Zgodnie z Waszymi radami (bardzo za nie dziękuje) zaczęłam mierzyć temepraturę zanim wstanę z łóżka, ale chyba różnicy nie ma jak niska była tak jest. Widać taka moja uroda.
To co trzeba poczekać do czwartku... to czekam chociaż nie wiem, czy wytrzymam z tym czekaniem. Dobrze, że rano jestem taka zaspana, że zanim pomyślę o tym gdzie jestem to zdążę już zrobić siku i nie ma "pierwszego moczy", żeby zrobić test hehe.
Początek oczekiwań bardzo bolesny niestety, ale taka moja uroda jak to się zwykło mawiać. Jeśli ten cykl się nie uda to odwiedzę p. doktor może się jakoś przebadamy albo chociaż mnie na duchu podniesie opowiadając jakoś ciekawą pozytywną anegdotę. W końcu co doktor to doktor hehe. Hmmm tak myślę na 25 kwietnia się zapisze już teraz, żeby mi nie przyszło do głowy przekładanie o następny miesiąc. To chyba będzie dobry termin, jeśli się nie uda to będzie jakiś 12 dzień cyklu. Chociaż nie udać się nie może!
Dni płodne wypadną mi na okres przedświąteczno- świąteczno- poświąteczny. Idealnie. Będziemy działać całą mocą mam nadzieję, że nic i nikt nam w tym nie przeszkodzi. A w efekcie będzie wielka radość z dwóch kreseczek. Trzymajcie kciuki, kciuki zawsze w cenie
Co ciekawe mojej bolesnej @ nie poprzedzały tym razem brązowe plamienia jak to było przez ostatnie 4 cykle. To chyba pozytywne... Bo zaczęłam myśleć już, że może jakieś hormony się buntują, ale chyba dobrze jest. Skok temperatury był- był, owulacja była- była, radość była- była, ale już nie ma. Oby i tym razem ładnie skoczyła temperatura, i żeby owulacja tym razem dała piękny owoc i dużo już nigdy się nie kończącej radości. Bo to tak niegospodarnie znów marnować jajeczko!
To tyle psychicznie, a fizycznie wydaje się, że nastały piękne płodne dni...
Śluz książkowo rozciągliwy, szyjka wysoko, test owulacyjny "prawie" pozytywny (z porannego moczu- znów pomyliłam czas robienia ciążowego z owulacyjnym- wyszły dwie prawie tak samo intensywne kreseczki; nie jestem pewna czy to „prawie” nie pojawiło się tylko w mojej głowie z nadzieją, że za dzień czy dwa nastanie lepsza aura korzystanie z owulacji) nic tylko działać i płodzić... tylko jak wyłączyć myślenie... nie moje myślenie, bo moje wydaje się być odpowiednio nastawione- będzie co ma być, ale najlepiej by było gdyby Było...
Wiadomość wyedytowana przez autora 27 marca 2013, 18:18
Owu nie potrafi zdecydować się na jedną konkretną datę owulacji ciągle tylko przestawia, a ja się nastawić nie umiem. W każdym razie na pewno jest już po owulacji i teraz trzeba czekać myślę, że do piątku 12 a może i dłużej. Staram się nie myśleć, ale myślę... Chcę czuć, że teraz się udało i tak czuję... Trzymajcie mocno kciuki, żeby się udało, żeby teraz pięknie wszystko się udało...
Dziesięć dni oczekiwania to tak niewiele, ale te ciągłe myśli krążące wyłącznie po orbicie Dziecko sprawiają, że dziesięć dni dłuży się jak dziesięć dekad... Wiem, że każda to przeżywa, wiem, że taka jest natura, a jednak ciągle się temu dziwię.
W pracy też posucha i niby powinnam się cieszyć, że nie ma dużo pracy, że się nie muszę przemęczać, ale praca pozwala mi wyłączyć myślenie o prywatność, a w prywatności nie istnieją inne myśli niż te o Małym Szczęściu...
Nie pozostaje nic innego jak oczekiwanie...
25 kwietnia wizyta u lekarza, może trzeba jednak zrobić jakieś badania i sprawdzić czy wszystko w porządku, czy moja prolaktyna znów nie skoczyła zbyt wysoko... Miałam takie przeczucie, że to wszystko nie będzie takie proste.
Przynajmniej tym razem nie było zawodu jednej kreseczki, bo nie zdążyłam zrobić testu.
Niepokoją mnie natomiast te bolesne @. Zawsze były bolesne, ale nigdy, aż tak.
Rozpoczynamy nowy bój z założeniem, że w tym miesiącu popracujemy trochę mocniej :)Powodzenia wszystkim w kwietniowo- majowych starankach. Uda się, uda... musi się udać
Byłam w weekend u mojej przyjaciółki i jej ślicznego małego siedmiotygodniowego Szczęścia Trochę Małą ciocia porozpieszczała, a teraz mam zakwasy hehe... Mam nadzieję, że swoje dzieciątko waży mniej niż przyjaciółkowe hehe... Ale Laurka, bo tak się nazywa szkrab mojej J. jest nieziemska. Taka mała, a tyle radości. Niepojęte...
Powiem Wam, że wyluzowałam... normalnie wyluzowałam, aż sama się sobie dziwie... Może dlatego, że przeczytałam już wszystko co było do przeczytania... Myślę sobie teraz, że co ma być to będzie nie ma co poddawać się bezwiednie czekaniu trzeba oprócz tego czekania żyć. Taki mam plan na kwiecień-maj i już właściwie go realizuje...
Od poniedziałku zaczynam owulacyjne testowanie i działania planowe rekreacyjno-sportowo-twórcze. Oby było owocnie...