Dawno mnie tu nie było
Zatem aktualizacja. Wizyta kwalifikacyjna do IVF poszła super. Mieliśmy wszystkie badania. Dodatkowo okazało się,że wszystko z nami OK. Lekarz zaproponował tryb przyspieszony. Co oznacza, że nie będziemy przechodzić prób inseminacji. Dzięki Bogu, bo w umowie była mowa o kilku. Niestety bad news było takie, że musimy czekać do czerwca na tel z kliniki, w którym umówią nas na wizytę w październiku!!! wtedy rozpoczniemy stymulację i bardzo możliwe, że pod koniec roku będzie możliwy pierwszy transfer
Najpierw te odległe terminy mnie załamały, ale potem wpadłam w wir pracy, dodatkowo ważyły się moje losy, czy wręczą mi wypowiedzenie czy nie. Wszystko się tak nawarstwiło, że nawet się nie zorientowałam jak był koniec roku szkolnego. Jestem nauczycielem
a razem z tym nadszedł termin ustalania wizyty październikowej. Pracę zatrzymałam. Hurra! Co więcej, kiedy myślałam,że jednak nie starałam się znaleźć coś innego i udało mi się. Więc jak osiołek stanęłam w końcu przed wyborem między dwoma szkołami. Ale od przybytku głowa nie boli
Ponieważ spodziewałam się, że moja walka o dziecko rozpocznie się w październiku, postanowiłam być na tę okazję w świetnej formie i poszłam po pomoc do dietetyka. Dostałam plan diety i treningów. Bardzo tego potrzebowałam, bo strasznie się zapuściłam. Było doskonale wszystko jedno jak wyglądam i co kto na ten temat myśli. Potrzebowałam prawie roku, żeby dojść do siebie po stracie taty, operacjach, diagnozach o bezpłodności. Ostatnie 10mcy były straszne. I dopiero teraz spojrzałam na siebie inaczej. Przypomniałam sobie jaka byłam wcześniej i że to wszystko nie może mnie przecież zniszczyć. Bo to nie koniec świata! I nie mogę się po prostu położyć i umrzeć. Minął czerwiec, a telefonu z kliniki nie było. A ta sprawa jest dla mnie jak jądro ziemi, sedno spraw wszelkich, więc muszę przyznać, że kosztowało mnie cholernie dużo, żeby zadzwonić do nich i zapytać co się dzieje. Miałam wszelkie powody do niepokoju, ponieważ po wizycie kwalifikacyjnej, pani położna powinna wprowadzić nas do krajowego rejestru par IVF programu refundowanego, ale akurat zepsuł jej się komputer, i obiecała, że zrobi to później!!! Potem brak kontaktu od nich i pomyślałam, że cholera zapomniała i pewnie nawet nas w tym programie teraz nie ma! I kto wie czy tak właśnie nie było? Ponieważ, po moim telefonie z prośbą o kontakt Pani oddzwoniła następnego dnia i zapytała mnie o dzień cyklu. A następnie umówiła mnie na wizytę już 21/07. ZACZYNAM STYMULACJĘ!!!Jeśli wszystko będzie ok to pierwszy transfer ma szansę się odbyć już w SIERPNIU!!!Chodzę po ścianach, wczoraj po badaniu na fotelu, zeszłam w tym gustownym zielonym wdzianku i poszłam do drzwi wyjściowych. Zatrzymał mnie głos położnej, że zostawiłam torebkę. Biedna pewnie zaniemówiła widząc co robię i nie wiedziała jak zareagować
Na szczęście gabinet miał jeszcze przedsionek, więc miałam szansę się tam opamiętać zanim pokazałabym się reszcie pacjentów kliniki
Kolejny good news to, że od 1/07 refundują również leki stymulujące. Nie wiem tylko w jakim stopniu? Jeśli ktoś już wie to będę wdzięczna za informację. Jestem mocno oszołomiona. Zdaję sobie sprawę, że pierwsza próba może się nie powieść, ba, wszystkie mogą nie przynieść spodziewanych efektów, ale nigdy w życiu nie byłam tak blisko możliwości spełnienia życzeń. I ta bliskość zapiera mi dech w piersiach.