesymistki niewierzące w sukces również. Wszyscy jedziemy na tym samym wózku!

19 stycznia 2017, 22:55

Wycofałam się na jakiś czas... nie czułam potrzeby pisania, liczenia, mierzenia, dzielenia się tym wszystkim, co tak długo mnie zajmowało! Czemu teraz piszsę?? nie wiem... może nastapił kolejny powiew nadziei? DZISIAJ WYKLUWA SIĘ MOJE JAJECZKO! Czuję to dość intensywnie ;) Odezwę się za 2 tyg. kiedy będę wiedziała, czy doszło do wielkiego spotkania!!!

27 lutego 2017, 20:00

Piszę na szybko... dupa dupa WIELKA DUPA. Nie ma dziecka, nie ma przeczuć, nie ma nadziei. Kolejny miesiąc DUPA. Już mi się nie chce nawet tym stresować. Tylko mnie roznosi - bo napięcie przedmiesiączkowe! Chyba jogę zacznę trenować, albo coś... Jezu kiedy to się skończy! Pociesza mnie jedynie ciasto, które właśnie się piecze. No i żeby już tak całkiem dennie nie było to napiszę, że dzięki mojej zajebistej diecie przestały mi dokuczać wielodniowe plamienia przed okresem! CUD!

I nawet nie wiem kiedy, a wynurzył się mój wrodzony i niepoprawny optymizm. No bo zawsze da się znaleźć jakąś jasną stronę w największej nawet życiowej ciemnicy. Ale żeby nie było dupa jest tak czy inaczej! :)

26 marca 2017, 18:35

26. dzień cyklu i bez plamień. Czekam, co będzie dalej...

19 kwietnia 2017, 23:28

21. dzień cyklu. Tryskam energią i martwię się tym, bo podobno pierwszym objawem ciąży jest pogorszenie samopoczucia!
Boszze... niby nie wierzę, bo dlaczego miałoby się udać? Ale w głębi duszy spodziewam się tej ciąży!
1 2