X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki starania Nikt nie zna ścieżek gwiazd, wybrańcem kto wśród nas...
Dodaj do ulubionych
1 2
WSTĘP
Nikt nie zna ścieżek gwiazd, wybrańcem kto wśród nas...
O mnie: Mam 27 lat, cudownego męża, który mnie rozumie i czasem nawet kupi żółte tulipany. Pracuje, chociaż nigdy nie należałam do osób które chcą zrobić zawrotną karierę zawodową. Raczej zawsze marzyłam o ciepłym prawdziwie przyjacielskim i wypełnionym miłością domu, który dla wszystkich będzie "bezpieczną przystanią".
Czas starania się o dziecko: Drugi cykl z oVu, wcześniej też się działo...
Moja historia: Coż za historia? Po prostu zawsze chciałam pełny, wesoły dom z tupotem małych stópek o świcie, ze wszystkim tego konsekwencjami. Zdrowotnie bywało różnie. Ostatnio miałam podwyższoną sporo prolaktynę, ale już wróciła do normy. Pani doktor mówi, że trzeba się zabierać do pracy no i ma rację kobieta :)
Moje emocje: Wierzę, że się uda chociaż potrzebuję potwierdzenia z zewnątrz dlatego chyba tu jestem :)

12 lutego 2013, 10:51

Rozpoczął się kolejny cykl- oby tym razem się udało. Czasem myślę sobie, czemu ten czas tak wolno płynie, ileż można czekać, a potem uświadamiam sobie, że przecież przyjdzie taki dzień kiedy będę już sędziwą staruszką z pięknymi wnukami zgromadzonomi wokół mojego bujanego fotela, że moim jedynym i prawdziwym marzeniem będzie to żeby czas płynął wolniej, a najlepiej, żeby się zatrzymał. Jakie to życie przewrotne raz tak, a raz całkiem na odwrót :) Tak więc w oczekiwaniu na piękną owulację potwierdzoną testami owulacyjnymi mam nadzieję. Proszę o pomoc w jej wyznaczeniu z racji mojej żółtodziobowołatowości

13 lutego 2013, 07:51

Ale jestem niecierpliwa :) Zastanawiam się kiedy powinnam zacząć robić testy owulacyjne. Z reguły miałam cykle długości 27-28 dni ostatni natomiast miał aż 32 dni. Wielka był moja nadzieja, ale niestety. Może zacząć koło 12 dnia czy wcześniej?

18 lutego 2013, 11:20

Zastanawiają mnie niskie temperatury. Mierzę codziennie rano ok 6:30 +/- 10 minut. Co prawda nie od razu po przebudzeniu, bo najpierw udaję się do toalety i tam właśnie czeka na mnie termometr. Codziennie tak samo. Coś robię nie tak? Temperaturę mierzę w ustach.

20 lutego 2013, 13:57

Dobrze, że w robocie tyle pracy, przyjemniej się muszę skupiać i nie myślę o tym jak bardzo chciałabym chciała :) Dzisiaj pierwszy w moim życiu test owulacyjny :) Druga kreska bardzo blada, więc korzystając z wiedzy kobietek (bardzo przydatne oprócz tego, że ciekawe te Wasze pamiętniki)doszłam do wniosku, że jeszcze na owulację muszę zaczekać. Temperatura też nie chce rosnąć. Więc czekam...

Zgodnie z Waszymi radami (bardzo za nie dziękuje) zaczęłam mierzyć temepraturę zanim wstanę z łóżka, ale chyba różnicy nie ma :) jak niska była tak jest. Widać taka moja uroda.

22 lutego 2013, 11:44

No i czekam na tą owulację niecierpliwie, aż nie chce myśleć co będzie jak będę miała czekać na okres, a raczej na jego brak. Mam wątpliwości czy dobrze robię te moje testy owulacyjne, to znaczy czy można je robić tak rano (6:30)? Bo jak tak czytam różne opinie to ile wypowiedzi tyle różnych wersji. Takie paskowe z allegro za 1 zł/szt. kupiłam :) Ale już sama nie wiem niby wydawało mi się dziś rano, że jakby ciemniejsza niż wczoraj ta moja blada kreseczka no nie wiem może powinnam zrobić wieczorem? Hmmm

25 lutego 2013, 07:35

Nie wiem, nie wiem, nie rozumie nic... Niby wszystko w porządku, a wcale nie tak dobrze. Owulacji brak, temperatura nie chce rosnąć, testy nie chcą wychodzić, a mąż zamiast spędzić ze mną upojny weekend...Ach.. Słabo po prostu... No nic trzeba zapomnieć o mało udanym weekendzie i żyć dniem dzisiejszym :) Taki mam plan hehe, że dzisiaj teścik pozytywny, wieczorem się poprzytulamy, a jutro rano skok temperatury i tak już zostanie wysoko w górze gdzie skoczy :) Boski plan...

26 lutego 2013, 14:15

No tak boski plan ludzkiego pochodzenia. A anioły się śmieją :) Chociaż nie powiem bo to na co miałam wpływ zrealizowałam. :) Tylko temperatura nie chce rosnąć, a testy wychodzić. Ale co tam i tak będzie co ma być...

27 lutego 2013, 09:03

Hmmm wczoraj pierwszy raz wyszedł mi teścik owulacyjny :) bardzo mnie to ucieszyło. No takiej radości dawno nie było. Już się bałam, że coś nie tak z ta moją owulacją, ale dwie piękne kreseczki identyczne pokazały się, a dzięki nim wielki uśmiech :) No prawie jakby ciążowy wyszedł taka radość była. Tylko goście byli i nie było okazji do serduszkowania. Dziś już nie odpuszczę :) I temepratura dzisiaj troszkę wzrosła więc jestem dobrej myśli. Teraz tylko trochę popracować, potem już tylko się relaksować i czekać... czekać...czekać...

28 lutego 2013, 12:01

We wstępie napisałam, że mam cudownego męża i nic w tej kwestii się nie zmieniło. Tylko dlaczego czasem wstępują w niego jakieś straszne demony i każą mu robić wszystko na odwrót. Być może były dni płodne, ale nie zostały wykorzystane. Tylko nie wiem po co te wszystkie testy owulacyjne i mierzenie temperatury skoro nic sobie z tego nie robimy, że właśnie są dni płodne. To trudne tematy są z jednej strony trzeba być szczerym i dzielić się problemami, więc otwarcie mówię mężowi, że test wyszedł pozytywny i temperatura podskoczyła więc możemy działać. Ale z drugiej strony taka szczerość wywołała jakąś blokadę dziwną, więc może lepiej nie mówić. Staram się ciągle, tak samo jak kiedy się poznaliśmy i bez względu na to czy są dni płodne czy niepłodne w „tych” kwestiach z mojej strony nie ma różnicy. No więc pytam skąd ten opór... A może mój mąż jeszcze nie jest gotowy na małą istotkę i tylko tak mówi... Słowa jedno, myśli drugie, a czyny może jeszcze co innego... W każdym razie trochę upokarzający dla mnie ten opór mimo wszystko, kiedy się starasz, robisz wszystko tak poprawnie, a na to słyszysz " nie dzisiaj", a następnego dnia "nie teraz"...hmmm a może to ze mną jest coś nie tak... Musiałam się wykrzyczeć...

6 marca 2013, 06:21

Pięknie rosła, a dziś spadła... no cóż bez pracy nie ma kołaczy. Niby wiedziałam, że nic z tego nie będzie, a jednak jakaś nutka nadziei się we mnie tliła... Hmmm wczoraj czułam się całkiem niefajnie i brzuch i głowa i plecy mi dokuczały, i w głowie mi się kręciło. I to moje zmęczenie najchętniej tylko bym spała. Dzisiaj zresztą też tak chce mi się spać, że aż mi głupio tak ciągle ziewać w pracy :) Hehe no nic to przesilenie wiosenne cóż tu więcej mówić. To co chyba pozostało mi oczekiwać na @ a potem na owulkę... cierpliwie czekam...

11 marca 2013, 13:38

A może jednak??? hmm duużo we mnie nadziei. Strasznie niecierpliwa jestem już bym chciała wiedzieć czy w tą czy w tamtą... I tak się waham raz, że może można zrobić test, za chwilę znów przychodzi myśl, że przecież nigdzie się nie spieszy, a za kolejną chwilę, że może jednak można zrobić... łooooo jaka jestem niecierpliwa. Raz się czuję jakby na stówkę @ miała przyjść, a za chwilę myślę sobie, że przecież zawsze o tej porze były już plamienia i może nie przyjdzie :)... Hmmm tak czy siak jest jeden plus, czy to @ czy nie @ moje piersi osiągnęły monstrualne rozmiary hehe najpierw wchodzą one potem długo długo nic, a potem ja hehe.
To co trzeba poczekać do czwartku... to czekam chociaż nie wiem, czy wytrzymam z tym czekaniem. Dobrze, że rano jestem taka zaspana, że zanim pomyślę o tym gdzie jestem to zdążę już zrobić siku i nie ma "pierwszego moczy", żeby zrobić test hehe.

13 marca 2013, 12:24

Nie będzie małego serduszka, tak dźwięcznie bijącego i dającego radość jakiej nic innego dać nie może... Nie będzie... Ale tylko w tym miesiącu, bo trzeba rozpocząć nowy cykl i nową walkę, kiedyś się uda. Oby to kiedyś było za 32 dni. Wierzę w to bardzo mocno, i z taką wiarą, i nadzieją rozpoczynam kolejny czas oczekiwania najpierw na jajeczko :) a potem już tylko na zdrowo bijące serduszko :) Innych opcji nie ma!

Początek oczekiwań bardzo bolesny niestety, ale taka moja uroda jak to się zwykło mawiać. Jeśli ten cykl się nie uda to odwiedzę p. doktor może się jakoś przebadamy albo chociaż mnie na duchu podniesie opowiadając jakoś ciekawą pozytywną anegdotę. W końcu co doktor to doktor hehe. Hmmm tak myślę na 25 kwietnia się zapisze już teraz, żeby mi nie przyszło do głowy przekładanie o następny miesiąc. To chyba będzie dobry termin, jeśli się nie uda to będzie jakiś 12 dzień cyklu. Chociaż nie udać się nie może!

Dni płodne wypadną mi na okres przedświąteczno- świąteczno- poświąteczny. Idealnie. Będziemy działać całą mocą mam nadzieję, że nic i nikt nam w tym nie przeszkodzi. A w efekcie będzie wielka radość z dwóch kreseczek. Trzymajcie kciuki, kciuki zawsze w cenie

Co ciekawe mojej bolesnej @ nie poprzedzały tym razem brązowe plamienia jak to było przez ostatnie 4 cykle. To chyba pozytywne... Bo zaczęłam myśleć już, że może jakieś hormony się buntują, ale chyba dobrze jest. Skok temperatury był- był, owulacja była- była, radość była- była, ale już nie ma. Oby i tym razem ładnie skoczyła temperatura, i żeby owulacja tym razem dała piękny owoc i dużo już nigdy się nie kończącej radości. Bo to tak niegospodarnie znów marnować jajeczko!

26 marca 2013, 10:32

Trochę jakby się wyciszyłam, staram się nie skupiać i obsesyjnie nie myśleć o "Małym Cudzie" chociaż trochę to trudne w rzeczywistość, w której otaczają mnie przyjaciółki, kuzynki, koleżanki z pięknie rosnącymi bobaskami tudzież rosnącymi brzuszkami... Tak się wyciszyłam, że zapomniałam, że dzisiaj zaplanowany był pierwszy dzień robienia testów owulacyjnego, ale nic straconego zacznę od jutra. Mam nadzieję, że mój pęcherzyk pięknie rośnie i zaczeka z pękaniem na powrót męża z delegacji... A z drugiej strony mam nadzieję, mój mąż wróci w pełni sił witalnych hehe... Oby te święta były początkiem nowego, zdrowego i pięknego...

27 marca 2013, 13:54

Sama nie wiem co ze mną jest nie tak, ale jakaś taka konfliktowa się zrobiłam ostatnio, mimo tego wewnętrznego wyciszenia, zewnętrzne czynniki potrafią doprowadzić mnie do szaleństwa... sama się dziwie. To oczywiście odbija się na moich relacjach z mężem. A to z kolei każe się zastanawiać nad sensem wprowadzania w taką mało zdrową atmosferę nowego życia. Nawet nie mi każ się zastanawiać, a raczej Mojej Miłości. A facet jak to facet z podejściem ciągle bojącego się zgubić wolność małego chłopca wprost i z łatwością dochodzi do wniosku, że może lepiej jeszcze poczekać...I tak moje marzenia o szczęśliwej rodzinie uciekają, a ja nawet nie wiem jak je gonić... Bo chyba jest w tym wiele racji, że wszystko powinno być poukładane zanim podejmie się odpowiedzialność stworzenia Małej Istoty... Tylko ja nie wiem czy dla Niego kiedykolwiek nadjedzie właściwa chwila... Ja czuje, że właśnie teraz mija... Jestem pewna, ze wszystko byłoby dobrze. W końcu oboje jesteśmy dorosłymi, odpowiedzialnymi i rozumnymi osobami, które obdarzają się wyjątkowym uczuciem- to nie podlega wątpliwości. A sporne kwestie będą zawsze w końcu, mimo że jesteśmy stworzeni do życia w symbiozie ze sobą jesteśmy dwoma odrębnymi bytami. I pewnych obszarów ta symbioza nie ma prawa dotyczyć...Nic trzeba żyć...Trzeba wszystko poukładać i wierzyć, że będzie dobrze... I może nie próbować zrozumieć wszystkiego...

To tyle psychicznie, a fizycznie wydaje się, że nastały piękne płodne dni...

Śluz książkowo rozciągliwy, szyjka wysoko, test owulacyjny "prawie" pozytywny (z porannego moczu- znów pomyliłam czas robienia ciążowego z owulacyjnym- wyszły dwie prawie tak samo intensywne kreseczki; nie jestem pewna czy to „prawie” nie pojawiło się tylko w mojej głowie z nadzieją, że za dzień czy dwa nastanie lepsza aura korzystanie z owulacji) nic tylko działać i płodzić... tylko jak wyłączyć myślenie... nie moje myślenie, bo moje wydaje się być odpowiednio nastawione- będzie co ma być, ale najlepiej by było gdyby Było...

Wiadomość wyedytowana przez autora 27 marca 2013, 18:18

2 kwietnia 2013, 12:19

No tak Święta minęły, chociaż właściwie to minął tylko wolny czas i duuużo za dużo jedzenia, bo te Święta powinny trwać w nas bez końca... Ten czas spędziłam bardzo rodzinnie. Aż dziw, że nie usłyszałam w te Święta pytania czy to aby nie czas na potomstwo. Ale muszę się przyznać, że przeszło mi przez myśl, że fajnie by było żebyśmy kolejne Święta spędzili już w Trójkę...

Owu nie potrafi zdecydować się na jedną konkretną datę owulacji ciągle tylko przestawia, a ja się nastawić nie umiem. W każdym razie na pewno jest już po owulacji i teraz trzeba czekać myślę, że do piątku 12 a może i dłużej. Staram się nie myśleć, ale myślę... Chcę czuć, że teraz się udało i tak czuję... Trzymajcie mocno kciuki, żeby się udało, żeby teraz pięknie wszystko się udało...

Dziesięć dni oczekiwania to tak niewiele, ale te ciągłe myśli krążące wyłącznie po orbicie Dziecko sprawiają, że dziesięć dni dłuży się jak dziesięć dekad... Wiem, że każda to przeżywa, wiem, że taka jest natura, a jednak ciągle się temu dziwię.

W pracy też posucha i niby powinnam się cieszyć, że nie ma dużo pracy, że się nie muszę przemęczać, ale praca pozwala mi wyłączyć myślenie o prywatność, a w prywatności nie istnieją inne myśli niż te o Małym Szczęściu...

Nie pozostaje nic innego jak oczekiwanie...

9 kwietnia 2013, 11:43

11 dpo... Po prostu czekam

12 kwietnia 2013, 06:47

A jednak się zjawiła ta niechciana, niewyczekiwana i baaardzo bolesna @. Trzeba zamknąć kolejny cykl i znów popatrzeć z nadzieją w przyszły miesiąc. Będzie dobrze :)

25 kwietnia wizyta u lekarza, może trzeba jednak zrobić jakieś badania i sprawdzić czy wszystko w porządku, czy moja prolaktyna znów nie skoczyła zbyt wysoko... Miałam takie przeczucie, że to wszystko nie będzie takie proste.

Przynajmniej tym razem nie było zawodu jednej kreseczki, bo nie zdążyłam zrobić testu.
Niepokoją mnie natomiast te bolesne @. Zawsze były bolesne, ale nigdy, aż tak.
Rozpoczynamy nowy bój z założeniem, że w tym miesiącu popracujemy trochę mocniej :)Powodzenia wszystkim w kwietniowo- majowych starankach. Uda się, uda... musi się udać :)

16 kwietnia 2013, 09:37

Ehhh tak się rozmarzyłam wakacyjnie... jakieś ciepłe morze... biały piasek... kojący szum... przyjemny dotyk wiatru.. hmmm... a może majówka na tenisowym wyjeździe, a może wakacje na rowerze w Toskanii, tylko przeglądam te wszystkie oferty i opisy wyjazdów... Niektórzy ludzie mają polot w organizowaniu odpoczynku, trzeba przyznać... A potem sobie myślę, że oddam te wszystkie moje niespełnione marzenia za spełnienie jednego największego...

Byłam w weekend u mojej przyjaciółki i jej ślicznego małego siedmiotygodniowego Szczęścia :) Trochę Małą ciocia porozpieszczała, a teraz mam zakwasy hehe... Mam nadzieję, że swoje dzieciątko waży mniej niż przyjaciółkowe hehe... Ale Laurka, bo tak się nazywa szkrab mojej J. jest nieziemska. Taka mała, a tyle radości. Niepojęte...

Powiem Wam, że wyluzowałam... normalnie wyluzowałam, aż sama się sobie dziwie... Może dlatego, że przeczytałam już wszystko co było do przeczytania... Myślę sobie teraz, że co ma być to będzie nie ma co poddawać się bezwiednie czekaniu trzeba oprócz tego czekania żyć. Taki mam plan na kwiecień-maj i już właściwie go realizuje...

Od poniedziałku zaczynam owulacyjne testowanie i działania planowe rekreacyjno-sportowo-twórcze. Oby było owocnie...

22 kwietnia 2013, 13:06

Zaczynam dziś testy owulacyjne 12 dc. Trzeba brać się do roboty... Trzymajcie kciuki, bo tym razem musi mi się udać...

24 kwietnia 2013, 07:59

Jutro o 14 mam wizytę u Pani Doktor ciekawa jestem czy zrobi mi jakieś badania. Testy słabiutkie narazie wychodzą także w oczekiwaniu na owulację relaksuję się i cieszę piękną pogodą :)
1 2