Tydzień dla Płodności   

Nie przegap swojej szansy!
Umów się na pierwszą wizytę u lekarza specjalisty za 1zł.
Tylko do 30 listopada   
SPRAWDŹ
X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki starania Przytulić Marzenie
Dodaj do ulubionych
1 2
WSTĘP
Przytulić Marzenie
O mnie: Opowie o tym pamiętnik
Czas starania się o dziecko: 3 lata
Moja historia: Zaczeliśmy starać się o dzieci prawie 3 lata temu. Pierwszy rok na spokojnie, w drugim roku zaczęły się badania, z których wynikało, że wszystko jest w porządku. Trzeci rok to kolejne, bardziej dokładne i wnikliwe badania - wychodziło z nich, że jednak nie wszystko działa jak należy. Pojawiło się leczenie, ale nie przyniosło efektów. Teoretycznie - dawno powinnam być już w ciąży.
Moje emocje: Pogodzona, z dużą rezerwą do spełnienia marzenia, z nadzieją, że kiedyś przyjdzie ten dzień

16 października 2016, 21:16

Skończyło się w końcu świętowanie moich 35 urodzin. Piszę w końcu, bo nie miałam w tym roku na nie ochoty. Tak, jak zawsze lubiłam moje urodziny, tak w tym roku coś się w tej kwestii skończyło...Nie miałam ochoty na kolejne życzenia o spełnionych marzeniach. Ludzie, jak wam powiedzieć, że moje marzenia się nie spełniają? Że mam jedno wielkie marzenia, które jak widać spełnić się nie może? Jak opowiedzieć o pustce w sercu, która pojawia się znienacka i na którą nie można się przygotować? O tej nieznośnej nieobecności dziecka, za którym się najnormalniej w świecie tęskni?
Jak o tym opowiedzieć?

Nie da się przyjmować życzeń o marzeniach, kiedy codziennie masz do czynienia z ich niespełnianiem. Nie wiem dlaczego, nie wiem w jakim celu tak się dzieje - nie pytam nawet o to. Ale autentyzm tej sytuacji, realność, to zakotwiczenie, że w ciążę nie zachodzę i być może nigdy nie zajdę, są tak nieubłagane, tak do końca rzeczywiste, że aż trudno z nimi żyć..

To zły sen, z którego się kiedyś obudzę...Nie, to nie sen. To życie. Jak to przyjąć? Jak to oswoić? Jak zamknąć kartki z życzeniami i iść dalej? Nie wiem tego, ale każdego dnia uczę się i próbuję najlepiej jak umiem.

Wiem jedno - czy zostanę kiedyś mamą, czy przytulę moje marzenie, albo i nie - lekcja ta zostanie ze mną do końca życia i zabiorę ją ze sobą na tamten świat.

Wiadomość wyedytowana przez autora 16 października 2016, 21:31

17 października 2016, 11:58

Wstałam dzisiaj z normalnym podejściem do życia. Bella - dziękuję za komentarz i dobre słowo :) Urodziny już za mną, więc przez kolejny rok nie mam się co nimi przejmować:) W maju tego roku miałam sen, sen z kategorii "wspaniałych", kiedy to człowiek trochę żałuje, że się obudził. Śniło mi się, że byłam w ciąży - był to już 3 msc, więc właściwie największe ryzyko było już za mną. Chodziłam po łące pełnej kwiatów, był ciepły, piękny, słoneczny dzień - cudownie jak w raju. Ciągle mówiłam do siebie: Jesteś w ciąży, wiem, że trudno w to uwierzyć, ale NAPRAWDĘ jesteś w ciąży...
Sen miałam akurat ok 6 dni po owulacji. Właśnie w tym cyklu miesiączka spóźniła mi się o ok 2-3 dni. Coś mi nie pasowało, a że byłam na wyjeździe, nie bardzo miałam jak zrobić choćby zwykły test. Przez 2 dni naprawdę zaczęłam mocno się podejrzewać, że w końcu się udało. I wiecie co? Kiedy wróciłam do domu, bardzo późno wieczorem, ok 23:00. Poszłam w końcu nasiusiać na płytkę i zanim ten test pokazał wynik, patrzę, a tu plamienie...Test pokazał negatyw, a @ męczyła mnie pół nocy. Wiecie jak się wtedy rozczarowałam? Szkoda gadać.

Ale...sen był cudowny :)

Wiadomość wyedytowana przez autora 17 października 2016, 11:58

21 października 2016, 12:30

Od pół roku biorę Naltrekson, Glucophage, Infolic, cynamon, wit. B6 i D3. Skróciły mi się cykle z 31-32 do 27-28, zmniejszyło się brudzenie przy końcu miesiączki. W tym cyklu wzięłam CLO 3x od 3 dc(1/2 tabletki) - taka mała dawka, aby nie zaszkodziła mojemu śluzowi (którego i tak mam bardzo mało), ale aby wspomogła (choć niby comiesięczną) owulację. Chodzi o to, aby nie pojawiały się puste pęcherzyki Graffa. Po CLO czułam się prawie dobrze, widzę, że jest nawet trochę papkowatej wydzieliny, a to dobry znak odnośnie śluzu. Od półtorej miesiąca piję olej z wiesiołka (taki tłoczony na zimno, spożywczy) i liczę na to, że w dłuższej perspektywie jego picia, w końcu będę mieć większą ilość śluzu. Za 3 dni mam wziąć Estrofem - na śluz właśnie. Odebraliśmy też powtórzone po 2 latach wyniki badań nasienia - wyszły ok, prócz wzmożonej lepkości. Podobno przy PCOS, insulinooporności jakość komórek jajowych jest słaba, ale podczas brania lekarstw w dłuższej perspektywie czasu, jakość ta się poprawia i ułatwia zajście w ciążę :)

26 października 2016, 20:18

Wczoraj byl malutki sukces. Z racji, ze od zawsze mam malo sluzu, a po clo to juz w ogole sie nie pojawial, to wczoraj, mimo, ze tuz przed owu sluz byl galaretowaty - udalo sie go "rozcienczyc". Dostalam pregnyl I wieczorkiem byl prawie, ze ksiazkowy. To wciagnelam Meza pod koldre i zesmy posiali :)

Wiadomość wyedytowana przez autora 26 października 2016, 20:17

29 października 2016, 18:41

Pokłóciłam się dzisiaj z Mamą. To się bardzo rzadko zdarza, ale dziś wyszłam z siebie. Nie ma sensu opowiadać ze szczególami o co poszlo, ale zaczęło się o Jej delikatnych wymówek, że czegoś nie zrobiłam. No to jej powiedzialam, dlaczego tego nie zrobiłam, a w odpowiedzi otrzymałam to jej ulubione "ja to jestem zawsze ta gorsza". No więc zaczęłam się wkurzać, że niech się nie dziwi, że jej o wielu rzeczach nie mowie, jak otrzymuję takie odpowiedzi. Od słowa do słowa skończyło się na wygarnianiu i kłótni (z mojej strony), a moja Rodzicielka - jak to ma w zwyczaju - zrobiła się na cierpiętnicę, iż mnie - cytuję - "już nigdy nie zrozumie". A na końcu jawnie skrytykowałam jej sposob wychowania mnie, to w odpowiedzi Mamusia wrzuciła mi jej niesłabnący argument: "najpierw sama wychowaj dzieci, a potem krytykuj" i w koncu rzuciła mi słuchawka. Pojawił się wątek nieplodnosci, to jak o nim nie napisac w pamietniku??? Zeby było jasne - nie żałuje niestety tego, co powiedzialam. Zrobiłam to w formie, ktorej nie nalezy nasladowac, ale w koncu u nas w domu tak się "rozmawiałlo" - z wyrzutami. To mnie w sumie nie tłumaczy, ale jestesmy tylko ludzmi. Ja mam prawo nie znac sie na wychowaniu dzieci, GORZEJ, bo pytanie brzmi, czy moja Mama faktycznie zna sie lepiej???? Wiecie, nie chodzi tutaj wcale o mądrość czy doświadczenie (moje czy Jej), chodzi o to, ze w pewnym kwestiach moja Mama jest tak skupiona na sobie, że nie jest w stanie dostrzec nikogo. A ja czasem zaczynam krzyczeć, żeby Ja z tego obudzic...
Moja Mama to silna kobieta i nie ma pojecia jak ja czasem chciałabym miec jej siłe. Ale z drugiej strony, ta silna kobieta nie ma pojecia jak jej rodzone dziecko bardzo chcialoby usłyszeć pod swoim adresem wołanie "Mamo..."

1 listopada 2016, 20:51

Dzisiaj ogólnie opanowala mnie rezygnacja i tak bym chciala olać wszystko i wsiąść do pociagu byle jakiego...
Zastanawiam sie, kiedy posiadanie potomstwa przestaje sie traktowac w kategorii należności, a zaczyna traktowac w kategorii marzenia? Gdy następuje ta zmiana, to czlowiek stara sie juz wystarczajaco dlugo. I myślę, ze takie kryterium mozna przyjac.

Wiadomość wyedytowana przez autora 1 listopada 2016, 20:51

2 listopada 2016, 19:48

Dzisiaj dopadla mnie taka myśl, ze kiedy adoptuje sie dziecko lub dzieci, to jako mama mozna czuc sie "matka drugiej kategorii". Niby opiekunka, niby prawny rodzic, ale..zawsze dopero ta druga..
Taka mama musi sobie dobrze wytlumaczyc, ze mimo, ze druga, to jednak pierwsza..

2 listopada 2016, 21:57

Alicjo dziekuje, masz racje. Ale jesteśmy tylko ludźmi i czlowiek w takich sytuacjach na pewno musi sobie poradzić z wieloma uczuciami. A nie da oderwać dziecka o jego genetycznych początków - tak ja jja mialam mame, ktora mnie urodzila, tatę, którego geny mam w sobie, tak samo adoptowane dziecko ma prawo do "umiejscowienia" biologicznych rodzicow na "wlasciwym miejscu". I taka mama adopcyjna moze czuc sie druga lub nawet - mniej wazna. Aby sobie ii dziecku nie zrobić krzywdy, pewnie trzeba odpowiedniego podejscia

8 listopada 2016, 20:36

Mialam dzis maraton. Zaliczylam wizyte u Gina - tam okazalo sie, ze pęcherzyk pekl, ale Endo za cienkie 5,9 mm - porazka. Bylam tez u osteopaty, który cos mi tam odblokowal, ale czy to moze mieć znaczenie, to nikt nie wie. A rano zrobilam domowy test ciążowy - tak dla jaj, żeby bylo jasne. Trzeba nasiusiac do kubeczka i nasypac sporo sody oczyszczonej. Jak sie pieni to ciaza hahaha. Mnie sie spienilo ;)

Wiadomość wyedytowana przez autora 8 listopada 2016, 21:32

11 listopada 2016, 09:32

Zrobilam wczoraj test, oczywiscie 1 kreseczka. Dzis rano juz nie powtarzam, bo szkoda testu ;) Rozmawialam wczoraj z kolezanka, ktora tez sie stara o dzidziusia i mówi, ze idzie do gina. Wyczulam, ze pewnie jest w ciąży i juz mi sie ryczeć chcialo, ale pytam jej o to, a ona, ze nie jest w ciąży, ze sie staraja..Jejku, chcialabym, aby szybko mieli dziecko, ale ucieszylam sie, ze to nie ciaza. Ech takie ludzkie uczucia..

Wiadomość wyedytowana przez autora 11 listopada 2016, 09:30

14 listopada 2016, 09:12

@ trochę się zaczęła spóźniać w tym msc i dzisiaj rano miałam iść na betę. Rano po obudzeniu przyszła zołza, więc na betę nie poszłam. Dramatu nie ma, nie spodziewałam się, w końcu test ciążowy o wysokiej czułości nic nie pokazał. I tak się cieszę, że małpa nie przyszła np. tuż po pobraniu krwi - byłabym zła. 25 zł w błoto.
Nowy cykl, walka o lepsze endometrium i o więcej śluzu :)

16 listopada 2016, 12:10

W sobotę, muszę przyznać, stało się coś bardzo ważnego. Coś, czego się nie spodziewałam, ale o czym marzyłam. Spełniło się jedno z moich marzeń. I choć nie jest to ciąża (a dotyczy czegoś zupełnie innego), to jednak ciągle wracam do tego zdarzenia i myślę sobie, jak to jest niesamowite.

Spełnianie marzeń zmienia człowieka, zmienia na lepsze. Mnie zmieniło. A tym bardziej jest to niezwykłe, że ja niedawno powiedziałam sobie z pewną rezygnacją: "Moje marzenia widocznie nie mogą się spełnić". Głęboko w duszy poczułam zgodę na to, że mimo, iż moje marzenia są piękne i ważne, to jednak nie mogą być zrealizowane. Tych największych marzeń mam 3. Jedno z nich się spełniło...

6 grudnia 2016, 11:42

6 grudzień 2016 - Mikołajki. Zrobiłam test ciążowy - wyszedł negatywny.

Jedno jest pewne - życie toczy się dalej.

Wiadomość wyedytowana przez autora 6 grudnia 2016, 16:14

6 grudnia 2016, 12:10

Spojrzałam na test po 1h i zobaczyłam tam cień cienia. Niestety, najpewniej pozostałość po pregnylu.

Wiadomość wyedytowana przez autora 7 grudnia 2016, 11:08

7 grudnia 2016, 18:17

Dzis na teście znow cien cienia. Chyba daje sie wodzić za nos pregnylowi. Tylko skupić mi sie trudno, bo ciągle nie wiem co myslec..

Wiadomość wyedytowana przez autora 8 grudnia 2016, 09:57

8 grudnia 2016, 19:11

Mam wyniki:
- progesteron 37,74 ng/ml,
- beta HCG 47,6 mIU

Lekarz powiedział, żeby byc ostrożna, ale wygląda na to, ze sie udalo...

Musze powtórzyć badanie w sobotę. Dzisiejszy ddzien to totalne wariactwo...

9 grudnia 2016, 22:17

W sumie chyba nie musze pisać, ale napisze, ze boje sie, czy beta przyrasta. Poza jutrzejszy wynik nie wybiegam wyobraźnia do przodu. Jeszcze tyle czekania.

10 grudnia 2016, 09:38

Okazuje sie, ze dzis nie będzie wyniku z bety, wiec mam czekanie do poniedziałku. Ech ech

11 grudnia 2016, 12:16

Jeszcze cala niedziela czekania. Jutro do ok 12.00. Rano zrobie jeszcze 3 badanie z bety..

12 grudnia 2016, 18:20

Wychodzi na to, że do 36 razy sztuka. Wyniki miały być o 12:00, były po 17:00. 3 lata czekania nie wlokły się tak, jak dziś między 12:00 a 17:00!!!

- 08.12 47,6 mIU/ml (progesteron 37,74 ng/ml)
- 10.12 191,0 mIU/ml
- 12.12 423,0 mIU/ml (TSH 3,030 µIU/ml ; FT3 3,54 pg/ml; FT4 1,53
ng/dl).

Czy ja się cieszę????
Nie wiem co powiedzieć - ogólnie jak zobaczyłam TSH to mnie zmroziło i zaczęłam się zamartwiać. Gdybym miała być szczera to bardziej się boję niż cieszę...
1 2