Potem pojawiły się dwie najpiękniejsze krechy na świecie Najpierw ogarnął mnie strach jak to będzie, czy dam radę. Potem były już plany jakby dziecko miało się urodzić jutro!
Teraz doceniłam tamten beztroski czas sprzed starań. Luz i pełnia szczęścia:) Teraz za to jest ciągłe zastanawianie się "kiedy się uda". Chciałabym się nie nastawiać, ale tak się nie da. Gdy wie się, co się straciło, chce się tego jeszcze mocniej.
Czekamy na Ciebie Kruszynko
Byłam dziś umówiona do lekarki rodzinnej kontrolnie ze zdjęciem rtg klatki piersiowej (kaszel mnie nie opuszcza od listopada). Chciałam tez skierowanie na hormony i tarczyce. Ale rano zdarzyło się coś dziwnego o czym też opowiedziałam lekarce i wylądowałam na neurologii w szpitalu.
Po śniadaniu położyłam się na kanapie przed TV i kończyłam oglądać wiadomości. Nagle lekko zakręciło mi się w głowie, zrobiło ciemno przed oczami, nie mogłam ich otworzyć, ruszyć prawa ręką i noga i odpłynęłam na godzinę. Byłam sama w domu. Jak się obudziłam byłam jeszcze chwile lekko otumaniona. Potem było już wszystko w porządku. Pierwszy raz w życiu zdarzyło mi się coś takiego:/
W szpitalu zrobili standardowo badanie krwi (standardowo nie mieli do jakiej żyły się wkłuć, więc próbowali 6 razy!!!), zmierzyli ciśnienie i zrobili KTG. Poza (dla nich odkrywcza) arytmia, którą mam od jakiś 7 lat, oni nic nie wiedza i chcieliby mnie przyjąć na oddział na 2 lub 3 tygodnie minimum. A że rozładował mi się telefon, Luby był/jest na kolacji służbowej, a ja tylko z torebka, to się wypisałam na własne życzenie. Mam przyjść jutro... Nie wiem co robić. Może nic nie znajdą, a może to coś poważniejszego. Wiem tylko, że jak pójdę na te fantastyczne wczasy NFZ, to się nie obronię w lutym, a chciałabym mieć to za sobą (nie żebym miała być już po obronie w grudniu).
Wstanę jutro rano i jeszcze raz przemyślę całą sytuację, bo naprawdę nie wiem co zrobić...
Wiadomość wyedytowana przez autora 9 stycznia 2015, 22:09
Kocham, tęsknie, czekam
Robię absolutne minimum. Owszem dom mam ogarnięty, a obiad zawsze na stole. O siebie też staram się dbać: biegam i maluje paznokcie
Ale kwestia uczelni, to istna masakra:/ Chcę i muszę się obronić maksymalnie do końca lutego!!! A tu brak jakiejkolwiek motywacji. Codziennie mówię sobie "jutro", tylko że to jutro trwa już od listopada! KONIEC, czas się wziąć za notatki.
Z tego cyklu nic nie będzie, nie nastawiam się, nie było wtedy kiedy miało być, więc na aż taki wielki cud nie liczę Chociaż jajniki mnie zwodzą, bo ciągle pulsują na zmianę, ale nie dam się!
Mój Małż nie jest zbyt wylewnym mężczyzną jeżeli chodzi o uczucia, on nie ma ciągłej potrzeby mówienia o Maleństwie, ale serce mi rośnie gdy podczas zakupów w IKEA, przechodząc przez dział dziecięcy słyszę "a tu już mamy wszystko wybrane dla jednego i drugiego dziecka" On wie, ale nie wie, że ja ciągle marzę o trójce, no ale póki co zadowolę się jednym
Tez jestescie nad morzem ?
Natka jakoś tak bardzo się z Tobą zzylam i nie lubię jak jesteś smutna a z tego wpisu aż bije melancholia. Usmiechnij się, wiesz przecież ze aniolek czuwa i zesle kruszynke :* sciskam cieplutko :)
Hipsiatko, my bylismy nad morzem od 27.12 do 2.01 ;)