Zapisz się i otrzymuj powiadomienia o
zniżkach, promocjach i najnowszych ciekawostkach ze świata! Jeśli interesują
Cię tematy związane z płodnością, ciążą, macierzyństwem - wysyłamy tylko
to, co sami chcielibyśmy otrzymać:)
O mnie: zazwyczaj pogodna, jednak przez te bezowocne starania o dzidziusia zaczynam robić się płaczliwa i humorzasta
Czas starania się o dziecko: wcześniej kilka prób potem przerwa i wznowione starania od sierpnia 2013 roku
Moja historia: nigdy w życiu bym się nie spodziewała, że zajście w ciążę może stanowić tak ogromny problem.... myślałam, że nawet każda chwila nieuwagi może ją powodować... a tu jednak nie.
Moje emocje: Różnie: obojętność, złość, smutek, rozpacz, nadzieja, poddanie się, zniechęcenie, zyskanie nowych sił, czasem potrzeba wsparcia, albo chęć odosobnienia
pierwsze cykle, w których się staraliśmy jakoś mijały, ale teraz już zaczęłam się bardzo niepokoić faktem niemożności zajścia w ciążę, tym bardziej, że wokoło każdy ma wielodzietne rodziny, mnóstwo dzieciaczków, a u nas cisza, nawet już rodzice nasi przestali się dopytywać o wnuki...
na początku podchodziłam do tego tak, że jak się uda to dobrze, a jak nie to będziemy się starać dalej... mąż mnie pociesza, że ludzie się latami starają, a ja płaczę tak, a minęło zaledwie pół roku...
Cześć Alternatywko :)
My się staramy ponad 2 lata. Zwiedziliśmy kilka klinik leczących niepłodność - kiepsko trafiliśmy i obecnie prowadzi mnie mój ginekolog. Jestem po histerioskopii i mam niedomogę ciałka żółtego. Mój mąż z kolei ma problem ze współżyciem przez kłopoty z kręgoslupem. Ale nie poddajemy się :) Dookoła same dzieciate - u mnie w pracy w ciągu ostatnich 9 miesięcy 6 dziewczyn zaciążyło - koszmar- w kółko jeden temat. Do tego nikt nie rozumie, że czasem zaciążenie może być trudne i wszyscy dają nam świetne rady. Także głowa do góry :) będę tu do Ciebie zaglądać i 3mać kciuki.
Przyłączam się do wczesniejszej wypowiedzi. Najgorsze jest to, że inni (a często najbliżsi) nie rozumieją, że czasem zajście w ciąże może być trudne i prtzyczyny mogą nie tkwić tylko w psychice. U mnie teściowa cały czas mi wmawiała, że to napewno tylko psychika, że za bardzo chcę i że na pewno nic mi nie jest bo młoda jestem, to po co szukać pomocy specjalistów z dziedziny leczenia nipłodności. I tak rok starań, a po roku dokładne obserwacje i badania. I u mnie juz 2 lata mijają. Także nie jesteś sama! I nie poddawaj się, tak jak żadna z Pań na ovufriend się nie poddaje :)
dziewczyny, dziękuję Wam za wpisy i takie wsparcie:) podniosłyście mnie na duchu:)
Ruda87 - takie podejście o jakim napisałaś jest typowe dla mojej mamy - po co ja mam iść do jakiegoś lekarza jak jestem młoda, i nie chodzi tu tylko o trudności w zajściu w ciążę (ale o wszystko) ona uważa, że skoro ona ma nas kilkoro to wykluczone, że którekolwiek z nas mogłoby mieć problem z płodnością, jej zdaniem ja jestem przewrażliwiona na swoim punkcie i tyle, że tylko wymyślam i coś sobie wmawiam, że gdybym naprawdę chciała dziecka to bym miała...
Lolek - mieliśmy dzisiaj z mężem iść do lekarza, ale się wymigał od tego, stwierdził, że on czuje, że teraz nam się uda, a jak nie to dopiero w marcu pójdziemy... chciałam mieć już tą pierwszą wizytę za sobą, ale przecież nic na siłę. Byłby to na pewno krok do przodu...
Mojego meża trudno było przekonać do badań a teraz po badaniach do ZMIANY TRYBU ŻYCIA NA zdrowszy. Wyszła słaba ruchliwość całkowita plemników- jak mówi lekarz pewnie przez to, że pali jak smok. Niestety - nic sobie z tego nie robi i mówi że przesadzam.
Mojemu mężowi niestety wybranie się do lekarza zabrało rok czasu :( - ciągle powtarzał: ten miesiąc jeszcze spróbujemy sami, a za miesiąc pójdziemy i tak w kółko. Po roku czasu, a dokładnie w marcu 2013 poszliśmy do lekarza - zrobił badanie nasienia, a że wyszło dobre to olał zalecenia androloga. Leki za kilka stówek poszły do śmietnika, jak palił tak pali, jak miał nadwagę tak ma ;) I sotimy w martwym punkcie. Teraz umówiliśmy się, że ten cykl działami sami, a za miesiąc ruszamy na monitoring cyklu i inseminację. Niestety nic z tego razej w tym miesiącu nie wyjdzie, bo na sam widok termometra on się wzdryga i czuje się ciągle "przymuszony". Ech, faceci... Mam nadzieję, że u was wizyta nie będzie konieczna i uda Wam się w tym cyklu!!!!! Jak nie, 3mam kciuki żeby mąż dotrzymał słowa i poszedł z Tobą do lekarza. Mam nadzieję, że dobrze traficie bo ja nie byłam zadowolona. Teraz wybieram się do innej przychodni i zobaczymy. Powodzenia!
A mój mąż migał się ze 2 miesiace tylko. W końcu jego kuzyn przemówił mu do rozumu. Zrobił badania w najlepszej klinice leczenia niepłodności w oklicy. I wyszły książkowo. I to był powód do tego, żebym dokładnie zaczęła obserwować swój organizm, a pośrednio i do zmiany ginekologa na bardziej kompetentego. I cóż - już po pierwszej wizycie wiedziałam, że trafiłam w dobre ręce. I tak już pół roku u niego...bez efektów, ale spokojniejsza :)
Kłótnia z mężem. Czyżby hormony z powodu owulki już wariowały... oby ta owulka przyszła i aby tym razem się udało, ale te dni wolno mijają...
Przeglądam od jakiegoś czasu oferty pracy, w tym naszym świętokrzyskim nie za ciekawie, może bliżej wiosny się coś ruszy. Oby, bo jak nie ciąża to chociaż pracę jakąś możliwą chciałabym w końcu zdobyć, bo jak będę tak siedziała w domu to nie wiem, mąż się zastanawia nad wyjazdem za granicę, tam bym szybko coś znalazła, ale nie wiem czy jest sens wyjeżdżać, jak planujemy życie w Polsce...
Trzymam mocno kciuki,
Co do wyjazdu, ja wyjechałam z mężem na dwa lata hipotekę spłacić i co..... Nie mamy zamiaru wracać ;) nie wazhe gdzie ważne aby razem
Trzymam kciuki by w tym cyklu zaowocowało ;) Sama nie dawno, bo 4 miesiące temu zaczynałam 8, potem 9,10,11 teraz już 12, ostatnia nadzieja, ostatnie siły ale Tobie życzę by ten 8 był ostatni !!!
Witaj co do Twojego pytania to my juz od ponad roku jestesmy pod opieka lekarza z lodzkiej Gamety. Po pierwszym poronieniu zlecil na wszystkie badania hormonow monitoring owulacji z ocena pecherzykow graffa i oczywiscie badanie nasienia meza. Po drugim zrobilismy pelne badania genetyczne i imunologiczne. Nasze wyniki sa wrecz ksiazkowe problem z zajsciem w ciaze z opinii kilku juz lekarzy znajduje sie w glowie czyli za bardzo chcemy za bardzo sie spinamy itd. a co do poronien to stwierdzono ze zwyczajnie tak czasami jest w naturze a my mielismy przyslowiowego pecha:( Nie zaproponowano nam zadnej metody wspomaganego rozrodu mimo naszych delikatnych sugesti poniewaz jestesmy zdrowi wiec lakarze odradzili wszelka ingerencje teraz tylko spontanicznie sie kochac i podobno bedzie ok tylko jak tu kochac sie spontanicznie......:( Moja rada z cala pewnoscia warto zrobic podstawowe badania hormonalne i zbadac nasienie tak dla wlasnego spokoju i pewnosci ze wszystko jest ok i jak uda sie zaskoczyc to ciaza bedzie przebiegac bezproblemowo czego z calego serca zycze
Jakoś specjalnie nie ukrywam tego, że się staramy... Osoby z naszego najbliższego otoczenia doskonale o tym wiedzą, natomiast dziwi mnie to, że np, osoby które również długo się starały (jest kilka takich znajomych) unikają tego tematu....oczywiście dumnie wypinają przede mną brzuch, albo podtykają pod sam nos niemowlaka....ale żeby porozmawiać? O nie, nic z tego. Od razu zmieniają temat. Czy ja dużo wymagam? Wydaje mi się, że jak mi się już uda, a inni będą się starać, to (oczywiście bez żadnego narzucania) porozmawiam, uspokoję jeśli będzie trzeba, dam jakieś wsparcie czy rady jeśli będę potrafiła, ale na pewno nie będę lekceważyła.... ehh nie rozumiem...
Tak to już jest. Doskonale Cię rozumiem. Moja przyjaciółka robi to samo. Jak próbuję z siebie coś wyrzucić to tak ze mną rozmawia, że mi się odechciewa gadać. Na ogół mnie straszy i przestrzega przed trudami macierzyństwa. I taka udręczona jest. Inni reagują podobnie jak Twoi - jak się otworzę i mówię, że się staramy, ale nasz upośledzony bocian dolecieć nie może ;) (czasami mówię, że się leczymy) od razu komentują: a widocznie nie Wasz czas, przyjdzie na Was czas itd. Rzygać się chce. Z Mama też pogadać nie mogę, bo ona tego nie rozumie, nie próbuje nawet rozumieć. Też mnie zbywa. Dlatego fajnie, że tu można się wygadać. Choć w jednym z pamiętników wyczytałam, że mamy tu sektę ;) i widzę, że wiruski i inne forumowe atrakcje niektórym nie odpowiadają. Mi tam się podoba :)
ach...i wlasnie dlatego tak cudownie, ze mamy siebie utaj na ovu. Przecież bez tego można by było normalnie zwariowac!!? Ileż można z mężem na ten temat monologować..? A takie udręczone, skwaszone kobiety...to straszna rzecz! Nie mogę sobie wyobrazić udręczenia dlugo wyczekiwanym i wypłakiwanym dzieckiem..No chyba że te udręczone wcale nie miały jeszcze obudzonego instynktu macierzyńskiego...ale tak czy siak. Niestety tak to bywa, ze znaczna część populacji nie lubi rozmawiac o czyichś problemach tylko o swoich.
Doszukuję się objawów ciąży, czytam obserwuję,często łapię się na tym, że patrzę na wykres tak jakbym czekała, aż do mnie przemówi... jak tu wyluzować, jak tu odpuścić, nie myśleć 24 godz na dobę tylko o tym?
przyłączam się do Twoich pytań. Ja pod koniec ostatniego cyklu miałam to samo - gapienie się w wykres i oczekiwanie, że nagle coś zauważę, albo że przemówi ;)
kurcze drugi dzień plamienia. wczoraj jednorazowa plamka kilku kropelek i cisza, a dzisiaj popołudniu coś zaczęłam plamić, zobaczę co będzie do rana jak w nicy normalna @ to trudno trochę łez się wyleje itp, a jak nic to może zrobię ten test, mam jakiś ostatni. oby był chociaż cień cienia... oby się udało, tak strasznie tego pragnę, a z krwi to chyba po niedzieli najwcześniej będę mogła zrobić.
Św. Dominiku z całego serca proszę Cię daj nam dar łaski poczęcia zdrowego, silnego i pięknego dzidziusia. Proszę o łaskę spokojnego macierzyństwa i dzieciństwa mojego dziecka.
Parabeny - to konserwanty większości kosmetyków pielęgnacyjnych, które naśladują hormon żeński estrogen, niszcząc równowagę hormonalną.
Należy unikać kosmetyków, które w swym składzie wymieniają człon „paraben”.
Najczęstsze nazwy to:
methylparaben (E218)
ethylparaben (E214)
propylparaben (E216)
butylparaben
isobutylparaben.
Gdy jest ich za dużo to trudno potem wyregulować gospodarkę hormonalną.
Dobrze że napisałaś o tych parabenach bo ja wiedziałam że dzwonią tylko nie wiedziałam w którym kościele ; ). Odrazu prześwietliłam moje kosmetyki i co... ano w "łagodzących chusteczkach do higieny intymnej są 3 z wymienionych przez ciebie parabenów. Muszę poszukać innych bo nie wyobrażam sobie życia bez nich.
Składnik wielu opakowań plastikowych. Powszechnie stosowany w wyściółce puszek konserwowych i wieczek w wielu słoikach.
Naśladuje działanie estrogenu, prowadząc do poważnych zaburzeń hormonalnych. Obniża jakość nasienia. Zwiększa ryzyko poronienia i chorób nowotworowych.
Kupuj żywność świeżą lub suszoną. Unikaj żywności w puszkach (szczególnie pokarmów kwaśnych, jak pomidory. Kwaśny odczyn potęguje wydzielanie BPA). Unikaj naczyń plastikowych, wyrzuć te, które są stare i popękane. Ogranicz pokarmy i napoje w opakowaniach plastikowych, unikaj opakowań oznaczonych na spodzie numerem 7.
Mam dzisiaj taki dzień, że wszystko jest mi obojętne... myśl, że ciągle nie udało mi się zajść w ciążę jakoś mnie nie przeraża tak jak zwykle, że trudno, może to na nas wypadło, dobrze chociaż że nie jestem sama, mam kogoś bliskiego, kto będzie przy mnie zawsze...
Maryjo, Matko Jezusa! Pod swoim sercem nosiłaś Zbawiciela świata. Dzięki łasce Ojca naszego w niebiosach poznałaś, czym jest radość i ból macierzyństwa. Znasz moje imię. Znasz moją udrękę i smutek. Z ukochanym małżonkiem nie możemy doczekać się upragnionego dzieciątka. Wierzę, że dziecko przychodzi na świat, dlatego że tego chce Bóg. Dlatego z głęboką wiarą i ufnością błagam Cię o wyproszenie u Stwórcy łaski macierzyństwa. Amen.
dzisiaj kolejny dzień, sama nie wiem czego chce, czy odpocząć, wypić coś ze znajomymi, odpuścić ten cykl, dalej pić tylko niewiele przy wyjątkowych okazjach, unikać imprez itd itp co tu robić? sama nie wiem
poniedziałek - bardzo niemiła wizyta u gina, zapisał mi różne leki i antybiotyki, kazał wstrzymać starania bo trzeba coś wyleczyć, ale co i dlaczego, nie miał czasu tłumaczyć, bo musiał przyjmować przedstawicieli różnych firm farmaceutycznych... na wizycie płakałam, bo był taki niemiły, potem w ciągu dnia dwie kłótnie z mężem, chyba przez te emocje które jeszcze we mnie siedziały po tej wizycie... po tych antybiotykach chyba 3 miesiące trzeba uważać, żeby wszystko w organizmie wróciło do normy...
Cześć, jedyne co Ci mogę doradzić to daj sobie czas. dziś cały czas słyszymy o tym jak trudno zajść w ciążę i przez to sami się nakręcamy. ja dałam sobie ponad rok, bez lekarzy bo w sumie to jest norma. w każdym 20% szansy więc to nie jest nie wiadomo jak dużo. zmień lekarza bo dobry gin to podstawa. trzeba go lubiec i mieć zaufanie. trzymam kciuki a te 3 m-ce spędź na czymś miłym, nie nad temperatura termometrem bo się tylko człowiek nakręca.
1. Dieta:
- 1 kawa na dzień, 2 to max
- niegazowana woda zamiast kolorowych napojów, energetyków i wód gazowanych,
- więcej owoców i warzyw
2. Sport:
- basen?
- rower?
- bieganie?
- a może aerobik? cokolwiek, abym tylko to polubiła i była systematyczna:)
3.Przyjemności:
- słodkie wypieki (z umiarem!)
- kąpiel ze świeczkami, aromatycznymi zapachami, więcej czasu dla siebie - np. poniedziałki
- jakiś dobry nowy film, nowa książka
4. Muszę znaleźć więcej czasu dla siebie:)
- mniej siedzenia na necie...
u mnie kawa ograniczona od zeszłego cyklu do max 2 i to słabych z dużą ilością mleka + woda tylko niegazowana ok 2 l dziennie. Książki i filmy mam zawsze dzięki męzowi :) a ruch to u mnie spacery, bieganie w trakcie pracy między szkołami (i to biegi na czas ;)) i trochę ćwiczeń z Chodakowską jak mam ochotę :)
Podoba mi się punkt 2, może podpatrzę i też wprowadzę go w życie? mogę odgapić? książki to ja w każdej iości chociaż ostatnio czasu na czytanie jakby mniej
Na szczęście ustąpiło, jeszcze 6 dni mam je brać, dam radę - to są chyba pierwsze leki w moim życiu które muszę brać regularnie (poza syropkami na kaszel itp)
Gdyby mnie ktoś zapytał przed rozpoczęciem starań o stan zdrowia, odpowiedziałabym, bez żadnych wątpliwości, że jestem okazem zdrowia, że wszystko u mnie w normie itd
dzisiaj wiem, że gdybym wcześniej zaczęła odwiedzać lekarzy, tak potwierdzenia tego co myślałam, czyli tego, że wszystko jest ok, to możliwe, że już w święta tuliłabym moje dzieciątko w ramionach, a tak... dopiero stoję na początku drogi, nie wiem z czym do jakiego lekarza, jakie badania, kiedy gdzie... oh, ale wymarzony mój bobasku będę o Ciebie walczyła!
Powiedziałabym to samo - baaaa ja myślałam ,że zajdę za pierwszym razem;-) o naiwności! Ale też będę walczyć a przy tym cierpliwie czekać bo jak się ostatnio "napalałam " na dziecko było tylko gorzej! Czuję,że będę cudowną matką - i nią będę. Ty także kochana!
Treści zawarte w serwisie OvuFriend mają charakter informacyjno - edukacyjny, nie stanowią porady lekarskiej, nie są diagnozą lekarską i nie mogą zastępować zasięgania konsultacji medycznych oraz poddawania się badaniom bądź terapii, stosownie do stanu zdrowia i potrzeb kobiety.
Korzystając z witryny bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na użycie plików cookies. W każdej chwili możesz swobodnie zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich zapisywaniu.
Dowiedz się więcej.
Mam dokładnie tak samo
Cześć Alternatywko :) My się staramy ponad 2 lata. Zwiedziliśmy kilka klinik leczących niepłodność - kiepsko trafiliśmy i obecnie prowadzi mnie mój ginekolog. Jestem po histerioskopii i mam niedomogę ciałka żółtego. Mój mąż z kolei ma problem ze współżyciem przez kłopoty z kręgoslupem. Ale nie poddajemy się :) Dookoła same dzieciate - u mnie w pracy w ciągu ostatnich 9 miesięcy 6 dziewczyn zaciążyło - koszmar- w kółko jeden temat. Do tego nikt nie rozumie, że czasem zaciążenie może być trudne i wszyscy dają nam świetne rady. Także głowa do góry :) będę tu do Ciebie zaglądać i 3mać kciuki.
Przyłączam się do wczesniejszej wypowiedzi. Najgorsze jest to, że inni (a często najbliżsi) nie rozumieją, że czasem zajście w ciąże może być trudne i prtzyczyny mogą nie tkwić tylko w psychice. U mnie teściowa cały czas mi wmawiała, że to napewno tylko psychika, że za bardzo chcę i że na pewno nic mi nie jest bo młoda jestem, to po co szukać pomocy specjalistów z dziedziny leczenia nipłodności. I tak rok starań, a po roku dokładne obserwacje i badania. I u mnie juz 2 lata mijają. Także nie jesteś sama! I nie poddawaj się, tak jak żadna z Pań na ovufriend się nie poddaje :)
Będzie dobrze w końcu się Wam uda..trzymam kciuki <3
wiesz zawsze też myślałam że jak już zapragniemy dzidzi to po prostu będzie :( powodzenia kochana kciukam <3
Dziewczyny, wiem co czujecie ! Chciałam odpuścić 12.cykl starań i robię wszystko by nie myśleć o ciąży, ale nie do końca mi to.wychodzi...
Ja też płacze a to dopiero 6 miesięcy starań