Tydzień dla Płodności   

Nie przegap swojej szansy!
Umów się na pierwszą wizytę u lekarza specjalisty za 1zł.
Tylko do 30 listopada   
SPRAWDŹ
X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki starania Ponad 3 lata starań. Niepłodność idiopatyczna - idiotyczna chyba! Albo genetyka albo immunologia.
Dodaj do ulubionych
1 2 3 4
WSTĘP
Ponad 3 lata starań. Niepłodność idiopatyczna - idiotyczna chyba! Albo genetyka albo immunologia.
O mnie: 34 lata - Ja, babka wadliwa aczkolwiek czasami sympatyczna. Zakochana, zapracowana, na wielu dietach....zadowolona z tego, że żyje! 38 lat - On, Mój Ukochany Najcudowniejszy! Genetyczny ideał:) Bardzo dobry i czuły Mężczyzna przez wielkie M. My - udany głęboki papużkowo-nierozłączny związek dwojga dojrzałych już ludzi. On poukładany ja roztrzepana. On inteligentny wariat a ja z tendencją do zawieszeń i bezpodstawnych nadziei. Jesteśmy dla siebie wszystkim co najważniejsze w życiu. Jesteśmy szczęśliwi.
Czas starania się o dziecko: Ponad 3 lata
Moja historia: 3 nieudane inseminacje. in vitro - 02.2013 i 04.2014 - nieudane. Czeka na nas 1 Mrożaczek. Było: HSG, badania genetyczne, hormonalne, immunologiczne, badania nasienia, usunięcie guzka piersi, usunięcie polipów szyjki macicy...co by tu jeszcze? Próbowałam lub stosuję: zioła - pierdylion do wyboru do koloru, medycyna manualna, kwas hialuronowy dopochwowo, mleczko pszczele, suplementy wszelkiej maści w tym wit C, D3, B6, i magiczne zestawy, olej z wątroby rekina, pijawki raz jedyny w życiu i nigdy więcej.... Teraz magnez i kw foliowy 5mg, Euthyrox i Dostinex. No i witaminy.
Moje emocje: Bywało źle. Naprawdę źle. Czułam się do niczego. Ale to nie koniec świata. Mam Ukochanego przy sobie i cokolwiek się nie stanie, będziemy razem. Puki jeszcze możemy, to się staramy.

18 września 2013, 14:58

Glut jeszcze leje mi się z nosa. Żrę tablety, w tym antybiotyk w postaci mało szkodliwej czyściutkiej Amoksycyliny.
Nastrój jak na dziś średni, z racji drugiej połowy cyklu. To przecież jakaś taka norma.
Muszę sklecić obiad. Zrobię jakiś zdrowy gulasz drobiowy z warzywkami i kaszą. Oby Lubemu zasmakowało. A jak nie zasmakuje to niech nie śmie nawet o tym wspomnieć. (kocham Go jak by co)
W domu syf i abstrakcja porządkowa. Nie mam pojęcia kiedy to posprzątam. Kompletnie nic mi się nie chce. Lenistwo opanowało moje całe ciało a grypa jak jest tak zleźć ze mnie nie chce. Piczka jedna!

Telefonów co nie miara. Nawet człowiekowi pochorować nie dadzą. Jak te muchy lecą do mojego schorowanego ciałka:) Jak się świetnie czuję, to nikt nie zadzwoni. A dziś? Jak nie szef to sekretarka i tak w kółko.
Bu!

Wiadomość wyedytowana przez autora 18 września 2013, 15:14

18 września 2013, 19:51

Ciężko się powstrzymać od drugiego pierwszego wpisu.

Nastrój się polepszył. Wyjaśniliśmy sobie z moim Lubym nasze obawy ..., było przytulanie i chędożenie. A co mi tam. Coś w ostatnich miesiącach mało bzykania więc czas nadrobić. Jak będzie w praktyce? Się zobaczy. Chęci są a to już coś. Tryb zadaniowy w związku z długotrwałym staraniem o potomstwo przymglił nam namiętność. Ale, że namiętność rzecz wiadoma, to nadrobimy braki i w tej kwestii.
W ciąży nie jestem bo znowu plamię. I jakkolwiek by mnie nie pocieszano, to nie jest to raczej plamienie implantacyjne. Chyba, że takowe mam od paru lat....w co szczerze wątpię.

Choroba powoli przemija bo zaczynam trzeźwiej myśleć. Jestem na dobrej drodze do logicznego myślenia :)

19 września 2013, 13:36

Dzisiaj boli mnie....no ....pochewka mnie boli. Ja rozumiem, że wieczorem była chętka....ale, że w nocy?
To przez te suple, który Luby zjada dla podrasowania nasionek. Roznosi Go energia nie do okiełznania. Jeszcze parę dni temu podpadł mi na maxa a teraz taaaakie rzeczy? I tak chorą kobietę na antybiotyku chędożyć? To się w głowie nie mieści:)
No dobra! Za drugim razem, to ja Go zniewoliłam:)
Szkoda, że w okolicach owulki nie stać nas już na takie spontany.....

Rano zaliczyłam kosmetyczkę. Pazurki mam ładnie zrobione. W przyszłym tygodniu czeka mnie długaśny wyjazd służbowy.
Glut co prawda wisi u nosa ale co tam:) Jak paznokcie zrobione, to częściowo mogę poczuć się atrakcyjnie. Atrakcyjnie w okolicach dłoni:)

Cycuchy bolą na maksa, ale nie jest to przecież nowość. Sypiam w stanikach sportowych.

Wczoraj obiadu nie zrobiłam. Spożyliśmy w miłej knajpce pyszną karkówkę ze świeżuśką surówką. Pisze to osoba, która prawie nie jada czerwonego mięsa. Dzisiaj zrobię ten obiad! A co! Będzie kura! Nie ma lipy, będzie kura:)! O ile od komputera i pochłaniającej mnie pracy odejdę....

19 września 2013, 20:19

Sandra89. Myślę, że nie tylko tabletki mają na Niego takie działanie. Do tego przyczynia się również ruch:) Tzn właściwie siłownia od czasu do czasu. Przed siłownią wypije izotonik jakiś rozpuszczony w wodzie a po siłowni białeczko. I tak 2, max 3 razy w tygodniu.
Z tabsów bierze L-karnitynę, bodymax, Salfazin na poprawę nasionek:)

Wiadomość wyedytowana przez autora 19 września 2013, 20:20

20 września 2013, 21:46

Zbliża się @. Czuję to w kościach.....ale przede wszystkim w głowie.
Dziś bardzo cieszę się z piątku. Co prawda nie oznacza to dla mnie końca pracy, bo zapewne jutro usiądę do spraw przy komputerze. No ale weekend, to weekend. Będzie jeżdżony, pełen bieganiny? Taki jest plan. Zawsze jednak może nam się odwidzieć. Im więcej zadań i spraw, tym mniej myślenia o ....o dziecku.

Dzisiaj w aptece dokupiłam magnez z witaminą B6 i bakterie bo jestem na antybiotyku. Żeby mi tylko się jakiś grzyb nie przypałętał! Do tego wzięłam następne opakowanie Stymenu. Jutro dowiozą z hurtowni następne 2. Cholera! biorę 5 tabsów Stymenu dziennie, jak starszawy Pan marzący o wzwodzie. Kto by pomyślał, że prasteron może wpływać na płodność? A jednak. Wyliczyłam, że zjadam dziennie Stymenu za 6,66:) Do tego witaminy, FemiFertil i inne cuda:)

Chodząca chemia ze mnie:)

Od 2,5 roku chciałabym móc zapomnieć o całym tym zamieszaniu z "robieniem dzieci". Tylko ciekawe jak? Temperatura, tabsy, lekarze, terminy i rezerwa jajnikowa. Grrrr....
W wakacje mi się udało ciut zapomnieć ale bez rezultatu ciążowego.

Poza tym całkiem miły dzień. Pochłonęłam tuńczyka w dobrej knajpce. Potem rumianek z miodem w wiejskim przyjemnym domu znajomych. Wszystko w towarzystwie Lubego.

No nic. Zaraz lampka wina i Luby do przytulania. Tak spędzę resztę wieczoru. Chcę odpocząć.

21 września 2013, 00:15

I oto nienazwanym przeze mnie sposobem Luby od prawie dwóch godzin chrapie na kanapie.
Ja popijam drugą małą lampkę wina nadrabiając ciągłe zaległości w pracy przed mym cudnym oplutym już parę razy komputerem.
Co chwilę sięJegomośc budzi zerkając na mnie maślanym wzrokiem. Ciekawe czy myśli, że to sen a nie ja:)
Dopijam i idę spać. Z pięknego wieczoru nici. Uśmiecham się do siebie....samej.

21 września 2013, 09:59

Błysk_kotka. Już Ci odpowiadam na pytanie o Stymen.
Stymen zawiera prasteron lub pod inną nazwą dehydroepiandrosteron -DHEA.
Lek korzystnie wpływa na nastrój, popęd płciowy, zapobiega utracie masy kostnej.
Ale! :) niedawno zrobiono małe badanie, które świadczą o tym, że DHEA może korzystnie wpływać na płodność u kobiet - w dawce 50mg na dobę. Mój prowadzący lekarz zalecił mi taką kurację. Przy czym ten lekarz stara się być na bieżąco z tematami ze świata.... i ja też. to się dogadujemy. Niestety nie jest to rozwiązanie dla wszystkich i ze względu na cenę a właściwie konieczność zjadania tego w sporych ilościach i ze względu na przeciwwskazania. Jestem więc trochę królik doświadczalny:)

Wiadomość wyedytowana przez autora 21 września 2013, 10:00

22 września 2013, 11:24

Ze spraw czysto przyrodniczych. Wczoraj zaczęłam lekko plamić krwią. Dziś to już coś jakby jasna krew w większej ilości. Niby miesiączka ale bez specjalnego bólu. Chyba femifertil działa. No ale ciąża to to nie jest.

Ze spraw organizacyjnych. Wyjechaliśmy wczoraj z domu ok 10.30 obejrzeć drewniane domy. Myślę, że jeszcze jakieś 3 lata i dojdziemy do decyzji o wyborze domu do wybudowania. Wczoraj nie tryskałam entuzjazmem oglądając drewniane dworki, drewniane ozdoby i drewniane....wszystko.
Potem zakupy. Wydaliśmy kupę kasy w kompletnym spontanie. Lepiej nas żywić niż ubierać. Pomiędzy zakupami zajęliśmy się dogadzaniem naszym zmysłom smaku. Dawno tyle nie zjadłam. Po wspólnym polowaniu na ciuchy, buty itp, wróciliśmy do domu przed 23. Szok! Raczej nie spędzamy tak weekendów. :) Dzisiaj trochę porządków choć niedziela.....

Muzyka w tle. Ja się wyciszam. To będzie ładny dzień.

24 września 2013, 21:05

Wyszłam z domu ok 9, wróciłam po 20. Zatoki mam zatkane. Rozbolała mnie głowa. Nic dodać nic ująć. Nie spakowałam się na wyjazd służbowy. Jutro od rana będę rewolucjonizować szafę.
@ taka sobie. Jutro już będzie zapewne ledwo co.
Chcę chyba już spać. Ostatniej nocy nie mogłam przespać spokojnie nawet na relanium.
Za dużo myśli, lęków i bolączek ....tak ogólnie.
Ale cieszę się, że żyję. Że mam w życiu miłość.
Choć dzień taki jakiś do d....

29 września 2013, 20:34

Powróciliśmy do domu. Po 3 dniach obżarstwa czas na dietę.
Udało nam się wczoraj trochę odpocząć po ciężkiej wyjazdowej pracy.
Dobry hotel i SPA sprzyjają serduszkowaniu. Niestety 6 godzin samochodem do domu to mniej przyjemna strona eksapady.
Dzisiaj wzięłam ostatnią tabletę antybiotyku. Coś kaszlę ale może to po saunie.
Od poniedziałku znowu praca....komputer, telefony i natłok myśli.
Idę się przytulić.

30 września 2013, 10:35

Wczoraj kiedy wracaliśmy do domu zatrzymaliśmy się w pięknej Świątyni. Wierzę w Boga czymkolwiek kimkolwiek jest. Nie chodzę jednak do kościoła.
W tej Świątyni, choć nie katolickiej a prawosławnej,.... modliłam się o dzieci. Dzieci dla nas. Miałam łzy w oczach i prosiłam o zaufanie dla mnie jako potencjalnej dobrej mamy. Mój Mężczyzna będzie bardzo dobrym ojcem. Tak bardzo wczoraj o to prosiłam. Boga, Świat..... Proszę.

Wiadomość wyedytowana przez autora 30 września 2013, 11:06

1 października 2013, 09:35

Dzień chłopaka przebiegł pomyślnie:)
Dostał prezenty, został nakarmiony. A pończoszki i otwarty staniczek zrobiły swoje. Całość przyprawiliśmy odrobiną czerwonego wina.
Ostatnio mi powiedział, że może trzeba częściej się bzykać dla celowego efektu.
Nie mam nic przeciwko temu.
:)

1 października 2013, 16:23

List DO KOMÓRKI JAJOWEJ!
Niedługo nadejdzie armia przesympatycznych ruchliwych i zajebistych genetycznie plemniczków!
Nie bądź taka w pip wybredna Komórko Ma Jajowa! Nie życzę sobie kolejnej takiej, co jej się przyjąć porządnego plemniciocha nie chce! Rozumiesz? Grzecznie upraszam o posłuszeństwo! W końcu jesteś moja! To dzięki Tobie i jednemu z tych fantastycznych pływaków powstanie Nowe Życie. A uwierz mi, że armia, która Ciebie odnajdzie do Cudownego Przywódcy należy. Nie jesteś sama na tym świecie! Pomyśl o nas! O przyszłych rodzicach! Znajdź w sobie chęci i wpuść plemniczka....a stanie się rzecz niepojęta. Cud nad cudy! Jak poprosi to się nie zastanawiaj.
Więc nie pękaj mi tam ze strachu! Nie uciekaj. To znaczy w pewnym sensie pęknij ale nie znikaj. I żadnego mi tam wahania! Ten cykl jest Twój! Do roboty Komórko! Do roboty!
Z góry bardzo Ci dziękuję!
PS....Stres i nerwy to nie koniec świata. To Ciebie nie dotyczy więc nie odczytuj tego jako blokady! Bądź dzielna!

Wiadomość wyedytowana przez autora 1 października 2013, 16:30

1 października 2013, 16:28

List do plemnika!
Pośród wielu swych braci, Ty jedyny odnajdziesz Komórkę Mą Jajową. Fajna jest wiesz. Reszta się może tylko gapić jak zdobywasz szczyty możliwości. Wsłuchaj się w swoje instynkta i wal śmiało do celu. Błagam! Niech Ci się kierunki nie popieprzą! jak spotkasz Ją, to będziesz wiedział, że to ona. Ładnie ją poproś, żeby Ciebie wpuściła, żeby focha nie strzeliła. Wiesz jak to jest z tymi Komórkami Jajowymi....
Masz jedną szansę. Wytrzymaj i dobierz się do niej jak należy. Cel jest przecież zacny. Sam wiesz. Nie zważaj na przeciwności....wiesz mało śluzu czy coś.....
A, że geny, które niesiesz są bezcenne, to się nie ociągaj i migiem załatw to jak trzeba.
Świat będzie z Ciebie dumny! Czekamy! Dasz radę!

1 października 2013, 18:34

Jak to było? Proście a będzie Wam dane:)? To i listy piszmy a co:)

2 października 2013, 11:28

Spokojnie śniadania nie da się zjeść. Jak nie telefon to pilny mail.
Jak się nie stresować jak ciągle coś.
Wyglądam dziś....żałośnie. Zanim wyjdę coś pozałatwiać, to będę musiała nałożyć tonę makijażu. Ech....życie.
Będę zaraz jajeczkowała. To znaczy kolejny cykl starania, kolejne uwolnienie komórki jajowej w oczekiwaniu na jej spiknięcie się z plemniczuchem. Efekt czekany, wyśniony, wyproszony, wybłagany....mógłby w końcu zaistnieć na tym świecie.
Jak nie to znowu in vitro w lutym czy marcu.

2 października 2013, 23:01

Luby mój Luby
Po kinie miał być sex. I....jeszcze nie wiem czy do niego dojdzie.
Bo cały dzień pracowałam. Zrobiłam zakupy i udało mi się przed angielskim zrobić niezły obiad.
Ty często zmywasz. Robisz to właśnie teraz. Zawsze robisz to długo i dokładnie. Tak jak teraz.

Po co? Powiedz mi po co wygłosiłeś prośbę o odstawianie czajnika w inne miejsce kiedy coś smażę? Że niby gdzie mam ten czajnik wystawić? Za okno? Że niby ten biedny czajnik zawsze po smażeniu trzeba myć! No i? I, że tak powiem i co?
Obiad był? Był! Miła byłam? Byłam! Pranie zrobiłam. Nawet pip pip pip obcasy założyłam.... No i? A Ty mi przed potencjalnym uniesieniem o czajniku?

I tak Ci powyższego nie powiem.... :)

3 października 2013, 15:29

Przyjaciółka zaszła w ciążę. To Jej druga ciąża. Pierwsza była od razu jak się zaczęli starać. Teraz chyba już poszło w drugim cyklu starań. Tak bardzo się cieszę. :)
Bała się mi powiedzieć....Wariatka! Okres smutku i żalu mam już dawno za sobą. Kobiety zachodzą w ciążę, rodzą dzieci. Nie da się przed tym uciec.
Znowu zostanę ciocią:)

4 października 2013, 09:19

Pokłóciliśmy się wczoraj. To już swego rodzaju standard w okresie owulacji. W czasie kiedy seks nie jest już spontaniczny....a polega na "wykonaniu zadania". Stresuje to nas oboje. Stąd te kłótnie o wszystko i o nic. Dobrze, że nie na noże. Dobrze, że kończą się w miarę szybko uśmiechem i przytuleniem. Tak często po wszystkim śmiejemy się z całego przebiegu przeciągania liny, każdy na swoją stronę.
Nawet już nie wiem od czego się zaczęło. Pamiętam tylko, że kiedy ja zakładałam, że może nam się w ogóle nie udać i trzeba myśleć realnie....On obstawał przy tym, że się uda. Zarzucił mi, że jestem pesymistką. Że wiara czyni cuda a mi jej brak. Znaczy to tyle, że Jego wiara nie wystarcza a cud się nie wydarza bo ja wątpię. Szlag! Obraziłam się jak weszliśmy na temat dzieci i zażartowałam, że kogoś o coś zapytam. Na co Mój Luby wlepił mi zdanie między oczy "Ty lubisz wiedzieć co się u innych dzieje". Miał rację ale strzeliłam foszka. Lubię wiedzieć, ale jak sami mi powiedzą. Na szczęście nie jestem natrętem. Źle, kolejny raz źle, zinterpretowałam Jego słowa. Nie chciał mnie zranić.

Czy rzeczywiście brakuje mi nadziei? Czy nie jest już tak, że pogodziłam się z tym "co ma być to będzie" ? To źle? Im więcej we mnie przekonania, że będzie jak będzie, tym łatwiej mi się żyje.
Dowiedziałam się, że nie jestem taka jaką mnie poznał. No wiem, oboje się zmieniliśmy. W Jego oczach straciłam entuzjazm i beztroskę, która Go do mnie przyciągnęła. Więcej się śmiałam. Jest Mu przykro, że nie potrafi odebrać mi wszystkich problemów tak, żebym się nie martwiła.
Tak bardzo Go kocham.

4 października 2013, 13:09

Porada
To już drugi cykl w którym mam dziwny zapach z pochwy po stosunku. Dziwny znaczy się z lekka rybi. Dzieje się tak w okolicy owulacji.
Myślałam sobie, że Luby mi coś sprzedał:) ale nie....
Myślałam, że to vaginoza bakteryjna ale ciut wątpliwe. A już chciałam łykać metronizadol. Miesiąc temu robiłam cytologię. Ogólnie jest git.
Zapach nie jest jakoś powalający ale nie tragiczny.
Zadzwoniłam do psiapsiuły ginekolożki. Powiedziała, że w trakcie owulacji może zmieniać się ph a przy tym i zapach. Dla poprawy flory bakteryjnej mam sobie zasadzać po stosunku feminellę vagi c. Nie zaszkodzi a może pomóc.
No i świetnie. Oby działała. Poza zapachem nic się więcej nie dzieje.
1 2 3 4