Od zawsze chciałam być matką i żoną, zajmować się domem. Nigdy mnie nie kręciła kariera czy praca zawodowa. Uważam, że tradycyjny model rodziny gdzie to mężczyzna pracuje a kobieta zajmuje się domem jest super. Ale absolutnie nie potępiam kobiet które preferują inny styl życia, ba nawet je podziwiam.
Dziś czuję lewy jajnik. Może coś się w końcu dzieje. Niepokoi mnie tylko tylko ten ból krzyża, cały czas tak jak w ciąży.
Myślenie życzeniowe: Jajeczko rośnie i czeka na zapłodnienie...
Dziś odezwałam się kuzynki, która tydzień temu urodziła. Napisała, że nie może się napatrzeć na swojego synusia, przesłała zdjęcia i...no właśnie i tak mnie zakuło z tęsknoty za Moimi Aniołkami. Dlaczego życie jest takie podłe?
Inofem robi swoje. Jajniki pracują na całego. Boli jak jasny gwint. I tak po obserwacjach wydaje mi się, że dziś będzie owulacja. Zadziałamy, zobaczymy...
Myślenie życzeniowe: Kruszynko u Mamusi w brzuszku jest tak miło, zadomów się w nim.
A tak poza tym jutro minie 2 miesiące od kiedy nie ma z nami Naszej Kruszynki. Dno. Tak strasznie za nią tęsknię...
Myślenie życzeniowe: Jajeczka pracują nad dzidziusiem...
Z dobrych wiadomości dzień był pracowity ale owocny. Ortodonta załatwiony i ubłagałam, żeby przed ślubem już zdjąć aparat. Udało się! Uff... Jeszcze tylko 1,5 miesiąca i pozbędę się tego żelastwa
Druga istotna sprawa. Byłam u mojej ginki i...miałam rację! Zbliża się owulacja dlatego tak mnie wszystko boli. Powinna być w tym tyg bo pęcherzyk ma 16 mm. I na dodatek ze zdrowego jajnika więc extra. Działamy na całego.
I tutaj ogromny pokłon w stronę INOFEMU!!! Nigdy ale to nigdy nie odczuwałam owulacji a teraz w końcu wiem. Jajeczka pracują i jest git. Pani doktor też zadowolona z efektów i mówi żeby nie rezygnować z picia tego specyfiku. Piję dwie saszetki dziennie i mówiła też, że można dwie naraz. Nie trzeba rozdzielać na dwa razy w ciągu dnia.
Jakoś tak się pozytywnie nastawiam bo moje jajeczko rośnie.Cudownie.
Myślenie życzeniowe: Ten cykl będzie owocny. Musi być.
Po ostatniej wizycie u ginki przyszły testy owulacyjne to pomyślałam, że zrobię. 27.02 wyszedł pozytywny, w pozostałe dni negatywy. Już więc po ovu. Serduszka były codziennie także nadzieje są wielkie. Teraz tylko czekać... No właśnie znowu czekanie. Ale mam nadzieję, że zakończone dwoma kreskami.
Odebrałam też wyniki p/c glikoproteinie i są ujemne. Ale tak naprawdę to jeszcze o niczym nie świadczy.
Zamówiłam dzisiaj wiązankę ślubną. Będzie skromna ale piękna. Ten dzień coraz bliżej. Jeszcze tylko sukienka i garnitur.
Myślenie życzeniowe: Zrobiliśmy wszystko byś była z Nami fasolko i musisz się pojawić. I pamiętaj, że już Cię kochamy...
Innych rewelacji brak.
Myślenie życzeniowe: Fasolka zagnieżdża się u mamusi. Niedługo zobaczę dwie kreseczki.
Mam ostatnio całkiem sporo energii i wilczy apetyt. Przedwczoraj zrobiłam tartę na cieście francuskim, z kurczakiem, pomidorami, fetą i szpinakiem. Była przepyszna. A dziś robię lasagne. Ale zamiast oczywistego makaronu dałam rurki. Teraz czeka cała sterta garów do zmywania...
Być może jutro pojadę na weekend do kuzynki, która niedawno urodziła. A że mieszkają daleko od nas to fajna okazja żeby się oderwać. Nie wiem tylko czy uda mi się nie podłamać widząc maluszka. Kupiłam dziś przy okazji prezencik w smyku dla malucha a że trafiłam na wyprzedaż to zaszalałam i Lelusi kupiłam dwie pary spodni, bluzeczkę i kieckę balową na nasz ślub. Jest cudowna. Chciałam też kupić coś dla Naszego pisklaczka ale nie będę zapeszać.
Myślenie życzeniowe: Moje Kochane Aniołeczki ześlijcie dzidziusia Mamusi i opiekujcie się Nami z nieba. Razem z tatusiem bardzo Was kochamy i zawsze będziemy.
Miałam tyle nadziei związanych z tym cyklem a tu okazuje się, że prawdopodobnie nic z tego. W końcu zrobię badania hormonalne. Bo jakoś do te pory zawsze coś mi przeszkadzało. Moje myślenie życzeniowe nie daje efektów
Do kuzynki w końcu nie pojechałam. Rano kiedy szykowałam się do wyjazdu zaczęłam płakać i stwierdziłam, że nie dam rady. Nie wiem dlaczego tak reaguje. Myślałam, że dochodzę do siebie i już powinno być z górki ale jak widać za duży żal we mnie siedzi. To wszystko bez sensu.
Śluzu dalej dużo i apetyt dopisuje. Ze straconych 7kg odzyskałam już 2.Wczoraj wieczorem wymioty. Jestem płaczliwa i rozbita. Czy mogę jeszcze mieć nadzieję???
Myślenie życzeniowe: Pisklaczku przyjdź do Nas. Tak długo czekamy...
Wiadomość wyedytowana przez autora 10 marca 2015, 10:29
Po ostatnim wpisie zrobiłam kolejny test. I była bladziocha. Poleciałam od razu na betę a wynik 0,1. Test zwyczajnie zwariował. Poryczałam się jak głupia i oczekiwałam na wstręciuchę. Przyszła i poleciałam do szpitala na diagnostykę hormonalną i już wszystko wiem.
Po pierwsze mam PCOS. Szczęście w nieszczęściu objawy łagodne. Mam podwyższony androstedion i DHEAS ale poza tym ok. Stosunek LH i FSH równe 1 więc super. Testosteron w normie. No i brak cech insulinoodporności ba nawet cukier i insulina super. Do tego podwyższona prolaktyna. Więc od tygodnia łykam bromergon 0,5 tab na noc. No i tu się zaczynają schody. W zeszłym cyklu była ovu z lewego jajnika. W tym jest dopiero 14 dc a ja już czuję jajnik i znowu lewy! Śluz się rozciąga ale testy ovu negatywne. Nie wiem o co kaman. Czy bromergon mógł mi tak przyspieszyć ovu? Zazwyczaj występuje ok 30 dc. Polecę jutro na USG chyba i sprawdzę jak tam moje jajcory szaleją.
Podsumowując: Zespół antyfosfolipidowy+PCOS+za wysoka prolaktyna... Cudownie...
Myślenie życzeniowe: Na ślubie rodziców już będziesz u mamusi w brzuszku Kruszynko...
Dziś pojawił się ból w podbrzuszu jak na małpę
Ja już nic nie rozumiem.
Myślenie życzeniowe: Pyknięcie bety to dobry znak. Coś się dzieje...