X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki "Tak pragnę uśpić swą pamięć, zmysłom czujność odebrać, by jakoś jesień tę przetrwać Przetrwać ją…”
Dodaj do ulubionych
1 2
WSTĘP
"Tak pragnę uśpić swą pamięć, zmysłom czujność odebrać, by jakoś jesień tę przetrwać Przetrwać ją…”
O mnie: 26-latka w związku od 7 lat. Zachowawcza w stosunku do nieznajomych. Czasami za bardzo ambitna. Realistka w 100% z głową pełną marzeń i pomysłów :)
Czas starania się o dziecko:
Moja historia: 23 września zobaczyłam na teście II kreseczki. W pierwszym momencie popłakałam się ze strachu, "co teraz będzie, czy dam radę?". Zaraz potem cieszyłam się z łzami w oczach:) Mój NieMąż (NM) był akurat w podróży służbowej. Jak wrócił i usłyszał, że jestem w ciąży ucieszył się, a ja... znowu popłakałam. Ze szczęścia. Wydawało mi się, że to ja od tego momentu ciągle myślę o Maleństwie, a tu się okazało, że mój Ukochany mnie "przebił"- już miał nawet wybrane miejsce na piaskownice w ogródku! Na przełomie 4/5tc miałam silną infekcję i prawie 39 stopni gorączki. Pojechałam do swojej pani ginekolog żeby zapytać co robić. Zapisała leki, zrobiła USG i powiedziała, że mam się nie przywiązywać, bo pewnie nic z tego nie będzie, bo "dzidziulek" musiałby być bardzo silny żeby dać radę... To była moja ostatnia wizyta u tej lekarki. Znalazłam inną, bliżej domu, z super opiniami. 14 października miałam pierwszą wizytę w 7t3d. Widziałam serduszko:)! Maleństwo było mniejsze niż to wynikało z OM, ale miałam się nie przejmować, bo nie miałam regularnych cykli. Dostałam liste badań do zrobienia i umówiłam się na następną wizytę za 3 tygodnie. 20 października poszłam jeszcze do lekarza na NFZ żeby otrzymać skierowanie na tą całą listę badań. Położyłam się na fotelu, a ginekolog zapytał mnie jak się czuje. Zarodek urósł od poprzedniej wizyty książkowo, ale nie było widać echa serduszka... Dostałam skierowanie na bete do powtórzenia. Nie przejęłam się tym bardzo (choć ziarno niepewności zostało zasiane), bo sprzęt był baaardzo stary, a tydzień wcześniej przecież było wszystko dobrze! Tłumaczyłam sobie, że skoro zarodek rośnie, to nie może mu nie bić serducho! Zrobiłam bete w poniedziałek i środę, odebrałam w piątek i mój świat się zawalił ;( Beta przyrosła tylko o 1,5 tysiąca w ciągu 48h. Kolejna wizyta, zero zmian na USG, a moje Serduszko powinno być już dużo większe... Skierowanie do szpitala na zabieg- najgorsze słowa na świecie. Od 29 października nie istnieje.
Moje emocje: Pustka, ogromna pustka. Byliśmy przekonani, że będzie wszystko dobrze, przecież jesteśmy zdrowi! Póki co nie umiem sobie z tym poradzić, minęło za mało czasu. Poranki i wieczory są najgorsze. To nie prawda, że czas leczy rany, on tylko przyzwyczaja do bólu.

4 listopada 2014, 11:09

Dzisiaj miałam, a właściwie mieliśmy iść na wizytę. To byłby 10t3d. Mieliśmy zobaczyć rączki, nóżki, główkę...
Czasami zastanawiam się, czy dobrze że poszłam do lekarza na NFZ i dowiedziałam się wszystkiego wcześniej. A może "łatwiej" byłoby mi iść dziś i nie denerwować się przez ostatnie 2 tygodnie, może lepiej byłoby nie przezywać tego horrou tak długo? To byłaby jedna krótka wiadomość, bez żadnych wątpliwości...

W piątek jedziemy w góry. Mieliśmy jechać z zamiarem patrzenia na Kasprowy z dołu. Plany się zmieniły. Mam nadzieję, że choć na chwilę uda mi się tam zapomnieć o tym co nas spotkało.

Kocham Cię moje Serduszko :*

Za dwa cykle spróbujemy znowu.

Wiadomość wyedytowana przez autora 4 listopada 2014, 11:12

7 listopada 2014, 00:17

Przez 3 lata opiekowałam się pewną dziewczynką (w tym roku poszła do przedszkola). Mała jest chora i rodzice zapytali mnie czy mogłabym się nią zająć. Długo się zastanawiałam. Uwielbiam Z., ale bardzo bałam się czy się przy niej nie rozkleje. Jej mama jest w ciąży- tydzień starszej niż była moja. Nic nie wiedziała, że ja też byłam. Chcieliśmy pochwalić się wszystkim dopiero po skończonym pierwszym trymestrze.

W środę nie było najgorzej, choć łzy cisnęły mi się do oczu jak Mała opowiadała o "braciszku albo siostrzyczce". Dużo mnie kosztowało udawanie, że wszystko jest dobrze, a i tak dziecko okazało się bardziej spostrzegawcze niż dorośli (narysowała siebie uśmiechniętą i zapytała mnie (rysując moją buzie) jak rysuje się smutek...
Dziś było gorzej, nie wytrzymałam i zaraz jak zamknęły się za mną drzwi, popłakałam się. Mama Z. wróciła do domu i pierwsze co zrobiła, to zaatakowała toaletę. Niby nic, ale ile ja bym oddała żeby wisieć głową nad muszlą. Zrobiłabym wszystko byle moje Serduszko do mnie wróciło!

Jutro jedziemy w Tatry. Rezerwowaliśmy hotel 3 tygodnie temu z zamiarem spacerowania całymi dniami po Krupówkach i spokojnym spacerkiem choćby nad oklepane Morskie Oko. Chcę jechać, zapomnieć choć na minutę, ale nawet tego nie potrafię. Kocham góry. Będę mogła posiedzieć sobie na szczycie i przemyśleć co dalej. Czego chce od życia.

12 listopada 2014, 10:10

Wróciliśmy z Zakopanego. Pogoda (poza pochmurną sobotą) była fantastyczna, kto by przypuszczał, że w listopadzie w górach będzie nawet +18 stopni!

Mój NieMąż zrobił mi niespodziankę i zmienił rezerwację pensjonatu na apartament prawie przy Krupówkach:) Odpoczęłam, udało mi się na chwilę zapomnieć o ostatnich 2 tygodniach. Pochodziliśmy po górach. Nie jesteśmy amatorami górskich wędrówek, mamy porządny sprzęt, a zaskoczyły nas warunki w wyższych partiach gór! Odkryliśmy też, że Tatry Słowackie są niedoceniane. Podczas, gdy u nas (po polskiej stronie) tłumy są z każdej strony, tak tam mieliśmy wrażenie, że miasteczka są wymarłe. Znaleźliśmy też nową miejscówkę na narty po Bożym Narodzeniu- zazwyczaj jeździliśmy do Austrii.

Może wyda się Wam to dziwne, ale dopiero teraz doszło do mnie, że jestem MAMĄ. Nie mam już Maluszka pod Sercem, a w sercu. Nie wiedziałam, że słowo słyszane codziennie, z każdej strony, może być tak piękne!:) Chciałabym je kiedyś usłyszeć. Chciałabym poczuć obślinione, bezzębne pocałunki na policzku. Chciałabym po prostu być mamą:)

Skoro te dwa cykle muszę wykazać się niespotykaną cierpliwością postanowiłam, że wykorzystam je z pożytkiem. Nie jestem pulchną osobą, BMI w normie, ale postanowiłam zadbać o siebie i może uda mi się zrzucić 5 kg do Świąt. Postaram się ubłagać dziekana o możliwość obrony w grudniu i zamknąć etap studiów- to będzie ciężki, gdyż człowiek nie należy do ugodowych- wszystko zależy od jego humorów. Poszukam pracy, nawet jeżeli miałabym przepracować tylko kilka miesięcy (poprzednia umowa skończyła mi się wraz z końcem września, a że byłam w ciąży i mogliśmy sobie pozwolić żebym nie pracowała, to nie szukałam niczego). To tylko, albo i aż tyle. Nie mogę przecież stać w miejscu.

Kocham Cie Aniołku:* Twoja Mama:)

12 listopada 2014, 10:34

„Nie płacz Mamo”

Nie płacz kochana Mamo
Ja patrzę na Ciebie co rano
Jak tylko oczka otworzę
I skrzydła anielskie rozłożę
To zaraz lecę do Ciebie
Pomimo, że jestem tu- w Niebie
Lecę, by Ciebie utulić,
Do serca mego przytulić
Głaskać Twe włosy rozwiane
I skleić serce złamane.
I znajdziesz mnie w listku na drzewie
I wiatru ciepłym powiewie
I w jasnym słońca promieniu
I w ptaku co siadł na ramieniu.
W Tatrach i szumie morza
W tęczy łuku, barwnym jak zorza
W tatusia czułym uścisku
Bo jestem tak bardzo blisko…
I śpiewam Ci liści szelestem
I kocham – przy Tobie jestem
W zachodzie i wschodzie słońca

Ja będę z Tobą do końca…

13 listopada 2014, 20:51

Zrobiłam dziś ciasto na piernik staropolski, po raz pierwszy w życiu. Mam nadzieję, że wyjdzie:) Zazwyczaj robię zwykłe pierniczki, a potem klne pod nosem jak je lukruje kolejną godzinę, więc w tym roku postanowiłam sobie roboty dołożyć! A co, nie ma lekko.

Z Uczelnią temat stoi w miejscu, z pracą trochę ruszyło. Byłam dziś na rozmowie. Trochę denerwuje mnie podejśćie pracodawcy- co innego w ogłoszeniu i co innego na rozmowie. Z pracy na pełen etat, ew. 3/4 wyszła dziś połowa i to tylko w weekendy...

Kiedyś nie wyobrażałam sobie siedzenia w domu bez pracy, ale powiem Wam, że zaczynam to doceniać. Dom błyszczy, obiadki NieMałż ma po powrocie z pracy na stole, prasowanie nie straszy już swoją wielkością góry lodowej. Wiadomo chciałabym pracować, ale teraz chyba taki spokój jest mi potrzebny... Tak właściwie, to miałam otworzyć swoją działalność od września. Lokal miałam już zaklepany, wyremontowany i przystosowany, a tu psikus. Właściciel lokalu w ostatniej chwili wycofał się z umowy najmu i skopiował mój pomysł otwierając samemu to co ja miałam w planach!

Spotkałam się też z przyjaciółką i popłakałam jej trochę w rękaw. Jak dobrze, że ją mam!

Nie opuszcza mnie dziś pytanie: co zrobiłam źle? Dlaczego?

15 listopada 2014, 10:37

Sobota, dzień którego boje się jak ognia... Dziś byłabym w 12tc. Mieliśmy od tego momentu podzielić się tą nowiną z rodziną i znajomymi. Mieliśmy. Zamiast tego już od piątku wieczorem jestem poddenerwowana, nie mogę spać w nocy i znaleźć sobie miejsca w domu, a od rana serce mi pęka. Drzwi pokoju Malucha są otwarte. Wchodząc tam widzę wszystko to co sobie tam wymarzyliśmy. Dlaczego to tak bardzo boli?!

Czasami wydaje mi się, że mam lepsze dni, ale w którymś momencie zawsze musi przyjść załamanie. Wiem, że kolejną ciążą nie zastąpię tej, zdaję sobie z tego sprawę. Próbuję przygotować swoje ciało na kolejne wyzwanie, ale jak się znowu nie uda chyba się załamię. Podobno pozytywne myślenie to połowa sukcesu, ale jak tu pozytywnie myśleć jak na karku zawsze będę już czuła zimny powiew, który będzie mi przypominał, że to nie ja tu rządzę...

18 listopada 2014, 15:11

Czasami wydaję mi się, że jest już lepiej, że jestem silna, ale to nie prawda. Wiem, że potrzebuję czasu, ale czasami jest mi po prostu ciężko. Nie lubię wracać do pustego domu. Nie lubię być sama. Zawsze lubiłam mieć do kogo buzie otworzyć i pleść o byle czym. Mimo że jestem skryta i po wielu latach przyjaźni ciężko mi czasami coś wyjawić, to jestem towarzyską osobą, lubię jak dookoła coś się dzieje.

Poszukiwanie pracy to dramat! Już się przyzwyczaiłam do myśli, że nie znajdę pracy na takich warunkach godzinowych i dniowych (bez weekendów) jak poprzednia, ale żeby było ciężko znaleźć pracę za 1500zł netto,to paranoja:/

Dziś znowu byłam u Zuzki, lat 3- chora, więc nie poszła do przedszkola, a ja póki nie ma pracy chętnie do niej przychodzę. Jaka ona już "dorosła". Nie taki maluch jak jeszcze niedawno. Wygadana, ciekawa świata, lubi się uczyć i wiecznie stęskniona za ciocią- mną;)
Jej mamie już ładnie widać brzuszek choć to dopiero przełom 13/14 tygodnia. Trochę mi smutno jak na nią patrzę, ale ja też przecież doczekam się swojego dziecka:) A tymczasem mogę poćwiczyć żeby seksownie wyglądać z tym brzuszkiem;)

Mój dom pachnie piernikami :) Wczoraj piekłam z przepisu na szybkie pierniki z MW. Nie mogłam się powstrzymać jak już zagniotłam tyle ciasta na święta:)

19 listopada 2014, 18:14

Pierwszy pozytywny dzień od 3 tygodni:) Uśmiech od ucha do ucha:)

Byłam dziś na uczelni, dziekan wykazał się swoją ludzką stroną i zaangażował w mojej sprawie panią z dziekanatu, żebym ja miała mniej na głowie! Także trzymajcie kciuki by moja motywacja trwała dalej, to w grudniu się obronie:)

Była też wizyta kontrolna u ginekologa. To główny powód mojej radości! Wszystko jest pięknie zagojone, zero zrostów, piękna śluzówka i pęcherzyk w lewym jajniku, dwu centymetrowy, gotów do pęknięcia:) Od następnego cyklu możemy się starać, nie musimy czekać jeszcze jednego:)!

Tak się cieszę:)

22 listopada 2014, 21:37

Spokoju ducha i radości wystarczyło mi na całe dwa dni. Dwa pieprzone dni, po których nastąpiła faza gniewu, łez, rozpaczy i miliona pytań. Dlaczego? Co takiego złego zrobiłam? Dlaczego nie mogłam się dziś cieszyć z 13tc? Dlaczego nie mogłam nadal dostawać buziaków w brzuszek nad ranem? Dlaczego ktoś kto chce, pragnie, jest gotowy nie może być szczęśliwy? Dlaczego teraz będę musiała żyć w strachu czy w ogóle uda mi się zajść w ciąże, a potem czy uda mi się donosić?!

Powinnam się uczyć, żeby już nie musieć myśleć o niczym, ale NIE MOGĘ.

Obiecałam sobie, że będę pozytywnie do tego wszystkiego podchodziła, że nie będę narzekała, ale nie umiem. Czuje ogromny ból i już zawsze będzie mi on towarzyszył. A nadchodzące Święta jeszcze bardziej mnie dobijają:/ Miały być piękne, jedyne, pełne miłości.

Muszę się wziąć za siebie, bo zwariuje!

25 listopada 2014, 20:51

Jutro minął 4 tygodnie odkąd już Cię nie mam Aniołku...;(
Każdego dnia tęsknie, myślę o Tobie, mówię do Ciebie.
Przepraszam Cię, że nie udało mi się Ciebie nosić pod sercem.
Tak bardzo mi przykro, że Cię straciłam.
Pustka po Tobie jest najgorsza. Nie da się jej niczym zastąpić ani stłamsić.
Proszę Aniołeczku, zaopiekuj się swoim braciszkiem lub siostrzyczką, która może kiedyś zamieszka jeszcze w moim brzuszku.
Kocham Cię:*

Wiadomość wyedytowana przez autora 29 listopada 2014, 22:28

29 listopada 2014, 22:43

Obiecałam sobie, że nie będę zamieszczać tutaj samych przykrych wspomnień i chwil, że spróbuję myśleć pozytywnie, ale to bardzo trudne. Nadal mam syndrom piątkowego wieczoru, kiedy to już nieświadomie chodzę poddenerwowana, a w sobotę lecą mi łzy.

Dziś równy miesiąc od zabiegu. Nadal boli tak samo, choć łez już mniej a czas przeleciał mi przez palce. Chciałabym o tym nie myśleć choć przez chwilę, ale nie jestem na to gotowa, to silniejsze ode mnie. Zawsze będę Cię pamiętać...

Mam sprawy którymi powinnam się zająć, a stoją w miejscu, mimo że inni poszli mi na rękę. Wypadałoby nie zawieść tych osób.

Coraz bliżej @, a tym samym natłok myśli "czy znowu się uda tak szybko", "czy w ogóle się uda", "czy będzie dobrze".

Najgorsze jest to, że mam wrażenie, że mój NieMąż zaczyna mieć wątpliwości czy chce już teraz, zaraz znowu próbować. Przeczy jak go o to pytam, ale jednak czuje, że coś jest nie tak. A ja trzymam się tylko tej myśli żeby być mamą, może to źle? Tylko to trzymało mnie, by nie pójść na dno po tym wszystkim.

1 grudnia 2014, 09:57

1 grudnia. Nowy miesiąc, już za parę dni (mam nadzieję) nowy cykl i nowe nadzieje. Czuje, że będzie dobrze:) Czas wstać, otrzepać kolana i pokazać kto tu rządzi!

4 grudnia 2014, 15:05

We wtorek i środę byłam z Małżem w Niemczech. Jak mogę, to jeżdżę z nim w podróże służbowe:) A teraz w ogóle było warto, bo są już Weihnachtsmarkt'y:) W tym roku zaliczyliśmy jarmark w Stuttgarcie, a w zeszłym roku w Berlinie i Monachium, i po namyśle mogę śmiało polecić ten w Monachium. Jest najbardziej urokliwy, reszta też jest piękna, ale ten przebił wszystko!

Obkupiłam się w foremki do pierników wszelakich kształtów:) Dlaczego u nas nie ma takiego wyboru? Do tego gadżety do ozdabiania i lukrowania, i nie można też zapomnieć o dwóch słojach Nutelli:D Jak to sie dzieje, ze tam słoik 800g kosztuje 2,50 eur, a u nas dużo więcej:/

Doczekałam się pierwszej @ po zabiegu. Nie mogło być zbyt pięknie. Co prawda czekałam tylko 35 dni na nią, ale nie jest to zdecydowanie to, do czego przywykłam (2 dni lekkiego krwawienia), tylko jakaś katastrofa:/ Cóż, trzeba przetrwać!

Nastawiam się, że będzie dobrze (czuję to), że uda się od razu i zaraz po Świętach ujrzę II kreseczki:) Bardzo bym chciała, boje się, że za bardzo, i załamię się jak będzie inaczej. Czas pokaże. Tymczasem jestem pozytywnie nastawiona:)

5 grudnia 2014, 10:58

Nigdy bym siebie nie podejrzewała o takie zmiany nastrojów! Wczoraj wszystko super, ale już wieczorem coś zaczęło się dziać, bo... (uwaga!) poryczałam się, bo mam @!!! I wcale nie dlatego, że na coś liczyłam, bo ten cykl z góry przecież był "stracony", ale z bezsilności i braku panowania nad własnym ciałem. Normalnie moje @ trwały chwile i były bezbolesne, a wczoraj musiałam (mimo ogromnej tolerancji na ból) wziąć kilka tabl. przeciwbólowych, leje się ze mnie niemiłosiernie (przepraszam za szczegóły;)) i nie mogę nawet na godzinę wyjść z domu:/

A dziś tylko ten stan się pogłębia. Może to ta pogoda? Albo standardowy, nerwowy piątek zwiastujący, to że jutro powinnam się cieszyć kolejnym tc, już 15-tym...? Często zastanawiam się jaki mój Maluszek teraz byłby duży, czy by dawał już znać o sobie, czy byłaby to dziewczynka, tak jak czułam...

Niesamowite jest to jak życie się przewartościowuje, gdy sie czegoś bardzo pragnie. Kiedyś wizja wakacji we dwoje w Grecji była kusząca, a teraz chciałabym ja pokazać dziecku. Każdy spontaniczny weekend nad morzem jest już niczym, bo jest nas "za mało".

Aniołku, proszę Cię o rodzeństwo, to na ziemi, dla Ciebie... z Twoimi oczkami, żebym patrząc na nie, mogła widzieć też Ciebie:)

7 grudnia 2014, 15:50

Dokładnie dwa miesiące temu jechaliśmy, jeszcze w trójkę, do Holandii i Luksemburga. Nasza pierwsza rodzinna podróż;) Pamiętam jak mnie zemdliło, gdy weszliśmy do chińskiej restauracji, w której unosił się aromat samych przypraw;) Planowaliśmy "co dalej", cieszyliśmy się:)

A od wczoraj jestem kompletnie rozstrojona. Chciałabym już być w połowie cyklu. Chciałabym żeby się udało i było wszystko dobrze. Wiele bym chciała, wiem, ale tak bardzo się boję...

Pod koniec stycznia jedziemy ze znajomymi na narty, wyjazd był już zaplanowany pod koniec września (początkowo mieliśmy jechać w grudniu), ale kolega złamał nogę, a ja miałam razem z jego żoną i córeczkami bawić się na zakupach, torze saneczkowym i zajadać lokalnymi pysznościami. Jak bardzo chciałabym żeby chociaż TA część "planu" pozostała bez zmiany!

10 grudnia 2014, 22:22

Jakiś cudowny spokój we mnie zapanował od wczoraj- podoba mi się to:) Mogłoby już tak zostać:)

Popsuł nam się piec gazowy w domu- nie mamy ciepłej wody i ogrzewania (z tym jest mniejszy problem, bo i tak grzejemy kominkiem). Doceniłam luksus posiadania ciepłej wody;) Trochę nie w czas, bo mieliśmy kupić kanapę i panele do salonu, a musimy włożyć kasę w piec, no ale to w końcu inwestycja na kolejne 15 lat (szkoda tylko, że tak kosztowna). W każdym razie musimy żyć bez ciepłej wody jeszcze dwa dni:/

Mam też problem zupełnie trywialny:) Idę w poniedziałek do fryzjera na farbę i zastanawiam się czy ścinać włosy czy nie. Teraz mam za łopatki, a chciałabym do ramion. Generalnie nie zastanawiałabym się dłużej, gdyby nie mój Luby, który zdecydowanie woli mnie w dłuższej wersji. Z drugiej strony włosy do ramion wcale nie są takie krótkie i poczułabym jakąś zmianę, a nie zwykłe odświeżenie koloru:)

W poniedziałek mam jeszcze jedną wizytę kontrolną po zabiegu. Dobrze się złożyło, bo to będzie akurat środek cyklu i może wypatrzę piękny pęcherzyk gotowy na mój świąteczny cud <3
Trochę się martwie, bo zaczęłam plamić i mam nadzieję, że to nic poważnego.

13 grudnia 2014, 17:25

Pamiętam o Tobie Żabo <3 Dziś mój Maluch świętowałby skończone 16 tygodni w moim brzuszku:) A nie, to ja bym świętowała, że go mam:) Łzy się polały, ale tylko rano!

Wierzę, że już teraz zaraz uda się znowu, ale ze szczęśliwym zakończeniem!

15 grudnia 2014, 15:39

Byłam dziś na kontroli u ginekologa. Wszystko w porządku, pęcherzyk dominujący (15mm) w lewym jajniku (co jest ciekawe, bo w zeszłym cyklu też tak było). Podobno rosną 2mm na dobę i w środę mam mieć owulacje :) Pani doktor wypatrzyła też jakieś zgrubienie, ale to prawdopodobnie pogrubione miejscowo endometrium (choć ja już sobie dorobiłam zrosty po zabiegu) i mam się nie przejmować. Zasugerowała mi też delikatnie, że ciąża to nie koncert życzeń i nie mam się przejmować jak zaraz nie uda mi się znowu zajść w ciążę, bo to proces, a nie życzenie typu "mówisz-masz" ;) Wiem, że mogę tego żałować pod koniec tego cyklu, ale bardzo bym chciała i nastawiam się na to, że się uda. Musi i koniec:)

18 grudnia 2014, 21:36

Fryzjer zaliczony- wreszcie wyglądam jak człowiek:) Trochę mi smutno, bo moja ulubiona fryzjerka pracuje tylko do końca tego roku, a potem idzie na zwolnienie. Jest w ciąży i rodzi na początku kwietnia- będzie miała córeczkę:) Po tym co mi powiedziała wnioskuje, że szybko nie wróci, ale powiedziała mi do kogo przychodzić zamiast niej;)

Połowa pierników upieczona i prawie polukrowana, jeszcze drugie tyle do obrobienia. Musze to do jutra skończyć, bo nie lubię jak coś nade mną wisi.

Magi świąt nie czuje. Jakoś mi nie zależy w tym roku... A Luby kombinuje gdzie by tu pojechać w przerwie świąteczno-noworocznej. Wczoraj zarezerwował narty w Austrii i (dla kontrastu) hotel nad Bałtykiem;) Miał duży dylemat czy woli aktywnie poodpoczywać czy spać do 10 i spacerować po plaży. W związku z tym, że wybór nie jest łatwy dorzucił trzecią propozycję- Grand Canarie!!! Zobaczymy co z tego wyjdzie:)

31 grudnia 2014, 17:51

Ostatni dzień roku. Zebrało mi się na przemyślenia i podsumowania, choć nigdy tego nie robię;)
Zastanawiałam się czy byłabym dziś tu gdzie jestem, gdyby coś w moim życiu potoczyło się inaczej. Czy leżałabym teraz na kanapie, z morzem na wyciągnięcie ręki, gdyby nie stało się to się stało. Mam ogromny żal do świata za to cierpienie, ale próbuje się z nim pogodzić. Walczę o naszą rodzinę i wiem, że musi być kiedyś lepiej:)

Szczęśliwego Nowego Roku:) Spełnienia marzeń, wytrwałości w dążeniu do celu i spokoju ducha w walce o małe Szczęście :)
1 2