Mąż jednak kochany jak zawsze i to w Jego ramionach niejedno zło potrafi odejść w zapomnienie.
Staram się więc cieszyć tym,co mam.
Mąż jest kochany, chociaż jest jakieś napięcie między nami,ale głównie ze względu na nasze obopólne przemęczenie. I gdzie tu jeszcze serduszkować, jak człowiek zasypia,jak tylko poczuje poduchę pod głową? Odpadam o 22 i nic nie jest w stanie wybudzić mnie ze snu zimowego.

Za tydzień w sobotę wizyta u dietetyczki - muszę koniecznie zmienić sposób odżywiania,bo to,co jem teraz przeraża nawet mnie samą..
Męczy to trochę fizycznie, chyba nigdy jeszcze tak bardzo nie chciałam dostać miesiączki.. PMS też się włączył, Mąż więc biedny
to już 32 dzień cyklu i niby pojawiło się jakieś plamienie,ale tak delikatne,że nawet nie wiem,czy można to już do plamienia zaliczyć.. Och, życie 
Chciałabym już nowy cykl,żeby można było staranka wznowić
Oczywiście, nie wierzyłam w wynik pozytywny,ale nadzieja jednak jest zawsze
Wynik,oczywiście, negatywny,ale jakoś mnie to nie przejmuje
Plamień ciąg dalszy,ale to też mnie jakoś nie martwi. Czekam,aż @ zacznie się na dobre i zacznie się nowy cykl. Wierzę,że dana jest mi ciąża, trzeba tylko poczekać 
Rozczula mnie widok mojego Męża, jest taki kochany i taki troskliwy...wyściskał mnie wczoraj na powitanie..oboje mieliśmy mega długie dnie w pracy i zdążyliśmy się za sobą stęsknić
Słodycz moja,kocham Go bardzo

Przedwczoraj miałam ochotę na szarlotkę, dziś piekę
Po raz pierwszy robię też tartę 
Cieszę się też,że w końcu skontaktowałam się z moją dietetyczką,żeby wrócić do diety,bo przybrałam na wadze ostatnio bardzo, czuję się jakaś taka spuchnięta. Widzę to też po ciuchach i zdjęciach,niestety...
Jutro mówię świadectwo nt. modlitwy uwolnienia Lozano-powinno być krótkie i zwięzłe,a moje na razie jest 2 razy takie jak limit czasu, który jest mi dany..ryczeć mi się chce..;(
Na weekend przyjeżdża do nas zaprzyjaźnione małżeństwo. Cieszę się i bardzo ich lubię,ale Basia jest w 3 miesiącu ciąży i tylko o tym mówi.. strasznie się cieszę razem z nimi,naprawdę,tym bardziej,że długo się starali o dziecko, ale jest też we mnie jakiś smutek,że ja nie mogę dzielić z nią mojej osobistej radości i przypomina mi to o naszych bezowocnych i trudnych staraniach...beznadzieja..

Plamienia i dziewczyny na Ovu tak mnie nastraszyły,że umówiłam się do ginka - 7 lutego. Dobry fachowiec, więc i terminy ma odległe. Choć akurat mi pasuje, bo zdąży się @ skończyć i zdążę w końcu wziąć Lactovaginal, który mi zalecił już jakiś czas temu.

Weekend w ogóle podziałał jakoś kojąco (sesja Lozano) i nie mam już w sobie aż takiego niepokoju i nerwów. Staram się w ogóle mieć nastawienie "co ma być,to będzie",ale różnie to z tym bywa... Częściej prezentuję sobą postawę "co ma być to będzie,ale najlepiej to będzie,jak będzie tak,jak ja chcę"
Walka o pokój serca jest naprawdę ciężka, kurde..Tym bardziej,jak wszyscy patrzą wyczekująco,aż w końcu oznajmimy im radosną nowinę..
Ale nic to, nowy cykl,nowa nadzieja 
Dostałam dziś też moją dietkę,muszę się jej przyjrzeć i zaplanować, kiedy ruszę z kopyta
Myślę,że od czwartku,ale jeszcze zobaczymy
Już w zasadzie jest koniec
Cieszę się bardzo,bo tęsknię za Mężem baaardzo

Nie lubię tego przestoju w serduszkowaniu,a wiem,że A. też czeka

Nowe starania nas czekają,chociaż dzisiaj tak sobie właśnie pomyślałam,że mi się nie chce jakoś stresować i latać jak kot z pęcherzem.. Nie wiem,czy w lutym sobie właśnie nie odpuścimy pilnowania dni,owulacji itd. i po prostu nie zajmiemy się sobą..ja mam magisterkę na głowie (2. rozdział),a i Mężulkiem chętniej bym się zajęła tak po prostu
jakieś obiadki, jakieś zaloty
Jak się tak zastanawiam,to myślę,że może kwiecień byłby lepszy,żeby zacząć starania pełną parą,bo wtedy mgr już mnie tak nie będzie prześladować i chyba w ogóle będę mieć mniej na głowie..nie wiem,pogadam z A.,zobaczymy,co On na to
Kilogramów oczywiście nie ubyło po jednym dniu,ale chociażby psychicznie 
Fakt,że odpuściłam na 2 cykle sprawia,że naprawdę mi lepiej
Nie lubię latania z cyklem i w ogóle,stresowania się i odczytywania najmniejszych objawów - czuję się uwolniona teraz,do tego szaleństwa wrócę w kwietniu/maju..na razie zadbam o odżywianie,bo to ostatnio leżało u mnie strasznie..
Mężuś mój to naprawdę kochany jest - chodzi po domu i śpiewa
Wkręca sobie chłop czasami,że ma talent muzyczny
Do tego endometrium wygląda nieciekawie i jest zdecydowanie za grube.. Dostałam skierowanie na milion badań,zostawiłam w gabinecie 466 zł.. Ciąża na razie niemożliwa, po zrobionych badaniach okaże się,jak będzie wyglądało dalsze leczenie..

Moim zdaniem testy ciążowe powinny być tak skonstruowane,żeby wskazywać odpowiedni wynik z całą pewnością 5 minut po stosunku
Tak mi się marzy przynajmniej

http://naforum.zapodaj.net/thumbs/2bae4c782031.jpg
Wiadomość wyedytowana przez autora 22 lipca 2015, 10:56
na duchu podtrzymuje mnie myśl,że przemęczę się do końca maja,zrobię wszystko,żeby to dokończyć,a potem będę mieć luz i nic już nie będę musiała pisać
Cudowna myśl 
Frapuje mnie ten mój cień cienia z rana,bo w sumie fajnie by było,gdyby ten test wyszedł normalny i jednoznaczny. Staram się nie nakręcać,ale trochę ciężko się nie nakręcać,jak radość przecież by była nieziemska
Brzuch też mnie boli trochę okresowo,że o krzyżu nie wspomnę. Piersi też dość bolesne,ale te akurat są bardziej takie,jak przy pierwszej ciąży,łącznie z tym,że brodawki mi się znacznie powiększyły. No i prognozy lekarza też były takie sobie - grube endometrium, wysokie TSH.. nie rokuje to za dobrze..
A tam,nie będę się zamartwiać,Pan Bóg wie,co robi. Jak ma być ciąża to będzie,a jak ma nie być,to też ok.

http://naforum.zapodaj.net/thumbs/8abf9790642f.jpg
Wiadomość wyedytowana przez autora 22 lipca 2015, 10:56
Nie szaleję... to na razie tylko pozytywny test.. Jestem pełna nadziei,ale nie wykluczam pomyłki i nie będę świętować dopóki nie zostanie to oficjalnie potwierdzone przez lekarza
Wiadomość wyedytowana przez autora 22 lutego 2015, 17:16
