X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki Nikt nie wie co przyniesie los...
Dodaj do ulubionych
1 2

15 października 2019, 02:55

34dc 6cs
Znowu w pracy. Tym razem 8 nocek pod rząd... Ehh trzeba jakoś przetrwać ten tydzień. Rozpoczynam 34 dzień cyklu i wkurza mnie już to czekanie na @. Obserwacja cyklu ma tą zaletę, że można przewidzieć termin okresu niemalże co do dnia, jednak niestety w tym cyklu nie mam zielonego pojęcia co i jak 😒. No ale nic... trzeba cierpliwie czekać a od przyszłego cyklu wrócę chyba do testów owu i termometra. Z nowości, to umówiłam termin u tego gina o którym wcześniej wspominałam. Termin dopiero 18 Listopada. Umieram z ciekawości jak podejdzie do sprawy i co powie.

15 października 2019, 23:39

1dc 7cs
No proszę, i tak o to moim narzekaniem wywołałam @ 😁. O dziwo nowy cykl rozpoczynam w dobrym nastroju i z nową nadzieją. Poprzedni cykl całkowicie zmarnowałam ale w tym wracam do walki 💪. 2020 rok będzie nasz! Wierzę w to!

30 listopada 2019, 14:46

16 DC 8cs
Dawno mnie nie było 😁. W sumie dosyć ciężki czas ostatnio, ale to nic nowego u mnie. Praktycznie cały listopad przesiedziałam w domu. Zaczęłam tygodniem wolnego, a później stwierdziłam że pójdę na chorobowe bo byłam bardzo przemęczona i przybita. Poszłam do lekarza i ściemniłam,że umarł mi ktoś w rodzinie i poprostu nie jestem w stanie pracować... Wiem, głupie! Ale nie chciałam wymyślać sobie jakiś chorób, poprostu chciałam tydzień chorobowego bez zbędnych pytań.
Po 2 dniach dostałam telefon od ojca... Zmarła moja ukochana prababcia, która właściwie mnie wychowała. Serce rozpadło się na miliony kawałków. Szybki wyjazd do Polski, potem pogrzeb i całkowity młyn emocjonalny. Całe szczęście miałam po tym wszystkim jeszcze wolne + urlop. W międzyczasie wymyśliłam sobie jeszcze,że Grudzień to idealna okazja żeby zmienić pracę. W zawodzie pielęgniarki trzeba co roku wybierać dyżury w święta lub sylwestra. Nie wyobrażam sobie spędzać Świąt tylko z mężem z dala od rodziny, dlatego od kilku lat przepłacamy to brakiem sylwestra, ponieważ ja zawsze pracuję. W tym roku stwierdziłam że będzie inaczej! Tym samym złożyłam przedwczoraj wypowiedzenie i przez okres wypowiedzenia poprostu będę na chorobowym. Brzmi pięknie... Ale wiele mnie to kosztuje. Stres,że jeszcze nie mam nowej pracy, i że w zasadzie nie jest to wszystko do końca fear wobec pracodawcy przytłacza mnie. Ale w głębi serca czuję że potrzebuję pauzy i że wszystko będzie dobrze. Ten rok nocnych dyżurów naprawdę nie był łatwy. Po 4 tygodniach czuję dopiero że mój organizm wraca do równowagi. Zajrzałam ostatnio w mój kalendarzyk i okazało się że przed rozpoczęciem pracy nocnej, moje cykle były różnej długości ale często było to 27 dni lub 29 dni. Odkąd pracuję w nocnym rytmie, nie miałam krótszego cyklu niż 33 dni!! Przypadek?? Nie sądzę. W tym miesiącu ( 1 cykl z Castagnusem) cykl trwał 31 dni. Być może Castagnus coś zadziałał a być może powrót do normalnego trybu robi swoje. No ale do konkretów!! Moja wizyta u ginekologa już za mną. Byłam u niego w 14 dniu cyklu. Lekarz zajrzał tylko wziernikiem i mówi ,,wow, tu wygląda jakby Pani miała dziś dostać owulację''! A ja na to- no tak Panie doktorze, śluz zazwyczaj mam bardzo obfity, ale owulacji jeszcze poniżej 20 DC jeszcze u siebie nie zaobserwowałam...No to zrobimy USG i zobaczymy.
Rzut okiem na monitor no i tekst- ,,ma Pani rację... jajniki wyglądają dobrze ale pęcherzyki jeszcze małe, tu jest jeden większy ale mimo wszystko jeszcze mały''.
Pobrał mi krew, nie wiem dokładnie na co. Widziałam FSH i coś tam jeszcze, więc pewnie podstawowy zestaw. Kazał przyjść w poniedziałek na USG żeby zobaczyć czy ovu była i omówić wyniki.
Jak dla mnie super bo w końcu coś do przodu. Bałam się że odeślę mnie z kwitkiem i powie żeby się nie martwić i starać dalej.
Także czekam na Poniedziałek i dam znać co tam wyszło ;)

2 grudnia 2019, 18:28

18dc 8cs
Dziś od rana bieganina po lekarzach. Najpierw rodzinny- nasiedziałam się w kolejce jak głupia 😒... No ale najważniejsze,że zwolnienie w ręku więc na kolejne 10 dni mam ,, spokój''. Oczywiście musiałam zadzwonić do firmy, przekazać informację, do kiedy jestem chora, no i połączyli mnie z główną szefową a ta do mnie, że prosi o spotkanie i że chciałaby mi dać podwyżkę żebym tylko nie odchodziła 🙄.No cóż, mniejsza z tym.
Tak więc od rodzinnego szybko do domu, ogarnąć się i w drogę do ginekologa.
Byłam podekscytowana, że dowiem się czy owulacja była czy nie a tu dupa... Lekarz nie wie, w każdym bądź razie pęcherzyki jakieś małe. Z ostatnich wyników wyszło że testosteron za wysoki, ale to żaden problem bo jajniki wyglądają dobrze... Pobrali mi krew i kazał przyjść ponownie za 2 dni.
Suuuper.
2 dni temu miałam płodny śluz i czulam,że szyjka jest mocno otwarta. Niestety od dzisiaj mętny i lepki a szyjka przymyka się...
Jak dla mnie odpowiedź jest jasna- owulacji poprostu brak :(

6 grudnia 2019, 15:09

22dc 8cs
Dziś mikołajki a ja totalnie nie mam chumoru. Wczoraj dosyć miło spędziliśmy wieczór bo mąż miał urodziny. Fakt faktem był zmęczony bo ma intensywny okres w pracy, ale udało nam się wyjść do restauracji i nawet było sympatycznie. No ale nie mogła pozostać sielanka bo dziś pokłóciliśmy się o jakąś pierdołę 🙄. Jestem dziś poprostu zła na cały świat....ahh witaj druga fazo cyklu!
Co do spraw staraniowych to również brak mi optymizmu. W środę byłam ponownie u lekarza na monitoringu i pobraniu krwi, niestety lekarz znowu nie potrafił na podstawie obrazu USG stwierdzić czy owulacja była czy będzie ;/... Spojrzał na wyniki krwi i powiedzial,że wygląda jakbym miała owu mniej więcej w tym dniu co do niego przyszłam po raz pierwszy, ale pobierze jeszcze krew i gdy progesteron będzie dalej rósł to się potwierdzi.
Dziś pakując zakupy przy kasie, dostałam telefon- naprawdę świetny moment na rozmowę z lekarzem 😒, no ale ciul... Lekarz oznajmił że owu była około 18 DC i że mamy się starać dalej. Ja z tego wszystkiego zdąrzyłam się tylko zapytać czy to informacja na 100%??- ,,tak na 100%''...
Czyli jak dalej nie będzie wychodzić to dopiero mam się zgłosić???- wydukałam pakując jedną ręką zakupy, trzymając telefon ramieniem przy uchu i jednocześnie płacąc....
Lekarz krótko przytaknął na moje pytanie i skończyła się rozmowa....
No i ktoś z boku powie- o co Ci chodzi kobieto??? Przecież miałaś owulację!!
Ale niee...Ja czuję się zostawiona na lodzie.
Cieszyłam się,że w końcu coś pójdzie do przodu, że ktoś wykryje mój problem i co za tym idzie- spróbuje go rozwiązać.... Ale niestety.
Podsumowując: USG robione w 14, 18 i 20 dniu cyklu. Z wyników krwi lekarz potwierdził owulację, jednak z obrazu USG totalnie nie mógł się połapać!! Czy ktoś mi może powiedzieć o co w tym wszystkim chodzi???🙄

24 lutego 2020, 21:32

14dc 10cs
Dawno mnie tu nie było. Musiałam aż przeliczyć który to cykl starań 🙄 😂. A więc wyszło,że 10. W sumie nienajgorzej, bo czuję się jakby minęło już 100 lat 😁. Ale nie wróciłam tu po to aby narzekać. W zasadzie to chyba nie warto liczyć tych cykli bo z tymi staraniami to u nas różnie bywa... Myślę że uprawiamy sex zdecydowanie za rzadko. Ale nie zamierzam nic robić na siłę.
Na przykład cykl grudniowo-styczniowy totalnie zmarnowaliśmy. A był to cykl: Uwaga! Uwaga! - 27 dniowy!!!
Ale zacznę od początku. Grudzień, ahh ten grudzień był dla mnie okropny...Mimo, że nic się nie stało i że czas świąteczny powinien kojarzyć się ciepło, przyjemnie ja byłam w totalnej rozsypce. Jak już wcześniej pisałam, złożyłam w listopadzie wypowiedzenie i miałam cały Grudzień przesiedzieć w domu, odpoczywając, relaksując się i skupiając na Świętach. I owszem! Przesiedziałam ale płacząc, dołując się i zamartwiając nie wiadomo czym. Pojechaliśmy na Święta do Polski ale codziennie gryzłam się z mężem bo coś mi nie pasowało. W 13 dniu cyklu miałam przepiękny śluz płodny i kupiłam testy owulacyjne w Rossmanie. Jak nic pozytyw walił po oczach! Ale nie....duma nie pozwoliła mi się łasić do męża. W taki oto sposób, zmarnowałam jedyną dotychczas, tak wczesną, książkową owulację. 🙄
No ale tak z innej beczki-:od roku grudzień- jedyny miesiąc kiedy nie pracowałam, czyli przespałam wszystkie noce jak na normalnego człowieka przystało i nagle piękny cykl 27 dniowy!!- przypadek???! Nie sądzę. To tylko takie moje małe spostrzeżenie...
Jednakże nie ma się co roztkliwiać.
Przyszedł nowy rok, i moje samopoczucie również się zmieniło na lepsze. Póki co, jest stabilnie 😁. Oczywiście dalej biorę antydepresanty więc nie powinno być inaczej. Na początku stycznia znalazłam nową pracę, więc stresu nie brakowało ale myślę że najgorsze już za mną. Niestety w dalszym ciągu pracuję tylko na nocki, więc ostatni cykl znowu trwał 33 dni.
Oczywiście dalej myśli krążą wokół ,,starań'' ale chyba doszłam do wniosku,że moim celem bardziej stała się ciąża niż samo ,,posiadanie dziecka''. Wrzuciłam trochę na luz i nie robię nic wbrew sobie. Niestety leki które zażywam mają efekt uboczny i zabijają libido oraz uniemożliwiają wręcz osiągnięcie orgazmu. A to niestety jak dla mnie duże utrudnienie bo nie chcę uprawiać seksu tylko w celach prokreacji.
Najważniejsze, że czuję się lepiej psychicznie.
W międzyczasie posłałam mężusia do urologa. 10 marca mamy termin na badanie nasienia a 16 marca ja mam termin u ginekologa, u którego byłam na samym początku starań.
Mam nadzieję że nie napisałam zbyt chaotycznie 😁😁
Pozdrawiam Was wszystkie i piszcie co tam u Was!😘

17 marca 2020, 20:33

8dc 11cs
Nie wiem nawet od czego zacząć... Minęło już parę dni. Zdążyłam trochę ochłonąć ale ciągle nie dowierzam.... W piątek 13go zadzwonił lekarz odnośnie wyników nasienia- diagnoza : zespół OTA, bezpłodność, aktualnie nawet bez szans do in vitro!!...
Ale jak to??? Przecież to nie możliwe....
Mój 27letni mąż jest przecież zdrowy, chłop jak dąb.... szczupły, w sile wieku. Przecież ja byłam pewna że te badania to tylko czysta formalność... Że to napewno ja mam problemy z płodnością...że to dopiero 11 cykl starań...że napewno się uda...
Dziś dostaliśmy wyniki pocztą- koncentracja plemników 0,2 mln / ml ejakulatu...... Zero ruchliwych...
Co teraz będzie????....

19 marca 2020, 14:47

Dziś byłam u ginekologa... Na ostatniej wizycie w maju zeszłego roku, kazał mi przyjść w marcu gdyby coś nie wyszło. Obejrzał wyniki męża i powiedział że przykro mi ale tu się nie da nic zrobić. Że w grę wchodzi tylko dawca....
Rozpłakałam się jeszcze w recepcji. Nie mogłam powstrzymać łez. Szokuje mnie to, że po jednym, jedynym badaniu lekarze nie wachają się powiedzieć wprost - bezpłodność całkowita. Nic nie da się zrobić. Musi być aż tak źle...
Zapytałam, ale jak to? Przecież są najnowocześniejsze metody, można wyszukać plemniki bezpośrednio z jąder i tak dalej. Lekarz spojrzał na mnie litościwym wzrokiem i powiedział : tak, zgadza się...ale tu nie ma nic''...

W odpowiedzi na Wasze komentarze, wiem że teoretycznie jakość nasienia mężczyzny jest zmienna i zależna od wielu czynników. Da się ją teoretycznie poprawić ale najczęściej tylko w małym stopniu. Mówię tu oczywiście o przypadkach w których nie ma innych czysto fizycznych przyczyn osłabienia bądź braku plemników w ejakulacie ( np. niedrożność nasieniowodów) . Widocznie wyniki mojego męża są tak złe , że nawet jeśli uległy by jakiejkolwiek poprawie to i tak to nic nie zmieni...
Źle napisałam w poprzednim poście. Nie zespół OTA tylko OAT.
Zespół OAT to w skrócie wszystkie możliwe wady nasienia jakie istnieją w jednym.. Czyli bardzo mało plemników, zero ruchomych i zero o prawidłowej budowie.
Dziś na 17.00 mamy termin w klinice niepłodności. Zobaczymy co powiedzą. Ja mimo wszystko mam jeszcze płomyczek nadzieji...

Wiadomość wyedytowana przez autora 19 marca 2020, 15:24

23 czerwca 2020, 09:11

To chyba 14cs... Nie wiem, już się pogubiłam.
Wiele razy chciałam coś napisać ale wiecznie czasu brak. Dziś jestem właśnie na krzywej cukrowej i muszę spędzić w klinice ponad 2 godziny, tak więc czas na wpis !

Od marca, działo się dosyć intensywnie. Pierwsza wizyta w klinice niepłodności przywróciła nam nadzieję. Bardzo sympatyczny lekarz, nie chciał komentować niekompetencji urologa, który po jednym badaniu powiedział nam,że nie mamy szans na dzieci, nawet z in vitro. Krótko mówiąc śmiał się z tej diagnozy, powiedział ,że to totalne głupstwo, że jesteśmy młodzi i wszystko będzie dobrze :). I tym oto akcentem rozpoczęliśmy komplet badań... W międzyczasie dopadł nas jeszcze Coronavirus, ale naszczęście szybko i bezboleśnie sobie poszedł 🙃. Cały maj badaliśmy wszystkie hormony, robiliśmy rozmaite testy, wymazy no i badaliśmy nasienie. Gdy dostaliśmy wyniki, byłam w wielkim szoku, po raz kolejny! Okazało się że ilość plemników w spermie jest prawidłowa. Co prawda morfologia i ruch postępowy a wynosiły 0%, ale to już zupełnie inne wyniki. U mnie przy okazji wyszło podwyższone TSH i testosteron. Dostałam Euthyrox i skierowanie na badanie w kierunku insulinooporności. Oczywiście podejrzenie PCO 🙄. Wiedziałam już od lat że coś tam u mnie w tych jajnikach się dzieje, ale miesiączki miałam w miarę regularne więc nie miałam ogromnych powodów do zmartwień. Poza tym żaden z ginekologów nie chciał mi nic w tym temacie rozwinąć... W tym cyklu lekarz owulacji u mnie nie stwierdził. Bynajmniej do 21go dnia cyklu. Okres dostałam w 40 dniu cyklu, także nagle wszystko jak na złość się pogmatwało.
Kurcze oszaleć można 🙄... Niby przy pco największy problem to brak owulacji, ale przez wiele miesięcy testy mi wychodziły i później miesiączka 13 dni od pozytywnego owulaka jak w zegarku. Więc teraz jak ja mam problemy i mój mąż również, to chyba ciężko będzie to wszystko zgrać 🤔. Zobaczymy co wyjdzie z krzywej cukrowej. Mąż ma w przyszłym tygodniu rozszerzone badanie nasienia, by się lepiej temu przyjrzeć. A na termin z lekarzem musimy czekać aż do 27 lipca, bo jest na urlopie... Najgorsze to czekanie 🙄.
1 2