X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki Ponad 3 lata starań. Niepłodność idiopatyczna - idiotyczna chyba! Albo genetyka albo immunologia.
Dodaj do ulubionych
1 2 3 4

16 listopada 2013, 12:59

Są rzeczy które mnie rozwalają na łopatki. Jedną z nich jest oglądanie malutkich bobasków.
Łezka się kręci a uśmiech z pyszczka nie złazi:)

http://www.wykop.pl/link/1733898/blizniaki-ktore-nie-zorientowaly-sie-ze-jest-juz-po-narodzinach/

Bo są takie techniki uspakajania maluszków :)

21 listopada 2013, 21:14

Jutro zaczynam kurację mleczkiem pszczelim. Przyszło dzisiaj. Luby będzie brał od soboty. Dzisiaj zbierałam wywiad co do cudotwórców od medycyny manualnej w moim mieście. Wyszło na to, że jest to ten sam pan, który uratował mnie z silnego bólu kręgosłupa na parę godzin przed wylotem na wakacje w tym roku.:)
Nie dość, że masuje i nastawia, to też robi akupunkturę. Mam zatem plan skorzystać również z nakłuwania:) Jakoś parę dni po owulacji.
Nie chcemy zamykać się na stare sprawdzone metody.
Akupunktura akurat ma potwierdzenia w publikacjach medycznych więc nie zaszkodzi i tak podziałać.
No i od wczoraj biorę Acard, żeby z lekka oszukać mój szanowny organizm:)

I znowu życzę Wam wszystkich Dzidziusia! O nam też:)!

Wiadomość wyedytowana przez autora 21 listopada 2013, 21:15

24 listopada 2013, 13:59

Każda z nas jest zupełnie inna. Mamy inne problemy i z czego innego czasami się cieszymy. Nawet powody dla których pragniemy dziecka są kompletnie inne.
Pomimo to często bardzo dobrze rozumiemy radości i bolączki naszej codzienności.
Niezależnie od tego czy chodzi o kroki podejmowane w celu zwiększania szans na ciążę, czy w kwestiach postępowania w tym czasie z naszymi chłopami.
Siadamy do komputera o różnych porach. Niektóre z nas po nocach, bo czasami myśli nie pozwalają spać. Inne jako dzielne gospodynie domowe tak mają wszystko zorganizowane, że zaglądają tu co chwilę. Niektóre z nas uzależniły się od kontaktu z innymi staraczkami. W końcu są też kobiety mega zdroworozsądkowe, które prowadzą kalendarzyk ale nie szukają więzi i zrozumienia na forach.
Zadajemy pytania, dzielimy się spostrzeżeniami. Wszystkie postrzegamy inaczej a przecież jednocześnie na tyle podobnie, żeby zazębiać się z myślą innych anonimowych kobiet.

Myślę sobie, że przede wszystkim jesteśmy kobietami. Kobietami przez wielkie "K" i starania się o potomstwo, to bardzo naturalna kolej rzeczy.
Codziennie myślę pozytywnie o Was wszystkich, żeby się udało. Myślę też o moim Lubym i o mnie, żeby nam się powiodło.

Udanej niedzieli! <3

28 listopada 2013, 11:55

Rano byłam na masażu i nastawianiu kręgosłupa. Od słowa do słowa dowiedziałam się, że pewna kobieta z mojego miasta zaszła w bliźniaczą ciążę po terapii w miejscu do którego przyszłam. Po latach starań medycznych przyszła do gabinetu medycyny naturalnej. Przeszła wcześniej in vitro.
Stosowała masaże, akupunkturę i pijawki. Piła też zioła.
Wiem o kogo chodzi :)

Co mnie zastanawia... Nie było dla niej problemem powiedzieć, że miała in vitro i inne medyczne lata starać. Nie powiedziała jednak, że korzystała z medycyny naturalnej. Powiedziała, że po prostu odpuściła. Trochę szkoda. Może dlatego, że jest lekarzem (?)

Tak czy owak, będę stosowała i pijawki i masaże i akupunkturę.

Wiadomość wyedytowana przez autora 29 listopada 2013, 12:00

3 grudnia 2013, 12:07

Dzisiaj przez 2h ssało mnie dosłownie 5 pijawek.
Doświadczenie to nie należy do przyjemnych. Najpierw szczypie a potem trzeba czekać, aż którejś w końcu odechce się ssać. I tak minęły 2.
A teraz lepsze. Na brzuchu mam założone 2 podpaski przyklejone plastrem. Pod nimi 5 gazików na rankach, z których się sączy krew. Sączenie może potrwać do jutra rana. Normalnie świetnie! Mogą po tym zostać ślady. Na wszelki wypadek mam paragon za tę iście dziwną usługę.

Mogłam je wziąć do domu, żeby sonie poobserwować. Podobno padają po kilku dniach, jak człowiek ma poważniejsze schorzenie typu "rak".
No ale ja nie mam więc postanowiłam zostawić je do utylizacji.


3 grudnia 2013, 13:08

Dwie godziny po zabiegu najchętniej położyłabym się spać:) Czuję się dobrze i właśnie zmieniłam sobie opatrunek gazikowo podpaskowy na gazikowo-cienkopodpaskowy:)
Krew cały czas leci i będzie lecieć.

Co do odwagi, to wystarczyło, że raz usłyszałam, że komuś pomogło. Trochę szczypało przez pierwsze pół godziny. Mój Luby ma teraz obiekcje co do metody.
Pomimo tego, że pijawki nie wyglądają apetycznie dałam sobie je położyć. Pierwsze dwie nie chciały mojej krwi. Dopiero następna partia się przekonała. Jak ktoś nie znosi widoku krwi, to odradzam. Ze mnie ciągle się leje.

Nie wiem jeszcze czy i kiedy zdecyduję się na to samo:) W czwartek mam akupunkturę:)

3 grudnia 2013, 13:14

Anoolka brałam w tym cyklu od 6 do 13 dnia z jednodniową przerwą. Pijawki też rozrzedzają krew ale mają jeszcze inne działania. Na samo rozrzedzenie (oszukanie organizmu) zdecydowanie wolę Acard:)

3 grudnia 2013, 13:23

Pewnie dobrze słyszałaś:) Z tym, że ja miałam te pijawy zaplanowane i nie chciałam tego łączyć. No ale może jeszcze dzisiaj wezmę. Wiem, że przed planowaną @ nie powinno się brać.

11 grudnia 2013, 21:35

Sprawa wygląda następująco:
Mam drugi dzień mega kosmicznej wyczerpującej @. Masakra!
Zrobiłam dzisiaj FSH. Wynik 7,27 - więc świetnie.
Na wynik AMH czekam. Będzie na dniach.
Prawdopodobnie w przyszłym cyklu robimy in vitro. To będzie nasze drugie podejście.

Po pijawkach nadal mam ślady. Goją się ale słabo.
Od paru dni biorę kwas foliowy w dawce 5 mg.

W pracy przygotowuję wszystkich, że za jakiś czas nie będę tak dostępna jak zwykle:)

11 grudnia 2013, 23:52

ZABRANIAM CI PORÓWNYWAĆ SIĘ DO KOGOKOLWIEK INNEGO!
JESTEŚ WYJĄTKOWA! JESTEŚ JEDYNA W SWOIM RODZAJU! MASZ W SOBIE DOŚWIADCZENIA, MĄDROŚCI UNIKATOWE TYLKO DLA CIEBIE.

PORÓWNUJĄC SIĘ Z INNYMI W PEWIEN SPOSÓB NIEŚWIADOMIE SIĘ PONIŻASZ!
MASZ CZAS DLA SIEBIE! WSŁUCHAJ SIĘ W SIEBIE, W TO CO W TOBIE JEST CIERPLIWOŚCIĄ I OPANOWANIEM.
MÓZG CZASAMI CIEBIE OSZUKUJE! NIE DAJ SIĘ!

WSZYSTKO PRZYJDZIE W SWOIM CZASIE. JEŻELI MOŻESZ TO POMÓŻ LOSOWI ALE NIE PŁACZ DO CHOLERY BO CIEBIE UGRYZĘ! :)

23 grudnia 2013, 08:40

W tym cyklu przeoczyłam owulację. Wiem, że była. No ale tak dużo pracy i wyjazdy robią swoje.
I tak straciłam nadzieję na naturalne zajście w ciążę. W przyszłym cyklu czeka nas następne in vitro. Czyli stymulacja, kontrole i obserwacje, pobranie pęcherzyków, czekanie na fasolki i transfer a może transfery.
Jak dobrze, że mam przy sobie tak wspaniałego Mężczyznę.

31 grudnia 2013, 00:06

No i grrrrrrrrrrrrr!
Procedurę przesuwamy na co najmniej za miesiąc.
Mam za wysokie TSH a co jest fatalne, za wysoką prolaktynę.
Znowu jakieś leki i czekanie!
Cycki bolą bo mi prolaktyna skoczyła. Pewnie pęcherzyk nie pękł. Bu!
Prolaktyna - hormon stresu. Nie dziwota, że nie wychodzi.

Jutro luz blues i orzeszki. Jutro mam to wszytko gdzieś!

4 lutego 2014, 14:14

Znowu przesuwamy. Tym razem poprzedni cykl był o kand d rozbić. Po takim cyklu trzeba podobno odczekać. No to odczekujemy.
W piątek mam wizytę u mojego Ginka. Niech popatrzy czy tam wszystko ok.
A co w głowie? Dysonans! Coś między nadzieją a zwątpieniem.
Raz tak raz siak.
A tak ogromnie cieszę się wszystkimi zauważonymi ciążami na ovufriend. Tak dobrze Wam wszystkim życzę <3

14 lutego 2014, 21:56

Jeszcze wczoraj mówiłam koleżankom, że mój Luby wcale romantyczny nie jest. A jednak jest! Rano prezenta znalazłam. Ładniusie zresztą. Potem dostałam piękne róże i do tego obfita smaczna kolacja w dobrym miejscu.
Postarał się mój Chłop do tego stopnia, że wspólna drzemka przerodziła się w Jego wciąganie żółtka .... w nieskończoność.
Śpi tak słodko, że żal Go budzić.
<3

11 marca 2014, 13:45

Nie wiem co napisać ale coś napisać muszę bo pęknę.
Dwa cykle poszły się .... . Jeden bo się pochrzanił. Drugi bo się pochorowałam i trzeba było łykać antybiotyk.
A teraz jeszcze to....
Bywam idealistką, optymistycznie czekającą na cud. Na zbawienie, które w gruncie rzeczy z reguły nie następuje.
Program in vitro (ministerialny) przesuwa się kolejny raz.
A tak w ogóle czy stać nas na dziecko? Nie głodujemy...ale w tle czujemy oddech na plecach problemów finansowych. Nie małych problemów. Same się nie rozwiążą. Moja rezerwa jajnikowa też sobie sama z siebie się nie zatrzyma. A lata nam lecą nieubłaganie.
Rozglądałam się za lepszą pracą. No i dostałam ofertę, wstępnie niewiele różniącą się od obecnej pracy. Obowiązków będzie więcej i wyjazdów więcej niż pobytu w domu. Temat też trudny i obciążający moją słabą psychikę. Podjęcie nowego zadania = rezygnacja z prób ciążowych, mniej domu i spokoju a więcej stresu i jeżdżenia.
Nie potrafimy podjąć decyzji....

25 marca 2014, 22:59

No to zaczynamy procedurę in vitro. Kupiłam dzisiaj leki na 5 dni. Potem seria wizyt, anestezjolog, psycholog, badania itp. FSH mam średnio za wysokie ale co tam. Z czasem może być tylko gorzej.

Trzeba się na tym skupić i poświęcić odpowiedni czas.
Mam dystans. Przynajmniej na razie go mam.
Pracę odstawiam na odległy tor. Dobrze, że mogę sobie na to chwilowo pozwolić.
Zastrzyki zaczynam od jutra. I będziemy czekać na rozwój sytuacji.

Rozmawiałam dzisiaj z pielęgniarką w Klinice. Powiedziała mi, że nie ma reguły. Czasami jest 10 pęcherzyków i 10 zarodków i żaden nie chce zostać. Czasami jest 1 i jest z niego dziecko. Nie ma zatem reguły i ja jej wierzę.
Ponad rok temu nastawiałam się na ilość pęcherzyków i przykro mi było, że jest ich mało. Teraz się nie nastawiam. Technicznie zrobię wszystko co trzeba i poczekam cierpliwie na to co da nam los.

Dobranoc.

14 maja 2014, 10:03

Chyba tylko tutaj mogę to opisać.
Ponad 3 lata starań, ponad 2 lata z pomocą medyczną. 3 nieudane inseminacje, 2 nieudane in vitro. 1 Mrożaczek czekający na odpowiedni cykl.
Mnóstwo badań i innych działań. Sporo leków i zastrzyków.
Wczoraj miałam konsultację genetyka. To 3 genetyk z jakim się konsultowałam. Wizyta 150, następne badanie 500 zł. Wyniki za miesiąc.
I!
Wczoraj dostałam konsultację na piśmie. Nie zacytuję wszystkiego tylko część.
"Rozpoznano nosicielstwo mutacji C677T.... Hiperhomocysteinemia wykazuje działanie genotoksyczne i embriotoksyczne, wykazuje związek z upośledzeniem funkcji śródbłonka naczyniowego, włóknienia naczyń, przestrojenia układu krzepnięcia, stresem oksydacyjnym, co może powodować zaburzenie zagnieżdżania się zarodka i zaburzenia czynności płodowo-łożyskowej. Jest ryzykiem utraty wczesnej ciąży oraz wystąpienia wad cewy nerwowej, serca i rozszczepowych części twarzowej czaszki a także zwiększonej częstości liczbowej aberracji chromosomowej u potomstwa.
Jest czynnikiem ryzyka rozwoju choroby zakrzepowo-zatorowej oraz przedwcześnie występującej choroby niedokrwiennej serca"

Wiemy zatem, że ryzyko jest spore. Wiemy, że bez kwasu foliowego 5 mg nie mam co myśleć o ciąży. Wiemy, że jestem wadliwa i mój przyszły stan zdrowia stoi pod znakiem zapytania.
Wiemy, że w 10-12 tygodniu ewentualnej ciąży muszę się stawić w poradni genetycznej celem zaplanowania badań prenatalnych. Wiemy, że ewentualna ciąża jeszcze nie oznacza dziecka, że w jej trakcie będzie strach i tylko strach. Wiemy, że profilaktyka przeciwzakrzepowa w ciąży jest konieczna
A to dopiero początek. ...

17 czerwca 2014, 10:47

9 czerwca mieliśmy transfer Mrożaczka.
W niedzielę wieczorem zaczął mnie pobolewać brzuch. Wczoraj bolał mocno a dziś rano obudziłam się z masakrycznym bólem. Wzięłam 2 nospy forte. Jestem w kiepskim nastroju. Czuję, że mam dostać miesiączkę a leki blokują krwawienie i tyle. Czuję, że znowu się nie udało. Czuję się do dupy.

3 sierpnia 2014, 11:39

Jestem po stymulacji. Jutro pobranie komórek jajowych.
To nasze 3-e podejście i ewentualnie przedostatnie. Nie wiem co myśleć. Wygląda na to, że Bóg nie obdarował mnie dobrą genetyką. Bo mutacje są. Może ma jakiś inny plan dla mnie a ja sobie tu rodzinę wymyśliłam (?)
Znajoma powiedziała mi, że zapewne w poprzednim życiu miałam bardzo dużo dzieci i w tym życiu powinnam odpocząć. Ciekawe i luzackie tłumaczenie sytuacji, które powoduje, że bywa mi łatwiej.
Idę zatem do przodu. Jeszcze popróbujemy ale nie chcemy marnować życia na nieskończoną walkę. Może walkę z wiatrakami.
Czy zabrakło mi wiary? Wręcz przeciwnie. Nie chcę jednak na siłę stawiać się naturze, Bogu czy temu co może bardziej mi pisane. Może jeszcze nie wiem co to takiego a może dane nam jest być we dwójkę i kochać się pomimo wszystko do końca życia i dłużej.... A może nie teraz, może za jakiś czas? Chciałabym wrócić do normalnego życia.

Może jest mi czasami smutno ale nie tracę też radości życia.
Może jest trudniej bo hormony robią mi rozpierduchę w głowie.
Oby Luby wszystko zniósł i kochał mnie nadal.

Wiadomość wyedytowana przez autora 3 sierpnia 2014, 11:40

11 sierpnia 2014, 11:15

W sobotę mieliśmy transfer Pięknego Zarodeczka.. Blastocysty.
To nasze trzecie IVF i czwarty Zarodeczek, który mam w sobie. Chcemy bardzo, żeby z nami został i przyszedł na świat. Żeby został z nami. Niech rośnie w brzuszku, niech się urodzi. Niech nam przysparza nieprzespanych nocy, tony pieluch i bolących sutków od karmienia. Niech się śmieje i płacze. Niech się pięknie chowa. Niech będzie zdrowe, mądre i szczęśliwe. A jak przyjdzie czas niech założy swoją rodzinę albo zwiedza świat. Co sobie wymyśli, byle by było szczęśliwe.


Szczęście jest jak motyl.
Im bardziej je gonisz tym bardziej ucieka, ale jeśli skierujesz uwagę na inne sprawy, szczęście przybędzie i spokojnie usiądzie Ci na ramieniu.
Henry David Thoreau.
1 2 3 4