Chcę to potraktować w formię wyżalenia się, wygadania, dać upust emocjom, oczyścić umysł i emocje.
Nigdy nie sądziłam, że będę miała męża, że będzie ktoś mnie kochał i że ja będę kochać kogoś. Zawsze byłam lubiana i faktycznie - większe grono znajomych było płci męskiej.
Ale to jednak tak działa, że swój trafi na swego.
Swoje trzeba czasem odczekać, przecierpieć, przejść jakiś test zaplanowany przez Tego Z Góry ...
Ale na całe szczęście w 2014 po pierwszym majowym olaniu mojego przyszłego męża dałam się namówić na październikowy spacer...
Od tamtej pory jesteśmy nierozłączni, po roku zaręczyny, po niespełna 4 latach ślub. I tak właśnie na dzień dzisiejszy jesteśmy 7 miesięcy po ślubie.
Ale jak zwykle coś za coś.. Szwagierka zanim poznałam Mojego Męża była moją najlepszą przyjaciółką, ale gdy tylko się zaręczyliśmy to wszystko zniknęło.. Nasze relacje zmalały do minimum a od dnia ślubu do nicości, zero kontaktu, czegokolwiek.
Co ja takiego zrobiłam? Nigdy jej nie odsunęłam od siebie a ona sama zaczęła unikać mnie..
Na święta zero życzeń, do mnie nie zadzwoniła tylko do Mojego Męża - jak nigdy! zawsze koty darli a teraz udaje kochaną siostrzyczkę. Może Ty wiesz o co chodzi?
Może ja jestem za głupia na to wszystko?
Ma żal?
O co?
O to, że mam męża a to ona zawsze uważała się za tą ładniejszą, mądrzejszą?
Że nie potrzebowałam jej pomocy przy wyborze sukni ślubnej i organizacji wesela?
Że poszliśmy z Mężem na własne mieszkanko?
Ale zazdrościć czegoś komuś? po co? na co? cieszmy się z tego co mamy, że mamy ręce, że mamy nogi, że możemy oddychać, że możemy po prostu żyć..
Czas powiększyć naszą dwuserduszkową rodzinę, tak baardzo chcę, może aż za bardzo?
Dlatego postanowiłam coś tutaj pisać, żeby nie zwariować, bo Mąż oczywiście jak to Mąż mówi, żebym o tym tyle nie myślała, że będzie co ma być.
Owszem, ale jak to mam nie myśleć? Jak się czegoś baardzo pragnie to się kurczę o tym myśli, no niestety ...
Tym bardziej, że jak na złość wszędzie widzi się maleństwa czy kobitki z brzuszkami.. No ale niestety od patrzenia się nie zachodzi w ciążę
Niestety dla chcącego jest to tylko ten jeden dzień, w którym może się udać ...
Czas pokaże czy będzie mi dane być Mamą...
Wiadomość wyedytowana przez autora 22 stycznia 2019, 10:00
Od paru dni nie jestem nerwowa, nie złoszczę się i jestem o dziwo bardzo spokojna ...
może nie o to, że jestem w ciąży, bo jakoś czuję tak wewnętrznie, że nie jestem.
Tak po prostu chciałabym żeby przyszła @ i zaraz mogła zacząć nowy cykl, nowe mierzenie (już bardziej dokładne), nowe starania... bo nie mogę powiedzieć, że w tym dałam z siebie wszystko - bo tak nie jest.
To pierwszy miesiąc odkąd działam sobie na Ovu, z czasem mam nadzieję, że uda mi się opanować moją owulację i dni płodne ...
Nigdy nie sądziłam, że zajście w ciążę w niektórych przypadkach może być tak bardzo trudne..
Ile pary muszą przejść, żeby mieć to upragnione maleństwo ...
a niektórzy mają a nie chcą, albo z taką łatwością im się to udaje ...
Wszystko to tak bardzo skomplikowane...
Jeżeli nic ma z tego nie być, to ja już chcę ten okres ...
By zacząć kolejny cykl ...
Jednak zawsze jest cień złudzeń i nadziei, że może jednak zdarzy się cud ...
Do tego brzuchol boli coraz częściej i mocniej, czyli pewnie okres tuż za rogiem...
Ehh no nic, czekam cierpliwie dalej
Temperatura spadła baaardzo, test negatywny więc przyłaź, idź sobie i zaczniemy działać dalej
Teraz już dam z siebie 100%. Mam już nowy termometr z dwoma miejscami po przecinku, zamówiłam testy owulacyjne więc lada dzień powinny być i zobaczymy co z tego będzie
W lutym mam wizytę kontrolną ogólną u ginekologa więc dopytam jeszcze o jakieś szczegóły itd.
Póki co, czekam ...
Dzisiaj zrobiłam test rano, bo mąż mnie pocisnął, nie chciałam Mu nic mówić, bo wiem, że będzie mu przykro jak nic z tego nie będzie.. no i oczywiście test nie pokazał nic więcej jak jedną kreskę...
A okresu jak nie było tak nie ma.
Złapało mnie jakieś choróbsko... Może też dlatego okres mi się spóźnia, nie wiem..
Testy raczej by się nie myliły...
No to czekam dalej, jak nie przyjdzie przez najbliższy tydzień to idę na krew...
Wiadomość wyedytowana przez autora 27 stycznia 2019, 11:07
Zmieniłam termometr, zacznę używać testów owulacyjnych i zobaczymy co to będzie
Byle do urlopu, do marca, odetchnę od pracy, obowiązków ..
A co ma być to będzie ...
Jakiś błąd czy co? czy tylko ja tak mam? grrrr.... ;/
Chyba to mi się nie chce nic... jakiś leń mnie łapie.
A najgorzej : wszędzie widzę kobitki z brzuszkami, maleńkie dzieciątka ...
Też już bardzo bym chciała być w ciąży. Ale nie wiem czemu, mam jakieś takie dziwne wrażenie, że mnie to nie będzie dane ... e wystarczy tej dobroci, którą jest kochający mąż, że jeżeli pragnę dzieciątka to to byłoby już za dużo, że "czego ty jeszcze chcesz kobieto, ciesz się tym co masz" ...
Tylko zawsze jest tak, że jeszcze chce się czegoś więcej ... a do szczęście brakuje Nam właśnie Maleństwa...
Czemu jedni mają to od razu, po krótkim czasie starań a niektórzy walczą latami albo i nie mogą mieć dzieci ... Dlaczego jest to taka loteria, że jednym jest dane bycie mamą i innym nie ...
Dlaczego dużo dzieci mają te osoby, które (w większości) nie są w stanie zapewnić godnych warunków do życia, dzieciaczki są zaniedbane... A te kobietki, które oddałyby całe siebie i poświęciły wszystko dla tego małego serduszka nie zostały obdarowane tym darem bycia mamą ...
Czemu to wszystko jest takie skomplikowane, dlaczego to tak jest wszystko "u góry" ułożone.. Jaki w tym jest sens??
Wszystko w porządku, macica w porządku, jajnik prawy w porządku, jajnik lewy w porządku.
Cytologia w porządku.
Nic tylko działać dalej
Dostałam skierowania na badania np.: morfologia, tarczyca, prolaktyna i inne, których nie pamiętam a nie potrafię odczytać
Oczywiście badania we własnym zakresie, bo pani doktor nie wypisze mi od siebie, gdyż nie staramy się z Mężem dłużej niż rok, a ona leczenie może zacząć właśnie po roku... takie gadanie...
No nic, w takim razie dowiem się o cenę całego pakietu i zobaczymy, pewnie zrobię, bo wolę mieć pewność, że aby na pewno jest wszystko w porządku
Szkoda, że nie można tu jakoś zdjęcia dorzucić, to może któraś z Was by mi podpowiedziała, co to za badania mam tam wypisane
Jeszcze dwa tygodnie i urlop na Chorwacji
A badania zrobię sobie po urlopie i z wynikami pójdę do nowego ginekologa prywatnie, niech się coś zadzieje...
Dzisiaj jakiś taki ciężki dzień... Od samego rana okropny przenikliwy ból głowy, który mnie męczył w pracy, ale dzielnie nie brałam żadnej tabletki... Czasem ten ból daje tak w kość, że masakra jakaś
Ciekawe co przyniesie ten cykl...
Na początku rozczarowanie, smutek, złość, przykrość... kolejna szansa.
Na szczęście w tym miesiącu urlop, dwa tygodnie na Chorwacji w końcu trochę odpoczynku, resetu... a może nam to pomoże? i w końcu zobaczę te dwie kreski na teście ciążowym ...
Ciekawe jakie to jest uczucie zobaczyć dwie upragnione kreski.
Może będzie mi to kiedyś dane
Podobno bociany już są
Szef mi ostatnio w żartach powiedział, żebym uważała, bo bociany, że coś przyniosą...
Kuzynce się śniło, że jestem w ciąży.
Kumpela wczoraj do mnie pisała, że też się jej śniło, że jestem w ciąży.
SERIO?? Wszędzie jest ten temat, to pragnienie jest coraz silniejsze.. a ciąży brak...
A jeszcze mi się smutno zrobiło, bo była u mnie ostatnio klientka, która jest w ciąży i spytałam na kiedy termin, to powiedziała, że już nie jest, że w jednym tygodniu badania super a na drugi tydzień okazało się, że martwy płód... Dlaczego? Przecież to Maleństwo niczemu nie zawiniło a zmarło zanim się urodziło.. to wszystko takie niesprawiedliwe, straszne!
Ale kobitka swoje przetrawiła i stara się dalej.. jejku ile to trzeba mieć siły w sobie.. by się nie załamać, nie poddać..
Na prawdę świat jest skomplikowany.
Dzisiaj już zrobiłam prolaktynę i HCV przeciwciała ...
jutro lecę na cały pakiet dla kobiet starających się o ciążę, więc mam nadzieję, że mi się uda, bo te kolejki do laboratorium to jakiś koszmar a idę do szpitala to tym bardziej pewnie będzie sajgon ;/
Muszę coś działać, przynajmniej psychicznie będę się czuła lepiej jak będę wiedziała, że wszystko jest dobrze. Do nowego ginekologa pójdę po powrocie z urlopu, trochę mam stresa, bo jeszcze nigdy nie byłam u faceta. No ale wszystko da się przeżyć, poleciła mi go koleżanka, bo pomógł jej zajść w ciążę w 2cs przy PCOS a jej siostrze również, gdy inni lekarze twierdzili, że nie będzie miała dzieci... także zobaczymy.
Póki co żyję już tylko urlopem, przeżyć 4 dni w pracy i jadeeeee daleko
No po prostu idealnie jak na za chwilę zaczynający się urlop ...
Ehhh byłoby zbyt pięknie
Dzisiaj pakiet badań zrobiony, wyniki między 15 a 18 ... niestety jestem w pracy, więc siądę do tego wieczorem, albo jutro rano ... Mam nadzieję, że wyniki będą dobre ....
po co to wszystko? te starania? głupie nadzieje? cały czas coś nie wychodzi... z powietrza się dzieci nie biorą ...
czy to wszystko ma sens? nie mam sił ani ochoty już się starać... a może mąż nie chce dziecka a tylko tak mówi, żeby mi przykrości nie robić? bo przecież rower i treningi ważniejsze a potem siły brak ... w końcu to wydusiłam z siebie, łudziłam się, że rower nie będzie taki ważny - guzik prawda, nie ma tak i nie będzie tak ...
Chyba zaczynam mieć gorsze dni, załamkę, jeszcze więcej złości, coraz mniej wiary ... wiecznie tylko udawać, że jest dobrze jak nie jest ...
Wiadomość wyedytowana przez autora 13 marca 2019, 09:38
a jaki morał? Mąż nie podołał, bo widocznie nie chce dziecka .. w inne dni jest okej, ale w te od samego początku nie wychodzi..
Koniec z mierzeniem temperatury, koniec z testami owulacyjnymi, mam już dosyć tego wszystkiego, nie mam siły.
Na prawdę starałam się go zrozumieć ... ale co mi z tego wszystkiego jak woli iść na 3 godzinny trening na rower niż odpuścić i być w te pare dni monter? Ja na prawdę tak wiele wymagam? tych paru dni/chwil dla mnie?!
Ja pasuję, mam dosyć.
Miał być cudny urlop a jest porażka za porażką. Do bani.
Ale czuję, że ovulka uciekła. Testy wskazywały na zbliżającą sę ovu, ale nie nastąpiła druga mocna krecha, tylko została jedna kontrolna - czyli pewnie uciekła.
Uciekła przez złość, rozczarowanie, bezsilność, poddanie się ... Miałam chwilowe załamanie się, wszystko idzie przecież nie tak, wiecznie coś pod górkę, dzieci wszędzie, kobitki z brzuszkami wszędzie, reklamy z maluchami wszędzie ... Idzie oszaleć!
Ale pasujemy, nie naciskam, dalej będę prowadzić kalendarz - to mi nie zaszkodzi - ale przestaję fiksować.
Ważniejsza jest dla mnie miłość Męża i dobre relacje niż rozczarowania, naciski, smutek, żal, pretensja ...
Cieszmy się tym co mamy, bo nigdy nie wiemy kiedy możemy to stracić ...
Miłego dnia!
Ciesz się seksem - nie martw się ani pozycją w jakiej się kochasz ani faktem czy osiągniesz orgazm czy nie – wbrew powszechnemu przekonaniu żadne z powyższych nie ma wpływu na Twoje szanse zajścia w ciążę."
Czasem faktycznie te porady brane są z życia chyba, no bo jak inaczej? Tu musisz leżeć tak, tu biodra do góry, tu jakaś "świeca" ... i to mówią dziewczyny, które po takich wygibasach były w ciąży... a może coś w tym jest? Może faktycznie te biodra do góry zdziałają cuda
Nie no, raczej każdy swój los ma już daawno zaplanowany, a jeżeli ma być w ciąży to będzie tak czy siak - ale jak zawsze na wszystko przyjdzie czas. No właśnie, ten nieszczęsny CZAS... niektórzy nie potrzebują go, od razu zachodzą w ciążę - jedną, drugą, trzecią ... a inne? nie ma lekko, gdyby jeszcze było na 100% pewne, że zakończą się działania, leki, terapie ciążą to wszystko miałoby inny zupełnie sens...
Jak ten świat stworzony jest, od czego to wszystko zależy, że Ty będziesz miała dziecko, dzieci a Ty nie będziesz miała wcale. Jaki w tym wszystkim jest plan? Jaki sens? O co chodzi?
Czy człowiek był kiedyś tak bardzo zły czy tak bardzo dobry, że teraz tak to wygląda? Czy to kara czy nagroda?
Wczoraj dowiedziałam się, że koleżanka z poprzedniej pracy jest w ciąży, z trzecim maleństwem. Ojjj jak zabolało.. tzn. teraz się cieszę jej szczęściem, ale najpierw poczułam złość, gniew, żal, zazdrość okropną, że jej znowu się udało a mnie nie... Ale opamiętałam się! Nie można tak się zachowywać. Żal, złość, zazdrość? O co?! O to, że ona znowu ma a ja dalej nic.. może właśnie trzeba stłumić te złe emocje, zacząć żyć tym co nam daje każdy dzień? Przecież, podobno, na każdego przyjdzie czas? Wszystko jest już dawno zapisane co jest dla nas a czego nie dostaniemy...
Faktycznie, bardzo źle do tego podeszłam.
Czemu postawiłam na pierwszym miejscu siebie? Tylko JA bym chciała być w ciąży, czemu ona ma a JA dalej nie.
Widocznie tak ma być i pogódź się z tym.
Głowa do góry, cyc do przodu i nie dawaj za wygraną.
Ludzie nie tyle czekają na maleństwo, noe tyle przeżywają... Co ma być to będzie, trzeba się z tym pogodzić
Ginekolog 11 kwietnia na 12:50, mam nadzieję, że kobitka mi powie co z tymi wynikami, bo ja ich nie interpretuję, bo od razu mam czarne myśli ... A może Ty wiesz i znasz się na interpretacji wyników?
Mąż pójdzie na badania nasienia, tak stwierdził no ale widzę, że jest przerażony i ma stresa sam zaoferował więc czemu nie
A jakoś nie ma mi dobitnie źle z powodu braku dwóch kreseczek, jakoś taki mam luz. No trudno, nie udało się teraz to może się uda następnym
Wyniki badań ...
06.03.2019r. / 8 dzień cyklu (28 dni)
Prolaktyna: 9,66 ng/ml (5,18 – 26,53)
HCV przeciwciała: niereaktywny
07.03.2019r. / 9 dzień cyklu (28dni)
Morfologia:
WBC krwinki białe 5,72 10e3/ul (4,00 – 10,00)
Neutrofile 3,0 10e3/ul (1,5 – 8,0)
Neutrofile % 53,1 % (40,0 – 60,0)
Limfocyty 2,07 10e3/ul (1,00 – 6,50)
Limfocyty % 36,2 % (35,0 – 55,0)
Monocyty 0,391 10e3/ul (0,300 – 1,500)
Monocyty % 6,84 % (1,00 – 6,00) H
Eozynofile 0,124 10e3/ul (0,100 – 0,600)
Eozynofile % 2,16 % (1,00 – 5,00)
Bazofile 0,098 10e3/ul (0,020 – 0,050) H
Bazofile % 1,705 % (0,000 – 1,000) H
RBC – 5,20 10e6/ul (4,00 – 5,00) H
krwinki czerwone
HGB – hemoglobina 13,38 g/dl (12,00 – 16,00)
HCT – Hematokryt 43,0 % (37,0 – 47,0)
MCV 82,7 fL (80,0 – 100,0)
MCH 25,7 pg (25,0 – 32,0)
MCHC 31,1 g/dl (31,0 – 37,0)
RDW 11,6 % (10,0 – 16,5)
PLT – płytki krwi 196 10e3/ul (150 – 450)
MPV 7,24 fL (5,00 – 13,00)
Toksoplazmoza IgG 0,0 IU/ml nieobecne
metoda Elfa
Zakresy referencyjce: < 4,0 nieobecne
4,0 – 0,8 graniczne
> lub = 8,0 obecne
TSH 3,10 uU/ml (0,35 – 4,94)
CMV IgG metoda Elfa 29,00 IU/ml obecne
zakresy referencyjne: <4,0 nieobecne
od >= 4,0 do < 6,0 graniczne
>= 6,0 obecne
Glukoza 4,87 mmol/l (3,90 – 5,50)
Potas – surowica 4,40 mmol/l (3,50 – 5,20)
Różyczka IgG 12 IU/ml
zakres referencyjny: <5,0 niereaktywny
5,0 – 10,0 wątpliwy
> lub = 10,0 reaktywny
Badania ogólne moczu:
Ciężar właściwy 1,025 (1,013 – 1,025)
Odczyn pH moczy 5,5 (5,0 – 7,0)
Leukocyty Neg
Azotyny Neg
Białko w moczu Neg
Cukier w moczu Neg
Ketony Neg
Urobilinogen w normie
Bilirubina Neg
Erytrocyty Neg
Barwa moczu żółty
Przejrzystość moczu lekko mętny
Osad moczu
nabłonki – płaskie – dość liczne
leukocyty – 1 – 3 w polu widzenia
powodzenia, obyś nie musiała długo siedzieć tutaj na różowej stronie! ;)
Powodzenia :) też jestem rocznik 90 :)
Trzymam kciuki :)
Nie dziękuję, by nie zapeszyć <3 Jak dobrze jest czasem się wygadać i wyżalić :)
3mam kciuki ;*
Powodzenia:) A co do szwagierki bym zadzwoniła i omówiła ta sytuację przy kawie. Kiedyś byłyście sobie bliskie i widać, że to Cię męczy
Powodzenia! też jestem nowa na ovufriend:) z mężem staramy się od 7 miesięcy. Może uda nam się zajść w tym samym czasie:) trzymam kciuki za Ciebie:)
Kalija, widziałyśmy się parę dni temu - z jej zachowania nie wynikało, żeby jej coś nie pasowało w tym, że nie rozmawiamy ze sobą ponad pół roku ... a ja nie jestem osobą, która się narzuca, więc zostawiam to tak jak jest - po tym spotkaniu już mnie to nie trapi :)
Lidianna, też trzymam za Ciebie mocno kciuki! Oby to był ten czas na Maleństwo <3 :)
Sukcesy i problemy weryfikuja znajomych ja rowniez kilku stracilam a niektorzy pomimo tego pozostali ;) dzieki tenu wiesz na kim mozesz polegac kto nie zazdrosci a kto Ci pomoze gdy masz kryzys.
Z jednej strony - fakt, dobrze, że wychodzi kto jaki jest, ale drugą stroną medalu niestety jest to dość bolesna strona tej weryfikacji...