Zapisz się i otrzymuj powiadomienia o
zniżkach, promocjach i najnowszych ciekawostkach ze świata! Jeśli interesują
Cię tematy związane z płodnością, ciążą, macierzyństwem - wysyłamy tylko
to, co sami chcielibyśmy otrzymać:)
"Myślę sobie że, ta zima kiedyś musi minąć, zazieleni się......"
O mnie: Ja 30,5 On 32.
Czas starania się o dziecko: od września 2013
Moja historia: Zdrowi (ja latałam co pół roku na rutynowe kontrole do ginekologa, mąż zawsze wysportowany, sprawny). Pierwszy cykl nieudany, ale ok, komu udaje się za pierwszym razem? Drugi cykl nieudany...No nic mamy pecha, spokojnie. Trzeci cykl znowu w plecy. Wkradł się niepokój. Znam swoje ciało, wiem, że dobrze celowaliśmy. Robimy profilaktycznie badanie nasienia. 17 styczeń 2014 pierwszy cios - tylko 3% prawidłowych plemników, diagnoza - teratozoospermia. Kilka dni później kolejny cios - cysta endometrialna na jajniku. Nie wiem skąd się wzięła i kiedy urosła, bo pół roku wcześniej ten sam lekarz stwierdzał, że jestem okazem zdrowia. Żadnych objawów. Kolejni lekarze potwierdzają diagnozę. Zaczyna się płacz, rozpacz, pytania dlaczego my i wielka tęsknota za małym, bijącym serduszkiem. Do tego wszystkiego niedoczynność tarczycy, którą sobie sama zdiagnozowałam, na szczęście od dawna uregulowana.
Moje emocje: Do dziś nie wiem dlaczego Bóg postawił na naszej drodze to wielkie cierpienie. Po prawie 3 latach od tego ciosu mogę powiedzieć, że dzięki temu cierpieniu zbliżyliśmy się do siebie jeszcze bardziej, na szczęście Pan Bóg nie szczędzi nam ciepła, miłości i wsparcia, jakie mamy dla siebie na wzajem. Ciągle go prosimy, aby jednak odsunął od nas ten kielich i obdarzył nas szczęściem, bo brakuje nam powoli sił.
Emocje: żal, ból, poczucie braku sensu życia i czasem chęć, aby się położyć i już nie obudzić...Mimo to ciągle próbujemy, czekamy na efekty podjętego wielokierunkowego leczenia i się modlimy...
Czekam na okres, bo wszystkie objawy na to wskazują. 7 cykl...1 z progesteronem w 2 fazie cyklu. Jeszcze 2 cykle na progesteronie, a potem laparoskopia. Dziś ostatnia globulka progesteronu, więc zgodnie z tym co powiedziała lekarka do 3ech dni powinien przyjść okres. Myślałam może, żeby zrobić beta-HCG dla pewności, aby z większym spokojem odstawić progesteron, ale czuję się tak jak zwykle przed okresem, więc chyba nie mam co się wygłupiać. Co ma być to i tak będzie. Najgorzej jest tuż przed okresem, kiedy już wiesz, że wszystkie objawy wskazują na brak ciąży, a jednak łudzisz się w głębi serca, a potem małpa i te pierwsze dwa dni, kiedy chcesz zniknąć, przestać istnieć, zapaść się pod ziemię i najlepiej, żeby nikt o Ciebie nie pytał. Wszyscy w rodzinie mają już dzieci, moja przyjaciółka rodzi za 2 miesiące. Zaczęli starania dokładnie w tym samym momencie co my, taki ot zbieg okoliczności, tylko że ona zaciążyła za 2gim razem. Nieopisany jest ten ból tęsknoty za tym małym stworzonkiem, może go zrozumieć tylko ten, kto doświadcza tego samego. Pewnie jeszcze dużo łez wyleję, ale wiedz Panie Boże, że nie przestanę do Ciebie wołać, chociaż są momenty, że myślę, że już nas opuściłeś...
dokładnie wiem co czujesz..to straszne jaka musimy drogę przejść do upragnionego celu ! Innym tak łatwo przychodzi a my cierpimy... mam nadzieję że będzie nam to po 100kroć wynagrodzone i modlitwy zostaną wysłuchane! Powiedz mi...bo pisałaś mi ze miałasprogesteron kiedys 38...konsultowałaś to z lekarzem?? Bo u mnie 35 i ciąży brak...martwię się...
Na ten fragment trafiłam "przypadkiem" w grudniu, kiedy to zaczynał się powoli kryzys mojej nadziei, pozytywnego nastawienia i ekscytacji faktem, że się staramy. W przypadki nie wierzę, a imię Samuel podobało mi się swego czasu dość długo. Tak więc Panie Boże Ty możesz wszystko, a skoro Ty dajesz mi nadzieję, to nie odmawiaj mi także siły, abym nieustannie umiała odpowiadać Ci ufnością, mimo tego co mówią, bo lekarze są tylko lekarzami, a Ty i tak wiesz swoje:)
"Gdy tak żarliwie się modliła przed obliczem Pana, Heli przyglądał się jej ustom. Anna zaś mówiła tylko w głębi swego serca, poruszała wargami, lecz głosu nie było słychać. Heli sądził, że była pijana. Heli odezwał się do niej: <<Dokąd będziesz pijana? Wytrzeźwiej od wina!>>.
Anna odrzekła: <<Nie, panie mój. Jestem nieszczęśliwą kobietą, a nie upiłam się winem ani sycerą. Wylałam tylko dusze moją przed Panem. Nie uważaj swej służebnicy za córkę Beliala, gdyż z nadmiaru zmartwień i boleści duszy mówiłam cały czas>>. Heli odpowiedział: <<Idź w pokoju, a Bóg Izraela niech spełni prośbę, jaką do niego zaniosłaś>>.
Odpowiedziała: <<Obyś darzył życzliwością twoją służebnicę!>>. I poszła sobie ta kobieta: jadła i nie miała już twarzy tak smutnej jak przedtem.
Wstali o zaraniu i oddawszy pokłon Panu, wrócili i udali się do domu swego w Rama. Elkana zbliżył się do swej żony, Anny, a Pan wspomniał na nią.
Anna poczęła i po upływie dni urodziła syna i nazwała go imieniem Samuel, ponieważ (powiedziała): Uprosiłam go u Pana"
Koleny cios................Wyniki nam się pogorszyły i to praktycznie pod każdym względem......Pomimo brania Profertilu, l-karnityny, selenu, magnezu + wit.B6, Prostamola Uno.....
liczba plemników w 1ml byla 39 mln jest 22,5 mln
liczba plemników w ejakulacie była 117 mln jest 76,5 mln
ruch postępowy był 45% jest 28%
żywotność plemniókw była 77% jest 58%
Jedyne co się poprawiło, to morfologia skoczyła z 3% na 4%, czyli ogólnie masakra. Pan Bóg nas nie rozpieszcza niestety.....No, ale nie mamy zamiaru mu dać spokoju i nadal się nie będziemy poddawać. Jedziemy do dra L. do Krakowa, on jest naprotechnologiem i podobno zna się na rzeczy. Mąż musi też zrobić dodatkowe badania mianowicie: FSH, LH, prolaktyna, TSH, antyTPO, antyTG oraz wykonać testy alergiczne. Dziewczyny pomóżcie, co jeszcze można zrobić, żeby poprawić to nasienie? Proszę o pomoc !!!!!!
ja nie wiem, co można jeszcze zrobić, bo jestem kompletnym laikiem, ale wasz upór jest dla mnie świetnym przykładem na to, że nie wolno się poddawać! Życzę Wam powodzenia i mnóstwo szczęścia!
Jeju przecież to nie są złe wyniki ja bym chciała aby mój mąż miał tyle plemników w 1 ml. Mój ma 11 mln w 1 ml i wierzę, że się uda kochana nie martw się niektórzy oddaliby wszystko aby mieć takich wojowników. Bedzie dobrze głowa do góry. A z dobrych rad moze niech mąż zrobi posiew nasienia.
Oj bardzo bym chciała, żeby już teraz było tylko z górki :) Gdyby to była tylko moja tarczyca, to byłabym szczęśliwa. A u nas tarczyca to czubek góry lodowej wspólnych problemów.
Dziś podekscytowanie związane z wyjazdem na urlop Pakowanie i ostatnie odwiedziny u rodziców. Będziemy łapać słońce i cieszyć się każdą chwilą razem, bo na co dzień różnie to bywa, praca dom, dom praca....Uwielbiamy razem podróżować i robimy to, jak tylko czas i finanse nam na to pozwalają Rano wylot. Ovu idzie w odstawkę, ale na pewno jestem z Wami dziewczyny myślami i nieprzerwanie modlitwą o cud dla nas wszystkich
PS. Mąż oczywiście przypomniał sobie, że nie ma jeszcze kilku niezbędnych rzeczy, więc czekają nas jeszcze zakupy na ostatnią chwilę. Ale u nas to standard, noclegi rezerwowaliśmy w czwartek późną nocą
Wiadomość wyedytowana przez autora 31 maja 2014, 12:17
I jeszcze jedno muszę Wam się zwierzyć, że pukam i stukam, a właściwie to już dobijam się obiema rękami do tego nieba o nas, o Was. Słyszeli mnie tam już chyba wszyscy, więc nie ma bata, żebym wreszcie nie została wysłuchana, także nie traćcie nadziei, zobaczycie już niebawem
Pewnie, że modlitwy w końcu będą wysłuchane, trzeba mocno wierzyć! Cieszę się, że TSH się polepszyło, a jeśli chodzi o męża, to może kwestia niewłaściwego pobrania materiału, gorsze laboratorium ? Aż nie chce mi się wierzyć żeby wyniki tak się zmieniły u zdrowego mężczyzny... Na pewno podstawą jest znalezienie specjalisty, który zna się na rzeczy. W każdym razie życzę powodzenia :)
Drugi cykl z progesteronem. W tym cyklu czuję się dużo lepiej niż w poprzednim Nie bolą już tak strasznie piersi, PMS z całą dobrocią inwentarza, nie dokucza tak strasznie dotkliwie. Może się jeszcze pojawi, ale przynajmniej nie tak wcześnie, jak to zwykle było. Dzisiaj mi wstyd, że tak narzekam. Ludzie tak bardzo cierpią z powodu samotności, chorób...Uczę się powoli uśmiechać do naszego problemu. Może jeszcze będzie lepiej? Na pewno, wiara czyni cuda. A ja przecież powierzyłam nas Panu Bogu. Nie może być źle.
Wiadomość wyedytowana przez autora 10 czerwca 2014, 22:43
Sama już nie wiem, czy chcę tego dziecka. Tyle problemów, ciągle dobija nas coś nowego, ciągle się nie udaje, ciągłe rozczarowania i problemy. Zanim zaczęliśmy się starać mogłam o sobie powiedzieć, że jestem szczęśliwą osobą, a teraz? Mam wrażenie, że w ciągu tych 8 miesięcy ciągłych trudności, dobijających wiadomości o naszym stanie zdrowia, postarzałam się o 10 lat.....Do momentu rozpoczęcia starań myśleliśmy, że jesteśmy zdrowi jak ryby i wszystko na to wskazywało. Od momentu rozpoczęcia starań wyszło nam tyle problemów zdrowotnych, że zaczynam się już w tym wszystkim gubić. Chyba wypnę się na te całe starania, bo nie mam już sił.
Wiadomość wyedytowana przez autora 14 czerwca 2014, 22:04
Czasem warto sobie zrobić reset, ale sama wiem że u mnie reset trwa cały tydzień, a jak przychodzi owulka to spinam pośladki i staje znowu do walki. Nie wiem, to chyba natura tak nami kieruje, że tej walki nie odpuścimy nigdy przynajmniej podświadomie.
Czasem warto sobie zrobić reset, ale sama wiem że u mnie reset trwa cały tydzień, a jak przychodzi owulka to spinam pośladki i staje znowu do walki. Nie wiem, to chyba natura tak nami kieruje, że tej walki nie odpuścimy nigdy przynajmniej podświadomie.
Dzięki dziewczyny! Mallinko ja wiem, że Ty jesteś nie do zdarcia, zazdroszczę ;) i gratuluję :) Ale ja tracę jakoś zapał...Skoro tyle razy się nie udało, to czemu nagle tym razem? Chociaż wiem, że tak nie powinnam myśleć, to te myśli same mnie nawiedzają......
nie poddawaj się! Mój mąż chorował tyle lat...a ja bardzo wierzyłam w to, że w końcu na jakiś czas rak odpuści...były kolejne operację przerzuty...a teraz po 7 operacjach od lutego ma dobre wyniki...nie ma go...czy wróci nie wiem...ale wiem, że warto czekać na te chwile...Więc bądźcie cierpliwi wkrótce zobaczycie upragnione dwie kreseczki :) a wasza radość będzie nie z tej ziemi...uwierz mi!
Kochana kilka dni temu miałam dosłownie takie same myśli jak Ty. Czekamy i tak na prawdę nie wiemy ile jeszcze będziemy czekać, który numerek mamy w kolejce po dziecko? Można stracić cierpliwość, lub się jej nauczyć.
Przeklęty duchu niepłodności, smutku i bezradności w imię Jezusa Chrystusa wyyyyyyyyyyyyyyyyyyrzekaaaaaaaaaaaaaaaammmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmm się ciebie !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Idź precz !
Postanowiłam pożegnać się z ovu na jakiś czas...Tak zupełnie. Chociaż Wasza obecność bardzo mi pomaga, to to ciągłe buszowanie po forach, wykresach itp. przyczynia się jeszcze bardziej do rozhulania huśtawki emocjonalnej, na której i tak już jestem...Jedne informacje nastrajają mnie pozytywnie i dodają nadziei, następne kompletnie dołują....Nie wytrzymuję tego. I tak nie mam zamiaru mierzyć temperatury, wszystkie istotne obserwacje zapisuje w karcie modelu Creithona. Rozpoczynamy dziś 9 cykl starań, 3 z naprotechnologią i 3 z progesteronem, w tym cyklu dla odmiany zastrzyki w drugiej fazie. Niedługo wizyta u dr w Gorzowie Wielkopolskim. Obejrzy mnie i zdecyduje kiedy laparoskopia. Dowiem się też może, czy od razu będzie w stanie sprawdzić moje jajowody. Mąż rozpoczyna niebawem nowe leczenie i mamy wielką nadzieję, że ono wreszcie przyniesie pożądany skutek. W przyszły wtorek msza o uzdrowienie. Różaniec w dłoń i tyle pozostaje. Sporo czasu teraz zyskam nie siedząc na owu Wrócę może do czytania książek i jazdy na rowerze Czuję smutek i strach przed przyszłością, ale dostałam taką ilość znaków, wydarzyło się mnóstwo dziwnych zbiegów okoliczności, które poprowadziły nas pod odpowiednie adresy odpowiednich ludzi, tyle sytuacji wzbudzających ogrom nadziei, spotkałam tylu ludzi, którzy w zupełnie nieoczekiwanych sytuacjach dali mi ogromne wsparcie, i taką dziwną drogą jesteśmy prowadzeni od momentu jak okazało się, że mamy poważne problemy z poczęciem, że to nie może być droga prowadząca do nikąd. Przypadek, to podobno najczęściej używane imię Pana Boga I chociaż rozum jest bardzo sceptyczny, to serce podpowiada, że będzie dobrze...Trzeba tylko zaufać. A więc umowa stoi Panie Boże............za rok o tej samej porze.............
Wiadomość wyedytowana przez autora 21 sierpnia 2014, 09:39
Zazdroszczę Ci takiej ufności... Moja wiara, że zostanę mamą jest minimalna :( Brakuje mi też pokory..Bo przecież wszystkie te przeciwności są nam dane po coś.. A ja nie potrafię tego zrozumieć i czekać na cud w nieskończoność...
Kochana, moja historia jest doslownie identyczna. Tez zaczelam starania we wrześniu 2013, w listopadzie wykryli 2 cm torbiel endo- nie mialam jej pok roku wcześniej, tez mam 30 lat:) Trzymam za ciebie kciuki, wszystko ma swój cel. A nasienie Twego męża nie jest takie źle.
No i znowu obuchem w głowę. To już się staje dość nudne...Moja tarczyca znowu skoczyła Z TSH 1,5 przy Euthyroxie 50 świeżutki wynik TSH = 3,05... I znowu zwiększona dawka Euthyroxu, zobaczymy jaki będzie wynik za miesiąc......
No właśnie lekarka mnie "pocieszyła", że jeśli i tym razem przy kolejnej większej dawce nie uda nam się zbić TSH na dłużej niż miesiąc, to możliwe, że mam coś nie tak z nadnerczami i trzeba będzie zmienić lek no i leczyć oprócz tarczycy i całej reszty jeszcze coś typu nadnercza.......! W mordę jeża, czuję się jak w czeskim filmie. Normalnie tragikomedia z nami w roli głównej....Prawdę mówią, że jak chcesz rozśmieszyć Pana Boga to opowiedz mu o swoich planach....
kurczę z tym tsh to jest problem u wielu kobiet, ciężko dobrać albo odpowiedni lek albo jego dawkę:( ale walczymy kochana, u mnie też tsh i progesteron na celu- ale staram się walczyć, czasem jest lepiej, a czasem gorzej, ale cóż powtarzam sobie, że inni mają gorzej (tzn inni których nie znam ale pewnie tak jest)
Godaweri, u mnie też były skoki. I wiesz co mi powiedział endokrynolog? Że nie wskazane jest badanie TSH co miesiąc i tak częste dostosowywanie dawki. Teraz badam co 4 miesiące i wszystko jest ok:) Wiem, że to trudne, ale tarczyca jest gruczołem, który wymaga cierpliwości, której Ci życzę z całego serca:)
Respondeca czemu nie Gorzów? Ja tam jadę 500 km specjalnie do lekarza, który mi został polecony. Nie wiem, czy mogę na forum rzucać nazwiskami - dr Gratkowski. Podobno dobry specjalista od laparoskopii bliskiego kontaktu, zwłaszcza usuwanie endometriozy.
Nie płacz w liście
nie pisz że los ciebie kopnął
nie ma sytuacji na ziemi bez wyjścia
kiedy Bóg drzwi zamyka --- to otwiera okno
odetchnij popatrz
spadają z obłoków
małe wielkie nieszczęścia potrzebne do szczęścia
a od zwykłych rzeczy naucz się spokoju
i zapomnij że jesteś gdy mówisz że kochasz
Jan Twardowski
Wiadomość wyedytowana przez autora 17 lipca 2014, 21:45
Zajrzałam do Ciebie, bo Ty zajrzałaś do mnie. Byłam u endokrynologa na początku sierpnia. Biorę Letrox 25 na obniżenie TSH. Jutro właśnie odbieram wyniki po 6 tygodniach brania leku. I jutro mam też wizytę u endo.... Mimo trudności jakie masz, bardzo podoba mi się sposób w jaki opisujesz swoje doświadczenia. Wiara w Boga. :) Też mi się podoba. My wczoraj z mężem w kościele usłyszeliśmy fragment ewangelii: " Jeśli dwaj z was na ziemi zgodnie o coś prosić będą, to wszystkiego użyczy im mój Ojciec, który jest w niebie. Bo gdzie są dwaj albo trzej zebrani w imię moje, tam jestem pośród nich." (Mt 18,20). Postanowiliśmy, że chwycimy się tej obietnicy... dzięki za fragment o Annie... to kolejny dowód na to, że Pan Bóg czyni cuda, otwiera łona. Chyba jak syn nam się urodzi, to będzie Samuel - jak nic. :) Pozdrawiam.
Rutelka dziękuję za wpis :) Rękami i nogami trzymam się nadziei, odkąd zaufałam, jestem spokojniejsza i mam w sobie więcej równowagi. Nie mierzę już temperatur, ani nie liczę skrupulatnie dni cyklu, przestałam też robić testy owu, ciążowe zrobiłam może 4 razy? Uznałam, że nie tędy droga. Póki człowiek walczy, to idzie do przodu, ale na niektóre rzeczy nie mamy wpływu i to też warto sobie mocno uświadomić. Kochana życzę Wam spełnienia nadziei.
Mam za 1,5 tygodnia, ale zbiera mnie paskudne przeziębienie, z którym walczę już 4 dzień. Nie wiem, czy mnie przyjmą na zabieg w takiej sytuacji....Ale mam nadzieję :) Na pewno opiszę wszystko, jak już będzie po. Dzięki za pamięć Respondeca :)
"Dotrę do celu, jeśli tylko mam dość światła, by ruszyć z miejsca".
Ty dałeś nam Panie to światło, o które tak Ciebie prosiłam na początku tej drogi, która wydawała się ślepa, bez nadziei i bez jakichkolwiek szans. I chociaż jesteśmy nadal w nocy naszego życia, Ty oświetlasz tą drogę, jej maluteńkie odcinki, dzięki czemu stawiamy niepewne, maluteńkie kroki w przód. I chociaż widzimy tylko ten niewielki fragment drogi, który w danej chwili przed nami oświetlasz i jest w nas niepokój, co będzie za następnym zakrętem, to czyż nie właśnie w taki sposób dojeżdża się do celu? Widząc na początku tylko ten maluteńki fragment drogi, który oświetlają Twoje światła.
Z premedytacją ściągam dziś od inessa przepiękną modlitwę.
Modlitwa rodziców do Anioła Stróża dziecka poczętego:
Aniele Boży Stróżu dziecka poczętego, którym Dobry Bóg nas obdarował i Twej opiece powierzył, prosimy Cię, abyś nieustannie czuwał nad naszym dzieckiem i wypraszał mu potrzebne łaski: zdrowia, prawidłowego rozwoju i szczęśliwego przyjścia na świat. Wielbiąc Boga w Trójcy Świętej Jedynego, Stwórcę i Dawcę Życia, prosimy Cię, aby ten błogosławiony czas oczekiwania umocnił naszą miłość, pogłębił więź małżeńską i przyczynił się do wzrostu wiary i nadziei, którą pokładamy w Tobie. Amen!
Jestem 5 dobę po laparo. Lekarz mówił, że było sporo roboty.... Przeciętnie na pacjentkę przeznacza 1,5h, mój zabieg trwał prawie 3h. Miałam ogniska na otrzewnej za macicą, przed macicą, w zatoce Douglasa, torbiel 3 cm na jajniku lewym. Wyłuszczona, jajnik zszyty zachowany, prawy zdrowy. Mówiłam mu, że myślałam, ze skoro mam niskie Ca125 (10,5) i prawie żadnych objawów, to ogniska będą małe, ale powiedział, że to nie koreluje. Mówił, że z jajowodów się lało jak z kranu, oba drożne. Powiedział, że usunął wszystko i reszta w naszych rękach, że musimy działać, jak tylko będę się czuć ok. Nadal progesteron w II fazie cyklu. W pt. ściągnięcie szwów. Cieszę, się że to za mną i nie zwlekałam dłużej z tą operacją. Cieszę się i dziękuję Bogu, że trafiłam na tak dobrych lekarzy, a przy tym wspaniałych ludzi, którzy widzą sens w tym co robią i którym się po prostu, zwyczajnie, jeszcze "chce".....Reszta w rękach Boga, a ja się nastawiam na cud i nie mam zamiaru tracić nadziei Ale na pierwszy cykl po laparo chyba nie ma co liczyć, człowiek obolały, wszystko się dopiero goi....
Już nie rwę włosów z głowy kiedy przychodzi kolejny okres, nie płaczę po kątach i nie rozpaczam, że moje życie nie ma sensu. Ma i tylko Ty Panie wiesz, jak wielki. Spoglądam z wielką czułością na mojego męża - dobrego, szlachetnego, odpowiedzialnego człowieka, na moich rodziców, którzy się kłócą, jak tylko często mogą, a tak naprawdę nie wyobrażają sobie życia jeden bez drugiego, na moją piesunię, która pędzi wylizać mi policzki i szyję, jak tylko na nią zerknę i potrafi się uśmiechać , na moich dziadków, którzy są ze sobą już 60 lat i są dla mnie wsparciem i wzorem, na moich przyjaciół ich dzieci, problemy, bolączki, jak bardzo uwielbiam się razem z nimi śmiać do rozpuku, wspominając niedawne szaleństwa "młodości". I myślę sobie, że jestem szczęściarą...Niewiarygodną...Wierzę, że gdzieś tam czeka na nasz nasze dziecko, tracę równowagę, nadal czasem płaczę, ale wiem że życie jest za krótkie, żeby skupiać się tylko na dziecku, ono przyjdzie w odpowiednim czasie, a ja czekając chcę żyć i nie marnować czasu na ciągłe wzdychanie, płacz, rozpacz i myślenie o jednym....Rozmawiając z moim pewnym szczególnym Pacjentem, słyszę od niego za każdym razem: "Pan Bóg się zastanawia ile dzieci Pani ma dać, dlatego to tyle trwa....Ja się nigdy za Panią nie przestanę modlić i proszę pamiętać, jak się czegoś tak bardzo pragnie i prosi Pana Boga to on zawsze wysłuchuje". I tego się trzymajmy....
Wiadomość wyedytowana przez autora 2 września 2016, 23:01
Na pewno się uda :) Trzeba tylko cierpliwości! I tak jak napisałaś nie można się skupiać tylko na staraniach trzeba żyć pełnią życia i iść do przodu ! :)
Cieszę się, że i Ty masz takie spojrzenie na życie . Może tego właśnie chce od nas Bóg, żebyśmy cieszyli się tym co mamy a nie płakali bo czegoś nie mamy :)
czytalam twoj pamietnik. mamy bardzo bardzo podobne historie. ja tez choruje na tarczyce. zdiagnozowano u mnie nadczynnosc w zeszlym roku, po tym jak wyladowalam w szpitalu bo myslam, ze mam zawal :) :P a to serce tak styrane tarczyca. pozniej niedoczynnosc. a teraz wyniki w normie, nawet tabletek mi nie kazali juz brac . u ciebie jak z tarczyca?
Nie mam siły, nie mam nadziei, skończyłam 30 lat i zawsze myślałam, że w tym wieku od dawna będę już mamą. Próbuję zrozumieć sens tego co się dzieje, ale nie umiem....Nic nie pomaga, moja laparo, leczenie męża, wszystko na nic. Za chwilę minie rok od laparo. Czuję się pusta, wypalona, jałowa, przeciągnięta przez wyżymaczkę nieustannego cierpienia, które wysysa ze mnie życie i chęci do niego....Boję się, że endo wróci, że przyjdzie mi przejść przez kolejną laparo. Boże jeśli nie chcesz mi dać tego dziecka, to zabierz ode mnie to pragnienie, bo nie mam już sił.....
Też czasem tracę równowagę a potem ciężko mi ją odzyskać. Nie mam złotego leku na taki stan :( ale wiem, że po burzy wychodzi słońce. Tego jestem pewna.
Rozumiem Cię. Przechodzę przez podobny czas. Ręce opadają. Wiem. Co mogę powiedzieć? Trzeba nam mimo braku nadziei, tę nadzieję mieć. Choćby maleńką, tlącą się, wątłą. Wspieram. Z nadzieją na lepsze jutro.
Treści zawarte w serwisie OvuFriend mają charakter informacyjno - edukacyjny, nie stanowią porady lekarskiej, nie są diagnozą lekarską i nie mogą zastępować zasięgania konsultacji medycznych oraz poddawania się badaniom bądź terapii, stosownie do stanu zdrowia i potrzeb kobiety.
Korzystając z witryny bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na użycie plików cookies. W każdej chwili możesz swobodnie zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich zapisywaniu.
Dowiedz się więcej.
Na pewno się Wam uda. wierze w to :) Tylko trzeba być cierpliwym. Ale trudno tak, jak ciągle widzę kobietki z brzuszkiem :/ Trzymam kciuki ! <3 :*
dokładnie wiem co czujesz..to straszne jaka musimy drogę przejść do upragnionego celu ! Innym tak łatwo przychodzi a my cierpimy... mam nadzieję że będzie nam to po 100kroć wynagrodzone i modlitwy zostaną wysłuchane! Powiedz mi...bo pisałaś mi ze miałasprogesteron kiedys 38...konsultowałaś to z lekarzem?? Bo u mnie 35 i ciąży brak...martwię się...